Osoby z intelektualną niepełnosprawnością
Cele operacyjne katechezy:
- Uczeń powinien znać naukę Kościoła dotyczącą jego stosunku do osób upośledzonych umysłowo.
- Uczeń powinien wiedzieć, jakie powinno być miejsce tych ludzi w społeczeństwie.
- Uczeń powinien umieć odnosić się z szacunkiem do ludzi upośledzonych.
1. Lusterko
WSTĘP
Do czego służy lusterko? Do odkrywania prawdy o moim wyglądzie zewnętrznym. Pokazuje mi, jak wyglądam, jak się prezentuję… w lustrze dostrzegam moje odbicie…
Można mówić również o lusterku w innym znaczeniu. Stosunek człowieka do zwierzęcia jest „odbiciem” jego człowieczeństwa. Traktowanie przez mężczyznę swojej małżonki jest zasadniczo lustrzanym odbiciem klimatu rodzinnego domu mężczyzny. Mówi się, że życie społeczne jest odbiciem wyznawanych w społeczności wartości. Traktowanie pracowników przez pracodawcę jest odbiciem jego osobistego stosunku do człowieka itp.
W społeczeństwie są jednak takie szczególne miejsca, w których przebywają ludzie. Stosunek społeczeństwa do tych miejsc, a zwłaszcza do ludzi tam przebywających jest w stanie wiele powiedzieć o danej społeczności.
Te szczególne miejsca poruszają naszą wrażliwość. Gdy mowa o tych miejscach, to człowiek zaczyna inaczej patrzyć na życie i na rzeczywistość.
AKTYWIZACJA
Cóż to za miejsca? Na przykład jest to: Dom dla samotnej matki, Szpital psychiatryczny, Więzienie, Dom dziecka, Dom dla osób upośledzonych, Dom spokojnej starości, Ośrodek dla narkomanów, Schronisko dla bezdomnych, Oddział szpitalny dla chorych na AIDS.
Prowadzący może przykleić na ścianie lub na tablicy kartki z dużymi napisami wymienianych miejsc.
Następnie prowadzący mówi: Wyobraźcie sobie, że znaleźliście się w jednym z tych miejsc. Co czujecie widząc ludzi tu mieszkających? Uczniowie hasłami wypisują swoje uczucia na kartkach z bloczku. Jest to praca indywidualna. Uczniowie odczytują wypisane hasła. Następnie dzielą wypisane przez siebie kartki na dwie grupy: kartki z uczuciami, które przybliżają do drugiego człowieka oraz kartki z uczuciami, które od niego oddzielają.
Prowadzący zbiera kartki i przy pomocy uczniów przykleja je na wcześniej przygotowanym z papieru „płocie z furtką”.[1] Na płocie przyklejamy uczucia oddzielające nas od człowieka, na furtce – przybliżające nas do niego.
PUENTA
Ten symboliczny płot z naszych uczuć oddziela nas od ludzi, którzy tam mieszkają. Wielu z nich znalazło się za tym płotem z własnej winy. Zasługuje na oddzielenie od społeczności. Ale dla wielu ludzi jest to bardzo bolesne doświadczenie – odtrącenia, nie kochania i braku akceptacji.
Mieszkają tam, za tym murem, ludzie przegrani? Margines społeczeństwa? Trzeba się oddzielić od nich murem, płotem, ogrodzeniem?…
Jest jeszcze furtka – szansa, która może nam pomóc odkryć drugiego człowieka, drogę do niego, jego wewnętrzne bogactwo…
2. Kim jest człowiek upośledzony?
WSTĘP
Zajmijmy się dzisiaj ludzi z jednej z tych grup – osobami upośledzonymi. Spotykane na ulicy budzą w nas rożne uczucia. Można je odnaleźć na naszym płocie… Zobaczmy jeszcze przez chwile, jak podchodzili do nich ludzi innych kultur.
„Jaki jest w innych tradycjach religijnych stosunek do „ubogiego” — człowieka słabego, ułomnego, chorego? Czy jest on związany z obrazem Boga, jaki przedstawiają inne tradycje?
