Trudny dar sumienia

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Sumienie

1. Praca i kołacze

WSTĘP

Stare przysłowie mówi: Bez pracy nie ma kołaczy… Widziałem, jak się robi pyszne i delikatne kołacze. Są wyjątkowo pracochłonne. Trzeba mieć do tej pracy ogromną cierpliwość.

Widząc to zajęcie na własne oczy, mogę spokojnie potwierdzić, że przysłowie to jest prawdziwe aż do bólu.

Kołacz może być w przenośni symbolem tego, co w życiu wymaga cierpliwości, poświęcenia, czasu, wysiłku, którym na początku wydaje się nieproporcjonalnie wielki, nawet przerażający, i dopiero po upływie dłuższego czasu i wielkiego włożonego wysiłku, zaczyna przynosić efekty.

            Jakim celom wżyciu chętnie poświęcilibyśmy tyle pracy, czasu i wysiłku?

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Zadanie do wykonania: poszukujemy odpowiedzi na powyższe pytanie. Odpowiedzi spisujemy na kartkach. Prezentacja odpowiedzi na forum klasy. Czas na dyskusję.

PUENTA

Czy wśród wymienionych przez was celów jest troska o dobre sumienie? Jest? Dlaczego? Nie ma? Dlaczego nie ma?

Warto sobie uświadomić pewną właściwość wyróżniającą chyba wszystkie dary, które otrzymujemy od Boga.

Mianowicie Pan Bóg udziela nam swoich darów w taki sposób, że aby je przyjąć, musimy im wyjść naprzeciw, wykonać duchową pracę. Jeżeli człowiek pragnie przyjąć dar Boży, powinien go chcieć i ubiegać się o niego.

Również temu darowi Bożemu, którym jest sumienie, musimy wychodzić naprzeciw. Tradycyjnie nazywa się to kształtowaniem sumienia, jego pielęgnowaniem, formowaniem, pogłębianiem itp. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że „wychowanie sumienia jest zadaniem całego życia”.

2. Troska o sumienie

WSTĘP

Sumienie to trudny dar. Wymaga wyjątkowo dużej pracy. Jak dobry kołacz, wymaga długotrwałej pracy i wysiłku.

Co znaczy zatem troska o sumienie? Co to znaczy – wychowanie sumienia? Spróbujemy poszukać odpowiedzi na to pytanie…

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Wypowiedzi zapisujemy na tablicy (chętna osoba). Zadanie do wykonania: odpowiadamy na pytanie: jak wychować sumienie? Czas na dyskusję.

PUENTA

Jak to się robi praktycznie? Na czym polega pielęgnowanie i wychowywanie sumienia?

Niezwykle ważne rzeczy można na ten temat wyczytać w Piśmie Świętym. „Kto spełnia wymagania prawdy — są to słowa samego Pana Jezusa — zbliża się do światła” (J 3,21). Mówiąc inaczej, nasza wrażliwość moralna jest poniekąd owocem naszej wierności Bożym przykazaniom: kto zachowuje przykazania, zarazem kształtuje w sobie w ten sposób dobre sumienie.

Wydaje się zaś, że szczególnie ważnym narzędziem kształtowania prawego sumienia jest wierność dobru również wówczas, kiedy to trudne. Dobrem zaś niekoniecznie jest to, co mi się dobrem wydaje, ale to, co jest dobrem w oczach Boga.

Warto wiedzieć, że biblijne słowo na określenie sumienia — syneidesis — etymologicznie znaczy „współwidzenię”. Współwidzieć z Bogiem, widzieć zgodnie z tym, jak sam Bóg widzi — to sama istota dobrego sumienia.

Stąd Psalmista modli się: „Panie, naucz mnie Twoich ustaw (…), nie kryj przede mną Twych przykazań (…), obdarz mnie rozumem, bym się nauczył Twoich przykazań” (Ps 119,12.19.73).

Pierwszy List świętego Piotra pozwala się domyślać, że w Kościele apostolskim „prośba o dobre sumienie” miała nawet wyraz instytucjonalny. W Liście do Hebrajczyków zaś czytamy, iż krew Chrystusa „oczyści wasze sumienia z martwych uczynków” (Hbr 9,14) — zapewne z tych uczynków, które są dobre tylko w naszych oczach, a nie są dobre w oczach Bożych.

