Prawa człowieka

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Godność człowieka

Prawa człowieka

Prawa człowieka to pojęcie reprezentujące koncepcję, według której każdemu człowiekowi przysługują pewne prawa, wynikające z godności człowieka, które są niezbywalne (nie można się ich zrzec) i nienaruszalne (istnieją niezależnie od władzy i nie mogą być przez nią regulowane).

Państwu przypisuje się rolę instytucji, której zadaniem jest ochrona owych praw.

Poszanowanie praw człowieka i godności ludzkiej bywa uznawane za podstawę sprawiedliwości i pokoju na świecie.

Prawa te nazywane są także „absolutną koncepcją praw człowieka”, istnieje też druga koncepcja, mówiąca, że prawa człowieka są relatywne, jest ona nazywana także prawami obywatela.

Prawa człowieka

(w oparciu o Międzynarodowe Pakty Praw Człowieka z 1966 roku oraz Powszechną Deklarację Praw Człowieka)

  1. a) prawa osobiste (zobacz też Art. 38 – 56 Konstytucji RP):

prawo do:

  • życia
  • rzetelnego sądu (patrz „gwarancje formalne” poniżej)
  • decydowania o swoim życiu
  1. b) prawa i wolności polityczne:
  2. tzw. prawa negatywne – prawa służące ochronie wolności jednostki przed ingerencją ze strony państwa ( zobacz też Art. 57 – 63 Konstytucji RP):
  • prawo do obywatelstwa
  • możliwość uczestniczenia w życiu publicznym
  • czynne prawo wyborcze – możliwość uczestnictwa w wyborach
  • bierne prawo wyborcze – możliwość kandydowania w wyborach
  • wolność zrzeszania się
  • prawo do uczestniczenia i organizowania pokojowych manifestacji
  • prawo do składania wniosków, petycji, skarg
  • dostęp do informacji o działaniach władz i osób publicznych
  • równy dostęp do służby publicznej
  1. c) wolności i prawa ekonomiczne, socjalne i kulturalne
  2. tzw. prawa pozytywne – uprawnienia jednostki do świadczeń na jej rzecz – prawa socjalne

prawo do (zobacz też Art. 68, 75 Konstytucji RP):

  • ochrony zdrowia
  • nauki
  • pracy
  • odpowiedniego i zadowalającego wynagrodzenia, zapewniającego jednostce i jej rodzinie egzystencję odpowiadającą godności ludzkiej
  • pomocy socjalnej (ogólnie)
  1. prawa ekonomiczne: (zobacz też Art. 64 Konstytucji RP)
  • prawo do własności
  • prawo dziedziczenia
  1. prawo solidarnościowe (w większości nie posiadają sformalizowanego charakteru prawnego) – wszystkie prawa przysługujące grupom społecznym, np. prawo narodów do samostanowienia
  2. prawa kulturalne: (zobacz też Art. 73 Konstytucji RP)
  • wolność twórczości artystycznej
  • badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników
  • wolność korzystania z dóbr kultury i ich wytwarzania

Gwarancje:

  • materialne (dotyczą głównie praw socjalnych, ekonomicznych i kulturowych)
  • formalne (prawo do ochrony prawnej jednostki)
  • prawo każdego człowieka do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy przez niezawisły sąd
  • prawo do fachowej obrony w postępowaniu przed organami aparatu państwowego
  • prawo do skargi konstytucyjnej

http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawa_człowieka

Przyszli, by zabić

Morderstwo Jolanty Brzozowskiej w 1996 r.

Sąd Najwyższy – Dożywocie dla morderców Jolanty Brzozowskiej utrzymane

Sąd Najwyższy nie uwzględnił wczoraj skarg kasacyjnych wniesionych przez obrońców trojga młodych ludzi skazanych za okrutne zabójstwo Jolanty Brzozowskiej. Tym samym orzeczone wobec nich kary dożywotniego więzienia stały się ostateczne. O warunkowe przedterminowe zwolnienie będą się mogli starać dopiero po dwudziestu pięciu latach pobytu za kratami.

Do zbrodni doszło 19 stycznia 1996 r. na warszawskim Tarchominie. 22-letnia Jolanta Brzozowska zginęła od ciosów kijem bejsbolowym i ran zadanych nożem kuchennym. Bandyci uderzyli ją co najmniej siedem razy w głowę i zadali 12 ciosów nożem, m.in. w okolice oczu. Biegli orzekli, że nawet gdyby pomoc nadeszła natychmiast, to i tak nie byłoby szans na uratowanie napadniętej. Sprawcami okazali się uczniowie klasy maturalnej jednego ze stołecznych techników, którzy chcieli zdobyć pieniądze na studniówkę.

