Moda na dziewictwo przedmałżeńskie w USA
„Już kilka milionów młodych ludzi w USA wzięło udział w dziwacznych, a nawet nieco perwersyjnych rytuałach, zobowiązując się do zachowania dziewictwa. A jeśli na to jest już za późno, obiecują wstrzemięźliwość seksualną” – pisze w DZIENNIKU Małgorzata Werner.
„Będę dziewicą aż do ślubu, bo to ma sens” – mówi Julie Evans, studentka z Dakoty Południowej, działaczka ruchu młodzieżowego Truth4You, który propaguje idee abstynencji seksualnej. „Unikam ryzyka choroby wenerycznej, ciąży i ran psychicznych, które mogą być efektem złego związku opartego wyłącznie na seksie. Stawiam wszystkich, także rówieśników, przed faktem dokonanym: to jest moje życie i moja decyzja” – tłumaczy DZIENNIKOWI z wyraźną dumą dziewczyna.
Propagowany przez konserwatywnych chrześcijan ruch zachowania czystości przedmałżeńskiej, który za prezydentury George’a W. Busha otrzymał wsparcie z budżetu, staje się coraz popularniejszy wśród amerykańskich nastolatków. I budzi tyleż entuzjazmu, co kontrowersji wśród polityków, socjologów i lekarzy. Już kilka milionów młodych ludzi – 10 proc. nastoletnich chłopców i 16 proc. dziewcząt – wzięło udział w dziwacznych nieraz, a nawet nieco perwersyjnych rytuałach, zobowiązując się do zachowania dziewictwa lub – jeśli na to już za późno – wstrzemięźliwości seksualnej.
Pomysł rzucony przez południowych baptystów został w 1993 roku zinstytucjonalizowany w program „Prawdziwa Miłość Poczeka”. 2,5 miliona jego uczestników zadeklarowało, że powstrzyma się nie tylko od przedmałżeńskiego seksu, ale także od pieszczot, pocałunków, a nawet myślenia o płci przeciwnej.
Odnogą tego ruchu jest organizacja Silver Ring Thing, czyli w wolnym tłumaczeniu – srebrna obrączka. Jej aktywiści podczas imprez, koncertów z głośną, energetyczną muzyką oraz pokazami laserów namawiają nastolatki, by złożyły przysięgę czystości. Uczestnicy uroczystości dostają pierścionki z wygrawerowanym cytatem z listu do Tesaloniczan: „Wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i we czci”. Jeśli złamią przyrzeczenie, mają zdjąć pierścionek i spuścić go w toalecie, bo dalsze noszenie go przynosi hańbę wszystkim „nawróconym”.
Coraz popularniejsze staje się także w USA organizowanie tzw. balów czystości, w których biorą udział ojcowie z dziewczętami „tuż po rozpoczęciu menstruacji”, jak sugerują organizatorzy, ale nie brak także kilkuletnich dziewczynek i dwudziestoparoletnich kobiet. Podczas przyjęcia siedem dziewic w białych tiulach niesie duży drewniany krzyż i ustawia go na specjalnym stojaku. Pomysłodawca balów Randy Wilson oraz pastor stają po dwóch stronach krzyża z uniesionymi szpadami, tak że tworzą one odwrócone V i ogłaszają, że są gotowi „dzierżyć miecze i walczyć o serca naszych córek”. Pary ojcowsko-córczyne po kolei klękają przy krzyżu i kładą na ziemi białą różę – symbol czystości, a ojcowie nakładają córkom złote obrączki na palec i przysięgają, że będą bronić ich dziewictwa aż do ślubu. Dziewczynki z kolei obiecują wyrzec się wszelkich form seksu.
„Czasami jest mi trudno, ale wierzę, że to wszystko zwróci mi się w przyszłości. Poza tym czuję się dumna, że dokonałam takiego wyboru i umiem wytrwać w postanowieniu” – tłumaczy Julie, która także złożyła podobną przysięgę.
