Modlitwa o syna w Szilo
Epokę Samuela poprzedziły czasy Sędziów, które ukazały krytyczny stan polityczny plemion Izraela w tamtych czasach. Powołanie przez Boga Samuela (1 Sm 3) rozpoczęło nową erę dla narodu wybranego. Eli, sprawując urząd sędziego i najwyższego kapłana, nie był w stanie zagwarantować jedności rozproszonym plemionom. Porażka w walce z Filistynami i utrata Skrzyni Przymierza dopełniły miary nieszczęścia.
Po dwudziestu latach życia w ukryciu Samuel wkracza na scenę historii biblijnej (1 Sm 7,2–13,24). Namaszcza on Saula z plemienia Beniamina na króla i w ten sposób zapoczątkowuje epokę monarchiczną w dziejach Izraela. Obowiązkiem króla było zjednoczenie rozproszonych plemion i stworzenie wystarczającej siły militarnej do pokonania Filistynów lub innych wrogów. Król cieszył się spodziewanymi sukcesami militarnymi, ale użył nadmiernego autorytetu, gdy uzurpował sobie kompetencje kapłana (1 Sm 13,13). Następnie nie podporządkował się heremowi, czyli nakazowi całkowitej eksterminacji ludu i żywego inwentarza Amalekitów (1 Sm 15,9). Takie postępowanie doprowadziło do odrzucenia Saula przez Jahwe, który wybrał innego sługę – Dawida. Samuel, posłuszny Jahwe, potajemnie namaścił Dawida w jego rodzinnym Betlejem na władcę (1 Sm 16,12). Dopóki żył Samuel, Izraelem rządził Saul, ale po śmierci proroka sytuacja uległa radykalnej zmianie. Ostateczna klęska przyszła ze strony Filistynów. Wtedy to Saul został zabity na górze Gilboa. Po śmierci króla władzę sprawował Dawid, który okazał się wybawcą ludu.
Misja Samuela została w końcu pomyślnie wypełniona. Udało mu się ustanowić władzę królewską w Izraelu, władzę, która okazała się niezbędna dla ocalenia narodu. Po nieszczęsnym królowaniu Saula nastał złoty czas rządów Dawida. Dawid stał się figurą Mesjasza, który miał przyjść, Jezusa Chrystusa.
Źródło tekstu: czasopisma.uni.opole.pl/index.php/scrs/article/view/4131
Anna była upokorzona w swojej najgłębszej kobiecej intymności, dlatego nie umiała się niczym cieszyć w życiu. Kochała swego męża i wiedziała, że on jej tę miłość odwzajemnia, a jednak nie potrafiła się nią radować.
Por. 1 Księga Samuela 1-3
Elkana widział zmartwienie Anny, swej żony i starał się jak umiał jej smutkowi zaradzić, ale ciągle mu się to nie udawało. Im bardziej był dla niej czuły i delikatny, tym bardziej było jej przykro, że nie może mu się odwdzięczyć pogodną, uśmiechniętą twarzą. Przyczyną była druga żona Elkany, Peninna, pewna swej pozycji w rodzinie, gdyż dała Elkanie synów i córki. Ta zazdrościła jednak Annie, że była ona bardziej kochana przez ich wspólnego męża.
Kulminacja smutku następowała zawsze podczas pielgrzymki do świątyni w Szilo. Gdy skladali tam dary ofiarne Panu Zastępów. Peninna czyniła to otoczona swoimi dziećmi, Anna natomiast była sama jak palec. Elkana próbował jej pomóc, dając jej podwójną część ofiary, jak gdyby miała dziecko, ale właśnie to wykorzystywała jej zazdrosna rywalka i umiejętnie, po kobiecemu, cierpkimi uwagami potrafiła jej dopiec do żywego, drwiąc z niej i okazując jej swoją pogardę, oraz zachęcając innych do tego samego.
Anna stawała się coraz bardziej małomówna i smutna, wciśnięta w ciemny kąt ich życia rodzinnego. Czuła się jak trędowata. Cokolwiek robiła dobrego i tak, nigdy nie było to docenione. Ciągle była dyskryminowana i traktowana jak zawada w rodzinie. Oczywiście nie czyniła tego nigdy Peninna w obecności męża, dobrze kamuflując swoją wrogość, a przez to tym bardziej stygmatyzując ją podejrzeniami, że jest kobieta ponurą, niechętną innym osobom, nie troszczącą się o wzajemny pokój w rodzinie, ale zakłócającą go nieustannie swoim ciągłym niezadowoleniem.
