Problem przywrócenia kary śmierci
Polska to dziwny kraj pełen sprzeczności. To tu w najbardziej katolickim społeczeństwie Europy powstał pomysł przywrócenia kary śmierci. To tutaj politycy walczący o życie nienarodzonych chętnie budują szubienice dla dorosłych.
Co pewien czas powraca jak bumerang problem przywrócenia kary śmierci. Jestem przekonany, że w chwili względnego spokoju politycznego, w najmniej oczekiwanym momencie, problem przywrócenia kary śmierci wypłynie i będzie maglowany w mediach przez dwa, trzy tygodnie by zniknąć na następne lata. Idąc dalej w tych przewidywaniach mogę domyślać się, że problem powróci zaraz po jakimś spektakularnym morderstwie i że jego wskrzesicielem będą politycy PiS-u, którym z opozycyjnej ławy łatwo będzie snuć plany przywrócenia tej kary, choć przez dwa lata rządów o niej nie pamiętali.
Znamienne jest, iż za wprowadzeniem tak bezwzględnej sankcji opowiadają się ludzie wyznający wartości katolickie. Sam problem jest stary jak świat, znacznie starszy niż chrześcijaństwo. Ludzkość od zarania swych dziejów uważała karę śmierci za konieczny element wymiaru sprawiedliwości i stosowała ją z nadmierną nieraz gorliwością. W niektórych epokach historycznych wykonywanie kary śmierci odbywało się publicznie w ramach złożonego ceremoniału i stanowiło dla pewnych grup społecznych nader ciekawe i licznie uczęszczane widowisko.
W tym klimacie nikomu nie przychodziło do głowy podawać w wątpliwość moralną dopuszczalność kary śmierci; filozofowie zaś, jeżeli w ogóle podejmowali ten temat, ograniczali się do krótkich wzmianek i samej przez się zrozumiałej aprobaty. Platon uważał na przykład, że nie ma lepszego sposobu na ukrócenie ludzi pozbawionych wstydu i poczucia sprawiedliwości, jak obłożyć ich wyrokiem śmierci, św. Tomasz zaś choć rozpatrywał racje „za” i „przeciw” karze śmierci, na koniec bez większych oporów uznał w karze śmierci odpowiedni środek wymierzania sprawiedliwości wobec tych, którzy przez swoje wykroczenia okazują się szkodliwi dla dobra ogółu.
Nic dziwnego, że tego samego zdania byli jego uczniowie i ich następcy. Ks. Ślipko SJ w swej książce „Granice życia” zauważa głęboki tragizm tego wydarzenia, w którym krótkim uderzeniem topora czy zaciśnięciem stryczka kładzie się kres ludzkiej osobowej egzystencji, przez długie wieki nie budził głębszego filozoficznego rezonansu, schodząc do rzędu zwykłej, w majestacie prawa odbywanej formalności.
Tak więc problem kary śmierci jest bardzo złożony. Podejście religii chrześcijańskiej do tego rodzaju kary nie jest jednoznaczne i zmieniało się przez wieki. Na wstępie należy zadać sobie zasadnicze pytanie, a mianowicie, co na temat kary śmierci mówi Biblia Święta?
W Starym Testamencie kara śmierci groziła między innymi za: morderstwo, bluźnierstwo, wielkie wykroczenie przeciw czci należnej rodzicom, cudzołóstwo, homoseksualizm i sodomię. Zwykłym sposobem wykonania kary śmierci było ukamienowanie. Stary Testament tylko sporadycznie przypomina o wykonaniu kary śmierci przez spalenie czy ścięcie. Karę śmierci przez ukrzyżowanie wprowadzili Rzymianie. W przypadku morderstwa karę tą wykonywał mściciel bronią, którą miał w ręku. W przypadku kamienowania brali udział prawdopodobnie mieszkańcy miejscowości, w której dopuszczono się przestępstwa. W czasach nowotestamentowych wyroki śmierci musiały być potwierdzone przez właściwego prokuratora albo tetrarchę.
Podstawą mojżeszowego prawa karnego była starodawna zasada, że czym kto zawinił, tym był karany, czyli „oko za oko, ząb za ząb”. Zasada ta obowiązywała w całym Żyznym Półksiężycu, w starożytnym prawie mezopotamskim, między innymi w słynnym kodeksie Hammurabiego, który wcale nie jest pierwszym kodeksem, ale jest najbardziej rozwinięty.
Przytoczone powyżej przykłady z Pisma Świętego nie oznaczają jednak, iż chrześcijaństwo ma pozytywny stosunek do kary śmierci. W pięknie napisanym przez ojca J. Salija artykule z 1974 roku (Religijne refleksje na temat kary śmierci, „ Więź”, nr 12/1974) padają znamienne słowa. Stwierdza on, iż kara śmierci jest instytucją starego świata, dlatego chrześcijanie nie powinni mieć z nią nic wspólnego. Duchowni są tymi, którzy mają wystrzegać się jakiegokolwiek przykładania ręki do kary śmierci. Zasadę tę stosuje się nawet wstecz: do dziś obowiązuje kanon, że nikt, kto brał czynny udział w wydawaniu lub wykonywaniu kary śmierci, nie może zostać duchownym. Zdaniem Ojca Salija smuci fakt, że argument, który dotyczy chrześcijan, został zastosowany wyłącznie do duchownych.
