Nie zabijaj – relacja z katechezy
Link do scenariusza
Przygotowywanie tej katechezy zbiegło się przypadkowo z lekturą sztuk teatralnych Sławomira Mrożka. Wśród nich jest jedno niezwykle interesujące, nosi tytuł „Na pełnym morzu”. Stało się ono pretekstem do pierwszej części katechezy – zabawy w rozbitków w szalupie ratunkowej.
Jakkolwiek ta część katechezy przynosi uśmiech i żart, jest to tylko metoda na uchwycenie kontaktu z uczniami. W rzeczywistości katecheza jest bardzo poważna i napięcie i powagę trzeba w jej trakcie stopniować.
Gdy ją zaproponowałem, uczniowie nie wykazali szczególnego entuzjazmu. Fabuła dość daleko odbiega od realiów codzienności i zmusza do uruchomienia wyobraźni, co z trudem przychodzi np. o 7.10… Jednak potem zabawa się rozkręca. Uczniowie wskazują siebie nawzajem jako osoby zbędne i niepotrzebne w szalupie, czynią to najczęściej z humorem i swadą. Jako argumenty do zjedzenia wskazują najczęściej walory zewnętrzne. Bardzo dbałem o to, aby katecheza nie przerodziła się w docinki między ludźmi nie darzącymi się sympatią lub aby nie ubliżano komuś sporo ważącemu – to może być fatalna pułapka pierwszej części katechezy. Dlatego co chwilę przypominałem, aby skupili się na istocie polecenia – nie tylko wybieramy kogoś do zjedzenia, ale przede wszystkim staramy się przekonać, że ten fakt go uszczęśliwi. Po jakimś czasie uczniowie rzeczywiście podejmują ten wątek i tworzą najbardziej zawiłe i uroczyste konstrukcje retoryczne i myślowe, aby przekonać wybranego delikwenta o słuszności takiej śmierci. Jako argumenty padają tu min.: dobro ludzkości, życie wieczne i dążenie człowieka wierzącego do raju, łatwiej się umiera z poczuciem spełnienia patriotycznego obowiązku niż pogryzionym przez rekiny, zaspokojenie odwiecznej dążności człowieka do eksperymentowania… Zabawa w końcu wchodzi na właściwy tor i przynosi wybuchy śmiechu, ale i refleksję. Po 10 minutach przerwałem zabawę. Przyszedł czas na puentę. Wtedy zrobiło się cicho i uważnie słuchali, co mam do powiedzenia.
Podobna cisza i skupienie towarzyszyło drugiej części katechezy, gdy tylko wspomniałem o zamordowanym maturzyście. W naszym mieście też zdarzają się brutalne pobicia, już jeden młody człowiek zginął.
Druga część katechezy to 15 minut rozmowy z uczniami wg podanych pytań. W końcu rozmowa dochodzi do finału – wolno zabić w obronie własnej czy nie? W powszechnej opinii panuje przekonanie, że TAK. Trzeba tylko wyłuskać argumenty, które wspierają tę tezę. Właśnie temu ma służyć rozmowa. Jako podsumowanie podajemy naukę KKK przedstawioną w puencie.
Na trzecią część katechezy pozostaje zazwyczaj niewiele czasu, można ją przenieść na następną godzinę. Uczniowie pracują nad listem Kaina do Abla. Nie mam niestety przykładu, wszystkie listy uczniowie zabrali ze sobą. Pamiętam, że poruszały najczęściej temat zazdrości o Bożą łaskę, zdarzały się motywy rywalizacji między braćmi o względy rodziców, trudności okresu dojrzewania i krótkowzroczność.
Mówiłem na początku mojej relacji o stopniowaniu nastrojów na katechezie – od żartu i kpiny do powagi i refleksji. Udało mi się nakłonić uczniów do spokoju i uwagi. Zauważyłem, że problem śmierci banalizowany w mediach, sprowadzany do newsa, jest jednak w świadomości młodzieży sprawą poważną i skłaniającą do zastanowienia.