Któregoś razu, gdy znów przybyli do świątyni w Szilo, Anna poczuła się szczególnie mocno dotknięta złośliwościami Peninny i kiedy wszyscy rozsiedli się wygodnie aby prowadzić biesiadne rozmowy, ona wycofała sie z hucznego grona świętującej gromady i po cichu, udała się na samotną modlitwę do świątyni.
Po wejściu do niej padła na twarz przed Bogiem, a potem, klęcząc z podniesionymi do góry rękami „wylała swoja duszę” przed Panem, jak mówi Księga Samuela. Wylały się z niej wszystkie cierpienia, bo przebrała się miarka jej wytrzymałości. Błagała Boga o pomoc. Ratuj ! wołały jej oczy, jej podniesione ręce, jej całe ciało, jej żalem wypełnione serce. Nie wydawała jednak przy tym głosu, nie chcąc zwracać na siebie uwagi Helego. Bóg znał przecież jej serce, a ona do Niego się modliła.
Heli, przyzwyczajony do rytualnych modlitw, odmawianych na głos, widząc ją sądził, że czyni to w złej intencji, to znaczy, że parodiuje prawdziwa modlitwę, być może dlatego, że wypiła za dużo wina. Podszedł więc do niej z zagniewaną twarzą aby jej udzielić napomnienia.
Serce Anny nie wytrzymało tego bólu. Przed chwilą składała przecież Bogu ofiarę z samej siebie. Oddała Mu wszystkie swoje poniżenia, wszystkie lata smutku, który nieustannie zabijał w niej życie. Sądziła, że znajdzie odrobinę ukojenia w świątyni, u stóp Najwyższego, a tu nowy, niespodziewany cios ją spotkał i to od stróża tego świętego miejsca.
Prosiła Boga o zmiłowanie, o to aby otworzył jej łono, sprawiając, że zostanie matką, jak Paninna i że ucieszy swojego męża potomkiem, którego tak długo już oczekują i oto taką otrzymuje teraz odpowiedź Boga ! Przez Niego tez została wzgardzona i odrzucona ! Na co miała jeszcze czekać? Czego więcej mogła się od życia spodziewać? Dobrze jednak, że znalazła w sobie tyle pokory, aby tak jak umiała złożyć wyjaśnienia Helemu bez robienia awantury i znalazła w nim sprzymierzeńca. Zrozumiawszy jej sytuację, przyłączył się do jej prośby i udzielił jej błogosławieństwa i natchnął nadzieją, tak że wróciła do swoich wyraźnie odmieniona na duszy. Następnego zaś roku odbyła pielgrzymkę do świątyni, aby podziękować Bogu za łaskę którą otrzymała. Na ręku trzymała dziecko, którym ją Pan pobłogosławił i nie tylko ja ale całego Izraela, którego został wodzem.
Pokora jej serca pozwoliła jej przetrwać smutek, uchronić ja przed rozpaczą, uratować jej modlitwę, robiąc miejsce dla spełnienia się w niej Bożej obietnicy.
Źródło tekstu: jezuici.pl/2021/06/modlitwa-i-pokora/
„Najbardziej ważni ludzie na świecie to ci, którzy się modlą. Nie mam tu na myśli tych, którzy mówią o modlitwie czy pięknie się na ten temat wypowiadają; mam tu na myśli ludzi, którzy znajdują czas na modlitwę” (S.D. Gordon).
Jutro jest wspomnienie świętych Joachima i Anny, a ja już dzisiaj chcę Ci przedstawić pierwszą część opowieści nie o rodzicach NMP, ale o pewnej zwykłej kobiecie, która również miała na imię Anna, a której niezwykła historia zawarta jest na kartach Pisma Świętego (1 Sm 1,1-27; 2,1-21).
Imię Anna z języka hebrajskiego znaczy «łaska», jednak zaczynając czytać historię mojej biblijnej imienniczki, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że historia jej życia jest zaprzeczeniem znaczenia tego imienia.
