O wierze 41-45

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Lektura Tagi: brak tagów

Wierzę w jeden Kościół

  1. Uśmiechnięty i szczęśliwy człowiek zaprasza serdecznym gestem, wskazując na drzwi jakiejś świątyni: „Przyjdź do nas, nie musisz zmieniać swoich poglądów. Nie musisz zmieniać swojej wiary. Nie musisz dostosowywać się do nas. To my dostosujemy się do Twoich wierzeń”. To nie fikcja. To prawdziwa reklama jednego z kilkuset Kościołów chrześcijańskich w USA, z których każdy powołuje się na Chrystusa.
  2. A my wierzymy, że Kościół jest Jeden. Kościół naprawdę jest jeden. Jezus Chrystus założył jeden Kościół. Tych kilkaset – stworzyli ludzie.[1]
  3. Dlaczego Kościół jest jeden? (KKK 813)
  • Kościół jest jeden ze względu na swoje źródło: a jest nim jedność jednego Boga Ojca i Syna w Duchu Świętym, w Trzech Osobach,
  • Kościół jest jeden ze względu na swego Założyciela: Jezus Chrystus pojednał wszystkich ludzi z Bogiem przez krzyż swój, przywracając wszystkim jedność w jednym Ludzie Bożym,
  • Kościół jest jeden ze względu na swoją „duszę”: jest nią Duch Święty, który mieszka w wierzących i napełnia cały Kościół oraz nim kieruje, jest sprawcą tej dziwnej wspólnoty wiernych i dogłębnie wszystkich zespala w Chrystusie. Jedność należy więc do istoty Kościoła.
  1. Oczywiście trzeba zauważyć, że od samego początku powstały pewne rozłamy, które św. Paweł mocno potępiał w swoich listach. W następnych wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, znaczne społeczności ludzi odłączyły się od Kościoła katolickiego, często nie bez winy z jednej i drugiej strony (KKK 817).
  2. W jaki sposób Kościół podchodzi do nie katolików? To proste – (KKK 818) Katechizm mówi, że tych, którzy rodzą się dzisiaj we wspólnotach powstałych na skutek rozłamów i „przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością… Usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu”.
  3. KKK 819 Z wielką pokorą trzeba również uznać, że liczne znaki [dosł. – pierwiastki] uświęcenia i prawdy” istnieją poza widzialnymi granicami Kościoła Jakie są to znaki – – – „spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja, miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Świętego oraz widzialne elementy”.
  4. Duch Chrystusa posługuje się tymi Kościołami i wspólnotami kościelnymi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z pełni łaski i prawdy, jaką Chrystus powierzył Kościołowi powszechnemu. Wszystkie te dobra pochodzą od Chrystusa i prowadzą do Niego oraz „nakłaniają do jedności katolickiej – czyli powszechnej”.
  5. Jest nawet taki jeden tydzień w roku, kiedy wszystkie Kościoły chrześcijańskie modlą się o jedność między chrześcijanami… a ja stale mam wrażenie, że tej modlitwy trzeba jednak dużo więcej…

[1] Ks. Edward Staniek, Kościół i sakramenty, Wydawnictwo św. Stanisława, Kraków 1995, s.49nn.

Wierzę, że Kościół jest święty

  1. Wrzesień w tym roku mamy wyjątkowo piękny. Tyle słońca i ciepła… aż chce się wyjść na spacer, pojeździć na rowerze, pobrykać z dziećmi czy wnukami w parku… aż chce się wystawić jeszcze trochę buźkę na ciepłe promyki i nacieszyć się życiem.
  2. Nie wszyscy jednak patrzą na taką pogodę z radością. Wystarczy spotkać leśników, którzy martwią się suszą, mówią, że żeby nadrobić straty wody spowodowane brakiem deszczu musiałoby padać przez dwa tygodnie… po błocie – ani śladu. Poziom wody w stawach – zdecydowanie się obniżył. Źródełka jeszcze jakoś sobie dają radę….
  3. Woda daje życie. Bez niej wszystko usycha i marnieje. Im bliżej źródła, tym bogatsza jest przyroda i łatwiej jest przetrwać chwile suszy i niedostatku… dlaczego dzisiaj tylko mówię o tym? Ponieważ widzę pewne podobieństwo między wodą a świętością Kościoła. W niedzielnym wyznaniu wiary mówimy: wierzę w święty Kościół…
  4. Dlaczego jest święty? Czy dlatego, że jest w nim dużo pobożnych ludzi? czy dlatego, że jest w nim taki niezwykły papież? NIE.
  5. Przyroda żyje dlatego, że krąży w niej woda. Kościół jest święty, ponieważ jest w nim źródło świętości – Jezus Chrystus. I każdy, kto chce tej świętości zaczerpnąć, może jej wziąć tyle, ile tylko zapragnie.
  6. Niestety, świętość ciągle nam się kojarzy z doskonałością moralną. Święty, to ten, co nie grzeszy, albo zdarzy mu się tylko trochę skłamać… nie daj Boże, żeby w piątek miał zjeść kiełbasę, albo nie pójść w niedzielę do kościoła. Tymczasem – nie zaniedbując tych drobiazgów – święty, to człowiek, który czerpie z Boga pełnymi garściami. Nie boi się tego i jest szczęśliwy.
  7. Kościół jest święty. To znaczy – jest w nim źródło. Kościół jest święty naprawdę, chociaż stale jest to świętość niedoskonała, nad którą stale trzeba pracować. Jakby zadana nam na życie. Nie jest gotowa. Jest do przeżycia.
  8. Co jest w Kościele i w świętości najważniejsze? Oczywiście MIŁOŚĆ. ONA WSZYSTKIM KIERUJE, i wskazuje wszystkie sposoby do osiągnięcia świętości.
  9. Nie imponują mi święci, którzy choćby byli super doskonali, nie potrafili kochać. Powiem więcej – nie ma takich świętych. Podziwiam tych, którzy swoim życiem pokazali, że prawdziwa, najprawdziwsza miłość do Boga i do drugiego człowieka jest możliwa do spełnienia. Którzy żyli nią na co dzień.
  10. A w niedzielę, po mszy św. warto wybrać się na spacer. Choćby na szczecińskie Jasne Błonia. Zatrzymać się przy fontannie i pomyśleć – ile chcę dziś zaczerpnąć z Chrystusa, ze źródła świętości, które bije w Kościele…

