Śmiech Abrama

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Homilia Tagi: Abram, Mt 8, Ps 128, rDZ 17, Sara, Śmiech Abrama

HOMILIA

1. Prawdą jest, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ale nie tylko w biedzie. Sukces, radość, powodzenie, dochód, awans – również to może być probierzem dla przyjaźni.

2. Po 24 latach od wyruszenia w drogę Abram słyszy obietnicę syna. Ma już wtedy 99 lat. W tym kontekście obietnica Boga brzmi dość zabawnie, dlatego Abram się po prostu śmieje.

3. Lecz wg obietnicy Boga Sama ma być matką nie tylko syna, ale także matką królów i ludów. To oznaczałoby dar nad dary, największe szczęście i powodzenie. Niewyobrażalne wprost!

4. Dlatego prawdziwych przyjaciół poznaje się nie tylko w biedzie, najlepiej po ich zaangażowaniu i wsparciu. Poznaje się ich także po śmiechu.

Radonie, 30 czerwca 2023, Rdz 17,1.9-10.15-22; Ps 128; Mt 8,1-4.

LEKTURA DODATKOWA

Omawiany fragment pokazuje źródło obrzezania, jednego z najważniejszych symboli narodowej tożsamości Żydów w diasporze. Krwawy ryt, o którego konieczność do zbawienia toczył się w pierwotnym Kościele gorący spór (Dz 15,1) – wymóg obrzezania został ostatecznie zniesiony (Ga 5,1-12; 6,15, 1 Kor 7,18n).  Św. Paweł to fizyczne znamię na ciele Abrahama, interpretował duchowo jako „pieczęć usprawiedliwienia z wiary” (Rz 4,11), w tym duchu interpretowali je też Ojcowie Kościoła. Zdaniem rabinów, nakaz obrzezania łączył się ściśle z Bożym wezwaniem do bycia doskonałym (w. 1). Obcięcie skóry napletka miało być wyrazem doskonałości, znakiem i zarazem treścią przymierza z Bogiem (w. 10). W judaizmie bliskość z Najwyższym może być osiągnięta wyłącznie dzięki wysiłkowi człowieka. Jak tłumaczą rabini, orlah – napletek – to inaczej „bariera stojąca na drodze błogosławionych efektów”. Właśnie dlatego grzechy są nazywane „orlah serca” (Kpł 26,41). Obrzezanie umożliwia Żydom powrót do stanu duchowego Adama sprzed grzechu, gdyż według żydowskiej legendy człowiek został stworzony jako obrzezany, a jego napletek został wydłużony dopiero po grzechu, jako symbol bariery powstającej pomiędzy Adamem a świętością. Usunięcie napletka ma uczyć człowieka pozbywania się barier blokujących jego duchowy rozwój.  Ma skłonić do umiarkowania i panowania nad sobą. Dlatego w judaizmie nie jest to tylko fizyczny akt. Zabieg celowo wykonywany jest ósmego dnia życia chłopca (Łk 2,21), gdyż – jak twierdzi Maharal – w naturalnym porządku stworzenia powtarza się liczba siedem, zaś liczba osiem symbolizuje wzniesienie się ponad ograniczenia natury. Obrzezaniu do dziś towarzyszy zmiana imienia (w. 5) gdyż obrzezany  należy już do innego porządku świata. W tym kontekście św. Ambroży dostrzegł tajemniczą wieź między rytem obrzezania a Zmartwychwstaniem, które miało miejsce „ósmego” dnia (J 20,1). Ono jest dla chrześcijan początkiem „nowego stworzenia” (Kol 2,11-13). Dla św. Ambrożego doskonałym „obrzezaniem” jest wzięcie swojego krzyża i naśladowanie Chrystusa, gdyż to właśnie wtedy, przez ofiarę ciała, zostaje zbawiona dusza.  

