Syndrom postaborcyjny

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Lektura Tagi: Aborcja, Syndrom, Syndrom postaborcyjny

Podobne symptomy jak u kobiet, z wyjątkiem objawów somatycznych: lęk, bezsilność, poczucie winy, rozżalenie, wewnętrzny chaos, podświadoma agresja, złość

Frustracja i poczucie utraty męskości, ponieważ nie zdołali ochronić swej rodziny i dziecka w kryzysowej sytuacji

Impotencja – wynikająca z obawy, że każde współżycie może doprowadzić do poczęcia i kolejnego koszmaru podejmowania decyzji

Szczególnie traumatyczne doświadczenie w sytuacji, gdy mężczyzna pragnął nienarodzonego dziecka

www.psych.uni.lodz.pl/materialy/download/453

a co z aborcją dla mężczyzn?

    Temat aborcji znów stał się modny, w mediach króluje Alicja Tysiąc, feministki bronią „prawa kobiety do decydowania o sobie”, a ja pytam: a co z mężczyznami? Czy mężczyzna ma – zdaniem feministek – prawo do aborcji? Rozważmy pewną sytuację – zaznaczam rozważmy nie na gruncie polskiego prawa aborcyjnego, ale na gruncie wymarzonego przez feministki „prawa liberalnego”. Mamy oto mężczyznę, który nie chce zostać ojcem, tak się jednak składa, że jego partnerka zachodzi w ciążę. Mężczyzna przeżywa w związku z tym różne nieprzyjemne sensacje, zamartwia się, źle śpi, trzęsą mu się ręce, wpada w nerwicę, słowem – ciąża źle wpływa na jego zdrowie (co z tego, że to nie on jest w ciąży? Zdrowie to zdrowie!). Na gruncie liberalnego prawa aborcyjnego aborcja usługą de facto na życzenie, tym bardziej jest więc uzasadniona, gdy ciąża zagraża zdrowiu. Mężczyzna zwraca się więc do partnerki słowami: „ciąża źle na mnie wpływa, zrób sobie aborcję”. A kobieta na to: „Ani myślę”. I tu pojawia się pytanie: czy wobec takiej odpowiedzi mężczyzna powinien mieć prawo do „aborcji mentalnej” i „aborcji ekonomicznej”, słowem – czy może się psychicznie i finansowo odciąć od niechcianego przez siebie dziecka? A jeśli nie może, jeśli prawo zmusza go do płacenia alimentów (w psychikę prawo – póki co – ingerować nie może) to czy nie mamy aby do czynienia ze „zmuszaniem mężczyzny do ojcostwa”? Pytam feministek: jakim prawem prawo zmusza mężczyzn do ojcostwa? Czy feministki – jeśli poważnie traktują hasło „mój brzuch – moja sprawa” – nie powinny działać na rzecz „aborcji symbolicznej” dla mężczyzn?  

środa, 21 marca 2007, tad9

Komentarze

n_i_k 2007/03/22 00:03:54

Miałem podobne przemyślenia. Skoro feministki uważają, że ciąża to wyłącznie sprawa kobiet i mężczyznom wara od decydowania, to by być konsekwentne, muszą przyznać, że mężczyzni mają prawo powiedzieć: „Wasza sprawa, więc zajmujcie się dziećmi rówież po urodzeniu, nam nic do tego”.
Oczywiście nie przyznają, żądają alimentów. Dwójmyślenie.

tees1 2007/03/22 09:56:59

Zgadza sie. W dodatku tysiace mezczyzn siedzi w wiezieniach (tzw. alimenciarze), podczas gdy aborcja ze wzgledow spolecznych (nie stac ich na dziecko) uwolnilaby ich od przesladowan. Alimenciarze sa w istocie wiezniami sumienia oraz ofiarami naruszenia praw czlowieka.