W marcu 1998 r. Marcin Murawski, Robert Gołębiowski i Monika Osińska zostali skazani na dożywotnie więzienie.

– Jako żywo nie pamiętamy takiej sprawy, bo nawet jeśli zamierzali zabić, to przecież nie musieli zadawać tak strasznych obrażeń, pastwić się w niewyobrażalny sposób. Jak można tak postępować? Doświadczony kryminalista by tak nie zrobił – mówił wówczas sędzia uzasadniający wyrok. Kilka miesięcy później utrzymał to orzeczenie w mocy Sąd Apelacyjny.

Od tych wyroków kasacje złożyli wszyscy obrońcy, wnosząc o przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. Sugerowali, że wbrew odpowiednim przepisom nie uwzględniono wcześniej młodego wieku oskarżonych oraz faktu, iż nie są oni kompletnie zdemoralizowani, i w konsekwencji zastosowano najsurowszą sankcję. Adwokat Osińskiej przekonywał, że niesłusznie przypisano jej dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Przypomniał opinię biegłych, z której mogło wynikać, iż chciała tylko uczestniczyć w rozboju. Zarzucił też sądowi pierwszej instancji, że dopuścił do tendencyjnego przedstawiania oskarżonej przez mass media. Skrytykował ponadto działania przedstawiciela społecznego wywodzącego się ze Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej.

Obrońca Murawskiego wskazał, iż sądy przeszły do porządku dziennego nad tym, iż jego klient po aresztowaniu ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, powinien więc skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary.

O oddalenie kasacji jako oczywiście bezzasadnych wniósł Stefan Szustakiewicz, prokurator Prokuratury Krajowej. Wszystkie określił jako powielenie skarg apelacyjnych. Poparli go mec. Jerzy Biejat, pełnomocnik siostry zamordowanej, i Andrzej Zaniewski, przedstawiciel społeczny.

Sąd Najwyższy oddalił wszystkie skargi. Dwie z nich – obrońców Gołębiowskiego i Osińskiej – uznał za oczywiście bezzasadne. Podzielił pogląd wyrażony przez wcześniej wyrokujące sądy, że cała trójka działała w zamiarze bezpośrednim zabójstwa i rabunku. – To nie może budzić najmniejszych wątpliwości – podkreślił przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego dr Lech Paprzycki, prezes Izby Karnej SN. Świadczą o tym przedmioty, jakie mieli ze sobą sprawcy, wykorzystane później do makabrycznego zabójstwa, a poza tym fakt, iż ofiara znała Murawskiego i zapisała personalia późniejszych oprawców. Gdyby przeżyła, na pewno by ich zidentyfikowała. – Wszystko to dowodzi, iż przyszli, by zabić – argumentował w uzasadnieniu postanowienia sędzia Paprzycki.

SN odrębnie potraktował kasację obrońcy Murawskiego i uznał ją za bezzasadną. Za rzeczywiście istotny uznał bowiem problem rozumienia krytykowanego przez doktrynę i praktykę przepisu o zastosowaniu nadzwyczajnego złagodzenia kary w wypadku ujawnienia przez sprawcę w śledztwie wszystkich istotnych okoliczności dotyczących zdarzenia, a nie znanych organom ścigania. W ocenie SN Murawski tego wymogu nie spełnił, bo prowadzący śledztwo jeszcze przed jego aresztowaniem poznali wspomnianeokoliczności.

Poza możliwościami – uznał SN – jest ocena, czy nawet najbardziej nieprofesjonalne relacje przedstawicieli mediów miały wpływ na treść zaskarżonych orzeczeń. SN odrzucił również negatywną ocenę roli odegranej w procesie przez przedstawiciela społecznego.

Jan Ordyński , Za dziennikiem „Rzeczpospolita” z dn. 25.01.2001 r.

Sąd Najwyższy utrzymał kary dożywocia dla trojga zabójców Jolanty Brzozowskiej. Wyrok jest ostateczny.

Monika Osińska ps. „Osa”, Marcin Murawski ps. „Jogi” oraz Robert Gołębiowski ps. „Gołąb” zostali skazani na dożywocie za to, że z wyjątkową brutalnością zabili młodą pracownicę jednej z warszawskich firm Jolantę Brzozowską. Włamali się do mieszkania na warszawskim Tarchominie dlatego, że – jak mówili – potrzebowali pieniędzy na studniówkę; wszyscy uczyli się wtedy w jednym z liceów zawodowych.