Z drugiej jednak strony ks. Tadeusz Ślipko (Dyskusja o karze śmierci. Akt rozpaczy czy uzasadniona konieczność, „Gość Niedzielny”, nr 29/1996) – jezuicki moralista zaznacza, że z punktu widzenia teologii moralnej kara śmierci nie może być uznana za zło. Przypomina między innymi odnoszące się do tej kwestii najważniejsze wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Już w XIII wieku stwierdzono, że „w sprawie władzy państwowej orzekamy, że bez popełnienia grzechu ciężkiego może wydawać wyrok śmierci, byle nie działo się to z pobudek nienawiści, ale drogą sądową i nie lekkomyślnie, lecz z rozwagą„.
Ksiądz Ślipko twierdzi również, że nie ma żadnych wypowiedzi dogmatycznych zobowiązujących katolika do opowiedzenia się za lub przeciw karze śmierci. Referując poglądy zwolenników tej kary przypomniał, że władza państwowa dla zapewnienia bezpieczeństwa obywateli może uciekać się do ostatecznego instrumentu eliminacji zbrodniarzy jakim jest kara śmierci. W tym samym artykule autor przytacza pogląd na temat kary śmierci biskupa Życińskiego. Stwierdził on, że jest przeciwny stosowaniu tego rodzaju kary, choć również nie uważa jej za zło moralne. Chciałby przede wszystkim, aby szczególnie zaostrzono kary dla przestępców.
Na poglądzie chrześcijańskim na moralność kary śmierci zaważył święty Tomasz z Akwinu. Dopuszczał on jej stosowanie powołując się na prawo do obrony własnej. Dla niego społeczeństwo jest pewną całością. Wobec tego, kto mu zagraża, może być dla jego dobra wyeliminowany. Takie stanowisko, sprzeciwia się prawdzie o godności człowieka i jego podmiotowości. Katechizm Kościoła Katolickiego, odwołując się do tradycji kościelnej przyznaje władzy publicznej prawo do wymierzania kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi.
Jednak osłabia je bardzo dodając, że władza powinna stosować środki bezkrwawe, gdyż one są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby. Należy wspomnieć iż w roku 1978 Episkopat Francji wypowiedział się przeciw karze śmierci i niektórzy między innymi przewodniczący Federacji Międzynarodowej Akcji Chrześcijan opowiedział się za abolicją tortur. Wyrażają oni żal, że została zmarnowana okazja, aby powiedzieć jasno, że kara śmierci stoi w sprzeczności z Ewangelią.
We wszystkich kręgach społecznych zdania na temat ostatecznego wymiaru kary, są podzielone. Zagadnienie – ze względów psychologicznych, socjologicznych i etycznych – jest niezwykle złożone. Zwolennicy najwyższego wymiaru kary traktowali karę śmierci jako swoistego „straszaka” – zabezpieczenie przed dalszym groźnymi przestępstwami. Uważano też, że obawa o życie – największe dobro człowieka zagrożone sankcją karną, może stanowić dla potencjalnego przestępcy hamulec postępowania. Przeciwnicy – uprawomocnionego odbierania życia nierzadko sięgają po argumenty, iż jest ono w swej istocie zemstą społeczną. Kara śmierci nie zwraca życia ofierze i jest nieetyczna, również istnieje prawdopodobieństwo pomyłki.
W encyklice Jana Pawła II z 25 marca 1995 roku czytamy, że „Kościół jest świadom, że Ewangelia życia została przekazana mu przez Chrystusa (…) Ewangelia miłości Boga do człowieka. Ewangelia godności osoby i Ewangelia życia stanowią jedną i niepodzielną Ewangelię„.
Ojciec Święty przywołuje ocenę dokonaną przez Sobór Watykański II: „Wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej (…) wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając cywilizację ludzką bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy„.
Dla sprawy kary śmierci encyklika Evangelium vitae jest dokumentem wielkiej wagi. W państwach, gdzie przeważa ludność katolicka, przed kościołem lokalnym stawia ona zadanie zjednania społeczności ludzi wierzących do zawartego w niej przesłania, władzą, które jeszcze tego nie uczyniły, podsuwa potrzebę porzucenia stosowania kary śmierci.
Należy stwierdzić, iż kara śmierci nie jest obecnie akceptowana przez religię chrześcijańską. W odróżnieniu od religii islamu, religia chrześcijańska, zarówno Kościół Katolicki jak i prawosławny oraz kościoły protestanckie, sprzeciwiają się stosowaniu takiego sposobu karania uważając go za bardzo niehumanitarny, a niektóre środowiska za wręcz barbarzyński. Dlaczego więc w Polsce, kraju katolickim, jest tylu zwolenników kary śmierci?
Dlaczego partie polityczne na sztandarach wyborczych wypisują postulaty przywrócenia tej kary? Dlaczego ludzie powołujący się na autorytet papieża Polaka, tak łatwo opowiadają się za karą śmierci? Często ci sami ludzie z jednej strony walczą o zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, powołując się na filozofię życia, a z drugiej są gotowi budować szubienice. Wszyscy zapominają, że najbardziej znaną ofiarą kary śmierci był nie kto inny jak Jezus Chrystus. Ale sprawa Jezusa jest też przykładem najbardziej znanej pomyłki sądowej.
Źródło tekstu: http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/kara-smierci-zawsze-na-topie,2748