O wierze 46-50
Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Lektura Tagi: brak tagów
Misja kapłańska wiernych świeckich (KKK 901)
- Proszę sobie przez chwilę wyobrazić Szczecin bez… mostów. Tak, bez naszych mostów, estakad… Co by wtedy było? Paraliż komunikacyjny. ..
- Dlaczego przywołuję dzisiaj takie czarne obrazy? Ponieważ gdyby przyjrzeć się różnych religiom świata, okaże się, że bodaj każda z nich posiada swoich kapłanów, przewodników, ofiarników, druidów… jednym słowem – pośredników między tym a tamtym światem. Łacińskie określenia kapłana PONTIFEX doskonale oddaje jego rolę i jednocześnie misję – słowo „pontifex” oznacza „budowniczego mostów”. Kapłan zatem buduje most między Bogiem i tamtym światem a człowiekiem i jego światem.
- Najbardziej wyraźnym znakiem tego budowania jest obrzęd składania ofiary. Kapłan jest od tego, aby w imieniu wiernych składał ofiarę Bogu. On jest tego godzien, on jest wtajemniczony. To jest jego zadanie.
- A reszta ludzi – co? Ma się tylko stać i się patrzyć? Bać się? Podziwiać? Modlić się i liczyć na to, że ofiara zostanie litościwie przyjęta? Czyż nie tak jest w naszych kościołach – przychodzimy na mszę św., aby często właściwie popatrzyć się na to, co ksiądz odprawia, posłuchać, pomodlić się i wrócić do domu.
- A przecież każdy z nas jest powołany do tego, aby w swoim życiu też na swoja miarę składać Bogu ofiarę. Proszę tylko nie mylić tego z rzucaniem na tacę!
- Wszystkie nasze uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli cierpliwie są znoszone, stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa; ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie wraz z ofiarą Ciała Pańskiego. W ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają” – to słowa z dokumentów Soboru Watykańskiego 2. To także teologia nazywa udziałem wiernych świeckich w kapłańskiej misji Chrystusa.
- Każdy z nas buduje w życiu most między sobą samym a Bogiem. Most piękny, porządny, szybki… Bez niego grozi paraliż… koszmar…
Misja prorocka wiernych świeckich (KKK 907)
- Bardzo lubię słuchać, jak ktoś opowiada kawały. Są ludzie, którzy mają do tego jakiś specjalny dar, prawda? Znają ich niemal setki i potrafią je z talentem opowiadać.
- Lubię kawały o księżach. Lubię śmiać się z siebie samego. Śmiech doskonale działa na człowieka. Zwłaszcza, gdy „się z przywar, nie z osób, natrząsa…” Zatem dobry kawał – taki naprawdę dobry kawał – powoduje nie tylko wybuch radości, ale skłania również do refleksji…
- Dlaczego o tym mówię? niestety tak chyba dzisiaj jest, że żeby księdzu coś powiedzieć, zwrócić uwagę, wyjaśnić… trzeba odwoływać się do różnych chwytów i sposobów. Ile razy mówiłem ludziom: „idź do księdza i powiedz mu to, co myślisz…” Wiedziałem już, jaka będzie odpowiedź… „JAAAA??? Nigdy!!!” albo: „To nic nie da. On i tak wie lepiej…”
- A proszę sobie wyobrazić, że Kodeks Prawa Kanonicznego mówi, że: „Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i zdolności, jakie posiadają, przysługuje im [wiernym świeckim] prawo, a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swego zdania pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kościoła oraz – zachowując nienaruszalność wiary i obyczajów, szacunek wobec pasterzy, biorąc pod uwagę wspólny pożytek i godność osoby – podawania go do wiadomości innym wiernym„(KKK 907).
- Dlaczego tak nie tylko wolno, ale i trzeba? Dlatego, że Chrystus mówi do Kościoła nie tylko przez hierarchię, ale także przez zwykłych, świeckich ludzi. Każdego z nas obdarzył łaską wiary, wielu także w łaskę słowa.
- Zatem moje słowa mogą doprowadzić kogoś do wiary, przybliżyć do Boga, wprowadzić w ten świat i relacje międzyludzkie ład i harmonię. Teologia nazywa to uczestnictwem w prorockiej misji Chrystusa.