Mój przyjaciel, ojciec upośledzonego chłopca o bardzo zniekształconej twarzy, miał ciekawą przygodę w Kabulu. Kiedy wysiadał z pociągu, podszedł do niego tragarz i zapytał: „Czy to Twój syn?”. Kiedy przyjaciel to potwierdził, usłyszał: „Jesteś szczęściarzem. Gdy ktoś w mojej wsi ma takie dziecko, wiemy, że jest to znak błogosławieństwa dany przez Allacha”.
W różnych kulturach oddaje się cześć świętym szaleńcom, jurodiwym. Ale jest to raczej nurt prorocki niż mistyczny. Przy takim podejściu do ludzi upośledzonych składany im hołd może zastępować edukację i leczenie. To duże niebezpieczeństwo — gdy wynosi się tych ludzi na piedestał, nikt się o nich nie troszczy. Oczywiście zdarzają się też sytuacje odwrotne, gdy ułomność jest postrzegana jako znak diabelski, symptom opętania.[2]
Starożytni filozofowie twierdzili, że kaleka powinien być zabijany w najmłodszym wieku. „Na pewno dla nich człowiek, który nie mógłby się zrealizować według zasad poznania rozumowego lub według zasady wydajności i pracy nie ma w ogóle racji bytu. Nie należy więc tracić czasu, energii ani pieniędzy na zajmowanie się takimi ludźmi przegranymi. Tak jak w dziedzinie sztuki. Przy powstawaniu każdego dzieła sztuki trzeba liczyć się z pewną ilością nieudanych prób. I te próby zostają odrzucone.
W opozycji do takiego widzenia człowieka, w którym daje się bezwzględne pierwszeństwo wartościom rozumu, znajduje się inne stanowiska, stanowiska reprezentowane przez kultury bardziej duchowe. (…) Istotę ułomną pod względem umysłowym i fizycznym uważa się w niektórych cywilizacjach religijnych – mam tutaj na myśli również starożytne Chiny – za istotę będącą w kontakcie z siłami nadprzyrodzonymi. W religii greckiej szaleniec był często identyfikowany z prorokiem. Mówił niezwykłym językiem. Był w pewnym sensie pośrednikiem pomiędzy człowiekiem a bogami. (…)
Pomiędzy tymi dwiema przeciwstawiającymi się tendencjami zarysowuje się to, co moglibyśmy określić jako zachodnią tendencję humanistyczną”.[3]
AKTYWIZACJA
Jak moglibyśmy określić tę tendencje w naszym rozumieniu? Jak dzisiejsze społeczeństwo, prawo, kultura patrzy się na człowieka upośledzonego? Jak przedstawia się jego obraz w naszych oczach?
Wybierzmy kilka uczuć, które rzutują na naszą relację do osób upośledzonych. Rozwiniemy je w pełniejszą formę. Praca w grupach, uczniowie wybierają kilka haseł przyklejonych na płocie, ewentualnie może je przydzielić prowadzący. Uczniowie w grupach piszą uzasadnienie. Np.: Czuję LITOŚĆ, ponieważ… Czuję BEZSILNOŚĆ, ponieważ… Czuję STRACH, ponieważ…
Prezentacja pracy przez przedstawicieli grup.
PUENTA
Pomiędzy tymi dwiema przeciwstawiającymi się tendencjami zarysowuje się to, co moglibyśmy określić jako zachodnią tendencję humanistyczną…
Upośledzony nie jest ani istotą, którą należy zgładzić, ani istotą znajdującą się bliżej Boga, bogów czy tez bytów nadprzyrodzonych. Jest to istota ludzka, lecz niekompletna, posiadająca braki, debilna, kaleka, upośledzona. My, ludzie normalni, „bez braków”, nie mamy prawa jej usunąć (jeżeli czasami nie mamy odwagi uczynić tego fizycznie, robimy to niestety bez wahania w sensie duchowym i psychologicznym traktując ją raczej jak przedmiot niż jak podmiot, jak osobę. To jest ten „biedny mały”, któremu trzeba pomóc i którego należy chronić; traktujemy go jak dziecko i tym dzieckiem pozostanie do końca życia. Trzeba mu stworzyć znośne warunki życia. A przede wszystkim trzeba mu znaleźć jakieś zajęcie, pracę, bo być może okaże się jednak wydajny!”[4]
Opisana tutaj tendencja jest jednak również pewnym „płotem”.
