Światło niedzieli

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Przykazania kościelne

1. Sens

WSTĘP

Jest pewnym uproszczeniem stwierdzenie, że chrześcijańska niedziela zajęła miejsce starotestamentalnego szabatu. Ściśle biorąc, szabat ustąpił miejsca Chrystusowi, którego zapowiadał, niedziela zaś jest dniem szczególnego radowania się Chrystusem oraz tym wszystkim, czym On nas obdarza.

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – promienie słoneczne. Zadanie jest następujące: w pola promieni wschodzącego słońca wpisujemy odpowiedź na pytanie: czym w niedzielę obdarza nas Chrystus? Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Jaki charakter mają niedzielne dary Chrystusa?
  2. Jak je można najlepiej wykorzystać?
  3. Dotyczą życia moralnego czy bardziej duchowego?
  4. Czym możemy się „odwdzięczyć” Chrystusowi za te dary?
  5. Jaką trwałość mają te dary? Czego od nas wymagają?
  6. Jak nauczyć się nimi żyć przez cały tydzień?

PUENTA

Dlaczego ten szczególny dzień Chrystusa obchodzimy właśnie w niedzielę? Pytanie! Przecież to nie przypadek, że Chrystus Pan zmartwychwstał nie w szabat, ale właśnie w niedzielę, w pierwszy dzień po szabacie. W pięćdziesiąt dni potem, również w niedzielę, na apostołów zstąpił Duch Święty, dając początek widzialnemu istnieniu Kościoła. Opatrzność Boża z całą pewnością nieprzypadkowo wybrała na te dwa wydarzenia właśnie pierwszy dzień po szabacie, czyli niedzielę.

Jego śmierć na krzyżu była zwycięstwem i że zaczyna się już czas Przymierza Nowego i Wiecznego. Przymierze to zostało przypieczętowane Jego Krwią, która oczyszcza z grzechów. Podobnie jak w pierwszy dzień stworzenia Bóg stworzył niebo i ziemię oraz oddzielił światło od ciemności, tak dzień zmartwychwstania Chrystusa jest początkiem stworzenia nowego.

Już teraz stajemy się nowym stworzeniem, świątynią tego samego Ducha Świętego, który jest jednocześnie Duchem Ojca i Duchem Syna. Stajemy się nowym stworzeniem coraz bardziej – w miarę jak Duch Święty wypełnia nas światłem Chrystusa i usuwa z nas ciemności grzechu.

Każda niedziela przypomina nam o tym, że w Poranek Wielkanocny rozpoczął się Dzień, który się nigdy nie skończy. Prorokował o nim Izajasz: Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w Dniu Zbawienia przyjdę ci z pomocą (Iz 49,8). Z nadejścia tego dnia radował się apostoł Paweł: Oto teraz czas upragniony, oto teraz Dzień Zbawienia! (2 Kor 6,3).

Dlatego dominującym nastrojem egzystencji autentycznie chrześcijańskiej jest poczucie przebywania w świetle. Sam Chrystus Pan mówił o tym wielokrotnie: Ja jestem Światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia (J 8,12); Wy jesteście światłem świata (Mt 5,14).

Zatem dla chrześcijanina przykazanie: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił ma również wymiar powszechny. Po to święcimy niedzielę, aby jej świąteczny nastrój ogarniał całe nasze życie. To przecież oczywiste, że całego naszego życia, a nie tylko niedzieli, dotyczą takie wezwania jak: Pana Chrystusa święćcie w sercach waszych! (l P 3,15), albo: Noc się ma ku końcowi, a przybliżył się Dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! (Rz 13,12).

To spojrzenie, że całe nasze życie powinno być jednym wielkim dniem świętym, żywe było zwłaszcza w starożytnym Kościele. Ukształtował się nawet wtedy argument – dziś wiemy, że niesprawiedliwy – iż Bóg nałożył Żydom obowiązek szabatu ze względu na twardość ich serc: pogrążonych w sprawach ziemskich trzeba było poniekąd przymusić do tego, żeby przynajmniej jeden dzień w tygodniu poświęcili Bogu. My, chrześcijanie – mówili o sobie z dumą, która dziś nas trochę żenuje – całe życie świętujemy, tzn. codziennie staramy się żyć blisko Boga i w wolności od grzechu.

Ta właśnie intuicja dała początek potrzebie odprawiania Eucharystii, która stanowi przecież samo centrum niedzielnego świętowania, również w inne dni tygodnia, a nawet codziennie. Intuicja ta wyraziła się również w chrześcijańskich nazwach dni tygodnia, po dziś dzień używanych w łacinie kościelnej (a podobno również w języku portugalskim), mianowicie niedzielę nazywa się – i to już od czasów apostolskich (Ap 1,10) – „dniem Pańskim”, pozostałe zaś dni: „święto drugie”, „święto trzecie” i tak aż do „święta szóstego”.