Sąd Okręgowy w Warszawie nie znajdując dla nich żadnych okoliczności łagodzących skazał ich w 1997 r. na dożywocie. Wyrok ten utrzymał także Sąd Apelacyjny, jednak obrońcy skazanych walczyli o złagodzenie kar. W środę, przed Sądem Najwyższym odbyła się kasacja od wyroku.

Zbrodnia dokonana na Joli Brzozowskiej doprowadziła do powstania w Polsce społecznego ruchu przeciwko przemocy, który przyjął nazwę Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni im. Brzozowskiej. Kieruje nim Krzysztof Orszagh, szwagier zamordowanej dziewczyny, który dziś jest Rzecznikiem Praw Ofiar.(PAP)

24-01-2001 15:06, Za dziennikiem „Gazeta Wyborcza” z dn. 25.01.2001 r.

http://www.karasmierci.info.pl/wawtarch1996.html

Krzysztof Orszagh doradcą RPO

Krzysztof Orszagh jest doradcą Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawach ochrony praw ofiar przestępstw – poinformowało biuro Rzecznika.

Orszagh jest prezesem Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej, szwagrem 22-letniej Jolanty, którą bestialsko zamordowała trójka maturzystów (w 1998 roku sąd skazał ich na dożywotnie więzienie). Swą działalność w obronie praw ofiar przestępstw zainicjował po tym, jak początkowo jego samego aresztowano pod zarzutem zabójstwa szwagierki.

Orszagh był również rzecznikiem praw ofiar, działającym przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, oraz szefem zespołu pomocy ofiarom przestępstw w stołecznym Ratuszu.

http://wiadomosci.onet.pl/1266997,11,item.html, PAP, MZ /23.02.2006 17:44

Orszagh zrezygnował z funkcji doradcy RPO

Bo uważa, że morderca ma mniej praw.

Krzysztof Orszagh zrezygnował wczoraj z funkcji doradcy rzecznika praw obywatelskich. Powód? Jego ostra wypowiedź o mordercy spod Torunia, którego nazwał „ludzkim szambem” pozbawionym praw. Rzecznik dr Janusz Kochanowski uznał, że było to niedopuszczalne

Orszagh przetrwał na stanowisku niecały tydzień. Kochanowski powołał go w miniony czwartek, a we wtorek wysłał go z pierwszym zadaniem do Torunia. Miał się tu spotkać z rodzicami zgwałconej i uduszonej w 2002 r. 18-letniej Katarzyny Zegan. Matka dziewczyny została teraz pozwana przez mordercę do sądu za to, że nazwała go „zwierzęciem, które trzeba zabić”. Skazany nieprawomocnym wyrokiem na 25 lat więzienia Adrian W. domaga się od niej 70 tys. zł za naruszenie dóbr osobistych.

Zbulwersowany tym Orszagh publicznie powiedział o mordercy: – Nie może być tak, żeby takie indywiduum występowało o ochronę godności. On jej nie ma, bo to jest obraz ludzkiego szamba. Można o nim mówić tylko tak, jak się mówi o fekaliach, czymś, co musi być usunięte.

Słowa Orszagha wywołały wczoraj ostrą reakcję Kochanowskiego.

„Zadaniem pana Krzysztofa Orszagha było zapoznanie się ze stanem sprawy i sytuacją poszkodowanych. Przekraczając udzielone mu upoważnienie, pan Orszagh pozwolił sobie na wypowiadanie opinii i wypowiedzi pod adresem sprawcy, które Rzecznik Praw Obywatelskich uważa za niedopuszczalne i wyraża z tego powodu głębokie ubolewanie” – napisał w oświadczeniu.

Zanim oświadczenie zostało opublikowane, Kochanowski spotkał się z Orszaghiem, który zaraz potem zdecydował, że rezygnuje z funkcji doradcy.

Powiedziałem to, co myśli większość

Karol Dolecki: Żałuje Pan ostrych słów o mordercy?

Krzysztof Orszagh: Absolutnie nie. Powiedziałem to, co myśli większość. Nie jestem politykiem i nie muszę być zakłamany jak oni. Swojej opinii o Adrianie W. nie zmienię. Człowiek, który zabija dziewczynę, a potem żąda zadośćuczynienia od jej matki, musi być jakoś odróżniony od społeczeństwa. Na takie indywiduum słownik polski nie ma określenia. Trzeba je wymyślić, stąd „ludzkie szambo”. To musi być wyraziście powiedziane.

Więc dlaczego Pan rezygnuje? Wymusił to rzecznik?

– Pan Kochanowski niczego mi nie sugerował. Mam dla niego dużo szacunku, dlatego uznałem, że skoro nie podziela mojej frazeologii, to muszę zrezygnować, bo ja twierdzę, że miałem prawo tak się wypowiedzieć. Jeśli w jakikolwiek sposób moja postawa miała narazić na szwank urząd RPO, to nie powinienem pełnić tej funkcji.

