Z urodzenia?

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Chrzest, Prawdy wiary, Tolerancja, Wspólnota

1. Wszyscy?

WSTĘP

Jest coś takiego wśród ludzi, jak instynkt stadny. Robię to, co wszyscy. Żeby się tylko nie wychylić. Żeby nie być innym. Wpasować się w tło, jak element puzzli… Może jeszcze młodość ma w sobie trochę buntu i nieprzystosowania, ale potem i to potrafi minąć. Człowiek pasuje wtedy do społeczeństwa. Jak każdy inny…

Żyjemy jeszcze w takich czasach, że WYPADA ochrzcić dziecko… No bo przecież robią to „wszyscy”. Motywy podania dziecka do chrztu mogą być jednak bardzo różne…

AKTYWIZACJA

Praca w grupach. Metoda – życzenia. Zadanie: wyobrażamy sobie życzenia napisane na ozdobnej kartce. Życzenia będą się różniły od siebie. Inne bowiem napiszą rodzice chrzestni, którzy są bardzo wierzący i blisko związani z kościołem, inne napisze babcia, inne napisze rodzina, która od wiary i od kościelnego życia dawno już odeszła…

Wyobraźmy sobie zatem kilka takich osób i zastanówmy się, co mogliby napisać dziecku z okazji chrztu? Wykonujemy zatem kartkę ozdobną i wypisujemy treść życzeń.

Czas na wykonanie zadania. Prezentacja na forum. czas na dyskusję.

PYTANIA DO DYSKUSJI

  1. Jak motywy chrztu dziecka wpływają potem na kształtowanie się jego wiary?
  2. Czy chrzest jest dzisiaj związany z ożywieniem życia religijnego w rodzinie?
  3. Czy rodzice i chrzestni zdają sobie sprawę z obowiązków wobec dziecka, obowiązków płynących z wiary?

PUENTA

KKK 1253 Chrzest jest sakramentem wiary. Wiara jednak potrzebuje wspólnoty wierzących. Każdy wierny może wierzyć jedynie w wierze Kościoła.

Wiara wymagana do chrztu nie jest wiarą doskonałą i dojrzałą, ale zaczątkiem, który ma się rozwijać. Gdy katechumeni lub rodzice chrzestni słyszą skierowane do siebie pytanie: „O co prosicie Kościół Boży?”, odpowiadają: „O wiarę!”

KKK 1254 U wszystkich ochrzczonych, dzieci i dorosłych, po chrzcie wiara powinna wzrastać. Dlatego co roku podczas Wigilii Paschalnej Kościół celebruje odnowienie przyrzeczeń chrztu.

Przygotowanie do chrztu stawia człowieka jedynie na progu nowego życia. Chrzest jest źródłem nowego życia w Chrystusie; z niego wypływa całe życie chrześcijańskie.

KKK 1255 Aby mogła rozwijać się łaska chrztu, potrzebna jest pomoc rodziców. Na tym polega także rola rodziców chrzestnych, którzy powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego.

Ich misja jest prawdziwą funkcją eklezjalną (officium). Cała wspólnota eklezjalna ponosi częściowo odpowiedzialność za rozwój i zachowywanie łaski otrzymanej na chrzcie.

 

2. Światopogląd?

WSTĘP

Wokół dużo tolerancji. [1] W kraju tradycyjnie katolickim, gdzie katolikiem jest się nie z wyboru, ale niejako z urodzenia, każda informacja o innym światopoglądzie jest potrzebna.

Religię traktuje się u nas jako coś oczywistego, dziecko trzeba ochrzcić, żeby mogło potem brać udział w innych obrzędach, potwierdzając tym swoją przynależność do grupy społecznej, żeby nie skazywać go na los odszczepieńca. Szast – prast i jesteś, mały człowieku, Polakiem katolikiem, pasujesz do puzzli.

Nie chcę podważać sensu wiary, chcę tylko zapytać, ile jest w niej autentyczności, a ile konformizmu i instynktu stadnego. Znam zadeklarowanych buddystów, którzy swoje dzieci ochrzcili i posłali na religię. Żeby nie miały problemów, pod presją babci.

Moje dzieci nie chodzą na religię i nie mają z tym problemów (chodzą do małej wiejskiej szkoły). Okazuje się, że lęk rodziców jest trochę na wyrost, presja społeczna nie aż tak duża, a otwartość i tolerancja zaskakująco pokaźne.

Nie trzeba heroicznej odwagi, żeby żyć w zgodzie z sobą samym. Magda

AKTYWIZACJA

Praca na forum. Dyskusja. Zadanie jest następujące: poszukujemy odpowiedzi na w/w pytanie: „ile jest w niej autentyczności, a ile konformizmu i instynktu stadnego”?

PUENTA

Czym się różni wiara od światopoglądu? Czym różni się układanie sobie życia wg wiary od życia wg światopoglądu?

