O wierze 66-70

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Lektura Tagi: brak tagów

Jezus i Świątynia

  1. Pesymista mówi: już gorzej być nie może. Optymista mówi: oczywiście, zawsze może być gorzej.
  2. Podsłuchiwacze Jezusa – czyli uczeni w Piśmie, faryzeusze, ich wysłannicy byli na początku pesymistami: to już dno, tego się nie da słuchać… na to nie da się już patrzyć – Jezus rozmawia i jada z grzesznikami, ze zdrajcami – celnikami, nam wyrzuca obłudę i zakłamanie… koniec. kropka.
  3. KKK 588 Przeciw tym, którzy ufali sobie, „że są sprawiedliwi, a innymi gardzili” (Łk 18, 9), Jezus stwierdził: „Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Łk 5, 32). Posunął się jeszcze dalej, mówiąc do faryzeuszów, że (…) ci, którzy sądzą, że nie potrzebują zbawienia, są zaślepieni sami w sobie.
  4. Gdy już się wydawało, że gorzej nie można, dogłosu doszli optymiści. Można. Jezus zaczął odpuszczać grzechy.
  5. KKK 589 Najbardziej jednak Jezus poruszył władze religijne Izraela, gdy odpuszczał grzechy. Rzeczywiście, stwierdzają one z niepokojem: „Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?” (Mk 2, 7). Odpuszczając grzechy, Jezus albo bluźnił, ponieważ jako człowiek czynił się równym Bogu, albo mówił prawdę, a Jego Osoba uobecniała i objawiała imię Boże.
  6. Tylko fakt, że jest prawdziwym Bogiem usprawiedliwia Jego słowa: „Zanim Abraham stał się, Ja Jestem” (J 8, 58), a nawet: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30).
  7. Jak w to uwierzyć? Trzeba odbić się od dna…
  8. Na przykład – pozwolić przebaczyć sobie grzechy…

Wyrok

  1. „Dajcie mi człowieka. Ja już znajdę na niego odpowiedni paragraf”. Tak mówił – jeśli się nie mylę – Feliks Dzierżyński.
  2. Dlaczego przywołuję te straszne słowa? Ponieważ podobnie było z Jezusem. Był człowiek – Jezus. Był niepokój w głowach faryzeuszów związany z Jezusem. Poczucie zagrożenia. Trzeba było tylko znaleźć odpowiedni paragraf.
  3. KKK 596 Władze religijne w Jerozolimie nie były jednomyślne co do postawy, jaką należy zająć wobec Jezusa. Faryzeusze zagrozili wyłączeniem z Synagogi tym, którzy szli za Nim. Tym, którzy bali się, że „wszyscy uwierzą w Niego, a przyjdą Rzymianie, i zniszczą [ich] miejsce święte i… naród”, najwyższy kapłan, Kajfasz, prorokując, powiedział: „Lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród” (J 11, 50). Sanhedryn zadeklarował, że Jezus „winien jest śmierci” (Mt 26, 66) jako bluźnierca. Nie mając prawa skazania Go na śmierć, wydał Jezusa Rzymianom pod zarzutem wzniecania buntu politycznego, co postawi Go na równi z Barabaszem oskarżonym o jakieś „rozruchy” (Łk 23, 19). Istnieją więc także zagrożenia polityczne, które arcykapłani przedstawiają Piłatowi jako motyw skazania Jezusa na śmierć.
  4. Kto zatem właściwie jest winien śmierci Jezusa? Faryzeusze? Judasz? Uczeni w Piśmie?
  5. KKK 597 Biorąc pod uwagę historyczną złożoność procesu Jezusa widoczną w opowiadaniach ewangelicznych oraz nie wiedząc, jaki jest, znany tylko Bogu, grzech osobisty uczestników procesu (Judasza, Sanhedrynu, Piłata), nie można przypisać odpowiedzialności za śmierć Jezusa wszystkim Żydom w Jerozolimie mimo okrzyków manipulowanego tłumu i zbiorowych oskarżeń zawartych w wezwaniach do nawrócenia po Pięćdziesiątnicy. Sam Jezus przebaczając z krzyża, a za Nim Piotr, przyznał prawo do „nieświadomości” (Dz 3, 17) Żydom z Jerozolimy, a nawet ich przywódcom. Tym bardziej nie można rozciągać odpowiedzialności na innych Żydów w czasie i przestrzeni, opierając się na krzyku ludu: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze” (Mt 27, 25), który oznacza formułę zatwierdzającą wyrok:
  6. KKK 598 Kościół w nauczaniu swojej wiary i w świadectwie swoich świętych nigdy nie zapomniał, „że to właśnie grzesznicy byli sprawcami i jakby narzędziami wszystkich mąk, które wycierpiał Boski Odkupiciel„. Uwzględniając fakt, że nasze grzechy dotykają samego Chrystusa, Kościół nie waha się przypisać chrześcijanom największej odpowiedzialności za mękę Jezusa, którą zbyt często obciążali jedynie Żydów:

Musimy uznać za winnych tej strasznej nieprawości tych, którzy nadal popadają w grzechy. To nasze przestępstwa sprowadziły na Pana naszego Jezusa Chrystusa mękę krzyża; z pewnością więc ci, którzy pogrążają się w nieładzie moralnym i złu, „krzyżują… w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko” (Hbr 6, 6). Trzeba uznać, że nasza wina jest w tym przypadku większa niż Żydów. Oni bowiem, według świadectwa Apostoła, „nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1 Kor 2, 8), gdyby Go poznali. My przeciwnie, wyznajemy, że Go znamy. Gdy więc zapieramy się Go przez nasze uczynki, podnosimy na Niego w jakiś sposób nasze zbrodnicze ręce.

  1. Nie trzeba już nawet Dzierżyńskiego… nie potrzeba żadnego paragrafu… wystarczy, gdy będzie zwykły chrześcijanin, który wybiera zło i grzech…

Wykup

  1. W Polsce jest dwóch bardzo ciekawych zakonników. Nazywa się ich TRYNITARZAMI. Ich zakon powstał bardzo dawno temu po to, aby wykupywać niewolników z rąk ich właścicieli lub oddawać się w niewolę w zamian za uwolnienie tych nieszczęśników.
  2. Skąd pomysł na takie postepowanie? Z życia wzięty… azwłaszcza postanowienia Boga, aby zbawić człowieka przez złożenie okupu za nasze grzechy…
  3. KKK 601Ten Boży zamysł zbawienia przez wydanie na śmierć „Sługi”, Sprawiedliwego (Iz 53, 11), został wcześniej zapowiedziany w Piśmie świętym jako tajemnica powszechnego odkupienia, to znaczy wykupu, który wyzwala ludzi z niewoli grzechu. Św. Paweł przekazuje w wyznaniu wiary, (…) iż „Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy”. Odkupieńcza śmierć Jezusa wypełnia w szczególności proroctwo o cierpiącym Słudze. Sam Jezus przedstawił sens swego życia i śmierci w świetle cierpiącego Sługi. Po swoim Zmartwychwstaniu Jezus w taki właśnie sposób wyłożył Pisma uczniom z Emaus, a następnie samym Apostołom.
  4. Powiedziałem o zakonnikach. Powiedziałem o dziele, jakiego dokonał Bóg przez Jezusa Chrystusa. Co jednak jest w tym ważnego dla mnie, zwykłego człowieczka?
  5. KKK 603 W miłości odkupieńczej, która zawsze łączyła Go [Jezusa] z Ojcem, przyjął nas w naszym oddzieleniu od Boga, tak że mógł w naszym imieniu powiedzieć na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34; Ps 22, 1). Bóg, czyniąc Go w ten sposób solidarnym z nami jako grzesznikami, „własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8, 32), abyśmy zostali „pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna” (Rz 5, 10).
  6. KKK 604 Wydając swego Syna za nasze grzechy, Bóg ukazuje, że Jego zamysł wobec nas jest zamysłem życzliwej miłości, która poprzedza wszelką zasługę z naszej strony: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4,10)412. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5, 8).
  7. Oddać za kogoś swoje życie? Kogo dzisiaj na to stać? Matkę? ojca?
  8. Czy masz koło siebie kogoś, kogo stać na tak wielki i bezinteresowny znak miłości???