Anna, jedna z żon Elkana wylała już morze łez. Przyczyną jej smutku jest bezdzietność (por. 1 Sm 1,2). „Bezpłodne łono nie jest dla niej ani chorą częścią ciała, ani narządem nie spełniającym swej funkcji, lecz raną zadaną jej kobiecości. Łono, ukryte w intymności ciała, jest cielesnym wyrazem intymności osoby. Cierpienie dotykające łona, jak o tym świadczy postawa Anny, staje się cierpieniem całej jej osoby” (A. Fumagalli). Smutek w duszy kobiety dodatkowo pogłębia zachowanie Peninny, drugiej żony Elkana, która dała mu zarówno synów, jak i córki, a która w Piśmie Świętym nazywana jest: „rywalką”, „współzawodniczką”, „przeciwniczką” Anny (por. 1 Sm 1,6). Skąd takie określenia?
Peninna niemal demonstracyjnie okazuje Annie swoją wyższość chełpiąc się potomstwem, przy każdej nadarzającej się okazji. Z tego powodu Anna, szczególnie boleśnie przeżywa święta spędzane w gronie rodziny podczas, których nie potrafi zapomnieć o swoim nieszczęściu i cieszyć się wraz z innymi (por. 1 Sm 1,6-7). „Najszczęśliwsze chwile życia rodzinnego, związane z coroczną pielgrzymką do świątyni w Szilo, ze świętowaniem i wspólnym posiłkiem, stają się dla Anny czasem największego smutku i rozgoryczenia” (E. Adamiak). Peninna wykorzystuje potomstwo dla polepszenia swej pozycji w małżeństwie z Elkanem, stając się przykładem osoby całkowicie utożsamiającej się z panującym ówcześnie systemem patriarchalnym, w którym o wartości kobiety decyduje jej zdolność do rodzenia dzieci. Smutne prawda? Ale niestety prawdziwe, bo również współcześnie możemy spotkać się z sytuacjami, w których bezdzietne kobiety traktowane są przez najbliższe otoczenie jako osoby «gorszego sortu», czy «drugiej kategorii». „(…) bezpłodność to rana, która przenika tożsamość osoby, a szczególnie kobiety” (A. Fumagalli).
Zupełnie inaczej niż Peninna, postępuje Elkana, widząc ból i smutek swojej bezdzietnej żony pyta: „Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się Twoje serce smuci? Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?” (1 Sm 1,8). „Na Wschodzie kobieta niepłodna uznawana była za uschniętą i niepotrzebną gałąź, dlatego cierpienie Anny, mimo że mąż nie dawał jej tego odczuć, jest tak głębokie” (G. Ravasi). Ta scena pokazuje jednak jaką rolę w życiu Anny, odgrywa jej mąż, który nie wypomina kobiecie braku dzieci, nie obarcza ją winą za zaistniałą sytuację, nie faworyzuje drugiej żony, ale ukazuje siebie jako kogoś bardzo Annie bliskiego i cenniejszego niż liczne potomstwo.
W czasach biblijnych winę za bezpłodność ponosiła wyłącznie kobieta, zaś jako przyczynę braku potomstwa uznawano przekleństwo ze strony Boga. Ówczesny stan wiedzy nie brał pod uwagę możliwości, że «wina może leżeć» po stronie mężczyzny. Również współcześnie wiele par małżeńskich zmaga się z różnymi problemami związanymi z przekazywaniem życia. Dla jednych poczęte dziecko staje się życiową przeszkodą na drodze do kariery i przekleństwem uniemożliwiającym realizację zamierzonych planów, dla innych brak potomstwa staje się sytuacją, z którą nie potrafią sobie poradzić i szukają ratunku w różnych «sztucznych metodach». „Z jednej strony, w sposób nienaturalny przerywa się już poczęte życia, a z drugiej, w sposób sztuczny stara się wyprodukować nowe. Nawet w czasach, gdy życie jest przedmiotem przemocy i manipulacji, pragnienie przekazywania życia jawi się z całą mocą. Jednak natura wydaje się odpłacać za rany zadane naturalnej płodności. Coraz więcej małżeństw, które pragną przekazać życie, są dotknięte bezpłodnością” (A. Fumagalli).
Myślenie Elkana wykracza poza logikę patriarchatu i Anna jest szczęśliwa z powodu słów, które do niej wypowiedział. Jednak zaczyna się zastanawiać czy mąż nie mówi tak, ponieważ stracił już nadzieję na to, że również druga żona urodzi mu dzieci? I właśnie wtedy przypomina sobie, że Abraham walczył z Bogiem o dziecko, Izaak z tego powodu modlił się wraz z żoną. Żony Abrahama i Izaaka – mimo iż późno – ale urodziły swoim mężom synów, którzy mieli wielkie znaczenie dla Narodu Wybranego. I Anna dochodzi do wniosku, że tylko Bóg, który „zamknął jej łono” (1 Sm 1,6) może ją zrozumieć i pomóc. W zaistniałej sytuacji Anna robi coś, czego nie zrobiła żadna inna niepłodna kobieta w Piśmie Świętym.