[1] Wysokie Obcasy, 16 listopada 2002, s.53.

 


LEKTURA DO TEMATU

Zofia Szafrańska, IDEOLOGIA ≠ RELIGIA

Profesor Bogusław Chazan odmówił dokonania aborcji kobiecie, u której dziecka w prenatalnej fazie rozwoju zdiagnozowano poważne wady rozwojowe. Sprawę nagłośniły przede wszystkim dwa tygodniki opinii „Wprost” i „Newsweek”. Kontrowersje wokół tej decyzji nadal nie cichną. Winą za dramatyczną sytuację matki i dziecka obarcza się nie tylko człowieka, ale i „stojącą” za nim „ideologię chrześcijańską”.

Skandal medyczny i etyczny

Dziecko przyszło na świat w szpitalu im. Bielańskiego w Warszawie. Na temat jego stanu zdrowia publicznie wypowiedział się prof. Romuald Dębski kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii, który  jednoznacznie skrytykował postawę dyrektora szpitala św. Rodziny słowami: „Bardzo mym chciał, żeby Polska mogła zobaczyć, o czym mówimy. Na razie mówimy o pewnego rodzaju ideologii. Natomiast pan prof. Chazan nie widział tego dziecka. Nie wie, jak to jest. Myślę, że ma niezbyt wielkie doświadczenie w zakresie diagnostyki ultrasonograficznej i po prostu podjął decyzję, która jest medycznie skandaliczna” [1]. „Polska” – czyli telewidzowie stacji TVN, nie mogli zobaczyć na własne oczy dziecka, o którym mówił lekarz-położnik, ponieważ redakcja programu uznała je za zbyt drastyczne. Decyzja wydaje się słuszna słuszna. Zgodna z prawami pacjenta.

Pojęcio-logia

Zatrzymajmy się przez chwilę nad słowami profesora Dębskiego, który uznał zaniechanie podjęcia działania zmierzającego do tzw. terminacji ciąży za wynik logiki postępowania zgodnego z „pewnego rodzaju ideologią”. Można domyślać się, że chodzi o postawę zgodną z kodeksem etycznym i moralnym Kościoła katolickiego, do czego otwarcie w swoich wypowiedziach przyznaje się prof. Chazan. Przypatrzmy się dwóm pojęciom: „ideologia” i „religia”. Czy rzeczywiście możemy stawiać między nimi znak równości i w konsekwencji stosować je zamiennie…

Aby uporządkować własną wiedzę, odwołamy się do ogólnie przyjętych, słownikowych, definicji terminów „ideologia” i „religia”.

Ideologia – „polityka” grupy społecznej

Słownik Wyrazów Obcych, Władysława Kopalińskiego, definiuje „ideologię” jako: „całokształt idei i poglądów na świat i życie społeczne właściwy danej klasie (warstwie, grupie) społecznej, danemu kierunkowi, prądowi politycznemu, ekonomicznemu, artystycznemu”[2]. Szerzej termin ten wyjaśnia Słownik Encyklopedyczny Wydawnictwa Europa. Dowiadujemy się z niego, że słowo „ideologia” pochodzi od greckiego „idéa” – wyobrażenie i „lógos” – słowo, nauka. Jest to „zbiór idei, poglądów i przekonań opisujących rzeczywistość oraz zawierających jej ocenę oraz zasady postępowania grup, ruchów społecznych i partii politycznych”. Ideologi nie jest religią, jednak może ona wchodzić w skład koncepcji danej ideologii obok kwestii ekonomicznych, filozoficznych, etycznych czy prawnych. Ideologia jest ukierunkowana na działania polityczne, nie zawiera żadnych praktycznych czy teoretycznych wskazań co do sposobu osiągnięcia wyznaczonego celu. Tego typu informacje dostarczają doktryny i programy polityczne [3].

Ideologia, w języku potocznym rozumiana jest najczęściej jako światopogląd reprezentowany przez określoną grupę ludzi. Najczęściej, pojęcie to stosowane jest w znaczeniu pejoratywnym, gdyż kojarzy się z masowymi ruchami partyjnymi i politycznymi XIX w. – komunizmem, marksizmem, nazizmem. „W tym znaczeniu – jak wskazuje Józef Bocheński – ideologia jest szczególnym rodzajem światopoglądu, zawierającym, obok odpowiedzi na pytania metafizyczne, egzystencjalne i moralne, także dwa inne składniki, które odnajdujemy tylko w ideologiach”[4]. Zgodnie z założeniami autora, elementami charakterystycznymi dla ideologii są: teoria historiozoficzna, wyjaśniająca rolę danej grupy oraz recepta na zbawienie ludzkości. Powszechnie przyjmuje się, że religia posiada monopol na poprawę losu człowieka. Niestety (?), nie jest to prawda. Religie, a szczególnie chrześcijaństwo przedstawiają określony kodeks postępowania (dziesięć przykazań), prowadzący do osobistego zbawienia każdego wiernego.

