Po stracie dziecka
Proszę księdza, nie tak dawno, w tym właśnie kościele, przyrzekaliśmy sobie miłość i wierność; przyrzekaliśmy, że wychowamy w wierze dzieci, którymi Bóg nas obdarzy. Niestety, wychowanie naszego dziecka nie było nam dane. Jedyne, co możemy dla niego zrobić, to godnie je pożegnać. Nasz misternie tkany świat, swoisty mikrokosmos, rozsypał się w drobny mak. Nasze marzenia, nieśmiało snute plany legły w gruzach.
- Wiemy, że nasze Dziecko jest już u Boga. Proszę jednak zrozumieć, że oddalibyśmy wszystko, by nasze dziecko nie umarło. By mieć je z powrotem, tulić w ramionach, trzymać w swej dłoni małą rączkę.
- Proszę nie izolować się od naszego bólu i cierpienia. Współodczuwanie naszego smutku nie oznacza utraty przez księdza obiektywizmu i profesjonalizmu. Szczere współczucie księdza ustanowi między nami nową, głębszą relację. Niech ksiądz po porostu będzie z nami. Towarzyszenie nam na tym bolesnym zakręcie życia jest wyrazem troski i miłości bliźniego.
- Proszę nas wysłuchać. Osieroceni rodzice mają potrzebę wyrażenia swoich uczuć. Zadamy księdzu mnóstwo nawarstwiających nam się pytań, na które my rodzice nie możemy znaleźć odpowiedzi. Proszę niech ksiądz nie obawia się słów „nie wiem”. My je po prostu musimy zadać. Niektóre z tych pytań wzbudzą księdza dyskomfort, będą sprzeczne z wyobrażeniami księdza o śmierci. Dziś, jak nigdy wcześniej, potrzebujemy akceptacji.
- Żałobie towarzyszy ogromny ból, emocjonalne rozdarcie. Proszę nie myśleć, że „jesteśmy silni”, że „mamy wiarę”. Proszę, by ksiądz unikał następujących wyrażeń: „taka wola boża”, „ tam jest mu lepiej”, „jest teraz z Bogiem” lub „masz teraz w niebie Anioła”. Słowa te przynoszą pociechę niektórym rodzicom, u innych wywołują jednak negatywne emocje. Proszę zrozumieć, że w tych niezmiernie trudnych dniach niektórzy rodzice powątpiewają w mądrość Boskiego zamysłu, przeżywają swoisty bunt. Proszę nie sugerować, że cierpienie jest doświadczeniem mogącym przyczynić się do naszego rozwoju duchowego, że jest błogosławieństwem. Przynajmniej jeszcze nie teraz…
- Proszę powstrzymać się od komentarzy: „No cóż, masz jeszcze inne dzieci”, „jesteś młoda i możesz jeszcze mieć dzieci”. Wiem, że mamy jeszcze inne dzieci, wiem, że mamy szansę na kolejne dzieci, jednak TO DZIECKO było jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe i niepowtarzalne; żadne inne go nie zastąpi.
- Chcielibyśmy uroczyście pożegnać i pochować nasze dziecko. Pragnęliśmy je ochrzcić w kościele, w obecności rodziców chrzestnych, rodziny i przyjaciół przynieść je do Kościoła i poprzez chrzest włączyć do jego wspólnoty. Nie zdążyliśmy, ale PRAGNĘLIŚMY. To chrzest pragnienia. Encyklopedia katolicka: „Chrzest pragnienia, będący świadomym aktem osoby ludzkiej, w przypadku śmierci ludzi niezdolnych do podjęcia samodzielnej decyzji może być zastąpiony pragnieniem Kościoła, pośredniczącego w realizowaniu powszechnej woli zbawczej Boga, a tym samym pragnącego zbawienia wszystkich ludzi (votum Ecclesiae); dlatego też większość teologów uważa, że zbawienie dzieci zmarłych bez chrztu wodą przed dojściem do używania rozumu dokonuje się na podstawie tego, iż Kościół, reprezentowany głównie przez rodziców dziecka, pragnie jego zbawienia; w tym pragnieniu mieści się również pragnienie chrztu wodą […]”.