Źródło tekstu: biblia.wiara.pl/doc/3301664.Anna-Kobieta-modlitwy
Opowiadanie otwiera się prezentując człowieka imieniem Elkana, mieszkańca Ramataim, wymieniając też przodków jego rodu, jakby był on jakąś szczególnie ważną osobistością. Jednak opowiadanie o nim urywa się od razu, gdyż narrator przechodzi do opisu jego obecnej sytuacji rodzinnej, a w szczególności mówi o jego dwóch żonach, Annie i Peninnie, z których pierwsza nie ma dzieci, bo jest bezpłodna, podczas, gdy ta druga jest bardzo płodna. Nie jest to okoliczność nowa dla czytelnika, który zna inne, podobne pary kobiece: Sara i Hagar (Rdz 16; 21, 1-14), Lia i Rachela (Rdz 29, 30; 30, 2).
Bezpłodność Anny jest podkreślona poprzez dwukrotnie powtórzenie wyrażenia «Pan zamknął jej łono» (1 Sm 1, 5.6). Jej położenie przypomina sytuację Sary, Rebeki, Racheli, którym udało się począć tylko dzięki interwencji Boga (Rdz 18, 10-12; 25, 21; 30, 22); przypuszczalnie narrator chce nawiązać do ich dziejów, żeby zasugerować podobne zakończenie, lecz sposób, w jaki to się stanie stanowi oryginalny element całej historii.
Macierzyństwo, nawiasem mówiąc, jest w Biblii tematem istotnym: dzieci są widziane jako dar Boży, znak Jego błogosławieństwa, nadzieja na przyszłość zdolną wyjść poza granicę śmierci: to one mogą dokończyć dzieło zaczęte przez ojców, to w ich życiu kontynuuje życie rodziców. Z tego powodu niepłodność odczuwano jako nieszczęście, konsekwencję niełaski u Boga; słowo „niepłodna” (sterile) wskazuje z mocą to wszystko, gdyż pochodzi od rdzenia oznaczającego jałowość, wykorzenienie: kobieta, która nie generuje nie ma korzeni i nie daje korzeni, a jako taka odczuwa wstyd, jest uważana za nic nie znaczącą i pozbawioną wartości. Anna, choć mąż bardzo ją kocha, przeżywa głęboko ten stan, a narrator przybliża nam jej dramat. W kontekście dorocznej pielgrzymki, jaką Elkana odbywa do Szilo, dowiadujemy się o silnym napięciu, jakie wytwarza się we wzajemnych stosunkach obu żon. Anna doznaje nieustannych upokorzeń ze strony Peninny, płodnej żony, której mąż nie okazuje ani uczucia, ani hojności: jest wobec niej sprawiedliwy (przyznaje należne jej i jej dzieciom porcje składanej ofiary), lecz okazuje prawdziwą przychylność żonie niepłodnej, której wydziela część podwójną (ww. 4-5). W pierwszej chwili Anna wydaje się tylko ofiarą, lecz narrator szkicuje też smutną sytuację Peninny, użytecznej tylko dlatego, że jest płodna, ale całkowicie pozbawionej prawdziwej wartości w oczach męża; zazdrość i upokorzenie, których przedmiotem czyni Annę, są jej sposobem reagowaniana tę sytuację, Peninna przenosi na rywalkę swoje własne przykre położenie.
Natomiast Anna wybiera inną drogę i nie odpowiada na obelgi, choć bardzo je odczuwa wewnętrznie, do tego stopnia, że przestaje jeść (w. 6). Zareagować na obelgi, albo wytknąć rywalce brak miłości męża zapoczątkowałoby cały łańcuch zła; zatem nie odpowiada żadnym gwałtownym gestem na upokorzenia i wzgardę, nie wchodzi we współzawodnictwo, czym różni się i od Sary, i od Racheli. Wybiera natomiast uchowanie obrazy w sobie, „ścierpienie” jej, żeby tylko jej nie powielać, co zwiększyłoby tylko cierpienie, nie pozwalając znaleźć prawdziwego rozwiązania. Ten sam tryb postępowania przyjmuje Anna w stosunku do Elkany, który próbuje pocieszyć umiłowaną żonę używając słów wyjawiających, jak bardzo jest on ślepy na sytuację, do której powstania sam się przyczynił, a także do jakiego stopnia nie potrafi zrozumieć cierpienia żony, którą przecież kocha, zamieniając jej ból w coś, co dotyczy jego samego (w. 8).