Ideologia w marksistowskim rozumieniu utrzymuje, że zarówno sztuka, poglądy polityczne, filozoficzne, religijne czy nawet fakty naukowe również mieszczą się w tym pojęciu. Co więcej, marksizm zakłada własną nieomylność i bezwzględną prawdziwość. Takie rozumienie terminu ciągle pokutuje, pomimo zmian ustrojowych. Dla uporządkowania wiedzy i pojęć, a także dla „higieny” dyskursu bioetycznego, należałoby odrzucić takie (i tym podobne) „logiki”. Oficjalnie dokonał tego Kościół katolicki. Na kartach Katechizmu w punkcie 2425, wskazuje: „Kościół odrzucił ideologie totalitarne i ateistyczne związane w czasach współczesnych z «komunizmem» bądź «socjalizmem»”[5].

Religia – związek człowieka z sacrum

Religię natomiast, definiuje się jako „zespół wierzeń w siły nadprzyrodzone oraz związane z nimi obrzędy, zasady moralne i formy organizacji społecznej. Słowo to określa relacje człowieka z sacrum, wyraża uznanie siły wyższej i związek z nią”[6]. Ostatnie zdanie stanowi istotny element odróżniający religię od ideologii. Mowa tutaj również o „formach organizacji społecznej”, nie ruchach partyjnych czy politycznych. Przyjmuje się, że wiara jest prawdą objawioną, natomiast ideologia – konstruktem intelektualnym człowieka. W przeciwieństwie do kultu religijnego, opiera się jedynie na zasobach ludzkich, a wszystkie działania podporządkowuje człowiekowi. Konkretniej, interesom jednej grupy, skupionej wokół instytucji. Oczywiście, religii również zarzucić można, że koncentruje się, zwłaszcza wiara katolicka, wokół instytucji kościoła. Jednak, gdy ponownie zajrzymy do Katechizmu Kościoła Katolickiego, zrozumiemy, gdzie tkwi różnica:

„2244 Każda instytucja opiera się, nawet w sposób domyślny, na jakiejś wizji człowieka i jego przeznaczenia; czerpie z niej swoje kryteria sądów, swoją hierarchię wartości oraz linię postępowania. Większość społeczeństw oparła swoje instytucje na kryterium pewnej wyższości człowieka nad rzeczami. Jedynie religia w sposób Boski objawiona otwarcie uznała w Bogu, Stwórcy i Odkupicielu, początek i przeznaczenie człowieka. Kościół zachęca władze polityczne, by w swoich sądach i decyzjach opierały się na inspiracji płynącej z prawdy o Bogu i o człowieku:
Społeczeństwa, które ignorują tę inspirację lub też ją odrzucają w imię swej niezależności względem Boga, są zmuszone do szukania w sobie lub do zapożyczania od jakiejś ideologii swych odniesień i swego celu. Nie dopuszczając do obrony obiektywnego kryterium dobra i zła, pozwalają sobie na totalitarną władzę, jawną lub zakamuflowaną, nad człowiekiem i jego przeznaczeniem, jak to pokazuje historia”[7].

Prawo vs. Sumienie

Z przytoczonego fragmentu wyraźnie widać, że człowiek odczuwa silną potrzebę „uporządkowania rzeczywistości”. Za punkt odniesienia może obrać siebie (ludzi, intelekt, rozum) lub Boga. Może zakorzenić swój system wartości w ideologii lub religii. W zależności od dokonanego wyboru zmieni się jego perspektywa patrzenia na świat. Zmienią się również jego priorytety. Ta zmiana może dokonywać się wielokrotnie w ciągu życia. Czas i nabywane doświadczenie weryfikują nasze postawy względem siebie, innych ludzi i Boga (jakikolwiek byłby nasz stosunek względem Niego). Jednak nigdy, religia nie stanie się ideologią, gdyż respektuje ponad prawo ludzkie – prawo boskie. „Jeśli prawa stanowione przez ludzi są sprzeczne z wyższym nakazem, z tym, co mamy wpisane w sumienie, to wtedy trzeba te prawa zmienić (…)” [8]  – tak ustosunkował się do decyzji o nałożeniu kary pieniężnej na szpital św. Rodziny abp Bogdan Wojtuś, 6 lipca br. podczas uroczystości odpustowych ku czci Matki Bożej Królowej Miłości i Pokoju Pani Kujaw w Markowicach (województwo kujawsko-pomorskie).