geralt9 2007/03/22 10:27:54

masz stuprocentową rację, ale co z tego 😉 To nie ma być logiczne, bo to wymyśliły kobiety, mimo że feministki to jednak kobiety…

e.gajowa 2007/03/22 11:03:33

Całkiem Was pogieło, żarty z pogrzebu sobie robicie. Męski szowinizm się odezwał. A fee….

kataryna.kataryna 2007/03/22 14:23:40

Jaki męski szowinizm? To tylko logiczne konsekwencje postawy „mój brzuch moja sprawa”. Nie ma żadnego powodu, żeby mężczyźni ponosili konsekwencje decyzji kobiety jeśli odbiera się im prawo wpływu na nie.

dr_pool 2007/03/23 11:16:15

Bingo Tad – również widze kosmiczną nierównośc…weźny takie domy dziecka – jak rodzice sie zrzeknął praw dzieciak ląduje w bidulu, a oni nie ponoszą kosztów – widzę tu głębokie uzaleznienie mężczyzny od kobiety – on sam sie zrzec nie może – zaciągnał biedaka do sądu, udowodnią ojcostwo, szykanowac będą…etc – a niby czemu? gdzie jest podstawa…czyżby prymitywna natura – w sensie biologia?
tak byc nie powinno w XXI wieku…

geralt9 2007/03/23 11:25:49

DR POOL problem w tym ze rodzice w 90% nie zrzekają sie praw do dzieci w domach dziecka, i wtym najwiekszy dramat tych dzieci, nie mozna ich adoptowac.

dr_pool 2007/03/23 11:29:27

czyli nie dośc, ze nie zrzekają…to jeszcze są zwolnieni z obciążeń – to juz jaja – tu by człek chciał się zrzec…a go będa po sądach ciągac…jawna niesprawiedliwośc!

valhala 2007/03/24 06:01:11

A jak by tak spojrzeć z drugiej strony, Kobieta chce przeprowadzić aborcję, ale ojciec dziecka jest temu przeciwny i chce je wychowywać. Proponuje matce odebrać prawo do kontaktowania i wychowania dziecka, a ojciec staje się pełnoprawnym „opiekunem”. Oczywiście nie płacę alimentów, matka też i niech najlepiej spier…..

Mam dwójkę dzieci i nie jest lekko (raczej ciężko), ale nie wyobrażam sobie aby przeprowadzić aborcję. Wolałbym jeść kaszankę za 4zł/kg + bułki niż odebrać sobie malucha.

awozniakowski 2007/04/10 11:41:40

Jeśli chodzi o równouprawnienie kobiet i mężczyzn jest jeszcze ciekawiej. Mój kolega pracował za granicą nie było go przez rok w domu kiedy wrócił okazało się że jego żona jest w ciąży oczywiście nie z nim. Żona nie chciała powiedzieć kto jest ojcem, później powiedziała że nie biologiczny ojciec nie żyje. Zdecydował sie na rozwód przyczyna zdrada małżeńska. Ale okazuje się że musi płacić alimenty na to zupełnie nowiutkie dziecko. Nie jego oczywiście. Okazuje się że prawo nakłada na niego obowiązek łożenia na dziecko nawet jeśli nie jest jego biologicznym ojcem wystarczy że urodziło się kiedy był w związku małżeńskim z matką dziecka! Jeśli nie chce łożyć to musi wskazać biologicznego ojca tego dziecka! W innym wypadku płaci przez co najmniej 18 lat. Tak więc nie dość że facet ciężko pracował na dom, został zdradzony przez żonę to jeszcze musi płacić alimenty!

