Siódme przykazanie Boże dla studentów
Jestem, więc kłamię
Człowiek kłamie od urodzenia do śmierci. Z litości, ze strachu, z grzeczności, z chęci wybielenia się lub oczernienia innych. Niektórzy naukowcy twierdzą nawet, że „z natury”. Odwieczny zwyczaj oszukiwania został usankcjonowany świętem. W prima aprilis łganie to niemal towarzyski obowiązek.
Pierwszą osobą, która dopuściła się kłamstwa, była biblijna Ewa. Na pytanie Stwórcy, czy zjadła owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego, gwałtownie zaprzeczyła. Mężczyźni blagują, gdy mówią o swoich zarobkach i samochodach. Przechwalają się też wiedzą na temat czterech kółek i sprawnością za kierownicą. Kobiety zaś najczęściej kłamią, gdy muszą podać swój wiek i wagę. Kłamstwo, zdaniem profesora Petera Stiegnitza, Austriaka, specjalisty mentiologii, czyli nauki zajmującej się kłamstwem, zaczyna się już w momencie, gdy pytamy: „Co u ciebie słychać?”. Bo, tak naprawdę, niewiele nas to obchodzi.
Takie prawo
Mario Vargas Llosa, znakomity peruwiański pisarz, wyraził pogląd, że człowiek ma prawo do własnego świata kłamstw: „Ludzie nie mogą żyć samą prawdą, potrzebują też kłamstw, tych wymyślanych z własnej woli, nie zaś tych podsuniętych im podstępnie przez innych”. Dlaczego zatem gardzimy kłamstwem, mówimy, że człowiek honoru nie kłamie? Dlaczego nie brzydzą nas własne kłamstwa, choć nie lubimy, gdy ktoś nas oszukuje?
– W psychice ludzkiej prawo do kłamstwa działa jednostronnie. W rzeczywistości zaś jest to sprzężenie zwrotne. Na ogół też jedno kłamstwo pociąga inne, a każde następne wymaga coraz większej inwencji i pomysłowości. Kłamca żyje w nieustającym strachu, że prawda się ujawni – mówi doktor Aleksandra Piotrowska, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Kobiety uciekają się do kłamstw dla zachowania w domu miłej atmosfery, mężczyźni – dla podkreślenia swojej pozycji. Zaskakujące, jak niewiele kobiet przyznaje się do kłamstw związanych z pracą. Pod tym względem mężczyźni biją je na głowę. Kłamią dla osiągnięcia lepszego stanowiska, podniesienia prestiżu, poprawy własnego wizerunku „macho”. O wiele gorzej jednak od kobiet znoszą niemiłą prawdę o sobie.
Bez słów
Szczerość jest cnotą, bez której w życiu trzeba się nieraz obejść. Dżentelmen nigdy nie powie brzyduli, że jest brzydka. Wprawdzie żaden człowiek nie rodzi się kłamcą, ale uczy się kłamać, zanim jeszcze nauczy się mówić. Niemowlę zauważa, że kiedy krzyczy, ktoś je tuli i pieści. Zaczyna krzykiem wpływać na rzeczywistość. Tak powstają pierwsze kłamstwa bez słów.
Jeśli wierzyć statystyce, co drugie kłamstwo ma na celu ochronić nas przed nieprzyjemnościami. Co piąte służy uprzyjemnieniu życia, a co dziesiąte podnosi nasz autorytet. Słownik psychologiczny podaje, że kłamanie to „świadome wprowadzanie w błąd innych osób nieprawdziwymi wypowiedziami (…). Występuje ono w sytuacjach obrony siebie lub innych przed karą, przed różnymi formami poniżenia oraz w sytuacjach dążenia do zaimponowania innym pod jakimś względem”.
Guy Durandin, francuski socjolog, który przez 20 lat zgłębiał istotę kłamstwa, z pewnym zdziwieniem stwierdził: „To absurdalne, ale okłamujemy także samych siebie!. Jednocześnie gramy role oszukiwanych i oszukujących, bo kłamstwo jest na usługach naszego pragnienia. Nie chcemy widzieć wad bliskich nam osób, poznać przyczyny swojej choroby, udajemy bohaterów w obliczu niebezpieczeństwa”.
Nie tylko w polityce
Wraz z nowymi możliwościami, jakie dają nowoczesne media, rośnie pokusa kłamania. Umacnia się kłamstwo zorganizowane, do którego należy reklama i niektóre formy propagandy politycznej. Jest ono, zdaniem ekspertów, niebezpieczniejsze od kłamstwa indywidualnego, bo działa na umysły i wyobraźnię milionów ludzi. Pod wpływem reklamy telewizyjnej zaczynamy wierzyć, że proszek „X” stanowi naprawdę ostatni cud chemii, a krem „Y” przywróci młodość naszej zwiotczałej skórze. Sukcesy odniesie również polityk obiecujący wszystkim wszystko, choćby były to tylko gruszki na wierzbie.
Piękną definicję kłamstwa politycznego przytoczył ksiądz Józef Tischner w artykule poświęconym istocie stalinizmu: „Kłamstwo polityczne to niezwykła budowla. Im głębiej wnikamy w jej wnętrze, tym większe ogarnia nas zachwycenie. Gmach ten stoi niewątpliwie na glinianych nogach, co jednak wcale nie sprzeciwia się jego kunsztowi, a nawet go pomnaża. Jest to budowla malownicza, pełna zakamarków, z rozgałęzionymi korytarzami, schodami i drabinkami, otoczona z zewnątrz dzikimi zagajnikami i wypielęgnowanymi alejkami. Potrzeba głębokiej wiedzy, aby obracać się w tym świecie. Nie każde kłamstwo jest w nim dozwolone i nie każdemu. Są kłamstwa uprzywilejowane uprzywilejowanych i pospolite pospolitych. Są kłamstwa o przeszłości i o przyszłości. Są również kłamstwa o teraźniejszości, szczególnie godne zbadania, bo przeczące temu, co wszyscy mają przed oczyma”.