Źródło tekstu: https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PS/zsz_ideologia-religia.html

 

Józef Maria Bocheński, O światopoglądzie

Hegel powiedział kiedyś, że sowa Minerwy podnosi skrzydła do lotu, dopiero wtedy, gdy zapada mrok. To powiedzenie jest w dwojakim sensie prawdziwe. Po pierwsze dlatego, że śledząc historię widzimy, że filozofia rozwija się nie w okresach szczytowych danej cywilizacji, ale później. Tak było np. w starożytnej Grecji, nie za Peryklesa, ale o wiek później, podobnie w Średniowieczu, nie w wieku XII ale w XIII. Po drugie, ludzie zaczynają się interesować filozofią dopiero, gdy zapada mrok, gdy jest kryzys. Taki czas przeżywamy dzisiaj. Ludzie o światopoglądzie dość dużo dyskutują i przychodzą często do filozofów, prosząc, abyśmy im pomogli robić światopogląd.

Może Państwo wiedzą, że są dwa rodzaje filozofii. Większość filozofów do początku obecnego wieku uważało za swój obowiązek, fabrykować światopoglądy. To co oni nazywali filozofią, to były namiastki albo apologie światopoglądu (w szczególności religii). Filozofowie ci myśleli, że są prorokami. Inny gatunek filozofów nowożytnych, do których ja się zaliczam, to ci, którzy myślą, że filozofia jest nauką i że żadnego światopoglądu fabrykować nie może.

Jeżeli Państwo sądzą, że ja tutaj podam jakiś gotowy, przysmażony światopogląd, to Państwo się mylą. Ja nie umiem fabrykować światopoglądu, to jest zadanie dla proroków, a nie dla filozofów. Filozof nie moralizuje a analizuje. My nazywamy się filozofami analitycznymi. Wszystko, co jest dziś żywe w filozofii, jest analityczne. Chcę tutaj zastanawiać się nad światopoglądem. Natomiast jaki Państwo wybiorą światopogląd, to jest Ich rzecz.

Wykład ten będzie składał się z trzech części: 1. Wprowadzenie, 2. Określenie, 3. Uzasadnienie.

Wprowadzenie

W analizie, zanim spróbuje się odpowiedzieć na pytanie, podstawową rzeczą jest zadanie sobie pytania, co to jest za pytanie, o co właściwie tu chodzi. Jeśli np. ktoś pyta, co to jest światopogląd, to zastanawiamy się, czego on chce. Gdy ktoś pyta mnie, co to jest krowa, to może on po polsku nie rozumie i wówczas muszę mu powiedzieć, to jest „Kuh„. Jest to czysto językowe zagadnienie. A może ów pytający jest biologiem i chce wiedzieć, co w tej krowie jest, ile ma ona żołądków itd. Jest to zupełnie inny rodzaj pytania – nie językowego, ale realnego.

Jeśli zapytamy tutaj, co to jest światopogląd, to trzeba stwierdzić, że zagadnienie jest przede wszystkim językowe. Chodzi o to, w jakim sensie używa się słowa „światopogląd”. Zatem trzeba najpierw zorientować się, co ludzie chcą powiedzieć, gdy używają tego wyrażenia. Nie jest to jednak zagadnienie tylko językowe, gdyż istnieją w świecie pewne rzeczywistości (pewne rzeczy), które odpowiadają słowu „światopogląd”. Weźmy np. partię hitlerowską, która przyznawała się do pewnej ideologii. A ideologia jest pewnego typu światopoglądem. Nie jesteśmy zatem zupełnie wolni, aby używać tego wyrażenia, jak się nam podoba. Dlatego zagadnienie to ma charakter pośredni, w dużym stopniu jest czysto językowe, lecz jednocześnie odgrywa tu pewną rolę strona empiryczna. Stąd należy postawić pytanie, jak te rzeczy w świecie funkcjonują. To byłaby pierwsza uwaga.

Druga dotyczy spostrzeżenia, że dzisiaj mamy do czynienia z ogromnym pomieszaniem pojęć. Wielu ludzi mówi o światopoglądzie lecz nie używają oni ściśle sprecyzowanych słów i powstaje nieprawdopodobny mętlik. Dzieje się tak nie tylko u naszych kochanych dziennikarzy, którzy zawodowo rozkoszują się w mętliku, ale nawet u wybitnych myślicieli. Na przykład B. Russell, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku, chciał swego czasu nawrócić się na komunizm. Pojechał do Rosji, gdzie przebywał sześć tygodni, dyskutując z Leninem, Gorkim, Trockim i innymi. Po powrocie napisał jedną z najlepszych książek, jaką kiedykolwiek napisano o tym towarzystwie. Na wskroś ich przejrzał. Nosi ona tytuł The Practice and Theory of Bolshevism. Ze swoich rozważań wyciągnął wniosek, że komunizm jest rodzajem islamu. Salva reverentia dla mistrza (kiedyś w telewizji powiedziałem, że moje pokolenie wyrosło w cieniu Russella), jego twierdzenie jest zupełnym pomieszaniem pojęć. Islam bowiem jest religią, jest zatem ześrodkowany wokół czegoś sakralnego, świętego. Z innej strony islam nie jest ideologią, nie posiada wiec żadnego programu naprawienia świata. Nazywając zatem komunizm „islamem” robi się wielką krzywdę islamowi. Jest to przykład nieporozumienia, i to u tak wielkiego myśliciela, a co dopiero u innych, pomniejszych.