Nie ma Pan sobie nic do zarzucenia?

– Jestem człowiekiem emocjonalnym, który stracił kogoś bliskiego na skutek przestępstwa, i bardzo przeżywam to, co czują inni, którzy są w podobnej sytuacji. W polskim parlamencie padały o wiele bardziej naganne wypowiedzi i to w kontekście, który nijak miał się do sytuacji, w której ja zabrałem głos. I nic się nie działo, a powinno.

Oburzenie po moich słowach dziwi mnie, bo wcześniej byłem doradcą ministra Marka Biernackiego i choć używałem słów o wiele bardziej ostrych, nie stanowiło to nigdy problemu.

Teraz to jest problem. I to duży, bo to, co Pan powiedział, wywołało wielkie poruszenie. Warto było? – Zostałem doradcą, by pomagać ofiarom przestępstw. Na pewno nie objąłem tej funkcji dla mamony. Doradca zarabia stosunkowo mało, bo 2070 zł netto.

Krzysztof Orszagh

Założyciel i prezes Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej. Był doradcą ministra w MSWiA oraz rzecznika praw ofiar przy MSWiA. Współtworzył Polską Kartę Praw Ofiar. Twórca Zespołu ds. Pomocy Ofiarom Przestępstw przy Urzędzie m.st. Warszawa, gdy prezydentem miasta był Lech Kaczyński. Otrzymał wyróżnienie za działanie pro publico bono.

Proces o obronę dobrego imienia, który zabójca wytacza matce swojej ofiary, to zdarzenie bez precedensu, bulwersujące i moralnie odstręczające. Ale zabójca nie został uznany za niepoczytalnego, więc może korzystać z prawa do sądu. I skorzystał. A sąd musi tę sprawę rozpatrzyć.

Nowo mianowany doradca rzecznika praw obywatelskich ds. ofiar przestępstw zdaje się nie zrozumiał swojej roli. Wspieranie ofiar nie polega na lżeniu sprawców, ale na dopilnowaniu, żeby ofiara mogła skorzystać ze wszystkich przysługujących jej praw i żeby w postępowaniu przed sądem nie była dodatkowo raniona.

Reakcja rzecznika praw obywatelskich dr. Kochanowskiego na wypowiedź Orszagha świadczy o tym, że rozumie wagę konstytucyjnej zasady poszanowania praw i godności wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy występują w roli ofiar, oskarżonych czy skazanych. Że zamierza być rzecznikiem praw wszystkich obywateli, także przestępców.

To cieszy, ponieważ niektóre wcześniejsze jego wypowiedzi budziły obawy, że nie wszyscy obywatele mogą na niego liczyć.

To także akt niezależności, bo dr Janusz Kochanowski reklamowany był przez PiS jako jedyny sprawiedliwy wśród naukowców, który „broni praw ofiar, a nie przestępców”. Tymczasem nie istnieje wybór – bronić tych czy tamtych praw, bo bronić trzeba praw wszystkich. Wydaje się, że dr Kochanowski to rozumie.

http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,3190471.html,

Karol Dolecki, Toruń 02-03-2006 , ostatnia aktualizacja 02-03-2006 08:37

Odszedł, bo nazwał zabójcę „ludzkim szambem”

„Gazeta Wyborcza”: Krzysztof Orszagh zrezygnował wczoraj z funkcji doradcy rzecznika praw obywatelskich. Przyczyną była wypowiedź Orszagha, o mordercy spod Torunia, którego nazwał „ludzkim szambem” pozbawionym praw.

Orszagh przetrwał na stanowisku niecały tydzień. Kochanowski powołał go w miniony czwartek, a we wtorek wysłał go z pierwszym zadaniem do Torunia – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

O mordercy, Adrianie W. Orszagh powiedział po spotkaniu z matką zamordowanej, której obiecał wsparcie prawne RPO: „Nie nazwę go zwierzęciem, bo zwierzęta mogłyby się obrazić. To gangrena na zdrowym organizmie. Z całą pewnością jest bestią, zboczeńcem i wykolejeńcem”. „Zadaniem pana Krzysztofa Orszagha było zapoznanie się ze stanem sprawy i sytuacją poszkodowanych. Przekraczając udzielone mu upoważnienie pan Orszagh pozwolił sobie na wypowiadanie opinii i wypowiedzi pod adresem sprawcy, które Rzecznik Praw Obywatelskich uważa za niedopuszczalne i wyraża z tego powodu głębokie ubolewanie” – napisał Janusz Kochanowski w środę w oświadczeniu.

