Nauka z mocą

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Homilia Tagi: Mk, Słowo Boże

Św. Marek nieustannie podprowadza czytelni­ka,  w  zredagowanej przez siebie Ewangelii, pod pytanie: Kim jest Jezus Chry­stus? Między innymi zwraca uwa­gę na różnicę, jaka istnieje mię­dzy nauczaniem Mistrza z Nazaretu a nauczaniem uczonych w Piśmie. Jezus uczył jako ten, któ­ry ma władzę. Jego mowa była z mocą.

W Kościele istnieją dwa rodza­je przepowiadania. Jedno polega na „mówieniu o Bogu”. Drugie na „przemawianiu samego Boga przez usta wybranego człowieka”. To drugie przepowiadanie zdu­miewa mocą nie ludzkiego, lecz Bożego słowa. Dźwięczy w nim pewność, której w żaden sposób nie można podważyć, pewność mająca swe oparcie wprost w Bogu.

Takie słowo jest oczywiste dla odbiorcy i jeśli ten przyjmie je z dobrą wolą, Boże Słowo przelewa w niego swoją moc i pewność, jeśli natomiast nie chce go przy­jąć, wydaje na niego wyrok.

Najczęściej spotykamy się z mówieniem o Bogu. Skuteczność takiego słowa zależy od talentów, jakimi dysponuje mówiący. Ten rodzaj przepowiadania występuje głównie w katechezie, czyli przy po­uczeniu o prawdach wiary, lub w wy­jaśnianiu tekstów Pisma Świętego.

W nauczaniu o Bogu jest miejsce na wyjaśnienie, na wątpliwości, hipotezy, różnice w interpretacji. Tu uczony w Piśmie wnosi wszystkie swe ograni­czenia, ludzkie słabości, niewiedzę, emocje. Dlatego jego wypowiedzi nie posiadają mocy, noszą bowiem znak słabości ludzkiego słowa.

Ten typ nauczania można porównać do wspólnego wędrowania trasą nie­znaną, na której przewodnik różni się od reszty jedynie większym doświad­czeniem, ale i dla niego trasa jest nie­spodzianką, a decyzje zawsze posiada­ją cień ryzyka i niepewności.

Ten natomiast, kto użyczył swoich ust, serca i umysłu Bogu, jest jak przewodnik, który doskonale zna drogę, bo przeszedł ją już wielokrotnie. Zna wszystkie jej tajemnice i prowadzi w sposób bezwzględnie pewny.

O ile z pierwszym można jeszcze dyskutować, można go przekonywać, namawiać do zmiany trasy lub rytmu wędrowania, o tyle autorytet tego dru­giego zamyka usta. Dyskusja jest nie­potrzebna, a ten, kto chce ją prowadzić, ośmiesza samego siebie. Takiego prze­wodnika można co najwyżej pytać i prosić o wyjaśnienie, by ze spotkania z nim wynieść możliwie wiele wiedzy i mądrości.

Nauczanie Ewangelii może być oparte albo na solidnym studium, albo na osobistym przeżyciu spotkania z Bogiem, Odwieczną Prawda. Jeśli ktoś dysponuje jedynie dobrą wiedzą, bę­dzie mówił o Bogu, będzie przekazywał to, co inni już o Nim powie­dzieli.

Ten zaś, kto przeżył spotkanie z Bogiem, korzysta ze zdobytej wiedzy jedynie na zasadzie na­rzędzia, posługując się wypra­cowanymi terminami, obraza­mi, porównaniami, sam tworząc nowe, celem oddania rzeczywistości, której doświadczył.

Zawsze jest znacznie więcej mówiących o Bogu niż tych, którzy są ustami Boga, przez których On sani wypowiada słowa Prawdy. Na jeden szczegół trzeba zwrócić uwagę. Słowo „Bóg” bardzo niepokoi zło. Ono czuje się zagrożone. Diabeł bowiem może długo i ciekawie rozmawiać o Bogu, wiedząc o Nim znacznie więcej niż większość ludzi. Jedynie wiedza objawiona, dostępna dla nas drogą nadprzyrodzonej wiary, jest mu nieznana, bo takiej wiary on nie posiada. Nienawidzi natomiast słowa Bożego, bo czuje się natychmiast przez nie zagrożony. Słowo Boga ma bowiem moc. W trosce o żywą wiarę należy prosić Boga. by udzielił wielu ludziom daru wypowiadania słowa Bożego wiedząc, że zło nie lęka się uczonych w Piśmie: należy prosić o tych, którzy oddadzą swe usta bezpośrednio do dyspozycji Boga. Chodzi o to, by słowo Boże z mocą docierało do współczesnego człowieka, którego ser­ce często jest okupowane przez różne­go rodzaju duchy nieczyste. Sam czło­wiek sobie z tymi demonami nie pora­dzi, potrzebna jest mu moc Bożego sło­wa. Czekają na nią sparaliżowani alko­holem, narkotykami, nienawiścią, za­zdrością, nieczystością. Czekają na Boże wsparcie.

Często módlmy się o świętych mówców w Kościele. Prośmy Ojca Niebieskiego, by w naszych świąty­niach nie tylko mówiono o Bogn, lecz by mówił sam Bóg z władzą i mocą!

Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 5/94