Jeszcze parę słów o historii nazwy „światopogląd”. Jest to wyrażenie wynalezione przez Niemców. Do tego stopnia jest niemieckie, że w wielu językach nie ma odpowiednika, np. w języku angielskim używa się niemieckiego słowa „Weltanschauung„. Polskie wyrażenie „światopogląd” jest dziwolągiem, niezgodnym z duchem języka polskiego. Powinno się mówić „pogląd na świat”.

O ile wiem, wyrażenie to pojawia się po raz pierwszy w roku 1813 w książce niejakiego Schleiermachera, dworskiego, protestanckiego kaznodziei i sentymentalnego filozofa. Następnie zostało to rozpracowane przez innego irracjonalistycznego filozofa Dilthey’a, który pisał o psychologii światopoglądu. Jest to zatem niemiecka rzecz, która ma w sobie cechy niemieckiego myślenia, o którym będziemy jeszcze mówili.

Dlaczego Schleiermacher i jego następcy wprowadzili to słowo do swoich rozważań? O ile się orientuję dlatego, że potrzebowali pojęcia, które byłoby ogólniejsze od pojęcia „religii”. Ludzie niewierzący mieli jakieś poglądy, których nie można było nazwać „religią”, więc nazwano to „Weltanschauung„. Światopogląd jest uogólnieniem pojęcia religii, które stosuje się też do ateistów.

Określenie

Najpierw powiem czym światopogląd, moim zdaniem, jest, następnie czym on nie jest, by w ten sposób dać wyczerpujący opis.

Światopogląd to Welt-anschauung. Niemieckie słowo „Schau” oznacza z jednej strony „wizję”, a z drugiej oznacza coś emocjonalnego, uczuciowego. Stąd „światopogląd” ma dwie strony: ma stronę umysłową, jest pewnym poglądem, zespołem zdań i ma stronę emocjonalną, uczuciową, jest pewnym afektywnym ustosunkowaniem się do jakiejś rzeczywistości. Wobec tego, że Niemcy mają dziwne skłonności do irracjonalizmu, do sentymentalizmu, do uczuciowego podejścia, położono przesadny nacisk na stronę uczuciową. Do tego stopnia, że wielu autorów definiuje światopogląd, jako emocjonalne odnoszenie się do świata. Oczywiście wolno taką definicję przyjąć, tak jak „krowę” można nazwać „logarytmem”. Pojawią się wówczas pewne nieporozumienia, gdy następnie stwierdzę, że logarytm ma rogi i daje mleko. Ludzie będą bardzo zdziwieni.

Jak już powiedziałem nie jest to sprawa czysto językowa, bo istnieją pewne rzeczywistości, które nazywamy „światopoglądami”. Istnieją np. światopogląd nazistowski, światopogląd marksistowsko-leninowski, światopogląd chrześcijański. W każdym z tych światopoglądów mamy te dwie strony, o których wspomniałem. Są tam nie tylko postawy uczuciowe, ale są równocześnie poglądy tzn. zespoły zdań. Co więcej na pierwszym miejscu znajduje się owa strona zdaniowa, czyli twierdzenia, że świat jest taki a taki, a wtórnie mamy do czynienia ze stroną uczuciową. Dlatego proponowałbym następującą, wstępną definicję światopoglądu:

„Światopogląd jest zespołem poglądów na podstawowe zagadnienia świata i życia ludzkiego wraz z uczuciową postawą zajętą w stosunku do nich przez człowieka.”

Tak pojęty światopogląd ma cały szereg cech, spośród których wymienię trzy, które odnoszą się do treści światopoglądu. Po pierwsze, każdy światopogląd jest zespołem zasad porządkujących całość myśli człowieka. Porządkuje to, co człowiek wie, co przeżył, w co wierzy. To jest nawiasem mówiąc główny powód, dlaczego filozofia nie może być światopoglądem. Dlatego, że filozofia nie jest syntezą, lecz analizą. Po drugie, każdy światopogląd zawiera normy moralne, przykazania, nakazy w formie: będziesz to czynił, a nie będziesz czynił czegoś innego; np. jeżeli ktoś jest chrześcijaninem, to ma kochać bliźniego, natomiast, gdy ktoś jest komunistą, to ma walczyć o zwycięstwo Związku Radzieckiego. Po trzecie, każdy światopogląd zawiera odpowiedzi na tzw. zagadnienia egzystencjalne. Są to zagadnienia graniczne w systemie Jaspersa, czyli zagadnienia związane z sensem życia, ze śmiercią, cierpieniem, miłością.