Zdania na temat trwałości przyrzeczeń są bardzo podzielone. Zwolennicy propagowania abstynencji seksualnej twierdzą, że przysięgi – zwłaszcza te gwarantowane przez ojców – podnoszą poczucie własnej wartości młodych ludzi i są dla nich przepustką do lepszego życia. Według badań konserwatywnego ośrodka analitycznego Heritage Foundation większość nastolatków co prawda raczej nie dotrzymuje przyrzeczenia, ale zaczynają oni później życie seksualne, mają mniej partnerów, rzadziej zachodzą w nieplanowaną ciążę.
Krytycy natomiast twierdzą, że badania te nie są wiarygodne, bo ankietowani bezczelnie kłamią, a co więcej, niejedna przysięgająca „dziewica” ma już dawno za sobą pierwszy raz. Co więcej, choć wiek inicjacji seksualnej wśród deklarujących abstynencję do ślubu faktycznie jest przeciętnie o półtora roku późniejszy, to gdy już zaczną życie erotyczne, nie używają żadnych zabezpieczeń, bo nic o nich nie wiedzą, są więc bardziej narażeni na choroby weneryczne i pozamałżeńskie ciąże.
Wywiad z Anke Bernau – niemiecką historyk, autorką książki „Virgins: A Cultural History”
Renata Kim: Czy niemal pół wieku po rewolucji seksualnej ktokolwiek interesuje się jeszcze dziewictwem?
Anke Bernau: Interesuje? Dziewictwo ludzi wręcz fascynuje. Ja sama badałam tę sprawę przez ostatnie 12 lat!
I co pani ustaliła?
Przede wszystkim to, że o dziewictwie myślimy teraz mniej więcej tak samo jak w średniowieczu. Joanna d’Arc i Britney Spears to dwie bliźniaczo do siebie podobne ikony czystości. Teraz, dokładnie tak jak w ciemnych wiekach średnich, ocena kobiety zależy m.in. od tego, czy jest ona dziewicą, czy już nie. I nic się nie zmieniło w naszej ciekawości, czy dziewczyna jest cnotliwa. W XIII wieku wierzono, że nietknięta męską ręką dziewczyna ma sutki piersi skromnie opuszczone w dół, a jej mocz przypomina konsystencją białe wino. W wieku XIX kobietę upadłą, która miała za sobą ten pierwszy raz, ale nie była mężatką, rozpoznawać się miało po „czerwonym i spuchniętym karku, podkrążonych oczach i obrzydliwym zapachu”. Także dziś ludzie próbują ludowymi metodami ustalić, czy kobieta jest dziewicą.
Więc dziewictwo jest dziś jeszcze w cenie?
O, bez wątpienia. Jest bardzo cenne. I z całą pewnością jest bardziej modne niż było jeszcze 10, 15 lat temu. W wielu krajach, i to nie tylko islamskich, ale również w USA, chirurdzy plastyczni oferują zszycie błony dziewiczej. To gigantyczny przemysł, który bazuje na potrzebie dziewictwa. „Za tysiąc dolarów możesz mieć pełną kontrolę nad swoim ciałem. Możesz odzyskać to, co dawno zostało stracone” – przekonują reklamy. Dziewictwem chlubią się gwiazdy filmu i muzyki. Więc powtórzę raz jeszcze – dziewictwo jest dziś na topie. A właściwie nigdy nie wyszło z mody, choć równocześnie nikt nie określił jasno, czym ono naprawdę jest.
A czym jest?
Podanie precyzyjnej definicji nie jest możliwe. Bo proszę się zastanowić – czy chodzi o stan fizyczny, czy może raczej o stan umysłu? Dla niektórych utrata dziewictwa jest tożsama z przerwaniem błony dziewiczej i nie wierzą książkom medycznym, w których od dziesięcioleci pisze się, że nie można za pomocą badania stwierdzić, czy kobieta jest jeszcze dziewicą. A mimo to wciąż spotykamy lekarzy, którzy to sprawdzają, a wynik badania ma poważne konsekwencje dla kobiety i jej rodziny. A co z dziewczynkami, które w czasie uprawiania sportu rozerwały sobie błonę dziewiczą? Czy one naprawdę straciły dziewictwo? I czy zgwałcona jest jeszcze dziewicą, czy już nie? Kto o tym decyduje i na jakiej podstawie?