Powiedzcie mi wy – pyta Orygenes w swoim „Wykładzie Księgi Rodzaju” (10,3) – którzy tylko w dni świąteczne przychodzicie do kościoła: Czy pozostałe dni nie są świętami? Czyż nie są dniami Pana? (…) Bóg nienawidzi tych, którzy sądzą, że jednego tylko dnia jest święto. Ten punkt widzenia warto przypomnieć takim wyznawcom jurydyzmu, którzy nawet w drugi dzień Wielkanocy czy Bożego Narodzenia nie pójdą już do kościoła, ponieważ prawo kanoniczne nie nakłada takiego obowiązku pod grzechem.

2. Być czy nie być?

WSTĘP

Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 2177), a za nim Jan Paweł II w liście apostolskim na temat święcenia niedzieli, przypomina, że niedzielna celebracja dnia Pańskiego i Eucharystii stanowi centrum życia Kościoła. Cała wspólnota wiernych spotyka się wtedy z żyjącym Chrystusem, włącza w Jego jedyną Ofiarę oraz karmi się Jego Ciałem. Z Chrystusem – naszym Odpoczynkiem, Sprawcą nowego stworzenia, Zbawicielem i Dawcą Nowego Przymierza.

Toteż Kościół w każdym kolejnym pokoleniu przywiązuje ogromną wagę do tego, żeby na niedzielną mszę św. zwołać możliwie wszystkich wiernych. Już autor Dziejów Apostolskich wspomina o zebraniu się w pierwszy dzień po szabacie na łamanie chleba (20,7) w sposób sugerujący, że były to spotkania regularne.

Prawdopodobnie do tych właśnie spotkań odnosi się upomnienie z Listu do Hebrajczyków: Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych czynów. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się Dzień (10,25).

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – przekład. Zadanie jest następujące: powyższy fragment Listu do Hebrajczyków „przekładamy” na tekst, który trafić może do jakiejś grupy społecznej (np. hip-hopowców, zapracowanych rodziców, skończonych leniów, małych dzieci, kierowców autobusów, paralotniarzy). Im większa fantazja – tym lepiej. Grupę społeczną uczniowie wybierają sami, trzeba zadbać, aby grupy się nie powtarzały w klasie.

Warto także zwrócić uwagę niekoniecznie przede wszystkim na oryginalną formę, lecz na to, aby zachowany został sens zaproszenia autora Listu do Hebrajczyków i aby argumenty brzmiały przekonująco. Prezentacja na forum. Czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Co zachęcić może dzisiaj ludzi do przyjścia do kościoła?
  2. Jakie argumenty za tym trafiają do serca współczesnego człowieka?
  3. Czy wymyślić takie argumenty jest teraz trudno?
  4. Jakie argumenty kontra naszym może wysunąć osoba zachęcana do pójścia do kościoła?
  5. Czy tu tak naprawdę chodzi o racjonalne argumenty?

PUENTA

Niezmiernie głęboko do wspólnego świętowania Eucharystii zachęca ok. 108 r. młodszy od apostołów zaledwie o jedno pokolenie św. Ignacy z Antiochii: Niech nikt nie błądzi! Kto nie przebywa w pobliżu ołtarza, pozbawia się Chleba żywego. Jeśli bowiem modlitwa dwóch osób [jak mówi Pan (Mt 18,20)] taka moc posiada, o ile większe ma moc modlitwa biskupa razem z całym Kościołem! Kto więc nie uczęszcza na wspólne zgromadzenia, unosi się pycha i osadził sam siebie. Napisano bowiem: Pysznym się Bóg sprzeciwia (l P 5,5) („List do Efezjan”, 5,2n.).

Mówiąc inaczej, Kościół zgromadzony na Eucharystię jest czymś więcej niż sumą poszczególnych chrześcijan. Św. Ignacy nie ma wątpliwości, że chrześcijanin, który unika wspólnoty eucharystycznej i pozbawia się Chleba żywego, nieuchronnie zmarnieje. Innymi słowy, nieprawdziwe byłoby nasze chlubienie się bliskością Boga, gdybyśmy unikali bliskości z braćmi w wierze. Przecież właśnie we wspólnocie eucharystycznej ujawnia się i kształtuje tożsamość Kościoła jako ludu zgromadzonego wokół Chrystusa. Jesteśmy zatem bardzo blisko tej intuicji, którą sformułował apostoł Paweł: Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba (l Kor 10,17).

W innym miejscu swojego „Listu do Efezjan” Ignacy zwróci uwagę na moc, jaką uzyskuje Kościół dzięki gromadzeniu się na wspólną Eucharystię: Starajcie się o to, by się częściej gromadzić na Eucharystię Boże i na modlitwę pochwalne. Gdy się bowiem często schodzicie, słabną siły szatana i zgubna jego moc kruszy się jednością waszej wiary (13,1).

Datowana jako współczesna Apokalipsie św. Jana „Nauka Dwunastu Apostołów” („Didache”) widzi we wspólnym gromadzeniu się chrześcijan najlepszy sposób na ochronę wiary wobec naporu wzmagających się w czasach ostatecznych sił niezgody i rozproszenia: Często się gromadźcie, ażeby szukać tego, co potrzebne waszym duszom. Na nic się bowiem wam nie przyda cały czas waszej wiary, jeśli nie będziecie doskonali w czasie ostatecznym (16,2). Rzuca się w oczy podobieństwo tej przestrogi z przytoczonym wyżej wersetem Hbr 10,25.