Pod względem formy jedna rzecz jest oczywista – każdy światopogląd jest sprawą wiary, nie nauki, bowiem jest niedowodliwy. Znaczy to, że człowiek w pewnym momencie decyduje się na przyjęcie takiego czy innego światopoglądu. Do tych zagadnień powrócę jeszcze w trzeciej części tego wykładu. Druga cecha formalna to pewność: wątpiącego światopoglądu nigdy nie było. Jeśli ktoś mówi, że jego światopogląd jest sceptyczny, to znaczy, że on nie ma światopoglądu. Światopogląd jest bowiem zawsze bezwzględny. Ten charakter związany jest z pewną cechą logiczną. Światopogląd jest mianowicie stanowiskiem, z którego wszystkie inne sprawy się ocenia, a człowiek nie może wyskoczyć poza swoje założenia.

(…) Światopogląd to tyle co zespół zdań wyjaśniających całość doświadczenia danego człowieka, i to nie tylko doświadczenia faktów, ale także wartości. Światopogląd zawiera równocześnie odpowiedź na podstawowe pytania, jakie człowiek może sobie zadać: egzystencjalne, moralne i dotyczące świata jako całości. W tym znaczeniu mówimy np. o światopoglądzie chrześcijańskim, światopoglądzie Azteków, hitlerowskim itp.

Zarówno religia jak ideologia zawierają światopogląd, ale obok niego także inne składniki.

Podstawową cechą każdego światopoglądu jest jego podmiotowość, subiektywizm. Żaden światopogląd nie może być udowodniony, ale jest zawsze przyjęty aktem wiary. [1]

Teraz wypada powiedzieć, czym światopogląd nie jest. Najpierw ogólna metodologiczna zasada. Gdy chce się wiedzieć, czym różni się zwierzę od rośliny, nie trzeba rozpatrywać bakterii. Należy wziąć lwa i sosnę. W naszym przypadku trzeba wziąć światopogląd, względnie czysty, nie zaś jakieś pośrednie przypadki.

Istnieją poglądy, które są specyfikacjami światopoglądu.

Dodają coś własnego, co nie przysługuje wszystkim światopoglądom. Są co najmniej dwa typy takich poglądów: religia i ideologia. Proszę zauważyć, że każda religia jest światopoglądem i każda ideologia jest światopoglądem. Nie każdy jednak światopogląd jest religią i nie każdy światopogląd jest ideologią. Pojęcie światopoglądu jest szersze. Dlaczego tak jest? Ponieważ każda religia zawiera coś zupełnie specyficznego, mianowicie, odnoszenie się do świętości, czyli ma charakter sakralny. Ten element nie należy do światopoglądu, jako takiego. Można mieć pogląd na świat, a nie być człowiekiem wierzącym, religijnym. Jeden z największych filozofów polskich powiedział mi kiedyś, że nigdy nie mógł zrozumieć czym jest świętość i konsekwentnie nie wie, co to jest religia.

(…) Religia jest pod kilkoma względami nadzwyczaj złożonym zespołem zjawisk. I tak w każdej religii występują najpierw pewne sposoby zachowania (np. obrzędy), po drugie pewna mowa (mowa religijna, sakralna), po trzecie pewne typowe postawy uczuciowe („uczucia religijne”), wreszcie zespół pewnych poglądów (credo). Ten ostatni stanowi, jak się zdaje, ośrodek i podstawę całości zjawiska.

Skądinąd można i należy odróżnić w religii 1. pewną postawę wobec świętości (Boga itp.), tj. wobec wartości zwanych numenalnymi; 2. pewną odpowiedź na zagadnienia egzystencjalne (o sens ludzkiego życia, śmierci i cierpienia itd.); 3. pewien kodeks przepisów (przykazań) moralnych; 4. pewien pogląd na świat, tj. zbiór twierdzeń wyjaśniających np. pochodzenie świata itp. [2]

Z religią sprawa ma się, jak z jarzyną. Każdy wie co to jest, nie sposób jednak podać jej definicji. Podobnie też sprawa ma się z ideologią, która zawiera zawsze pewien światopogląd, ale poza tym pewne wytłumaczenie historii, np. u komunistów, jak się ludzkość rozwijała, jak doszło do obecnego stanu itd. Ponadto każda ideologia zawiera plan, jak poprawić świat, co jest obce światopoglądowi, jako takiemu. Religia nie zawiera tych dwu cech ideologii.