Ale przecież musi istnieć jakaś definicja…
Gdybyśmy zajrzeli do słownika, to znaleźlibyśmy tam informację, że pierwszy stosunek z penetracją oznacza utratę dziewictwa. Dziewicą jest więc osoba, która nie odbyła jeszcze stosunku. Ale co w takim razie z homoseksualistami? I wreszcie, co z całą rzeszą młodych Amerykanów, którzy należą do ruchu ochrony dziewictwa i twierdzą, że seks analny się nie liczy, bo uprawiając go, można pozostać czystym?
Żartuje pani?
Ależ nie, mówię poważnie. Ci ludzie uprawiają seks analny, święcie wierząc, że pozostają czyści. To dla nich bardzo ważne, bo słyszą w kościołach i od rodziców, że powinni powstrzymać się od współżycia. To samo powtarza się im również w szkole, bo administracja prezydenta Busha pompuje wiele milionów dolarów w tzw. edukację abstynencką. Zamiast uczyć młodych o tym, jak zabezpieczać się przed niechcianą ciążą czy chorobami wenerycznymi, namawia się ich do wstrzemięźliwości.
Czy to namawianie skutkuje?
Ruch na rzecz ochrony dziewictwa jest w USA bardzo popularny. Jego przywódcy twierdzą, że osoby, które zachowują dziewictwo, rzadziej używają narkotyków i nie mają zatargów z prawem. W Stanach Zjednoczonych coraz modniejsze staje się również tzw. powtórne dziewictwo. Kobieta w dowolnym momencie wybiera abstynencję seksualną i pozostaje w niej przez kilka lat, by symbolicznie stać się ponownie dziewicą. To bardzo amerykański sposób myślenia; zakłada, że można na nowo siebie stworzyć, że zawsze można zacząć wszystko od początku. Ludzie, którzy zdecydowali się na taki krok, twierdzą, że dzięki niemu przeżyli duchową przemianę. Odwrócili się od niszczącego stylu życia, wzbudzili w sobie świadomość własnej siły i wartości. „Powtórne dziewice” często mówią wręcz o odzyskanej kobiecości.
Więc czym jest dziewictwo dla współczesnej kobiety?
Znów nie umiem podać precyzyjnej odpowiedzi. Z jednej strony wiele młodych kobiet postrzega dziewictwo jako coś, czego trzeba się wstydzić. Ale z drugiej zbyt wczesna jego utrata też stanowi problem, bo oznacza utratę reputacji, a młode kobiety – bez względu na to, jak wyzwolone – bardzo się tego boją. Równocześnie rozumieją, że świat stosuje wobec nich podwójne standardy i złości je to. Wiedzą, że nie mogą wygrać: jeśli będą uprawiać seks, dostaną etykietkę rozwiązłych kobiet, a jeśli nie – zostaną uznane za nudne. I przyklei się do nich określenie „dziewica”, którego panicznie się boją, ale też skrycie pragną. Jedno jest pewne: koncepcja dziewicy i dziwki to dwie strony tej samej monety. Jedna nie istniałaby bez drugiej. A dziewicę zawsze się podejrzewa, że może zostać dziwką albo już nią jest, choćby zgrzeszyła jedynie w myślach.
A co z mężczyznami? Ich ta sprawa w ogóle nie dotyczy?
Dziewictwo zawsze w znacznie większym stopniu dotyczyło kobiet niż mężczyzn. I nadal status seksualny kobiet jest oceniany o wiele surowiej niż mężczyzn. Od panów nikt nie oczekuje, że wstępując w związki małżeńskie, nie będą znali kobiety. Ale to wcale nie przeszkadza im oczekiwać, by partnerka legitymowała się nienaganną opinią.
Czy po tych wieloletnich badaniach wie już pani, czym jest dziewictwo?
Szczerze mówiąc, nie. Zrozumiałam jedynie, że jest ono metaforą życia – kiedy je stracisz, to już na zawsze.
Anke Bernau, niemiecka historyk, autorka książki „Virgins: A Cultural History”