obi_van 2007/04/13 02:57:52

W duzej czesci sie zgadzam z ta argumentacja. Z tym, ze oczywiscie ona dotyczyc moze tylko tych mezczyzn, ktorzy jasno powiedzieli ze nie chca miec dziecka i ktorzy powiedzieli to w tym samym okresie czasu, w ktorym kobieta moze dokonac aborcji. No bo jesli to jest tak, ze facet zmienia zdanie kiedy dzieciak ma juz 3 lata, to jest to ewidentnie nie w porzadku. Ale jesli istnieje aborcja na zyczenie, przespalem sie z dziewczyna poznana w knajpie tego samego wieczoru i ona do mnie dzwoni po paru dniach, ze wlasnie jej sie opoznia okres, to absolutnie nie moze to sie wiazac z zadnym moim przymusem. Moge sie zdeklarowac, ze jestem z nia gotow podjac koszty wychowania dziecka, jesli ona tego chce, ale moge tez powolac sie jasno na oczywistosc domniemania nieplanowania przez nas ciazy w tym stosunku i na to, ze ona absolutnie nie ma obowiazku tego dziecka rodzic tak jak i ja nie mam obowiazku zostawac jego ojcem. Mysle, ze facet powinien miec na taka decyzje troche mniej czasu niz kobieta, bo fizycznej aborcji dokonywac musi ona, wiec tez powinna miec jakis czas na to, zeby sie zastanowic jaka podjac decyzje wiedzac juz dokladnie na czym stoi.
Natomiast wykrecenie sie od placenia alimentow za dziecko, ktore sie kiedys juz uznalo za swoje to zupelnie inna sprawa i to uwazam za za absolutnie niedopuszczalne.

http://perlyprzedwieprze.blox.pl/2007/03/a-co-z-aborcja-dla-mezczyzn.html

Badania przeprowadzone w 1984 roku wśród studentów w Stanach Zjednoczonych pozwoliły zauważyć, że „stygmat” aborcji występuje nie tylko u kobiet, ale także u ojców tych dzieci8. Stwierdzono u nich występowanie poczucia mniejszej wartości, negatywne spostrzeganie osób płci odmiennej, zaburzenia więzi z dotychczasowymi partnerkami oraz występowanie ostrych konfliktów po aborcji.

W 1985 roku przeprowadzono szeroko zakrojone badania dotyczące wpływu aborcji na relacje pomiędzy małżonkami9. W efekcie tych badań powstało studium przypadków osób przeżywających kryzys małżeński po zabiegu przerywania ciąży. U wielu małżonków stwierdzono wyparcie poczucia winy, które ujawniło się dopiero po ki1ku latach. Małżeństwa te przeżywały zaburzenia pełnienia ról, poważne konflikty, zdrady małżeńskie, obniżone poczucie własnej wartości.

http://www.wychowawca.pl/miesiecznik_nowy/2005/03-2005/04.htm

W literaturze podkreślane jest niebezpieczeństwo upowszechniania środków wczesnoporonnych związane z tym, iż ich dostępność może jeszcze bardziej zwalniać mężczyzn z odpowiedzialności za współżycie, przerzucając całą troskę o planowanie rodziny i konsekwencje współżycia seksualnego na kobietę. Łatwa dostępność środków wczesnoporonnych, zwłaszcza tych, które mają na celu usunąć niepokój kobiety związany z możliwością poczęcia dziecka bezpośrednio po współżyciu, może zwiększyć lekkomyślność w podejmowaniu aktywności seksualnej, a tym samym rozpowszechnianie się chorób przenoszonych drogą płciową (Harper, Ellertson, 1995).

http://www.przeznaczeni.pl/

KONSEKWENCJE ABORCJI dla… Mężczyzn

Podobno skutków aborcji doświadczają także mężczyźni?

     W.S.: Aborcja dotyka wszystkie osoby, które w jakiś sposób są z nią związane. Nie dotyczy tylko i wyłącznie kobiety, ale także np. ojca dziecka czy innych dzieci – urodzonych przed lub po aborcji, w jakimś sensie również dziadków i personelu medycznego. To jest poważne wydarzenie traumatyczne, które zaburza cały system relacji rodzinnych. Dotyka ono zarówno kobietę, która podjęła taką decyzję jak i mężczyznę, który sfinansował aborcję. Trudno też, żeby to pozostało bez wpływu na ich żyjące dzieci.

