2 niedziela wielkanocna, rok B

W świat wiary prowadzą trzy bramy. W pierwszej stoi świadek. To człowiek, który jest w świecie wiary. On o tym świecie mówi jak o swoim domu, a o tych, których tam spotyka, jak o domowni­kach. Są to jego bracia i siostry. To, co mówi, jest piękne, a zarazem dla ludzi tego świata nierealne, nie mieści się w ich umy­słach. Słuchają tych opowieści jak bajek. Istnienie świata pięknej sprawiedliwości, wzajemnej miłości, świata prawdy, uczci­wości i dobroci wydaje się im idealizowa­niem, które nie ma pokrycia w rzeczywi­stości.

Świadek wiary promieniuje jednak tymi wartościami. Żyje jeszcze na tym świecie, choć nie należy do niego. To, co mówi, ma pełne pokrycie w tym, co czyni i w tym, kim jest. Ta jasna postawa świadka niepo­koi innych i zmusza ich do szukania war­tości, w których on żyje. Pukają więc do bramy wiary i czekają, kiedy się ona dla nich otworzy.

Druga brama w świat chrześcijańskiej wiary, mocno zamknięta i opieczętowana to Pismo Święte. Człowiek może czytać tekst natchniony, mówiący o Bogu i sto­pniowo, łamiąc jego pieczęcie, wchodzić w bogactwo Bożej rzeczywistości.

Trzeba bardzo chcieć poznać Boga, by wytrwać w wędrowaniu różnymi ścieżka­mi bohaterów historii zbawienia i w konta­kcie z nimi stopniowo odkrywać samego Boga. Najdoskonalszym tekstem jest Ewangelia. Wprowadza ona w grono Dwu­nastu i w spotkanie z samym Synem Boga, który objawia nam Ojca.

Trzecia brama otwiera się nagle. To jest zawsze wydarzenie, będące oczywistą in­gerencją samego Boga. Jest to cud.

Na liczniku miał około sto dwadzieścia kilometrów na godzinę, w samochodzie żonę i dwójkę małych dzieci. Zmęczony zasnął za kierownicą i na zakręcie wypadł z szosy. Samochód został doszczętnie roz­bity. Wydawało się, że nikt z pasażerów nie ocalał. Tymczasem żona stłukła sobie tylko łokieć, a on żebro. Najmłodsze dziecko wypadło razem z koszem, w którym leżało. Wszyscy, którzy oglądali zniszczony wóz, niezależnie od tego, czy byli wierzący, czy nie, mówili, że to cud. Po ludzku bowiem sądząc, po takim wypadku powinny być cztery pogrzeby. Kierowca przeżył to bardzo głęboko. Uwierzył w Boga i Jego Opa­trzność. Doświadczył jej namacalnie. W dyskusji na temat cudu powiedział: „To nieprawda, że cudów nie ma, one są, tylko my ich nie dostrzegamy. Bóg nieustannie interweniuje i to nie tylko w tym celu, by nas ocalić. On interweniuje przede wszy­stkim, by nas ubogacić”. Od ocalenia w wypadku czuje się jak dziecko, nad którym pochyla się nieustannie kochająca matka. Czyż każdy gest matki dla dziecka nie jest cudem? Kiedy po latach przejeżdża obok miejsca, gdzie przeżył wypadek, zatrzy­muje się, by podziękować Bogu. Stracił tam samochód, ale znalazł wiarę. Otworzył serce na Boże działanie.

Takie nagłe działanie Boga nie musi być połączone z ryzykiem śmierci. Bywa chwi­lą piękną nagłego olśnienia, przeszywają­cej do szpiku kości świadomości, że Bóg jest blisko, że Bóg mnie kocha. Tak jakby nagle otworzyły się drzwi domu, którego dotąd nie dostrzegaliśmy, a w nich – zapra­szający nas Przyjaciel – sam Bóg.

Tomasz miał świadków. Dziesięciu jego przyjaciół spotkało Zmartwychwstałego Mistrza. Świadczyli o tym, że On żyje. Mimo tego w świat wiary nie wszedł. Ich świadectwa mu nie wystarczyły, by posta­wić decydujący krok.

Tomasz znał Biblię i słuchał jej najpięk­niejszych i najdoskonalszych wyjaśnień podanych przez samego Jezusa. Miał dość czasu i okazji, by się przekonać, że proroc­twa wypełniły się w Chrystusie – ale i ta brama w świat Zmartwychwstania była dla niego zamknięta. On czekał na otwarcie drzwi trzecich, tych nadzwyczajnych, olś­nienia w bezpośrednim spotkaniu ze Zmar­twychwstałym.

Jezus ma o to do niego pretensje. Dostę­pne dla człowieka bramy do wiary to przy­jęcie świadectwa tych, którzy już w świecie wiary są, czy to świadectwa ludzi żyjących obok nas, czy też świadectwa tych, o któ­rych mówi Biblia.

Jezus zbudował Kościół, a w nim na stole zostawił otwarte Pismo Święte – bra­mę do świata wiary. Kościół zaś zbudował ze świadków, którzy do bramy wiary pro­wadzą. Klucz od trzeciej bramy zatrzymał w swoich rękach i posługuje się nim bardzo rzadko. Klucze do dwóch pierwszych bram – bramy świadectwa i bramy Pisma Świę­tego – zostawił w rękach Kościoła.

Jakże często dziś ludzie, zamiast wędrować w świat wiary przez bramę spotkania ze świadkiem i bramę spotkania z Pismem Świętym, czekają, jak niewierny Tomasz, na nadzwyczajne spotkanie z Bogiem. Tym się tłumaczy pogoń za prywatnymi obja­wieniami i pseudoobjawieniami.

Dzisiejsze pokolenie tak często można nazwać Tomaszowym pokoleniem, które­mu Chrystus stawia zarzut: „nie bądź nie­dowiarkiem, lecz wierzącym. (…) Uwie­rzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwie­rzyli” (J 20, 27.29).

ŹRÓDŁO, nr 15/94, 2 niedziela wielkanocna, rok B

Dz 4, 32-35; Ps 118; 1 J 5, 1-6; J 20, 19-31