3. „Kładę przed tobą dwie drogi…”
WSTĘP
Powiedziałem przed chwilą, że traktujemy osoby upośledzone jak małe dzieci, którymi trzeba się zająć, zaopiekować, stworzyć znośne warunki życia… Jest to konieczne i możliwe, gdy upośledzenie pozwala na funkcjonowanie człowieka w społeczności, w domu, w pracy… gdy pozwala na pewien stopień usamodzielnienia się nawet…
Lecz co zrobić, gdy ma przyjść na świat osoba o znacznym stopniu upośledzenia? W naszym myśleniu istnieje pewien stereotyp: skoro badania prenatalne wykazują, że dziecko będzie upośledzone, to sądzimy, że całe życie będzie nieszczęśliwe… Podejmujemy wtedy próbę zaoszczędzenia dziecku takiego nieszczęścia…
AKTYWIZACJA
Metoda pustego krzesła.[5] Wyobraźmy sobie, że stajemy wobec sytuacji, gdy lekarz stwierdza, że NA PEWNO nasze własne dziecko będzie upośledzone w znacznym stopniu. My wchodzimy w rolę rodziców, którzy mają podjąć decyzję.
Prezentowane postawy:
1 – Dziecko się urodzi, bo liczymy na to, że jego upośledzenie nie będzie tak duże, lekarz może się mylić. 2 – Usuniemy ciążę (dziecko), bo po co mamy się z nim męczyć całe życie. Po co ono samo ma być nieszczęśliwe? Może następne będzie normalne. 3 – Dziecko się urodzi, bo my już je kochamy, czekamy na nie takie jakie jest. Będzie nas to kosztowało wiele trudu, ale przecież to jest nasze dziecko. 4 – Dziecko się urodzi, bo to przecież człowiek, nie można go zabijać. Potem oddamy je do zakładu, tam mu będzie dobrze. 5 – ? (inne rozwiązanie zaproponowane przez uczniów)
(W podsumowaniu dyskusji zwróć uwagę na rozwiązanie 4. Dla wielu rodziców jest ono często z wielu powodów jedynym możliwym, chociaż oczywiście nie najlepszym. Ci rodzice nie tracą jednak kontaktu ze swoim dzieckie: często je odwiedzają, zabierają na weekendy, wakacje; nie przestają je kochać. )
PUENTA
Zanim podsumuję tę dyskusję, opowiem jedną z moich ulubionych bajek.[6]
Bóg kocha wszystkich tak samo, ale nawet w Raju jest zawsze ktoś, kto kocha Go bardziej niż inni. W rajskim żywocie jest taka szczególna chwila, na którą każdy czeka z drżeniem: dzieje się to wtedy, gdy Ojciec wzywa dusze i posyła je na Ziemię.
Często są one niechętne opuszczenia miejsca tak przepełnionego pięknem i radością; dlatego też, kiedy zbliża się czas ich odejścia, Pan wzywa je jedną po drugiej i mówi im słowa zachęty.
I tak nadeszła kolej na jedną z tych dusz, co kochają Boga nade wszystko. Stanęła przed Nim i powitała Go, jak dziecko wita własnego ojca.
– Dzień dobry, Ojcze, posłałeś po mnie, prawda?
– Tak, dziecinko, także dla ciebie nadchodzi chwila, w której na pewien czas opuścisz to miejsce. Czy ci nie przykro?
– Słodki Ojcze – rzekła miłująca dusza – moja radość jest pełna tylko wtedy, kiedy mogę spełniać Twoją wolę. Jestem gotowa!