     Mężczyzna przeżywa takie same następstwa aborcji jak kobieta – z wyjątkiem oczywiście większości doznań somatycznych. Natomiast poczucie winy, lęk, depresja, niechęć do seksu, gorsza pamięć, odrętwienie emocjonalne – te konsekwencje aborcji mogą również występować u mężczyzn.

O tych zaburzeniach u mężczyzn wiedzą chyba tylko lekarze?

     W.S.: Niestety, nie wszyscy. Jeśli mężczyzna jest przeciwny, a kobieta mimo to decyduje się na ten krok, wtedy on traci swoje poczucie sprawczości. Dosyć często u takich mężczyzn pojawia się wtedy impotencja, która jest psychologicznym skutkiem aborcji dokonanej przez matkę jego dziecka – ale o tym nie mówi się w gabinetach seksuologów. Łatwiej mówić o „viagrze” niż, o tym, że seks może kojarzyć się mężczyźnie ze śmiercią i utratą potomstwa.

     Jest też druga grupa mężczyzn, którzy przymuszają kobiety, żeby dokonały aborcji. Nawet jeśli one nie chcą tego zrobić, to na ogół ulegają naciskom swoich mężów czy partnerów. Mężczyznom w takim przypadku może później towarzyszyć poczucie, że nie ochronili własnej rodziny a ich działania były destrukcyjne.

     Badania pokazują, że jeśli mężczyzna nie udzieli kobiecie wsparcia w czasie ciąży, to ona łatwiej dokona aborcji. W następnej ciąży, z tym samym bądź z innym mężczyzną taka kobieta już nie zaufa swemu partnerowi. Nie powie mu, że zaszła w ciążę albo że chce dokonać aborcji. Jeśli już – to powie mu o tym po fakcie. I koło się zamyka.

http://adonai.pl/life/?id=56

Czy aborcja ma także wpływ na psychikę mężczyzn ?
Aborcja odciska piętno na całej rodzinie. Często jest tak, że mężczyzna zaczyna cierpieć na impotencję i zazwyczaj nie jest to przez niego wiązane z usunięciem ciąży przez partnerkę. Niejednokrotnie towarzyszy temu oziębłość wobec kobiety, agresja. Mężczyźni mogą też doświadczać poczucia niemocy wynikającej z tego, że nie byli w stanie lub nie chcieli obronić swojego dziecka przed aborcją. Początkowo mężczyźni nie przyjmują do wiadomości, że aborcja ich partnerki może być źródłem ich problemów, a w trakcie terapii wolniej niż kobiety konfrontują się z tym.

Jakie konsekwencje dla związku miedzy kobietą a mężczyzną niesie ze sobą aborcja ?
W nieformalnych związkach najczęściej skutkuje ich zerwaniem, a w przypadku małżonków następuje coraz większe oddalanie ich od siebie. Problem pogłębia się, jeżeli kwestia ta jest przez nich odkładana, nie rozmawia się o niej i o uczuciach jakie powoduje. To może zrodzić wielką nienawiść między niegdyś bliskimi sobie ludźmi. Kobiety najczęściej radzą sobie z aborcją tak, że zrzucają całą odpowiedzialność na mężczyzn i kierują do nich wiele negatywnych uczuć.