Dzisiaj istnieje wielka groźba dla religii. Próbuje się zrobić z religii ideologię. Otóż religia bardzo często bywała ideologią, ale to nie jest dla niej komplement. Galileusz, bardzo wierzący człowiek, powiedział kiedyś, że Pismo Święte uczy nas, jak dostać się do nieba, a nie jak niebo się obraca. Dobrze byłoby, aby to niektórzy księża zrozumieli, że Pismo Święte daje człowiekowi odpowiedź na najważniejsze zagadnienia egzystencjalne, a nie, jak należy świat urządzić. Ideologia wie, jak należy świat uszczęśliwić i wiadomo, jak to ideologowie robią. My, Polacy najlepiej wiemy, jakie są zbawienne skutki tego naprawiania.

(…) Ideologia jest szczególnym rodzajem światopoglądu, zawierającym, obok odpowiedzi na pytania metafizyczne, egzystencjalne i moralne, także dwa inne składniki, które znajdujemy tylko w ideologiach.

Tymi składnikami są, po pierwsze, pewna teoria historiozoficzna, tłumacząca rolę danej grupy ludzkiej (narodu, klasy itd.) w dziejach ludzkości, a po drugie, recepta na zbawienie ludzkości. [3]

Istnieją też pewne dziedziny, które nie są światopoglądami. Do nich należy nauka. W nauce przyjmuje się tylko twierdzenia sprawdzalne. Patronem naukowców jest św. Tomasz Apostoł, który powiedział, że jeśli nie zobaczy, to nie uwierzy. Twierdzenia sprawdzalne są to takie twierdzenia, które potrafi i ktoś inny zrozumieć. Są to tzw. twierdzenia intersubiektywne. Światopogląd jest niedowodliwy. Stąd naukowy światopogląd nie istnieje, to jest sprzeczność, jak „żelazne drzewo” lub „kwadratowe koło”.

Nauką nazywa się zespół zdań posiadających następujące cechy: 1. dotyczą wyłącznie faktów zachodzących w świecie, 2. mają charakter obiektywny, są sprawdzalne intersubiektywnie, tj. przez co najmniej dwie różne osoby, 3. zostały ustalone ze starannością, którą odznaczają się naukowcy, 4. zostały ogłoszone przez specjalistów pracujących w danej dziedzinie. [4]

Inna dziedzina dużo trudniejsza to zabobon. Ideologie są dzisiaj mniej rozpowszechnione niż zabobony. Na trzech dorosłych Amerykanów, jeden płaci za horoskopy. Co to jest zabobon? Definicja jest niezmiernie trudna. Chyba, że ktoś uzna, że zabobonem jest to wszystko, co jest z jego światopoglądem sprzeczne. Taka odpowiedź nie zadawala jednak filozofa, który chce te zagadnienia rozważać z pewnego ogólnego stanowiska, nie wiążąc się z żadnym światopoglądem.

Jaka jest jednak różnica miedzy światopoglądem a zabobonem? Ująłbym to w następujący sposób: światopogląd zawiera syntezę, wyjaśnia całość ludzkiego doświadczenia, a zabobon jest zawsze fragmentaryczny.

Uzasadnienie

Wszyscy jesteśmy pod urokiem Oświecenia. Oświecenie to był okres, w którym ludzie doszli do przekonania, że nauka może rozwiązać wszystkie zagadnienia. Z ich punktu widzenia światopogląd Oświecenia jest światopoglądem naukowym, jest światopoglądem udowodnionym. Pogląd ten był poglądem pokolenia mego ojca. Ta wiara rozpowszechniona jeszcze w masach, także inteligenckich, jest zupełnie nieznana na poziomie uniwersyteckim. Nikt na wyższym poziomie uniwersyteckim w takie rzeczy nie wierzy. Wszyscy wiedzą, że światopogląd naukowy to żelazne drzewo.

Światopoglądu udowodnić się nie da, dlatego, że norm moralnych nie można udowodnić. Nie można udowodnić, że mam kochać bliźniego. Można powiedzieć, że to służy społeczeństwu, ale ktoś może zapytać, dlaczego on ma służyć społeczeństwu? Nie można dowodliwie także odpowiedzieć na problemy egzystencjalne. Choćby z tych dwu względów, światopogląd naukowy nie jest możliwy. Wreszcie jest cały szereg rzeczy, które mogłyby być udowodnione, lecz które w rzeczy samej nie są. Takimi są np. syntezy ogólne. Trzeba być niepoczytalnym, by chcieć zrobić ogólną syntezę dzisiejszej wiedzy. W świecie istnieje dzisiaj ponad 100 tysięcy czasopism naukowych. Synteza naukowa nie jest dziś naukowo możliwa. Poglądów Oświecenia nie da się dzisiaj obronić.

Niedługo będę miał odczyt na temat „Wpływu marksizmu-leninizmu w dzikich krajach”. To co w nim pociąga ludzi na niższych poziomach cywilizacji to oświeceniowa, dzisiaj przestarzała, wizja świata. Są to prymitywy z XIX wieku. Dzisiaj wiemy, że światopogląd jest niedowodliwy.