Pan Bóg wiedział, że odpowie Mu w ten sposób, ale kiedy usłyszał to wprost od niej, mógł ją tylko jeszcze bardziej umiłować; toteż skierował ku niej to, co my, ludzie nazywamy uśmiechem, zalewając ją światłem.
– Wymyśliłem dla ciebie trudne zadanie. Czy się nie boisz?
– Nie, Ojcze, bo wiem, że zawsze będziesz ze mną.
– Ponieważ będziesz musiała znosić ciężkie życie na ziemi, daję ci przywilej, jakiego nie dałem innym: wybierz sama swojego Anioła Stróża.
Twarz owej duszy rozjaśniła się jeszcze bardziej.
– Słodki Ojcze – powiedziała – to drogocenny dar. Jakże chciałabym mieć u boku świętego Michała, ale wiem, że jest strasznie zajęty. Dlatego wybieram jednego z najmniejszych i najweselszych aniołków, po to, by nie pozwolił mi nigdy pogrążyć się w smutku, a zawsze mnie dobrze nastrajał.
Pan Bóg był zadowolony. Spełnił życzenie i posłał ją na Ziemię. A po dziewięciu miesiącach ludzkiego czasu urodziła się upośledzona dziewczynka…
4. Daję ci to, co mam…
WSTĘP
Zapewne ktoś bardzo doświadczony napisał na ścianie znane graffiti: „Dziecko to kupa radości. Z przewagą kupy.” Doskonale zna to rodzice… Spróbujmy skorzystać z ich doświadczenia…
Na chwilę odrywamy się od upośledzenia dziecięcego i kierujemy naszą uwagę w stronę każdego przeciętnego, zdrowego dziecka.
AKTYWIZACJA
(Rozpoczęłabym od zadania „rozgrzewającego”. Znowu jako rodzice dziecka 1,2,3, … miesięcznego piszecie list do swoich przyjaciół o tym, co wniosło dziecko w wasze życie, jakie zmiany wywołało w was i wokól was.
Na podstawie tego listu chyba łatwiej będzie wykonać eliminatkę. Poza tym w liście ujawnią też swoje emocje i ustawią je we właściwej proporcji do obowiązków.)
Praca w grupach. Metoda: „eliminatka”. Zadanie jest następujące: uczniowie pisemnie, na kartce odpowiadają na następujące pytania: co daje małe dziecko swoim rodzicom, rodzinie, bliskim? Jakie postawy wywołuje? Jakie nadzieje budzi? Do czego mobilizuje? Co sprawia w rodzicach i najbliższych? Jakie uczucia się w nich wtedy pojawiają? O czym rozmawiają mają w domu małe dziecko? Komu poświęcają najwięcej uwagi?
Następnie stawiamy pytanie: dlaczego tyle pięknych rzeczy budzi się w rodzicach i bliskich? Co sprawia takie bogactwo zachowań, uczuć? Chwila na rozmowę…
Wejdźmy teraz w rolę rodziców dziecka upośledzonego z opowiedzianej wcześniej bajki… Co mogła zaoferować swoim bliskim ta upośledzona dziewczynka? Czy jest coś w wypisanych przez nas na kartce sprawach, czego nie doświadczą tamci rodzice? Czy z tego powodu będą nieszczęśliwi? Czy to dziecko będzie nieszczęśliwe?
Uczniowie jeszcze raz przeglądają napisane przez siebie hasła. Czas na dyskusję.
PUENTA
Dziecko kocha się za to, że jest… nie za jego zdrowie, czy oczekiwania co do jego przyszłości, talentów i zdolności… Czym się odwdzięcza w pierwszym okresie swojego życia?
Tym oto J… Puenta znajduje swój pełniejszy wydźwięk, jeśli prowadzący może pokazać w tym momencie pieluchę – pampers… Odwdzięcza się jeszcze tym, że zabiera spokojny sen w nocy, powoduje troskę o zdrowie, dobry rozwój… Czyni to zarówno dziecko zdrowe, jak i upośledzone… niczym sie w tym nie różnią…
Poruszamy się również w naszej dyskusji na skrzyżowaniu oczekiwań i odczuć ludzkich oraz możliwości diagnostyki prenatalnej, czyli dziedziny medycyny, która pozwala na wczesne wykrywanie ewentualnych zaburzeń w rozwoju płodu ludzkiego i stosowanie metod, które zapobiegną rozwojowi choroby lub kalectwu.