Alfons Skowronek, Chrzest. I. Teologia. C. Doktryna, EK III, 359 (cały fragment I. C. znajduje się w kolumnach 357-361; bibliografia do fragmentu I. C. 2. Konieczność w kol. 360; całość fragmentu I. C. 2. – na kol. 359-360). - Wiemy, że kościół dla naszego dziecka przewiduje pokropek (modlitwa i pokropienie trumny wodą święcona w zakrystii). Wiemy również, że istnieje możliwość odprawienia mszy w intencji rodziców połączonej z pożegnaniem naszego dziecka. Wiemy, że mszę odprawia się za grzechy zmarłego, a nasze dziecko zgrzeszyć nie mogło. Jednak dla nas, wierzących Rodziców, uczestnictwo w mszy na pogrzebie własnego dziecka jest bardzo ważne. Wiemy, że nasze dziecko było mniejsze, ważyło jedynie kilka kilogramów (czasem dużo mniej), ale przecież w oczach Boga wszyscy są równi. Niemożność pochowania własnego dziecka dla rodziców jest cierpieniem i bólem na całe życie.
- Proszę nam pomóc w organizacji takiej mszy, wyciągnąć pomocną dłoń, pozwolić nam zaangażować się w jej przebieg, wybrać jedno z czytań, pozwolić starszemu rodzeństwu odczytać je z ambony (niech nie staną się „zapomnianymi żałobnikami”), proszę nam pozwolić przyprowadzić „swojego” organistę, śpiewaka, skrzypaczkę; są oni naszymi przyjaciółmi. Poprzez swoje uczestnictwo w pożegnaniu naszego dziecka chcą nas wesprzeć, być z nami w tych chwilach.
- Proszę, by w nabożeństwie pogrzebowym zachowana była równowaga pomiędzy śmiercią, smutkiem, bólem i cierpieniem, a Bożą miłością, życiem wiecznym u boku Boga, Jego słodkim jarzmem. Proszę, by homilia, wygłoszona przez księdza była zindywidualizowana, by nie zabrakło w niej słów skierowanych bezpośrednio do rodziny. By wspomniał w niej ksiądz o naszym dziecku, by nazwał je po imieniu. Nadaliśmy mu imię; po imieniu wezwał go sam Bóg.
- W tych trudnych dniach jesteśmy tacy rozbici i bezradni. Może ksiądz mógłby nam pomóc w kontaktach ze szpitalem, grabarzem, zakładem pogrzebowym.
- Proszę nie zostawiać nas na progu kościoła, proszę pojechać z nami na cmentarz, poprowadzić ostatnie pożegnanie nad trumną, towarzyszyć nam przy opuszczaniu trumny z ciałem naszego dziecka do grobu. Pożegnanie na cmentarzu jedynie w obecności rodziny i grabarzy jest dla nas bolesne.
- Uwaga na rodzinę w żałobie jest skierowana zazwyczaj jedynie przez pierwsze kilka tygodni. To dla nas za krótko. Żałoba rodziców po śmierci dziecka nie skończy się wraz z upływem 6 miesięcy, będzie trwać do końca naszego ziemskiego życia. Proszę o nas nie zapominać. Podejść do nas czasami po niedzielnej mszy, wesprzeć słowem.
- Proszę poinformować innych rodziców, którzy stracili swoje dzieci o grupie wsparcia dla rodziców po stracie dziecka. Kontakt z innymi rodzicami, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji jest nieoceniony. Udzielą oni wsparcia, porozumieją się w pół słowa. Dzięki temu, ich żałoba przebiegnie nieco łagodniej. Przede wszystkim nie zostaną sami ze swym bólem, smutkiem i cierpieniem.
Jezus powiedział „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże.” [Mt 10,14]. W tych słowach Bóg zawarł swój specyficzny stosunek do dzieci; są one fundamentalnym przykładem jego miłości. Czy więc nie zasługują one na uroczyste i godne pożegnanie, na równi z naszymi dorosłymi bliskimi, którzy odeszli z tego świata?
Magdalena Harrison
W marcu 2005 r. powstała Organizacja Rodziców po Stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych „DLACZEGO”- Koło przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci, która pomaga rodzicom w przeżywaniu żałoby oraz powrocie do życia. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.dlaczego.org.pl
Szanowna Pani,
W odpowiedzi na Pani list odnośnie pogrzebu martwo urodzonych dzieci pragnę poinformować, iż Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski zapoznał się z jego treścią. Ponadto chce zapewnić, iż sprawa ta jest przedmiotem również Jego troski i zainteresowania. Ksiądz Arcybiskup zgadza się z opinia, iż pożądane jest jednoznaczne wyjaśnienie tego problemu. Informuję, zatem, ze sprawa ta zostanie przekazana do dokładniejszego opracowania przez Komisje Liturgiczna KEP.
ks. dr Boguslaw Kośmider
Sekr. Przewodniczącego KEP
04.06.2004