Orygenes, powtarzając za św. Pawłem, że prawdziwym obrzezaniem jest to dokonane w sercu (Rz 2,28n), odkrył w Biblii także inne „obrzezania”, które interpretuje w sposób alegoryczny, pokazując, co doskonały chrześcijanin powinien „obrzezać”. Zdaniem Orygenesa „obrzezane uszy”, to te, które odwracają się od słuchania wszelkiej nieprzyzwoitości, a „obrzezane oczy” unikają „krążenia rozpustnie i ciekawie po kształtach niewieścich”. „Obrzezane wargi” ma ten, kto zawsze głosi słowo Boże, a „obrzezanie ciała napletka”, to trwanie w czystości małżeńskiej. Kto strzeże wiary ma „obrzezane serce”. Kamienny „miecz”, którym obrzezany został lud Boży (Joz 5,2), widzi Orygenes w Słowie Bożym. To jest „miecz obosieczny” (Hbr 4,12), którym powinniśmy duchowo „obrzezać” nasze ciało. Jego zdaniem o tym mieczu wspomina Pan Jezus, mówiąc: „nie przyszedłem, przynieść pokój, lecz miecz” (Mt 10,34).

Zaraz po przekazaniu szczegółów dotyczących obrzezania (w. 9-14), Bóg zmienił imię Saraj na „Sara” (w. 15n). Zdaniem komentatorów zaszczyt zmiany imienia, który spotkał Sarę jako jedyną kobietę w Biblii, sugeruje, że oto żona na równi z mężem została włączona do przymierza z Bogiem. „Saraj” znaczy „moja księżniczka”, co sugeruje, że dawniej była wielka tylko jako żona Abrahama.  Teraz jako „Sara” stała się dla całej ludzkości „księżniczką”, matką wszystkich wierzących kobiet (1P 3,6), a także obrazem Kościoła (Ga 4,26).

Abraham nie tylko wiernie wykonał nakaz Boga, ale wypełnił go bez ociągania, jeszcze tego samego dnia (w. 23). Nie prosił Boga o wyjaśnienie, zrobił to z wiarą, zwłaszcza po tym, jak usłyszał, że podeszła w latach Sara będzie miała syna (w. 16). Żydowska tradycja podkreśla, że Abraham okazał wtedy (w. 17) swoją radość, nie niedowierzanie, i stąd imię Izaak, które dosłownie znaczy „roześmiał się”. Jezus nawiązał do tej tradycji, gdy powiedział, że Abraham roześmiał się, dostrzegając już wtedy, że Jezus Mesjasz będzie jego potomkiem (J 8,56).

Na obrzezanie zgodził się także trzynastoletni Izmael. Zdaniem rabinów posłuszeństwo Izmaela, wzmocnione prośbą ojca (w. 18) i Bożym błogosławieństwem (w. 20), zaowocowało tym, że jego potomkowie zdobyli dominującą rolę w historii. Tora uczy nas tu, że obowiązkiem rodziców jest modlić się za swoje dzieci oraz że nigdy nie należy lekceważyć konsekwencji własnych czynów. Zgodnie z Bożym wyborem spadkobiercą przymierza został jednak Izaak (w. 19), a dzięki krwawej ofierze jego potomka Jezusa, także my nie-Żydzi zostaliśmy odkupieni i włączeni w nowe przymierze z Bogiem.

Źródło tekstu: Wieczernik nr 199, wieczernik.oaza.pl.

Sara i Abraham zostają rodzicami „w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył” (Rdz 21, 2). Jakże to znaczące – Bóg, dawca życia, który ma dla każdego z nas wyznaczony moment. Także ten, w którym przychodzą na świat nasze dzieci. Choćby to był najbardziej niespodziewany i nieprawdopodobny czas. Może nawet w naszym odczuciu zupełnie nietrafiony…

Dla Boga nie ma nic niemożliwego i nic pozbawionego sensu. Dochował wierności swojej obietnicy i pobłogosławił Sarze. Możemy się zastanawiać, czy to rzeczywiście był dobry pomysł? W tym wieku? Czy Sara miała jeszcze wystarczająco dużo sił, aby przyjąć na siebie tak dużą odpowiedzialność? Czy potrafiła się jeszcze cieszyć ze spełnionego marzenia? Jej reakcja mówi sama za siebie.