Powiedziałem już wcześniej o pewnym stereotypie funkcjonującym w naszym myśleniu: dziecko upośledzone = dziecko nieszczęśliwe. Ale trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie wolno używać w stosunku do dzieci upośledzonych określenia nieszczęśliwe. To nie jest to samo. To stereotyp, który trzeba zmienić. Ono jest nieszczęśliwe tylko z naszej perspektywy, ludzi zdrowych. Ono nie jest z natury nieszczęśliwe, nie rodzi się nieszczęśliwe. To otoczenie, bliscy, społeczeństwo może uczynić je nieszczęśliwym…
Katolickie spojrzenie na temat diagnostyki prenatalnej wyraził Jan Paweł II w swoim przemówieniu z 4 grudnia 1982 roku.[7] Wystosował w nim cztery twierdzenia:
- Papież wyraża radość z rozwoju diagnostyki prenatalnej, bo pozwala ona na podjęcie terapii jeszcze przed urodzeniem.
- Podejmując diagnozowanie przed urodzeniem należy „dołożyć wszelkich starań, aby nie szkodzić życiu”, a odnośne działania podejmować „za największą roztropnością i ostrożnością”.
- Wszelki bezpośredni zamach na życie dziecka należy absolutnie wykluczyć i potępić.
- „Podobnie nie do przyjęcia jest każda forma eksperymentowania na płodzie, która mogłaby uszkodzić jego integralność lub pogorszyć warunki, chyba że chodziłoby o ostateczną próbę ratowania go od nieuniknionej śmierci”.
5. Upośledzeni blisko nas
WSTĘP
Dziecko upośledzone, które rośnie w atmosferze miłości jest szczęśliwe. Może także dać tę radość rodzicom. Oczywiście wraz z rozwojem dziecka rodzice mają więcej obowiązków, muszą włożyć więcej wysiłku, cierpliwości, siebie w opiekę nad nim. Chyba najtrudniejsza jest dla nich perspektywa, że kiedyś ich zabraknie. Pewnie wiele razy zadają sobie pytanie: Czy wtedy ich dorosłe już dziecko będzie równie szczęśliwe? To zależy nie tylko od nich. To zależy od społeczeństwa, w którym będzie ono żyło, to zależy od każdego z nas.
Wróćmy raz jeszcze do naszego płotu… on oddziela nas od ludzi upośledzonych…
AKTYWIZACJA
Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: co zrobić, aby go nie było? Praca w grupach. Metoda: metaplan.
Jaki jest w tej chwili nasz stosunek do osób upośledzonych? | Jakie powinno być nasze odniesienie do tych osób upośledzonych? | Co musi się zmienić, aby nasze odniesienie było lepsze? | Jakie działania trzeba podjąć, aby to odniesienie zmienić? |
(Kolumna 1 jest powtórzeniem tego, co znalazło się na płocie oraz zadania wykonanego w p.2. Jest to więc cofnięcie się, nie wiem, czy uzasadnione. Jeżeli zakładamy, że poprzednie katechezy były skuteczne to myślenie uczniów o osobach upośledzonych powinno być już inne niż na początku. W związku z tym wypowiedzi w kolumnach 1i 2 powinny być podobne. Nie miałaby wówczas sensu kol.3. Zrezygnowałabym z kol. 1 lub przeniosłabym jej wykonanie do p.2. Wydaje się, że uczniowie posiadają już wystarczającą wiedzę, aby od razu wypełnić. kol.2.