- Jest to zatem prawdziwe apostolstwo – głoszenie wiary, głoszenie Chrystusa wierzącym i niewierzącym, księżom, bliskim, znajomym i nieznajomym… głoszenie słowem i życiem.
- I marzy mi się, aby działo się to ze szczyptą dobrego humoru!
Wierzę w życie wieczne
- Przychodzi czasami taki tydzień w roku, gdy człowiek marzy tylko o jednym – żeby jak najszybciej się skończył… taki był ten mój ubiegły tydzień. A w nim dwa dni zaznaczone w kalendarzu na czarno – odeszły dwie bliskie mi osoby.
- Pierwsza, to panna młoda, wracająca z własnego wesela na kilka godzin do domu, aby pojechać w podróż poślubną. Tragiczny zbieg okoliczności na drodze, wypadek samochodowy – zaznaczam, że zupełnie na trzeźwo – i po miesiącu w szpitalu umarła nie odzyskawszy przytomności. Nie działały wszystkie funkcje organizmu. Lekarze się poddali, mnóstwo ludzi modliło się o cud. Cudem było to, że żyła jeszcze przez miesiąc, chociaż nie miała prawa w takim stanie przeżyć trzech dni.
- Druga śmierć – to bardzo porządny mąż i ojciec trójki wspaniałych dzieci. Chorował na raka. Gdy wróciłem do klasztoru rozpromieniony po ciekawym spotkaniu ze studentami wbiła mnie w ziemię informacja o jego śmierci. Na nią przynajmniej można się było przygotować.
- A zresztą, czy na czyjąś śmierć można się przygotować.
- Przepraszam, że tak dzisiaj smęcę, ale muszę o tym wszystkim komuś powiedzieć. Muszę się wygadać, a przy okazji odświeżyć sobie wiarę w życie wieczne.
- Co to jest życie wieczne? Zanurzeni w czasie wyobrażamy sobie je jako życie bez końca, jako takie dłuuuugie życie… poza czasem, a jednak jakoś i w czasie.
- Tymczasem życie wieczne to po prostu przyjście do Chrystusa. Kiedy kończy się czas pielgrzymowania po tej ziemi, człowiek zwija się stąd i idzie TAM, aby powiedzieć Bogu JESTEM.
- ZARAZ PO ŚMIERCI człowiek staje przed Bogiem i może ujrzeć rzecz niezwykle ciekawą: mianowicie zobaczyć sens swojego życia. Tu dostaje odpowiedź na pytanie: po co to wszystko było? Tu przeżywa tak zwany sąd szczegółowy, który polega na tym, że jego życie zostaje odniesione co Chrystusa i albo dopełnia się przez oczyszczenie w czyśćcu, albo otwiera się przed człowiekiem wejście do nieba, albo konsekwencją życia ziemskiego jest potępienie na wieki.
- No cóż, bywają takie czarne tygodnie w roku… księży też nie omijają. I dobrze…
W rodzinie Kościoła (KKK 954nn)
- Są takie słowa, od których cieplej robi się na sercu… są takie słowa, które otwierają w pamięci najpiękniejsze wspomnienia… dla mnie jednym z takich słów jest BABCIA. Źródło ciepła, miłości, zawsze wyrozumiała. Znająca bajki. A jej dom pełen był tajemniczych przedmiotów, szufladek i zakamarków.
- W tym domu sensu nabierało inne ważne słowo – Zwłaszcza, gdy zjeżdżaliśmy się przy różnych okazjach, choćby na Wszystkich Świętych, aby razem spędzić czas. Wujkowie, ciocie, kuzynki i kuzynki. Starsi i młodsi, mali i duzi. Całe trzy pokolenia.
- Dlaczego o tym mówi? Ponieważ o „trzech pokoleniach” można tez mówić w rodzinie Kościoła świętego. Te trzy pokolenia, to po pierwsze – ludzie pielgrzymujący na ziemi, po drugie – ci, których miłość doznaje jeszcze oczyszczenia w czyśćcu, a także osoby żyjące już w niebie, które widzą Boga twarzą w twarz.
- KKK 954: Ci z nas, którzy są w niebie, ci, których miłość doznaje oczyszczenia i my, wędrujący po tej ziemi, tworzymy jedna rodzinę.
