12 niedziela zwykła, rok B
HOMILIA 1
1. Podobno burze na Jeziorze Galilejskim przychodzą nagle i niepodziewanie. I są bardzo intensywne. Dlatego rybacy z Kafarnaum i innych miejscowości nie odpływają daleko od brzegu, aby w sytuacji zagrożenia móc wrócić szybko do wioski, do brzegu.
2. Gwałtowna burza przypominała Żydom jakieś monstrum, które rzucało się na rybaków, chciało ich niemalże pożreć, unicestwić. Stąd tez wołali na pomoc Boga – Pana żywiołów, aby tej wodnej potędze postawił kres. Plastycznie mówi o tym dzisiaj fragment z Księgi Hioba.
3. W Ewangelii także widzimy dzisiaj podobną sytuację – potęga burzy i wody zagraża uczniom w łodzi. Jest niebezpiecznie, skoro „łódź się już napełniała”.
4. Jezus śpi. Mimo wszystko nie jest to nic dziwnego, ponieważ jest bardzo zmęczony. Cały dzień nauczał wielki tłum ludzi nad brzegiem morza, mówił do ludzi w przypowieściach.
5. To jest jedyne miejsce w Ewangelii, w którym jest mowa, że uczniowie Go zabierają, że idzie do łodzi „tak, jak był”. Tak się idzie tylko wtedy, kiedy człowiek nie ma już siły. On zasypia na rufie pod deska dla sternika… odsypia zmęczenie.
6. Przerażeni uczniowie budzą Go i pytają: „Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy”? Inne Ewangelie łagodzą to pytanie: Mt: „Panie, ratuj, giniemy”, Łk: „Mistrzu, giniemy”.
6. Robią rzecz najbardziej ludzką – proszę w ten sposób o interwencję i ratunek. Ale Jezusa nie jako Nauczyciela (choć przed chwilą tak do Niego się zwracali), ale Boga prawdziwego. Nauczyciel może wiedzieć, uczyć, rozumieć, co zrobić w takiej trudnej sytuacji. Bóg – ratuje!
7. Jezus uspokaja sytuację. Potem następuje w Ewangelii kluczowe jej pytanie: KIM ON JEST?
8. Opowieść o burzy w łodzi na jeziorze to symbol burz życiowych. Pytanie ważne w takiej sytuacji: kto wtedy trzyma ster? Czy ja – i gdy jest już źle – wołam „Panie, ratuj!”, dopiero wtedy oddaję ster Jezusowi? Czy jednak ufam Jezusowi, jemu zawierzyłem moje życie i On mnie prowadzi?
Wiktorówki, 21 czerwca 2015, rok B, Hi 38,1.8-11; Ps 107,23-31; 2 Kor 5,14-17; Mk 4,35-41
HOMILIA 2
1. Jezioro Galilejskie, miejsce akcji w dzisiejszej Ewangelii, jest oddalone od nas o kilka tysięcy km. A przecież słowo „przeprawa” i burze z nią związane nie są obce naszej społeczności. Ktoś z kimś ma „przeprawę”, nie mówiąc o pracy czy innych sytuacjach. Nieobce są nam emocje obecne w Ewangelii, pytania tam postawione: „nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”, „jakże brak wam wiary”, „kim On jest?”.
2. Ale jak nie wołać ze wszystkich sił do Jezusa, gdy mamy poczucie, że giniemy? Przecież właśnie wtedy najbardziej pragniemy, wierzymy, wołamy, aby Bóg odpowiedział na naszą wołającą wiarę!
3. A Jezus ma pretensje do uczniów, do nas także – w pewnym sensie – że brak nam wiary. Jakiej wiary nam brakuje? Kluczem do rozstrzygnięcia tej kwestii jest odpowiedź na to pytanie.
4. Bo wiara:
- może polegać na tym, CO słyszę od dziecka: Bóg jest, kocha mnie, czeka na mnie w niebie, tam będzie ładnie, jak w przyszłej radońskiej kapelanii…
- może polegać na tym, KOMU wierzę – słucham – idę za tym – ufam, żyję wg słyszanych słów – tak kształtują moje życie,
- może polegać na tym, w KIM chcę żyć, być – zanurzyć się w Bogu, w Nim niejako wierzyć – jestem w Nim jak w łodzi – nic mnie nie dosięgnie; to jest kluczowa postawa!
5. A skoro o kluczu mowa, to warto przytoczyć słowa św. Teresy z Lisieux: „Kluczyku, jak ci zazdroszczę, że codziennie możesz otwierać więzienie Eucharystii, gdzie mieszka Bóg miłości. Ale – co za miła tajemnica – ja też, samym aktem mojej wiary, mogę otwierać tabernakulum i kryć się u Bogu Boskiego Króla”.
Radonie, 12 niedziela zwykła, rok B, 23 czerwca 2024, Hi 38,1.8-11; Ps 107,23-31; 2 Kor 5,14-17; Mk 4,35-41