http://www.przyjaciele.org/pomoc/czytelnia.php?id=8

Innym problemem natury psychologicznej jest rozpad związków. Jest grupa osób, która decyduje się na aborcję z powodu lęku, że partner je opuści. Bywa również też tak, że partner stawia w sytuacji wyboru między nim a dzieckiem. Niektórzy ludzie, szczególnie osoby zaniedbane emocjonalnie, które są szantażowane na zasadzie: ja lub dziecko, bardzo często wybiorą partnera, bo nie chcą po raz kolejny stracić kogoś, kto, ich zdaniem, jest osobą potrzebną do ich rozwoju. Potem jednak okazuje się, że z tym partnerem nie da się już tak łatwo żyć. Bardzo często te związki się rozpadają albo popadają w oziębłość. Zaburzeniu ulega sfera seksualna, bo aborcja jest konsekwencją współżycia. Partnerzy przeczuwają, że może się to powtórzyć, że gdy będą ze sobą współżyli, znowu może dojść do aborcji. Część osób rezygnuje ze współżycia, szukając form zastępczych rozwiązania swojego napięcia seksualnego. Część osób zaczyna zachowywać się tak, jakby chciały się zatracić w seksie. W rzeczywistości jest to głęboko uwarunkowane psychicznie poszukiwanie innego partnera. To się nazywa promiskuityzm. Podświadomie jest to też mechanizm autokarania, bo jest to wystawianie się na choroby weneryczne: jeśli ktoś ma czterdziestu partnerów, to jest bardziej na nie narażony, niż jeśli ma jednego, który jest mu na dodatek wierny. U mężczyzn można również zaobserwować zjawisko impotencji związanej z tym, że ich partnerka zdecydowała się na aborcję. To dotyczy zwłaszcza tych mężczyzn, którzy chcieli, żeby dziecko się urodziło. Zastanawiające jest, że z jednej strony od mężczyzny oczekuje się, że będzie wspierał kobietę w ciąży, że później ma zarobić na to dziecko, zmieniać pieluchy i gotować, a jednocześnie mężczyzna nie ma żadnych legalnych praw do ochrony swojego poczętego dziecka. W Słowenii jest tak, że kobieta ma zagwarantowane konstytucyjnie prawo do aborcji i w tym momencie, gdyby mężczyzna chciał ją powstrzymać, to występuje przeciw konstytucji swego kraju.

http://mateusz.pl/wdrodze/nr378/01-wdr.htm

Czy syndrom postaborcyjny dotyczy jedynie kobiet?

Oczywiście nie! Takie myślenie jest błędne. Kevin Burke dyrektor  stowarzyszenia Rachels’s Vineyard Misjoners, którego celem jest pomoc osobom dotkniętym konsekwencjami aborcji twierdzi iż problem ten dotyczy również mężczyzn. Wg. niego rozpowszechnia się opinię, że „przerwanie ciąży jest sprawą między kobietą, jej lekarzem i Bogiem”, podczas gdy  w 95 proc. mężczyźni biorą udział w decyzji prowadzącej do aborcji, a później poczuwają się do odpowiedzialności za poczęte dziecko i naciskanie do jego zabicia lub czują się winni za to, że nie przyszli z pomocą dziecku. Zastanawiają się również nad tym co dzieje się w psychice kobiety po tym zabiegu. Czują się winni zachodzącym zmianom.

Objawy syndromu poaborcyjnego u mężczyzn.

Są one podobne do objawów występujących u kobiet. Uczucia żalu, beznadziei, winy i wstydu, depresja, połączona z zaburzeniami sprawności seksualnej i wszelkimi uzależnieniami, rozbicie wewnętrzne, obniżenie poczucia własnej wartości, a także problemy z zaufaniem i obawa przed zaangażowaniem się w związek.

Jeden z niedoszłych ojców tak opisuje to co działo się po aborcji:

„Moja żona i ja dopuściliśmy się przerwania ciąży, zanim podjęliśmy decyzję o połączeniu się związkiem małżeńskim. Staraliśmy się pozostawić to doświadczenie za nami, wyrzucić je z pamięci. Lecz od tamtego momentu wszystko uległo zmianie. Żona oddaliła się ode mnie zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Istniała między nami niepisana otchłań, której nie mogliśmy pokonać. Czułem się tak wściekły i osamotniony, kiedy powracała do tego tematu, zawstydzony i przerażony jej i moim bólem, że przerywałem rozmowę. To jedynie pogarszało sytuację”

Kevin Burke twierdzi, że „większość mężczyzn zachęca swoje dziewczyny, żony czy partnerki życiowe, aby poddały się aborcji, wielokrotnie manipulując nimi, a nawet stosując przymus. Wielu z nich również zaniedbuje fizycznie i emocjonalnie matkę swego dziecka, kiedy dowiadują się, że jest w ciąży. Pozostawiają ją, aby osamotniona wzięła na siebie cały ciężar decyzji oraz fizyczne i emocjonalne konsekwencje przerwania ciąży. Często starają się podejść do kwestii niechcianej ciąży w sposób – ich zdaniem – racjonalny i przekonać kobietę, że pozbycie się dziecka leży w jej interesie, a poaborcyjny syndrom to jeden z kolejnych mitów”.