Bóg bywa zabawny

Powód do śmiechu dał mi Bóg (Rdz 21, 6) – mówi Sara po urodzeniu Izaaka (swoją drogą imię Izaak nawiązuje do hebr. „sachaq” – zaśmiał się). Bóg rozśmieszył więc kobietę swoim niezwykłym działaniem. Bo to, co po ludzku wydawało się już nie do zrealizowania, co prawdopodobnie Sara już dawno spisała na straty, oto staje się faktem. Faktem tak absurdalnym, że wywołującym śmiech. Śmiech niedowierzania, ale i radości.

Dobrze, jeśli ten śmiech Sary zapiszemy w swoich matczynych sercach. W wielu z nich są marzenia i ambicje, które wydają się już nie do zrealizowania, lub są tak bardzo odległe, że nie do końca już wierzymy, że kiedyś się spełnią. Niektóre są niewielkie, a niektóre tak dla nas ważne, że ich nieosiągalność zasiewa w nas głęboko smutek. Czy wierzysz, że Bóg i dla ciebie przygotował niespodziankę, która ten smutek zamieni w głośny śmiech?

Śmiech, który rani

Ale śmiech może mieć również negatywne oblicze. Taki wymiar ma śmiech pełen drwiny, szyderstwa, ironii… I na taki śmiech ze strony innych ludzi Sara była gotowa:

Każdy, kto się o tym dowie, śmiać się będzie z mej przyczyny. Rdz 21, 6

Sara była wreszcie spełniona, ale spodziewała się, że narodziny dziecka w takim wieku będą powodem nadmiernej ciekawości i kpiny. Czy aż tak bardzo się tym przejmowała, będąc pod płaszczem Bożego błogosławieństwa? Trudno powiedzieć. Po jej słowach możemy się jedynie domyślać, że gdzieś w środku to bolało. I myślę, że każdą z nas bolałoby podobnie niezrozumienie naszego szczęścia przez innych ludzi.

Może nawet doświadczyłaś podobnego zranienia. Może twoja ciąża też była powodem drwin ludzi z twojego otoczenia? Może ktoś zupełnie obcy sprawił ci ból i zaśmiał się z ciebie na ulicy, widząc twój ciążowy brzuch, a obok kilkoro innych dzieci? Może chciałaś się z kimś podzielić radością twojego serca, a spotkałaś się ze śmiechem pełnym cynizmu? Może z zazdrością? Być może nawet od osoby, która była ci bliska…

Prawdziwych przyjaciół poznajemy po śmiechu

To z pewnością bolesne sytuacje. Momenty, kiedy doświadczamy prawdziwego szczęścia, a negatywna reakcja innych na naszą radość podcina nam skrzydła. Kiedy okazuje się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się nie w biedzie, lecz w szczęściu. I myślę, że było to też trudne dla Sary. Możemy przypuszczać, że wcale nie było jej łatwo przyjąć Bożego daru w takich okolicznościach.

Niemniej przyjęła go – jak się domyślamy – z ogromnym wsparciem i radością dzieloną z Abrahamem. Izaak był przecież dopełnieniem miłości i wierności Bogu tych dwojga. Ba, Abraham na wieść o tym, że zostanie stuletnim ojcem, wybucha tym samym śmiechem szczęścia i niedowierzania, co później jego żona (por. Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką? Rdz 17, 17).

Cokolwiek więc myśleli o nich inni ludzie – w tej nadzwyczajnej i poniekąd śmiesznej sytuacji – byli razem i Bóg im błogosławił. Droga, którą prowadzi nas Pan, także ta macierzyńska, nie zawsze bywa łatwa. Ale jeśli przy naszym ramieniu kroczy ktoś, kto potrafi się śmiać w ten sam sposób, co my, staje się dużo łatwiejsza.

Źródło tekstu: pl. aleteia.org.