Wierzę w Kościół apostolski (KKK 857)

  1. Szczerze mówiąc, po dwóch tygodniach to miałem już dosyć…. pobudka o 5.40, biały sufit, białe ściany, białe wszystko… dwóch jeszcze obcych, dziwnych facetów w pokoju, jakaś chora gimnastyka na boisku, potem monotonny dzień. I jeszcze trzeba uwierzyć w to, że to nie tylko mój pomysł, ale Boże powołanie. O czym mówię? O pierwszych tygodniach zakonnego życia! O odkrywaniu powołania dominikańskiego. O rozeznawaniu, czy to jest moje miejsce w życiu.
  2. Nie wiem, dlaczego mnie właśnie Bóg powołał. Nie wiem, dlaczego powołał moich braci do naszej jednej rodziny.
  3. Pewnie też i apostołowie, wybierani przez Jezusa z wielkiego grona Jego uczniów i słuchaczy, nie wiedzieli, dlaczego to właśnie ich wybrał Mistrz. Nie zdawali sobie też chyba do końca sprawy, w co się pakują. I z tego, że dzisiaj w wyznaniu wiary będziemy mówili słowa: wierzę w Kościół apostolski.
  4. Dlaczego Kościół jest apostolski? Z trzech powodów:
  • był i pozostaje oparty na fundamencie apostołów, świadków wybranych i posłanych przez samego Chrystusa; greckie słowo apostoloi znaczy właśnie „posłani”; przez apostołów i ich następców Jezus – sam posłany przez Ojca na świat – kontunuuje swoje posłanie na świecie, powiedział przecież do apostołów: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20,21),
  • zachowuje i przekazuje, z pomocą Ducha Świętego, nauczanie, dobry depozyt wiary i zdrowe zasady usłyszane od Apostołów; w tej misji jest jednak coś nieprzekazywalnego – apostołowie byli świadkami zmartwychwstania, spotykali i widzieli Chrystusa zmartwychwstałego, ale jest też coś niezwykle stałego – Jezus obiecał, że pozostanie z nimi aż do skończenia świata,
  • Kościół w dalszym ciągu – aż do powrotu Chrystusa – jest nauczany, uświęcany i prowadzony przez Apostołów dzięki tym, którzy są ich następcami, to znaczy przez biskupów, pomagają w tym kapłani, a wszyscy cieszą się jednością z Papieżem. A w ogóle to cały Kościół jest apostolski, to znaczy my jesteśmy posłani na świat. Widać to jednak tylko wtedy, gdy mocno jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem.
  1. Wtedy widać też jeszcze coś – że można przetrwać bardzo wiele, dużo więcej niż się człowiekowi wydaje. Nie tylko nowicjat u dominikanów…

