Z Markiem o pytaniach Jezusa i o naśladowaniu Go
Marku, czy ty osobiście spotkałeś Jezusa?
Tak, spotkałem. Domyślam się, o co chcesz zapytać: Jak to było, jaki On był, i jak to spotkanie zmieniło moje życie. Wiele mógłbym o tym powiedzieć, ale to, co najważniejsze zapisaliśmy w Ewangelii, która teraz nosi moje imię. Mówię: “zapisaliśmy”, bo było nas wielu, którzy razem z Szymonem Piotrem głosiliśmy dobrą nowinę Jezusa i spisaliśmy ją, żeby inni, którzy nie spotkali Jezusa osobiście, mogli Go poznać i się do Niego przyłączyć.
Dlatego nie będę ci opowiadał jak to było ze mną. Ja wiem, że w takich wypadkach zwykle się mówi, że to było najważniejsze spotkanie mojego życia i że mnie gruntownie przemieniło. To prawda. To było najważniejsze spotkanie mojego życia. Naprawdę mnie przemieniło. Ale na początku, kiedy Go spotkałem, podobnie jak inni rozumiałem bardzo niewiele. To nie jest tak, że kiedy spotkasz Jezusa, od razu wszystko wiesz. To chodzi o to, żeby się z Nim razem wybrać w drogę – a wcale nie wiesz, dokąd ona cię w końcu zaprowadzi. O tym właśnie jest ta nasza Ewangelia.
Marku, kiedyś zrobiłem z Twoją (czy jak mówisz z Waszą) Ewangelią coś, czego się zazwyczaj nie robi: wypisałem z niej po kolei wszystkie pytania, które stawia Jezus. Byłem zaskoczony – prawdę mówiąc w tych pytaniach jest cała ewangelia …
To prawda. Ja też nie mogę zapomnieć Jego pytań i sposobu, w jaki je stawiał. Minęło tyle lat – a ja wciąż słyszę to, które zapisałem jako pierwsze: “Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: »Odpuszczają się twoje grzechy«, czy też powiedzieć: »Wstań weź swoje łoże i chodź«?” Widzisz, wszyscy wtedy myśleli tylko o tym, jakie to niezwykłe, że znów mamy proroka i cudotwórcę, a kiedy On zaczął mówić o odpuszczeniu grzechów, pomyśleli, że bluźni. Jacy my byliśmy śmieszni i biedni, że nie rozumieliśmy, po co On naprawdę przyszedł.
Pozwól, że jeszcze raz zapytam: Co takiego niezwykłego było w pytaniach Jezusa?
Niezwykłego to może nic, ale jedno jest ważne: Jezus nie pytał, jak zwykle ludzie, żeby się czegoś dowiedzieć, albo żeby sobie coś wyjaśnić. On pytał, żebyśmy razem z Nim zobaczyli nasze własne życie i nasze sprawy od zupełnie innej strony. On pytał właśnie po to, żebyśmy się z Nim wybrali w drogę. Wiedział, jakie to jest dla nas trudne. Dla Niego to też nie było łatwe. Wśród pytań Jezusa jest jedno, w którym najpierw chodzi o Niego samego: to jest Jego ostatnie pytanie z krzyża “Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Dlatego musiałem je zapisać tak, jak On je wypowiedział, w Jego i naszym własnym języku, nie po grecku: “Eloi, Eloi lama sabachtani? Ale czujesz chyba, że i to pytanie Jezus stawia razem z nami, że staje w nim po naszej stronie. Że chodzi mu o nas wszystkich i o każdego z nas i o to, co się z nami teraz stanie. To było najważniejsze. Dlatego napisaliśmy i czytaliśmy całą tę Ewangelię.
Jak to było? Jak ją czytaliście wtedy, kiedy została napisana?
Widzisz ona była napisana dla tych, którzy mieli przyjąć chrzest. Myśmy ją czytali całą w noc paschalną w społeczności uczniów Jezusa, a pośród nas siedzieli ci, którzy postanowili się do nas przyłączyć i tej nocy mieli zanurzyć się w wodę chrztu, żeby żyć. To nie były łatwe czasy. Było nas mało. Wielu było przeciwko nam. Uważali nas za odszczepieńców – albo w najlepszym razie za niemądrych, którzy sami sobie wymyślają własną wiarę. Wielu z nas przeżywało chwile wątpliwości i lęku. Możesz sobie wyobrazić, jakie wrażenie robiły wtedy na nas niektóre pytania Jezusa: “Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Jeszcze nie rozumiecie? Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej?”