W świetle powyższego jest, jak sądzę, oczywiste, że już samo to, iż nasze sumienie jest błędne, zazwyczaj obciąża nas moralnie. Warto jednak zauważyć, że nawet wtedy, kiedy źródłem błędnego sumienia jest niepokonalna niewiedza i zło popełnione w tej sytuacji nie sprowadza winy na swojego sprawcę, obiektywnie nie przestaje jednak być złem.

Jak czytamy w cytowanym już Katechizmie Kościoła Katolickiego, „pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia”. Toteż pomoc bliźniemu w wyprostowaniu jego błędnego sumienia jest dziełem prawdziwego miłosierdzia. Jak mą

Wypaczanie sumienia (kilka myśli na podsumowanie)

Przypatrzmy się zatem paru najpospolitszym mechanizmom wypaczania sumień. Potrafimy na przykład sumienie zastąpić konformistycznym — nieliczącym się z prawdą ani dobrem — dostosowaniem się do tego, czego się od nas oczekuje.

Czy na każdym kroku nie widzimy — pisał Witold Gombrowicz — że sumienie nic prawie nie ma do powiedzenia? Czy dlatego człowiek zabija lub dręczy, że doszedł do wniosku, iż nią prawu? Zabija dlatego, że zabijają inni. Męczy, ponieważ inni męczą. Najokropniejszy czyn staje się łatwy, gdy droga przezeń zostanie utorowana i na przykład w obozach koncentracyjnych ścieżka do śmierci była już tak wydeptana, że mieszczuch niezdolny zabić muchy w domu, z łatwością uśmiercał ludzi.

Sumienie może się nam ponadto pomylić z ciemną tendencją do usprawiedliwiania naszych złych zachcianek i niegodziwych czynów. Tendencja ta jest w każdym z nas, jeśli jednak nie staramy się jej usuwać światłem prawdy, może ona zdominować nasze sądy moralne. „Doprowadziwszy siebie — pisał o tym apostoł Paweł — do nieczułości sumienia, oddali się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste” (Ef4,19).

Markiz de Sade cynicznie podpowiadał, co trzeba robić, żeby doprowadzić się do nieczułości sumienia: „Ponawiaj często to, co powoduje twoje wyrzuty sumienia, a dojdziesz do ich całkowitego usunięcia; przeciwstaw im płomień namiętności, potężne prawa korzyści, a rychło je rozproszysz”.

Ten sam efekt nieczułości sumienia na któreś z Bożych przykazań może się również pojawić bez takiego natężenia złej woli, wskutek samego przebywania w środowisku, w którym to przykazanie jest lekceważone.

Szczególnie przewrotną formą wypaczania sumień jest wmawianie sobie i bliźnim, że sumienie jest czymś innym, niż jest naprawdę. W naszych czasach głosi się na przykład całkiem otwarcie przewrotną opinia, że sumienie jest to władza kreowania norm moralnych. To dlatego we współczesnych usprawiedliwieniach zła ludzie tak często powołują się na swoje sumienie: „Mam swoje własne sumienie. Wiem, co mam robić, i nie potrzebuję, żeby ktoś mnie pouczał”.

Chciałoby się nieraz powiedzieć, nawiązując do drugiego Bożego przykazania: „Nie będziesz się powoływał na swoje sumienie nadaremno”. Ksiądz Jan Twardowski w wierszu Pytam wspomina o ludziach, „którym dzisiaj zgłupiało sumienie”. Deformacja ludzkiego sumienia nie jest zjawiskiem nowym. Już prorok Izajasz wołał: „Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem” (Iz 5,20).

Nawet Pan Jezus przestrzegał nas przed duchowym zagubieniem, które sprowadza na człowieka rozregulowane sumienie: „Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!” (Mt 6,23).

Gdzie jest źródło tej poważnej choroby duchowej? — zastanawia się Jan Paweł II. — Jej ostateczną przyczyną jest pycha, w której, według całej tradycji etycznej Kościoła, tkwią korzenie wszelkiego ludzkiego zła.

Pycha sprawia, że człowiek przypisuje sobie władzę decydowania, jako najwyższy sędzia, o tym, co jest prawdą, a co fałszem, zaprzeczając transcendencji prawdy wobec naszego stworzonego rozumu i w rezultacie odrzucając powinność otwarcia się na nią i przyjęcia jej, nie jako własnego wynalazku, ale jako daru, otrzymanego od przedwiecznej światłości.

 

Na podstawie: Jacek Salij OP, Czy obowiązuje błędne sumienie? w: Listy szóste, W drodze, Poznań 2004.