Wierzę w Kościół powszechny

  1. Po co wierzyć w coś, co istnieje i co można zobaczyć na własne oczy? Kościół powszechny – czyli katolicki – po prostu jest. To fakt. Dlaczego zatem mówimy w niedzielnym wyznaniu wiary: wierzę w Kościół powszechny? Co tu jest jeszcze do wierzenia?
  2. Katolicki – znaczy: powszechny, uniwersalny, ale także cały, zupełny. Po co nam to wyjaśnienie? Ponieważ powszechność Kościoła wyraża się na dwa sposoby:
  • Dzięki Chrystusowi, który jest Głową Kościoła, są w Kościele wszystkie środki potrzebne do tego, aby człowiek dostąpił zbawienia, na przykład sakramenty, Pismo św., wspólnota modlitwy i wiary; to tylko niektóre elementy tej układanki,
  • Kościół jest powszechny także z tego powodu, że został posłany przez Chrystusa co wszystkich ludzi i każdy człowiek może odnaleźć w nim swoje miejsce – biedny i bogaty, młody i stary, chory i zdrowy, duży i mały… jednym słowem – każdy!
  1. Co z tego, że Kościół jest powszechny? Co z tego, że Kościół jest dla każdego, skoro na pierwszy rzut oka widać, że nie wszyscy wszystko mogą. To ksiądz jest od uczenia, a wierny od rzucania na tace. Organista od grania, a ministrant od służenia… no i jest jeszcze biskup, który pojawia się raz na jakiś czas, a wtedy proboszcz mówi, że to wielkie wydarzenie dla naszej parafii. Pytam zatem ponownie – co z tego, że Kościół jest powszechny?
  • Ano to, że przed Bogiem nie liczy się w nim tak naprawdę to, gdzie tkwisz w strukturze społeczności Kościoła, ale to, na ile potrafisz kochać. Ten, kto naprawdę kocha i tę miłość mądrze okazuje, nie chce być na szczycie, ale chce być dla każdego oparciem, czyli – fundamentem! Na tym polega tajemnica miłości, na tym też polega tajemnica ludzi, którzy w powszechnym Kościele najwięcej znaczą, chociaż najczęściej ich zupełnie nie widać,
  • Druga konsekwencja powszechności Kościoła to fakt, że jest on posłany do wszystkich ludzi i dlatego nie może się skupiać na jednym narodzie, na jednej społeczności, że wykracza poza ramy państwowe, plemienne, kulturowe… on nie ma granic tak naprawdę, a trzeba też powiedzieć, że Bóg potrafi dotrzeć do człowieka będącego poza widzialnymi granicami Kościoła i poruszyć go swoją łaską…
  1. Wierzę w Kościół powszechny, czyli katolicki. Widzę, że on jest. I jednocześnie w niego wierzę. Trudno w niego nie wierzyć. Chyba, że się ma oczy szeroko zamknięte.

 Misja królewska wiernych świeckich (KKK 908nn)

  1. Coraz zimniej robi się na świecie. Człowiek rano idzie do pracy i musie się porządnie opatulić, aby nie przemarznąć. Przydaje się ciepły płaszcz. Przydaje się kaptur. Do łask powraca czapka i kapelusz, które wyciągamy z różnych zakamarków.
  2. I mijamy się na ulicy śpiesząc do biura, sklepu, szkoły… a gdybyśmy tak idąc rano do pracy zobaczyli człowieka, który na głowie ma… koronę?! Królewską koronę! Z prawdziwego złota, wysadzaną drogimi kamieniami. Co wtedy przyszłoby nam do głowy? Świr? Oryginał?
  3. Tymczasem zupełnie spokojnie możemy sprawić sobie koronę. Dlaczego? Powołam się tu na słowa św. Ambrożego:

Ten, kto utrzymuje w karności swoje ciało i kieruje swoją duszą, nie pozwalając, by była ona niepokojona namiętnościami, jest panem siebie; słusznie może być nazwany królem, ponieważ umie panować nad samym sobą; jest wolny i niezależny oraz nie poddaje się w niewolę grzechu (KKK 908).

  1. Zatem panowanie nad sobą, wolność od grzechu jest cechą bycia królem, jest cecha królowania. I idąc w życiu za Chrystusem naśladujemy tak naprawdę Jego królowanie. Teologia nazywa to uczestnictwem w misji królewskiej Chrystusa. A tak po prostu chodzi o to, aby panować nad swoim życiem na wzór Jezusa.
  2. Naprawdę każdy z nas – jeśli tylko chce i decyduje się na to – może swoim życiem okazywać, że panuje nad sobą, nad swoim postępowaniem, że każdego dnia chce wcielać w życie to, co zobaczył w życiu Chrystusa. Wtedy jest prawdziwym królem.
  3. A dobry król dba o swoich bliskich, dba o pokój. Stara się uzdrowić to, co chore, niesprawiedliwe, skłaniające do zła i grzechu. W ten sposób panowanie nad sobą samym będzie promieniować na świat, w którym żyję. Będzie go przemieniać. Sobór Watykański 2 powie, że chrześcijanie tak postępując „przepoją kulturę i dzieła ludzkie wartością moralną„.
  4. Jak się człowiek porządnie zastanowi, to dojdzie do wniosku, że wcale nie trudno być królem na wzór Chrystusa. Nie trzeba może rano paradować w złotej koronie, bo w porannym chłodzie mogą zmarznąć uszy. Królem może czuć się ten, do kogo bliscy w domu uśmiechają się, gdy wróci z pracy i mówią: jak dobrze, że już wróciłeś… brakowało mi Ciebie…