Z drugiej strony uwagę zwraca się na mężczyzn, którzy odczuwali pragnienie powstrzymania kobiety przed aborcją, oni bowiem odczuwają największy żal i wściekłość oraz uciekają w nałogi.

Królewska Rada Psychiatrów w Wielkiej Brytanii nagłośniła problem syndromu poaborcyjnego u kobiet, przyznając otwarcie, iż problem ten istnieje i stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego. Jednak syndrom poaborcyjny u mężczyzn wciąż jest lekceważony.

Informacje jakie podałam mogą wzbudzić odzew sprzeciwu. Zapoznałam się więc z opiniami ludzi uważających syndrom poaborcyjny za mit.

Wanda Nowacka propagatorka feminizmu uważa, że kobieta ma prawo do decydowaniu o życiu swojego dziecka. Poddaje ona pod wątpliwość negatywne psychiczne skutki aborcji argumentując danymi Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, które podaje, że w Stanach Zjednoczonych corocznie przerywa się 1,3-1,6 mln. ciąż (od 1977 roku). Około 21% Amerykanek między 15. a 44. rokiem życia przerwało ciążę. Zatem, choćby 10% z tych milionów kobiet doświadczyło problemów w wyniku aborcji, byłaby to niewiarygodna epidemia zdrowia psychicznego, skłaniająca ogromną liczbę kobiet do zwrócenia się o pomoc. Tymczasem takie zjawisko nie występuje.

Nie jest tu brany pod uwagę fakt, iż kobiety nie chcą przyznać się do dokonanej aborcji. Często nie zdają sobie sprawy z tego, że depresje i poczucie żalu są spowodowane przerwaniem ciąży.
Mitem jest również to, że każda kobieta mająca problemy psychiczne zdaje sobie sprawę z tego, że to należy leczyć. Właśnie większość kobiet nie uważa to za chorobę psychiczną i nie szuka specjalistycznej pomocy. Jeśli już nawet dana kobieta wie, że potrzebna jest jej pomoc często nie wie gdzie tej pomocy szukać. To wyjaśnia brak zjawiska opisanego statystycznie przez ASP.

W niektórych artykułach są informacje, że po wykonaniu aborcji ok 70% kobiet odczuwa uczucie ulgi i satysfakcji, a ok 30% żalu oraz, że to uczucie żalu u tych 30% z czasem mija. Nie piszą jednak, że to właśnie te 70%, które początkowo czuje się dobrze ze świadomością aborcji, po kilku miesiącach, lub latach zaczynają cierpieć na syndrom poaborcyjny.

Te same artykuły informują, że Ryzyko problemów psychologicznych po aborcji jest większe w następujących grupach: emocjonalnie niedojrzałe nastolatki, kobiety uskarżające się poprzednio na problemy psychiczne, kobiety usuwające chcianą ciążę z powodów medycznych lub genetycznych, kobiety, których partner bądź rodzina byli przeciwni ciąży, kobiety głęboko religijne, kobiety zmuszone do aborcji, kobiety niepewne własnej decyzji, kobiety, które poddały się późnej aborcji. Trochę śmieszne jest umieszczanie tej informacji w artykule proaborcyjnym, gdyż większość kobiet dokonujących aborcję należy do jednej z tych właśnie grup.

http://www.focus.pl/dodane/publikacje/pokaz/publikacje/syndrom-poaborcyjny/nc/1/