O wierze 106-110

Bezinteresowność

  1. Po co mam chodzić do kościoła? Nuda. Ględzenie księdza. Zawsze to samo. Można mieć dość… wiele razy słyszałem takie slowa…
  2. Gdy się czuje nudę, znieczęcenie, to w takiej sytuacji najłatwiej zrezygnować z życia sakramentalnego, z uczestnictwa w sakramentach świętych. Okazuje się bowiem, że nie zaspokaja ono moich wewnętrznych i duchowych potrzeb i oczekiwań.
  3. Ale trzeba zauważyć, że nie takajest jego rola! Sakramenty święte, np. celebrowanie Mszy świętej, chrztu, bierzmowanie, małżeństwo czy spowiedź nie są po to, aby zaspokajać potrzeby duchowe człowieka, czy jakieś inne oczekiwania.
  4. Po co zatem są? PO NIC! To jest po prostu spotkanie…
  5. KKK 1153 Celebracja sakramentalna jest spotkaniem dzieci Bożych z Ojcem w Chrystusie i Duchu Świętym; spotkanie to wyraża się jako dialog przez czynności i słowa. Z pewnością same czynności symboliczne mają już jakąś wymowę. Słowo Boże oraz odpowiedź wiary powinny jednak towarzyszyć im i ożywiać je, by ziarno Królestwa wydało owoc na dobrej ziemi. Czynności liturgiczne oznaczają to, co wyraża słowo Boże: bezinteresowną inicjatywę Boga, a zarazem odpowiedź wiary Jego ludu.
  6. W CODZIENNYM ŻYCIU nic tak nie uczy bezinteresowności jak doświadczenie jej ze strony drugiego człowieka. Okazuje się, że w życiu religijnym jest zupełnie podobnie…

Miłość do Ojczyzny 02

  1. Od wieków świętowanie kojarzy się z wolnym czasem. Niedziela – brak szkolnych lekcji, generalnie mniej pracy, Boże Narodzenie czy Wielkanoc – nareszcie można odetchnąć od szykowania potraw i po prostu posiedzieć z rodziną… wolny czas warto przeznaczyć też na modlitwę, poczytanie Biblii, porozmawianie, może odpisanie listu, czy odwiedzenie znajomych.
  2. Dzień Niepodległości to także wolny od zasadniczej pracy czas. Dzień przeznaczony na świętowanie. Pytanie tylko – jak? Jak świętować kolejną rocznicę odzyskania niepodległości? Wyspać się? Pojechać nad morze? Może wreszcie wyremontować coś, co czeka na tę okazję w domu już od dawna? Tylko – czy w ten wyjątkowy dzień własnie oto chodzi?…
  3. Zajrzałem do internetu. Tam ktoś zapytał – jak będziecie świętować? Właściwie brak odpowiedzi z pomysłem na świętowanie, poza wywieszeniem narodowej flagi
  4. Jak okazać miłość ojczyźnie? Jak to zrobić, skoro na co dzień nie bardzo nawet zastanawiamy się nad tą miłością… jak to zrobić, skoro czasami generalnie mamy problemy z okazywaniem miłości swoim bliskim, a co dopiero, gdy chodzi o ojczyznę…
  5. Myślę, że w święto niepodległości warto przynajmniej zastanowić się nad swoją miłością do Ojczyzny. Warto porozmawiać o tym z kimś bliskim, może w gronie przyjaciół. Zadać sobie na przykład pytanie: z czego jesteśmy dumni jako Polacy?
  6. Dla człowieka wierzącego niezbędna jest w ten dzień modlitwa za Polskę. Przede wszystkim dziękczynienie Panu Bogu, że postawił nas w tym miejscu, że urodzilismy się na tej właśnie ziemi. Także modlitwa prośby – nie tyle może o to, aby nie było problemów, blokad, strajków, niezadowolenia. Myślę bardziej o chęci do życia, do rozwoju, do troski o swoje życie – jako cząstki tego narodu, cząstki naszej Ojczyzny. Kiedyś chyba nazywało się to pracą organiczą lub pracą u podstaw. Myślę, że dzisiaj warto przywołać te pojęcia.
  7. Choćby po to, aby oderwać się od telewizora i wolny czas w dniu niepodległości poświęcić na coś innego niż przerzucanie kanałów. Na przykład na okazanie miłości swoim bliskim. Jak? Nie wiem, może wspólnie poszukać jakiegoś pomysłu?…