Anna zdaje się zachowywać dla siebie swoje uczucie przykrości, swoją słabość, lecz to powstrzymanie się od reakcji staje się jej siłą. Bowiem postanawia przemówić i zwrócić swoją skargę, gorycz i ból do Boga, który jeden nie zrozumie jej opacznie. Widząc, że braknie jej życia, jedyne, co jej pozostaje, jest ratować się modlitwą (ww. 9-10).
Anna sięga do istoty swojej biedy, przyjmuje ją, ale się jej nie poddaje, nie zrzuca na innych odpowiedzialności za swoją sytuację i pokazuje, że żywi nadzieje i pragnienia, które, jako że są niemożliwością, wymagają interwencji Pana. Nie zadowala się, nie szuka rozwiązań pośrednich swojego problemu (jak uczyniła Sara z Hagar). Otwiera swoje spojrzenie i swoje serce, pozwalając wypowiedzieć się swojemu pragnieniu płodności, przyszłości i sensu, i pozostawiając Bogu, który obdarza ponad wszelkie oczekiwania, spełnienie tego pragnienia.
Anna udaje się zatem do świątyni, gdzie nie tylko prosi o syna, ale ślubuje, że poświęci go Panu. Zwraca więc wzrok w inną stronę, szuka rozwiązania poza rodziną, prosi o syna, który dałby jej inną rolę społeczną, dałby uzyskać władzę, jaką do tej pory się nie cieszyła, a jednak nie zatrzymuje dla siebie tego daru. To właśnie postanowienie będzie miało decydujące implikacje nie tylko dla niej, ale dla całego jej ludu: dziecko, które się urodzi, będzie nadzieją Izraela w czasach wielkiego zamętu i niepewności politycznej i społecznej, przywróci Izraelowi słowo Pańskie, będzie prorokiem, który namaści świętym olejem najpierw króla Saula, a potem Dawida. Sposób, jaki wybiera Anna, słowa, które wymawia, spojrzenie, jakie zwraca na rzeczywistość, nabierają tonów proroczych: do swojej historii woła Pana i widzi Jego obecność w wydarzeniach otwartych na przyszłość.
Rzeczywiście, jej modlitwa, zanoszona z napełnionego goryczą serca i oblana wielu łzami, jest sformułowana bardzo jasno: «Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go Panu po wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy» (w. 11).
Modlitwa jest błagalną, pokorną prośbą, która wzywa «Pana Zastępów», używając zwrotu celebrującego zwycięskie działanie Boga stającego po stronie swojej wiernej, która o sobie mówi, że jest służebnicą, określając się mianem ewokującym adorację i uznanie wielkości Boskiej, nawiązującym do stosunku zależności, jaki Anna przypisuje własnej osobie. Błagająca prosi, by Bóg o niej pamiętał, by wejrzał na jej nieszczęście i dał jej syna. To wtedy właśnie kobieta obiecuje, że odda w darze dziecko, które będzie jej dane. Jej słowa mają na celu nie tyle zmusić Pana, ile wyrazić myśl, że jej pragnienie zostanie rzeczywiście zrealizowane dopiero w chwili, gdy sama będzie mogła uczynić tak samo, jak Boski darczyńca. Jej widzenie nie poprzestaje na realizacji tego, czego pragnie najbardziej, w jego spełnieniu umie dostrzec znak większej dobroci, a mianowicie afirmację Boskiej wierności wobec życia swoich wiernych.
Modlitwa Anny ma świadka, kapłana Helego, który, widząc bezgłośnie poruszające się wargi kobiety, fałszywie pojmuje jej zachowanie i oskarża ją o pijaństwo, ostro ją upominając (ww.13-14). Raz jeszcze Anna doznaje obrazy, lecz tym razem, po tym, jak w modlitwie odnalazła prawdę o sobie i o swoim pragnieniu przed Tym, który jedyny ją rozumie, nie milczy, śmiało odpowiada kapłanowi broniąc słuszności swego postępowania i wartości swojej osoby. Jej słowa brzmią prawdziwie i otrzymują błogosławieństwo Helego.