30-letni obecnie Adrian W. w czerwcu zeszłego roku został skazany przez toruński sąd na 25 lat pozbawienie wolności. W czasie przewodu sądowego ustalono, że przed czterema laty zgwałcił i udusił córkę Danuty Z. w samochodzie, a ciało porzucił w rowie. Wyrok ciągle nie jest prawomocny.

Przy okazji procesu Danuta Z. w obecności dziennikarzy miała powiedzieć, że Adrian W. „nie jest człowiekiem, jest zwierzęciem, które trzeba zabić”. Za te słowa Adrian W. pozwał Danutę Z. o ochronę dóbr osobistych, domagając się 70 tys. zł odszkodowania. Sąd nie mógł odrzucić pozwu przeciw Danucie Z. m.in. dlatego, że kobieta zdążyła już złożyć na niego odpowiedź.

Powód Adrian W. został zwolniony od kosztów sądowych, gdyż od czterech lat przebywa w areszcie i nie ma żadnego majątku. Natomiast w pozwie domaga się zabezpieczenia nieruchomości Danuty Z. na poczet ewentualnego odszkodowania. Zgodnie z prawem każdy obywatel ma prawo pozwać inną osobę, a zasadność pozwu ocenia sąd po rozpatrzeniu sprawy.

http://wiadomosci.onet.pl/1271091,11,item.html Gazeta Wyborcza/PAP, msu /08:16

Orszagh: Morderca sam sobie odebrał godność

Krzysztof Orszagh zrezygnował z funkcji doradcy rzecznika praw obywatelskich. Przyczyną była wypowiedź o mordercy spod Torunia, którego nazwał „ludzkim szambem” pozbawionym praw. W rozmowie z TVN24 powiedział, że podtrzymuje swoją opinię.

„Uczyniłem dobrze, słowa podtrzymuję” – powiedział Orszagh w rozmowie z TVN24, podkreślając, że „również morderca ma swoje prawa”.

Jednak jak podkreślił, „morderca sam sobie odebrał godność”. Orszagh przetrwał na stanowisku niecały tydzień. Kochanowski powołał go w miniony czwartek, a we wtorek wysłał go z pierwszym zadaniem do Torunia – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

O mordercy, Adrianie W. Orszagh powiedział po spotkaniu z matką zamordowanej, której obiecał wsparcie prawne RPO: „Nie nazwę go zwierzęciem, bo zwierzęta mogłyby się obrazić. To gangrena na zdrowym organizmie. Z całą pewnością jest bestią, zboczeńcem i wykolejeńcem”.

„Zadaniem pana Krzysztofa Orszagha było zapoznanie się ze stanem sprawy i sytuacją poszkodowanych. Przekraczając udzielone mu upoważnienie pan Orszagh pozwolił sobie na wypowiadanie opinii i wypowiedzi pod adresem sprawcy, które Rzecznik Praw Obywatelskich uważa za niedopuszczalne i wyraża z tego powodu głębokie ubolewanie” – napisał Janusz Kochanowski w środę w oświadczeniu.

Orszagh w rozmowie z TVN24 powiedział, że nie ma żalu do Kochanowskiego.

30-letni obecnie Adrian W. w czerwcu zeszłego roku został skazany przez toruński sąd na 25 lat pozbawienie wolności. W czasie przewodu sądowego ustalono, że przed czterema laty zgwałcił i udusił córkę Danuty Z. w samochodzie, a ciało porzucił w rowie. Wyrok ciągle nie jest prawomocny.

Przy okazji procesu Danuta Z. w obecności dziennikarzy miała powiedzieć, że Adrian W. „nie jest człowiekiem, jest zwierzęciem, które trzeba zabić”.

Za te słowa Adrian W. pozwał Danutę Z. o ochronę dóbr osobistych, domagając się 70 tys. zł odszkodowania. Sąd nie mógł odrzucić pozwu przeciw Danucie Z. m.in. dlatego, że kobieta zdążyła już złożyć na niego odpowiedź.

Powód Adrian W. został zwolniony od kosztów sądowych, gdyż od czterech lat przebywa w areszcie i nie ma żadnego majątku. Natomiast w pozwie domaga się zabezpieczenia nieruchomości Danuty Z. na poczet ewentualnego odszkodowania.

Zgodnie z prawem każdy obywatel ma prawo pozwać inną osobę, a zasadność pozwu ocenia sąd po rozpatrzeniu sprawy.

http://wiadomosci.onet.pl/1271678,11,item.html, „Gazeta Wyborcza”/PAP/TVN 24, jkl /18:18