- No dobrze… a co z tymi w piekle? Czy oni też należą do rodziny? W pewnym sensie tak, nie można się ich wyrzec, nie można udawać, że ich nie było. Szkoda tylko, że już za życia na ziemi oni sami wyrzekli się rodziny, że często żyli jak totalni egoiści. I piekło zgotowali nie tylko sobie, ale i najbliższym. Za nich tez warto się modlić. Kto wie, czy w ostatniej chwili nie skruszeli i nie uchwycili się Bożego miłosierdzia?… a kto z nas wie na pewno, czy naprawdę są w piekle?
- W czasie rodzinnych, świątecznych spotkań przy stole rozmawiamy, dzielimy się przeżyciami, omawiamy różne problemy, dajemy sobie rady… myślę, że szczególnie w takich chwilach warto się słuchać i z takiej mądrości korzystać.
- ZWŁASZCZA, gdy siedzimy sobie przy stole w domu babci…
- Wtedy nabiera sensu i jakiegoś blasku pewne ważne słowo – RODZINA.
Miłość do Ojczyzny
- Jak to w końcu jest – wolno przeklinać, czy nie?
- Jeśli wolno, to dlaczego niektórzy się na to denerwują, a rodzice dzieciom tego zabraniają? A jeśli nie wolno, to dlaczego wszyscy to robią? I które przykazanie tego zabrania? Jest przykazanie: nie klnij?!
- Takich pytań pełno słyszę w szkole od moich uczniów. Mówię wtedy: poszukaj, poczytaj, pomyśl… zastanów się nad swoją kulturą, nad kulturą ludzi, wśród których żyjesz… A gdy potrzebują wprost wyraźnej wskazówki, zakazu, nakazu, wtedy mówię – zajrzyj do dziesięciu przykazań.
- W dekalogu bowiem można znaleźć rzeczy zaskakujące. Na przykład obowiązek miłowania swojej Ojczyzny. Nie ma dosłownie przykazania: kochaj swoja Ojczyznę, a jednak każdy patriota nie ma żadnej wątpliwości, że Ojczyznę kochać po prostu trzeba.
- Na czym to miłowanie polega? Katechizm ukazuje je jako obowiązki tych, którzy sprawują władzę oraz obowiązki obywateli.
- KKK 2235 Ci, którzy sprawują władzę, powinni traktować ją jako służbę. Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą” (Mt 20, 26). A rządzący muszą pamiętać, że nikt nie może żądać lub ustanawiać tego, co jest sprzeczne z godnością osób i z prawem naturalnym.
- KKK 2236 Sprawowanie władzy zmierza do ukazania właściwej hierarchii wartości, by ułatwić wszystkim korzystanie z wolności i odpowiedzialności, a wszystkie władze Władze polityczne są zobowiązane do poszanowania podstawowych praw osoby ludzkiej. Powinny w sposób ludzki służyć sprawiedliwości, szanując prawa każdego, zwłaszcza rodzin i osób potrzebujących.
- KKK 2239 Obywatele mają obowiązek przyczyniać się wraz z władzami cywilnymi do dobra społeczeństwa w duchu prawdy, sprawiedliwości, solidarności i wolności. Podporządkowanie prawowitej władzy i służba na rzecz dobra wspólnego wymagają od obywateli wypełniania ich zadań w życiu wspólnoty politycznej.
- KKK 2242 Obywatel jest zobowiązany w sumieniu do nieprzestrzegania zarządzeń władz cywilnych, gdy przepisy te są sprzeczne z wymaganiami ładu moralnego, z podstawowymi prawami osób i ze wskazaniami Ewangelii. Odmowa posłuszeństwa władzom cywilnym, gdy ich wymagania są sprzeczne z wymaganiami prawego sumienia, znajduje swoje uzasadnienie w rozróżnieniu między służbą Bogu a służbą wspólnocie politycznej. „Oddajcie… Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22, 21).
- Jest przykazanie, które w swojej treści ma zakaz przeklinania. Jest przykazanie, które nakazuje miłować Ojczyznę.
- Dla mnie jednak nadal jest to sprawa przede wszystkim kultury, ani nakazu czy zakazu…