Narrator nie mówi od razu, że Pan wysłuchał jej pokorną prośbę, najpierw informuje, że Anna się zmieniła, znowu zaczęła jeść, a jej twarz też nie jest taka, jak przedtem, bo łzy zastąpiła radość, miejsce goryczy zajęły pokój i pogoda ducha. Zmiana jest wynikiem jej pewności, że zostanie wysłuchana. Jak wspomnienie obietnicy Boskiej popchnęło Annę do całkowitego powierzenia się Bogu, tak wiara, że Bóg ześle jej ten dar wystarcza, by odmienić jej spojrzenie i jej oczekiwanie.
Nierealne pragnienie Anny spełnia się: Bóg wspomniał na nią, nawiedził bezpłodną kobietę, jej relacja z mężem staje się płodna. Rodzi się dziecko płci męskiej, któremu matka nadaje imię Samuel, «ponieważ — powiedziała — uprosiłam go u Pana» (w. 20) i którego, po odstawieniu od piersi, prowadzi do świątyni, żeby wypełnić ślub. Raz jeszcze Anna rozmawia z kapłanem, wyjawiając, że jej pragnienie oddania syna Panu odwzajemnia otrzymany dar i jest zgodne z uczynioną obietnicą.
Przy tej okazji Anna zwraca się znowu do Pana, tym razem w modlitwie pochwalnej, w pieśni wielbiącej Pana i Jego dzieło; to słynny tekst, którego echo rozbrzmiewa w Nowym Testamencie w słowach Magnificat.
Hymn święci Boga, który odwraca koleje ludzkiego losu, odmienia sytuacje bez wyjścia i otacza szczególną opieką najbardziej bezbronnych; spojrzenie obejmuje całą historię i kontempluje całe dzieło zbawienia, rozpoznając i wielbiąc sposób, w jaki zawsze działa Pan (2, 1).
Anna wnosi do swojej modlitwy otaczający ją ból i wstyd, odczytując w sytuacji wszystkich również swoją osobistą udrękę i opresję, ale nie nawiązując bezpośrednio do własnej sytuacji. Tym sposobem, przypominając działanie Boga, modlitwa otwiera się na całościowe wstawiennictwo. Nie jest to tylko dziękczynienie za to, co sama dostała, to jest pochwała, która, radując się dobrem, które jest dla wszystkich i którym także inni mogą się cieszyć, rodzi prawdziwą komunię.
Pochwałę ukształtowała modlitwa błagalna. Jest tak, jakby Anna ujęła w swojej modlitwie niepłodność swoją i niepłodność całego ludu, jakby zebrała w sobie krzyk wszystkich, którzy czują, że braknie im życia i cierpią, bo ich egzystencja jest pozbawiona tego, co naprawdę nadaje jej sens. Właśnie dlatego, że jest mocna poprzednią modlitwą, w której ofiarowała Panu całe swoje życie, może ogłosić, że dobro, życie, zbawienie należą do Boga i trwają wiecznie, gdyż są wszędzie.
Anna po prorocku opiewa drogę obraną przez Boga, niezmienną w całym biegu historii zbawienia. Pan zwraca się ku temu, kto jest mały, kto nie wysuwa żądań, kto uznaje swoją biedę, swoją ograniczoność, swój brak, a czyni to nie dlatego, że jest Bogiem, który lubuje się własną potęgą, który chce sprawować władzę nad kimś słabym i bezbronnym, lecz dlatego, żeby móc napełnić go swoimi darami i obdarować swoją pełnią, zrealizować jego nierealne pragnienia. Anna uznaje, że taki jest sens Boskiej mądrości: mądrości, która daje zwycięstwo temu, któremu przeznaczona jest klęska, temu, któremu brak wigoru, by stawić czoło wrogowi; mądrości, która mąci pychę i arogancję tego, który nie widzi brata w głodnym i siostry w bezpłodnej. Pan, do którego należy ziemia, który daje życie i śmierć, nie wybiera mocarza i bogacza, wybiera sobie małego, ubogiego, i przemienia jego życie, czuwając nad jego krokami, aby zachował wierność.
Anna celebruje to, a potem doświadcza konkretnie we własnym życiu; jej historia kończy się ostatnim zapisem: jest nadal płodna, a dar, który uczyniła Panu, zamiast wywołać nowy brak, powoduje nową płodność: «Pan wejrzał na Annę: poczęła i urodziła trzech synów i dwie córki» (2, 21).
Źródło tekstu: opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/or201606-msamuela.html