Muszą być jednak pewne racje, choćby w formie częściowego uzasadnienia przemawiającego za światopoglądem, który człowiek przyjmuje. Filozofa interesuje przede wszystkim, jakie jest to uzasadnienie. Doszedłem w tej sprawie do następujących wniosków. My zwykle wrastamy w jakiś światopogląd, ale w pewnym okresie życia, na pewnym etapie rozwoju zadajemy sobie pytanie, jakie jest uzasadnienie światopoglądu.

Uważam, że możliwe są tylko dwa uzasadnienia. Jedno, to uzasadnienie z autorytetu. W środowiskach inteligenckich ten argument nieraz nie zdaje egzaminu. Drugim, możliwym argumentem jest argument z hipotezy światopoglądowej. Wyobrażam to sobie tak. Człowiek w chwili kryzysu mówi sobie: „Gdybym został buddystą (albo chrześcijaninem, czy kimś podobnym), wówczas moje życie nabrałoby sensu”. Logicznie mówiąc, klasa zdań, które uznaję za prawdziwe, zostałaby w jakiś sposób uporządkowana. Człowiek tworzy sobie pewną hipotezę światopoglądową. Jest to racjonalne przygotowanie, u ludzi zdrowych psychicznie, do przyjęcia światopoglądu. Światopogląd sam jest sprawą woli, wiary, ale musi być przygotowany przez rozumowanie.

Hipoteza światopoglądowa jest niesłychanie ogólna, co z kolei tłumaczy, dlaczego jest tak trudno z innym światopoglądem dyskutować. Metodologia uczy że, im hipoteza wyjaśniająca jest ogólniejsza, tym trudniej jest ją obalić. Ponadto pole doświadczenia każdego człowieka jest inne i stąd trudności, tak często występujące w porozumieniu się zwolenników dwóch światopoglądów. Hipoteza światopoglądowa jest jednak elementem racjonalnym, który sprawia, że przyjęcie światopoglądu nie jest sprawą zupełnie dowolną.

Na zakończenie chciałbym dodać następującą rzecz. Światopogląd jest punktem wyjścia absolutnym. Nie ma stanowiska poza światopoglądem. Można światopogląd odrzucić, ale tylko w imię innego światopoglądu. Zatem człowiek, który przyjmując jakiś światopogląd zaczyna go krytykować, jest z logiką nie w porządku. Można światopogląd zmienić, ale nie można pozbyć się światopoglądu, bo człowiek musi mieć jakieś stanowisko, z którego będzie wszystko osądzał i oceniał. Tym stanowiskiem jest jego światopogląd. Naturalnie byłoby lepiej, gdybyśmy byli jak mieszkańcy wiosek tybetańskich, czy w Górnym Walisie, którzy są niesieni przez swoją grupę społeczną, którzy nie potrzebują myśleć. Światopogląd jest im dany. Niestety to nie jest nasz przypadek, szczególnie nie nasz emigrantów. My jesteśmy wyobcowani, wyrwani z naszych gromad. Żadna grupa ludzka nas nie niesie i za światopogląd jest każdy z nas osobiście odpowiedzialny.

Bardzo ważną rzeczą w życiu jest mieć światopogląd i jak się raz go w życiu obrało trzeba przy nim stać. Można go zmienić, ale nie jest logicznie dopuszczalne mieć wątpliwości, gdy tkwi się wewnątrz światopoglądu. Jak pięknie mawiał o. J. Woroniecki, można mieć tysiąc trudności, ale tysiąc trudności nie stanowią jednej wątpliwości. Światopogląd jest stanowiskiem absolutnym.


Autor był dominikaninem, profesorem logiki, historykiem logiki i filozofem, uprawiającym filozofię analityczną. Od 1934 uczył logiki na Collegium Angelicum w Rzymie (w latach 1934-1940 był tam profesorem). W 1938 habilitował się na Uniwersytecie Jagiellońskim na podstawie pracy „Z historii logiki zdań modalnych”. Od 1945 był profesorem filozofii współczesnej na uniwersytecie we Fryburgu, gdzie w latach 1964-66 był rektorem; kierownikiem Instytutu Europy Wschodniej. Pełnił też funkcję prezesa Światowej Federacji Towarzystw Filozoficznych. Jest jednym z najwybitniejszych współczesnych filozofów, laureatem kilku doktoratów honoris causa, autorem książek, które, jak „Ku filozoficznemu myśleniu”, w Niemczech rozeszły się milionowych nakładach. Więcej…

Artykuł stanowi fragment książki o. prof. Józefa Marii Bocheńskiego – „Sens życia i inne eseje„, wydanej przez Wydawnictwo Antyk – Marcin Dybowski. Opublikowano za zgodą Wydawcy.

Źródło tekstu: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=733