Czytaliście całą Ewangelię w noc paschalną?
Tak. Ona jest napisana do czytania w całości. Ja wiem, że wy ją dzisiaj czytacie podzieloną na krótkie części. Trochę to rozumiem, ale nie do końca. Widzisz, przeczytać ją w całości, to nie wymaga aż tak wielkiego wysiłku, a wtedy można zauważyć i zrozumieć rzeczy, które giną, kiedy czytamy każdy fragment osobno. Powiem ci to na przykładzie, który wiąże się z tym, co powiedziałem przed chwilą: o tych, którzy mieli przyjąć chrzest i bali się tego, co ich może teraz czekać. Pamiętasz może to miejsce, kiedy z ogrodu Getsemani po pojmaniu Jezusa uciekł nago pewien młodzieniec, który tam przyszedł ubrany tylko w prześcieradło … ?
Pamiętam. Jest taka tradycja, że tym młodzieńcem byłeś Ty, Marku …
To nie ma nic do rzeczy. Ja nie pisałem Ewangelii o sobie samym. Chodziło o coś innego. Mówiłem ci już, że czytywaliśmy tę Ewangelię w zgromadzeniu uczniów Jezusa w noc paschalną. Ci, którzy mieli przyjąć chrzest, siedzieli między nami tej nocy ubrani tylko w prześcieradła na gołym ciele. Później zanurzali się w wodzie, a kiedy z niej wyszli otrzymywali białą szatę. Kiedyśmy im czytali o tym młodzieńcu w prześcieradle, aż podnosili głowy. Oni wiedzieli, że to jest o nich. Słyszeli, że tamten wtedy w Getsemani uciekł przed męką Jezusa – i rozumieli, że oni uciekać nie powinni. A żeby wiedzieli, co zrobić powinni, nieco dalej raz jeszcze napisaliśmy o młodzieńcu. Pamiętasz? Wcześnie rano w pierwszy dzień tygodnia dwie Marie i Salome przyszły do grobu Jezusa. Wielki kamień był odsunięty. Weszły do grobu i zobaczyły młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę. To on im powiedział, że Jezus powstał z grobu. Ale one uciekły, bo się bały. Widzisz, to o to właśnie chodzi: Bóg sam dał jemu i każdemu z was białą szatę i posadził po prawej stronie – to jest po stronie dobra, po stronie życia. Nie musicie się bać ani uciekać. Tylko mówcie sobie samym i wszystkim, że Jezus zmartwychwstał i że kto idzie za Nim będzie zbawiony, że będzie żył i niczego nie będzie żałował.
I jeszcze jedno: Pamiętasz? Tamten młodzieniec z ogrodu Getsemani uciekł w momencie, kiedy ci, którzy przyszli pojmać i zabić Jezusa, chcieli chwycić także jego. Ale on się wyrwał z ich rąk. W ich rękach został tylko ten kawałek płótna, którym był okryty. Czy to ci też czegoś ważnego nie przypomina? Chcieli pojmać Jezusa, chcieli Go zabić i zamknąć w grobie. Ale w ich rękach został tylko kawałek płótna, którym był okryty, a On sam nie tylko uszedł z ich rąk, ale także spod władzy śmierci. Właśnie dlatego teraz z Nim razem ubrani w białe szaty możemy świadczyć o Jego zmartwychwstaniu.
Niezwykłe rzeczy mówisz Marku …
Jak to niezwykłe? Czy nie wiecie tego od dawna? Czy nie wiecie, że chodzi o Jego i o wasze życie? “Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci życie z powodu mnie i tej dobrej nowiny, ten je zachowa. Co to za korzyść dla człowieka mieć cały świat, a stracić życie? Co człowiek może dać za swoje życie?” Nie bójcie się, tylko słuchajcie i wierzcie: to jest dobra nowina.
Źródło tekstu nieznane, prawdopodobnie jeszcze z lat 90-tych.