Jeżeli chodzi o kol.3. myślę, że trzeba również założyć, że ich odniesienie do tych ludzi uległo już pewnym zmianom, jest lepsze. Może zmienić tytuł tej kolumny: Co musi się zmienić, aby odniesienie ludzi, społeczeństwa było lepsze? Wydaje mi się, że tytuł ten sugeruje, że ogół społeczeństwa pozostaje na poziomie „płotu”, ałe oni (uczniowie) już myślą inaczej i dostrzegają zło. )
PUENTA
Fundamentalne zasady[8] na temat naszego stosunku do osób niepełnosprawnych sformułowano również w dokumencie Kongregacji nauki Wiary z 1981 roku:
- ZASADA INTEGRACJI. Chodzi o to, aby osób niepełnosprawnych nie izolować, nie segregować, nie marginalizować. Jeżeli to możliwe, trzeba zrobić wszystko, żeby ta osoba mogła pozostać we własnej rodzinie, a ponadto żeby mogła jak najbardziej wejść w normalne życie społeczne.
- ZASADA NORMALIZACJI. Osobie niepełnosprawnej należy się rehabilitacja w stopniu, w jakim jest ona osiągalna. Należy dążyć do tego, żeby osoba ta mogła prowadzić życie jak najbardziej zbliżone do zwyczajnego.
- ZASADA PERSONALIZACJI. Chodzi o to, aby chronić osobową niepowtarzalność człowieka niepełnosprawnego, w tym także człowieka choćby najgłębiej upośledzonego. Polega to na ochronie jego godności, dobra, integralnego rozwoju, na przekraczaniu stylu kolektywizmu i anonimowości, który nieraz dominuje w zakładach opieki. Każda z tych osób ma prawo do tego, aby była zauważana jako ktoś odrębny i niepowtarzalny.
(Myślę, że na zakończenie przydałaby się jakaś forma zamanifestowania przez uczniów ich nowego spojrzenia na omówiany problem. Może plakat, odezwa, artykł prasowy skierowany do rówieśników, społeczeństwa, mówiący o tym, że człowiek upośledzony jest niepowtarzalną, odrębną, wartościową osobą).
[1] Jest to modyfikacja metody słoneczka. Bliskoznaczne uczucia przyklejamy na jednej sztachecie lub sztachetach sąsiednich.
[2] Słabość Boga. Z Jeanem Vanier rozmawiają Wojciech Bonowicz i Łukasz Tischner. Rozmowa ukazała się w miesięczniku Znak, nr 3/2000, http://www.mateusz.pl/czytelnia/znak-vanier.htm.
[3] Jean Vanier, Wspólnota, Wydawnictwo Michalineum, Kraków 1985, s.160-161.
[4] Jean Vanier, dz. cyt., s.161.
[5] Alternatywna wersja tej aktywizacji: Stajemy wobec sytuacji, gdy lekarz stwierdza, że NA PEWNO dziecko będzie upośledzone w znacznym stopniu. Prezentowane postawy: 1 – Lepiej zdecydować się na urodzenie dziecka. Może nie będzie aż takie nieszczęśliwe, jak mi się wydaje? A może – mimo wszystko – opinia lekarza to tylko błąd w sztuce?2 – Lepiej będzie usunąć ciążę. Po co dziecko ma się całe życie męczyć? Można ewentualnie przed zabiegiem porozmawiać z rodziną, przedstawić im sytuację, poinformować o decyzji… 3 – Dziecko oczywiście się urodzi. Jest oczekiwane. Będzie kochane takie, jakie jest. Nieważne, ile to będzie kosztować siły, pieniędzy i czasu. 4 – Może lepiej dziecko urodzić i oddać do zakładu opieki? Tam znają się na tym, jak poprowadzić takiego człowieka przez życie… 5 – ? (może uczniowie zaproponują inne rozwiązanie).
[6] Pier D’Aubrigy, Kamyki i perły, Wydawnictwo Palabra, Kraków 1995, s.128-129.
[7] Podaję za: Jacek Salij OP, Uwagi na temat stosunku Kościoła do osób z intelektualną niepełnosprawnością. Maszynopis.
[8] Podaję za: Jacek Salij OP, dz. cyt.