My nie możemy żyć bez świętowania niedzieli – wyjaśnia sędziemu św. Emeryt (f 304), oskarżony o udostępnienie swojego domu na niedzielną Eucharystię i jeszcze tego samego dnia skazany na śmierć.

W dniu Pańskim porzućcie wszystko – przypomnijmy jeszcze pochodzące z III w. „Didaskalia Apostolskie” (2,59,2n.) – (śpieszcie nie zwlekając na swoje zgromadzenie, bo przez nie oddajecie chwałę Bogu. W przeciwnym razie czym usprawiedliwią się przed Bogiem ci, co nie gromadzą się w dniu Pańskim, aby słuchać słowa życia i spożywać Boski pokarm, który trwa na wieki?

Tym różni się niedzielna msza św. od Eucharystii odprawianej w dzień powszedni, że są na nią zaproszeni wszyscy bez wyjątku wierni. Cytowane przed chwilą „Didaskalia” nie przyjście na niedzielną mszę nazywają oddzielaniem się od Kościoła {pozbawianiem Chrystusa Jego członków. Słowem, jeśli ktoś z własnej winy nie przychodzi na niedzielną Eucharystię, to tak jakby (symbolicznie, rzecz jasna) wypisywał się z Kościoła. Kanon 21 synodu w Elwirze (ok. 306 r.) faktycznie przewiduje krótką ekskomunikę dla tych, którzy nie pojawili się na Eucharystii przez trzy kolejne niedziele.

Coniedzielny udział we mszy św. – zauważa Jan Paweł II – staje się czymś dodatkowo ważnym dzisiaj, w sytuacji społeczeństwa znacznie zdechrystianizowanego: Dzisiaj, podobnie jak w pierwszych heroicznych wiekach Kościoła, w wielu regionach znów powstają sytuacje utrudniające licznym chrześcijanom życie zgodne z wiara. Otoczenie jest czasem otwarcie nieprzyjazne, a częściej jeszcze obojętne i głuche na orędzie Ewangelii. Człowiek wierzący, jeśli nie chce ulec naciskowi środowiska, musi znajdować oparcie w chrześcijańskiej wspólnocie. Jest zatem konieczne, aby sobie uświadomił, jak kluczowe znaczenie dla jego życia wiary ma zgromadzenie niedzielne, podczas którego razem z braćmi świętuje Paschę Chrystusa w sakramencie Nowego Przymierza (DD nr 48).

W czasach, kiedy wszyscy wierni z danej miejscowości mogli się pomieścić w jednej świątyni, tę zasadę, że w niedzielę cały Kościół gromadzi się wokół ołtarza, wyrażano symbolicznie zakazem mnożenia celebracji eucharystycznych. Jeszcze dzisiaj w wielu cerkwiach prawosławnych odprawia się tylko jedną Eucharystię dziennie. W naszym Kościele, nie zaleca się sprawowania w niedzielę, w dniu zgromadzenia, mszy świętej w małych grupach (DD nr 36).

Próbą pogodzenia względu praktycznego, który domaga się kilku mszy niedzielnych w jednej świątyni, ze względem teologicznym, postulującym obecność wszystkich wiernych na jednej Eucharystii, jest niedzielna suma. Na tę wartość niedzielnej sumy zwrócił uwagę prymas Stefan Wyszyński w liście pasterskim z czerwca 1950 r.: Jeśli to możliwe, bierzmy chętnie udział w głównym nabożeństwie. Suma powinna nas pociągać przedziwnym swoim czarem i głębia swego znaczenia. Kościół wypełniony po brzegi! Oto dzieci przyszły do domu Ojca i jak łan pszeniczny chylą się przed Jego majestatem. Brzmi pieśń błagalna, huczą organy, a jeśli jeszcze na słowa kapłana cały kościół odpowiada równym, pięknym śpiewem, to serce rzeczywiście poddać się musi nieprzepartemu urokowi tego głównego nabożeństwa. Czuje się, że to prawdziwie niedziela, dzień Pana nad panami.

Ideę widzialnego gromadzenia się w niedzielę wszystkich wiernych wokół Chrystusa można – i trzeba (najwięcej tutaj zależy od duszpasterzy) – podkreślać szczególną wspólnotowością odprawianej Eucharystii. Chodzi o to, by zwłaszcza w niedzielę raczej ułatwiać niż utrudniać wiernym poczucie bycia wspólnotą wiary. Szalenie ciekawe spostrzeżenie na ten temat znalazłem niedawno w praktycznie dziś niedostępnym artykule o. Woronieckiego: Nuncjusz Mentuato, który w brzemiennych latach 1551-1552 przebywał w Polsce, zbudowany był pobożnym zachowaniem się na mszy świętej króla Zygmunta Augusta, który pełnym głosem a tutta voce śpiewał Credo i inne części mszy świętej. Kto wie, czy to przywiązanie do wiary przez liturgię nie było jednym z motywów, które utrzymały chwiejnego monarchę przy wierze przodków.