Wielki post 2003

  1. Po popiele, którym posypano nasze głowy we środę nie pozostał już nawet pyłek. starannie wyczesany, głowa umyta. Wszystko pięknie. Rozpoczęliśmy wielki post.
  2. Jednak nie o popiół tu chodzi. A o to, co pod nim jest ukryte. Zupełnie jak w ognisku. Ogień przygasa i skrywa się pod wartstwą popiołu. Aby rozpalić go na nowo trzeba ten popiół rozgarnąć i dmuchnąć w żar.
  3. Wielki post to czas dmuchania w żar serca. Rozpalania wiary, nadziei i miłości. Można to zrobić na trzy sposoby,które podpowiada nam ewangelia:
  • Jałmużna – dzielenie się sobą z drugim człowiekiem
  • Modlitwa – dzielenie się Bogiem ze mną,
  • Post – porządkowanie swojego wnętrza.
  1. Życzę miłego rozpalania serca!

Jaki pan – taki kram

  1. Jest takie przysłowie: jaki pan – taki kram.
  2. Przekłada się ono dość czytelnie na codzienne życie – jaka kultura, takie zachowanie. Jaka nauka – taka wiedza. Jakie sianie – takie i owoców zbieranie.
  3. Aby bliżej poznać człowieka, przyglądam się z ciekawością, jak ma urządzone mieszkanie. Najwięcej można się tego naoglądać chodząc „po kolędzie”. Ale wtedy nie ma specjalnie na to czasu. Zajęty jestem bowiem rozmową z ludźmi. Natomiast w czasie jakiegoś luźniejszego spotkania można zapytać o obraz wiszący na ścianie, o postacie ze zdjęć stojących na szafce. Czasami sięgnąć po czytaną przez gospodarzy książkę, czy prasę.
  4. Wiele o ludziach mówią także organizowane imprezy – styl zabawy, pomysł, poczucie humoru, muzyka… można wtedy zabłysnąć, zaskoczyć gości… nie zgadzam się tu z moimi uczniami, którzy sądzą, że wystarczy włączyć muzę, wystawić na stół jedzonko coś do picia, włączyć muzykę i impra będzie się kręcić. Moim zdaniem warto mieć jakiś pomysł, który będzie propozycją dla gości, propozycją zabawy w konwencji, np. lata 20 – 30 – te, goralskie posiady, bieszczadzkie klimaty, czy choćby lubiana swego czasu przez dziewczyny impreza piżamowa, na której ludziska jedzą, piją, śmieją i rozrabiają w samych piżamach. Potem nie ma większego problemu, aby zaraz iść spać, gdy na kogoś nagle wskaże sam Morfeusz…
  5. Ostatnia wieczerza, którą Jezus spożył z apostołami też nie była zwykłym ucztowaniem, ale w pewnym sensie „spotkaniem w konwencji”. Bowiem od czasu wyjścia z Egiptu aż do dzisiaj Żydzi spotykają się na wieczerzy upamiętniającej niesłychane cuda, których Bóg dokonał w dziejach narodu wybranego, a zwłaszcza wyjście z niewoli egipskiej, potwierdzeniw wybrania – Przymierze miłości, wędrówkę przez pustynię i dotarcie do ziemi obiecanej. Głównym motywem było Boże działanie i wolność dla wybranego i ukochanego ludu.
  6. Wspominając te wydarzenia w czasie wieczerzy, Jezus wykorzystuje ten sam motyw – Bożego działania i wolności człowieka – z wieczerzy czyni pamiątkę swojej dobrowolnej ofiary, jaką miał złożyć Ojcu dla zbawienia ludzi, dla uwolnienia ich z grzechów i niewoli zła, dla potwierdzenia przyjaźni Boga do człowieka.
  7. Poza tym włącza On Apostołów do swojej ofiary i poleca, by ją przedłużali. Ustanawia uczniów kapłanami Nowego Przymierza. Dzięki temu możemy uczestniczyć we Mszy św., która jest pamiątką Ostatniej Wieczerzy.
  8. Dlatego idąc na Mszę św. warto pamiętać o jednej sprawie – jestem zaproszony na spotkanie w domu Boga. Na spotkanie, które jest znakiem Bożej miłości i świętowaniem mojej wolności.