Czary i testy
W prymitywnych plemionach czarownik pragnąc spośród kilku osób wyłonić kłamcę, mówił im o sile czarów, o tym, że zbrodnia godzi w naturę, która sprawi, że winny niczego nie przełknie. Po tym wstępie częstował wszystkich ryżem i rzeczywiście kłamczuch krztusił się, chcąc skosztować ryżu. Strach przed zdemaskowaniem wysuszał mu gardło, hamując proces trawienia. Dziś nie ma czarowników, są poligraferzy – spece od wykrywania kłamstw. Za pomocą niewielkiego urządzenia, zwanego wariografem lub poligrafem, mogą wykryć najbardziej wyrafinowane kłamstwa. Urządzenie to, wychwytując zmiany w oddychaniu, ciśnieniu krwi i elektrycznym przewodnictwie skóry, rejestruje poziom emocji badanego. A kłamca zawsze przeżywa emocje – podczas zdenerwowania głębiej wciąga powietrze, ma szybsze tętno, jego serce uderza mocniej. Wszystkie te zmiany są rejestrowane.
– W Japonii, Stanach Zjednoczonych i Izraelu od lat używa się wykrywacza, by sprawdzić prawdomówność kandydatów na pracowników instytucji finansowych i rządowych oraz osób podejrzanych o malwersacje w firmach. Początki poligrafu sięgają lat dwudziestych, kiedy zaczęła go używać amerykańska policja. Dziś coraz częściej jest wykorzystywany nie tylko w policji i służbach specjalnych, lecz również w biznesie – mówi Jerzy Konieczny, były szef MSW i UOP, dziś prezes firmy „Konsalnet”, wykonującej między innymi badania prawdomówności na zlecenie prokuratur i firm prywatnych.
Testy przeprowadzone za pomocą poligrafu w Ohio, Marylandzie i na Florydzie wykazały, że wśród 3500 przyszłych policjantów prawie 60 procent było zamieszanych w kradzieże, rozboje, włamania i napaści seksualne, co dyskwalifikowało ich w staraniach o policyjną posadę. W Polsce badania tego typu przechodzą kandydaci do pracy w wywiadzie i kontrwywiadzie.
Oszukać, by istnieć
Każdy człowiek kłamie. Może to jednak przerodzić się w patologię u osób z zaburzoną osobowością, słabo kontrolujących własne emocje. Na ogół osoby te nie mają świadomości, że mówią nieprawdę.
– Głupie, naiwne kłamstwo szybko wyjdzie na jaw. Dużo lepsi w oszukiwaniu okazują się ludzie inteligentni, potrafiący wesprzeć swoje kłamstwa logiczną argumentacją – uważa Wiesław Johann, prawnik. – Kłamstwo na sali sądowej stanowi jednak przestępstwo, ale praktycznie nie zdarza się, aby za mówienie nieprawdy ktoś poniósł karę. Strach przed nią okazuje się dużo mniejszy od chęci obciążenia innej osoby winą. Kobiety podczas spraw rozwodowych skarżą się na alkoholizm mężów i brutalne traktowanie, mężczyźni zarzucają żonom zdrady, rażącą niegospodarność. Pojawiają się barwne opisy zdarzeń, jakie nigdy nie miały miejsca. Nie wyobrażam sobie jednak, aby istniało kłamstwo idealne, które nigdy nie zostanie wykryte. Fałsz, zdrada, podobnie jak zbrodnia, w końcu wyjdą na jaw.
– Nie lubię słowa „kłamstwo”. Z jego definicji wynika, że człowiek kłamie, jeśli nie mówi czegoś do końca, pomija jakiś temat. Ludzie zaś często boją się otworzyć przed innymi, to dla nich zbyt trudne – ocenia Beata Pawlak-Jordan, seksuolog z Zakładu Seksuologii i Patologii Więzi Międzyludzkich Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. – Kobiety latami udają orgazm i twierdzą, że odczuwają satysfakcję seksualną. Robią to z lęku przed rozpadem związku i urażeniem partnera. Zadaniem terapeuty jest uświadomienie im, że oszukując siebie, nie ocalą związku. Niemiła prawda bywa bolesna, ale lepsza od kłamstwa.
Coraz częściej etycy i psychologowie mówią o kłamstwie nie w kontekście charakterów, ale naczelnych praw natury. Nie ma na ziemi takiego stworzenia, które nie dopuszczałoby się kłamstwa w ostrej walce o byt. Kłamie orchidea, upodabniając się do pszczoły samicy, aby zwabić trutnia przenoszącego pyłek kwiatowy. Kłamie owad, który chcąc zaatakować ofiarę, naśladuje zielony, unerwiony liść.
„Istnieć znaczy oszukiwać” – powiadają niektórzy naukowcy. Ich zdaniem ewolucja gatunków nie przewidziała ani zwierzęcego raju, ani prawdomównego człowieka.
Autorka: ELŻBIETA PAWEŁEK, Źródło tekstu nieznane.