Mowa słowa

  1. „Mowa jest źródłem nieporozumień…” chyba w „Małym Księciu” są te słowa…
  2. Mowa jest źródłem nieporozumień – nie tylko w „Małym Księciu”, ale także w Kościele, w czasie sprawowania sakramentów świętych, choćby w czasie Mszy św. też tak właśnie może być… Kiedy? Kiedy tylko moje słowa wypowiadane w kościele wypiorę z zaangażowania serca! To chyba jedno z największych nieporozumień – mówić ustami bez przekonania wewnętrznego, bo wszyscy tak robią, bo trzeba coś odpowiedzieć, bez poddania się Duchowi Świętemu i Jego natchnieniom.
  3. Ale nie tylko mówienie jest w kręgu naszego zainteresowania… liturgia w kościele to także słuchanie słowa, które się czyta z Pisma świętego lub głosi jako kazanie lub homilię… Katechizm nawet podkreśla, że [KKK 1154]: W celu umacniania wiary wiernych powinny zostać dowartościowane znaki słowa Bożego: księga słowa (lekcjonarz lub ewangeliarz), okazywanie jej czci (wniesienie w procesji, kadzidło, światło) i miejsce głoszenia słowa (ambona), wyraźne i zrozumiałe czytanie; homilia szafarza, która przedłuża jego głoszenie; odpowiedzi zgromadzenia (aklamacje, psalmy medytacyjne, litanie, wyznanie wiary).
  4. Wszystko to ma sprzyjać mojemu wsłuchaniu się w gloszone słowo, przyjęciu go, abym potem mógł w codziennym życiu o nim pomyśleć, zastosować, przekazać innym, na przykład małżonkowi, dzieciom czy wnukom.
  5. Trudno jednak o to, gdy myśli gdzieś uciekają, gdy ciężko się skupić, gdy odzywa się to wszystko, co w sercu siedzi… ale… tak będzie chyba przez całe życie… całe życie będzie trwało zmaganie z modlitwą, skupieniem, zaangażowaniem serca…
  6. Całe życie będzie trwało to zmaganie, aby mowa naprawdę wyrażała to, co jest w seru, aby słow angażowały moje wnetrze, a nie były tylko pustymi dźwiękami… aby mowa przestała być źródłem nieporozumień…

Obrazy

  1. Dostałem kiedyś obraz. Prawdziwy.malowany na płótnie olejnymi farbami. Malowany przez prawdziwą panią artystkę. Wisi w gustownie dobranej ramie. Jest ładny. Jest także z nim pewien problem. Mianowicie – nie wiem, co na nim jest namalowane. Widzę tylko barwne plamy. Zakrętasy. Wraz z obrazem dostałem zadanie – namyslić się i dojść do tego, co właściwie na nim jest namalowane… I muszę powiedzieć, że lubię tak sobie na niego patrzyć i zgadywać. I podziwiać piękno dobranych barw.
  2. Intryguje mnie po prostu ten obraz, zmusza do myślenia, do zaangażowania uczuć, do pracy wyobraźnią, do przeżywania sztuki.
  3. Takiego poruszenia doświadczam także, gdy wchodzę do starego, pięknego kościoła. Gdy oglądam z nabożnością obrazy tam wiszące. Lubię oglądać obrazy w starym kościele. Zgadywać, jakie postacie ukazują. Jakie sceny są na nich wyrażone. Obrazy te pobudzają do myślenia. Zapraszają do wyprawy duchowej. Są jak drzwi, którymi można przejść na „tamtą stronę”.
  4. W historii Kościoła kilka razy były z obrazami kłopoty… jedni je umieszczali w świątyni, inni zdejmowali i palili, niszczyli freski i je zamalowywali na biało.
  5. Wreszcie musiało ukazać orzeczenie Soboru Nicejskiego, który powiedział, że:

Idąc jakby królewskim traktem za Boskim nauczaniem świętych Ojców i za Tradycją Kościoła katolickiego – wiemy przecież, że w nim przebywa Duch Święty – orzekamy z całą dokładnością, w trosce o wiarę, że przedmiotem kultu powinny być nie tylko wizerunki drogocennego i ożywiającego krzyża, ale tak samo czcigodne i święte obrazy malowane, ułożone w mozaikę lub wykonane w inny sposób, które ze czcią umieszcza się w kościołach, na sprzęcie liturgicznym czy na szatach, na ścianach czy na desce, w domach czy przy drogach, z wyobrażeniami Pana naszego Jezusa Chrystusa, Boga i Zbawiciela, a także świętej Bogarodzicy, godnych czci aniołów oraz wszystkich świętych i sprawiedliwych. KKK1162

  1. Nie wiem, czy kiedykolwiek domyślę się, co wyraża obraz, który otrzymałem w prezencie. Jedno jest pewne – i on, i inne prawdziwe dzieła sztuki cieszą moje oczy. Pozostaje mi tylko podpisać się pod słowami, które kiedyś powiedział św. Jan Damasceński: KKK 1162 „Piękno i kolor obrazów pobudzają moją modlitwę. Jest to święto dla moich oczu, podobnie jak widok natury pobudza me serce do oddawania chwały Bogu”

Rytm świętowania

  1. Umrzeć można ze śmiechu, gdy czyta się uwagi z uczniowskich dzienniczków. Na przykład coś takiego: – Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań. – Wyrzucił koledze czapkę przez okno ze słowami: „Jak kocha, to wróci”. – Ukradł ze szkolnego WC sedes i przechowuje go w tornistrze.  – Nie wiesza się w szatni.
  2. Pośmiać się można, ale gdy szkoła będzie kojarzyła się tylko ze śmiechem, to już śmieszne wcale nie jest… myślę tutaj o niezbędnej miłości do języka polskiego, wiedzy dotyczącej różnych dziedzin życia, językach obcych, także o znajomości historii własnego kraju, i rozumieniu tejże historii…
  3. Zupełnie podobnie jest w życiu religijnym. Ileż radości i śmiechu towarzyszy świętom Bożego Narodzenia, Wielkanocy, czasami nawet zwykłej niedzieli. Jak cieszy się człowiek, gdy jets jakiś odpust, jak wielka jest radość w sercu, gdy ktoś wchodzi wreszcie po długiej pielgrzymce na Jasną Górę.
  4. Lecz gdy świętuję i cieszę się z przyzwyczajenia czy tradycji… gdy nie wiem, dlaczego właściwie świętuję niedzielę, czy Wielkanoc, gdy nie wiem, skąd się bierze ten swoisty rytm świętowania, to bardzo łatwi można wtedy z niego zrezygnować… no bo właściwie po co to wszystko???
  5. Po co? Dobre pytanie… KKK 1164 Lud Boży od czasów Prawa Mojżeszowego znał stałe święta, począwszy od Paschy, by wspominać zdumiewające czyny Boga Zbawiciela, dziękować Mu za nie, przedłużać pamięć o nich i uczyć nowe pokolenia zgodnego z nimi postępowania.
  6. Zaakcentujmy tutaj pewne słowa: wspominać – dziękować – przedłużać – uczyć.
  7. Gdy przyglądam się tym słowom, to znajduję w nich ogromne podobieństwo do celu uczenia sięi zdobywania wiedzy w szkole! Na przykład w dziedzinie historii – czy nie jest tak, że warto o wydarzeniach historycznych wspominać, dziękować tym, którzy byli ich uczestnikami, przedłużać pamięćo wielkich dziełach i uczyć się, jak żyć?
  8. Przysłowie mówi: historia magistra vitae est. Historia jest nauczycielką życia. Jestem pewien, że świętowanie i liturgia także…