Karcenie
HOMILIA 1
1. Poza karceniem trzeba jeszcze kilku rzeczy: „prostych śladów” – mądrego życia, pokoju z wszystkimi, uświęcenia – otwarcia na Boga.
Gidle, 6 lutego 2019, Hbr 12,4-7.11-15; Ps 103; Mk 6,1-6
HOMILIA 2
1. My też powinniśmy się dziwić naszemu niedowiarstwu.
Radonie, 1 lutego 2023, Hbr 12,4-7.11-15; Ps 103; Mk 6,1-6
HOMILIA 3
1. W czasie lotu samolotem można trafić na „dziurę powietrzną”. Ściśle rzecz biorąc nie jest to żadna dziura w powietrzu, ale prąd zstępujący, w którym maszyna bardzo szybko traci wysokość.
2. Wędrowanie uczniów z Jezusem przypomina trochę taki lot samolotem. Najpierw start, potem wznoszenie się po cudach, sławie, tłumach, następnie turbulencje na łodzi, potem potęga Jezusa w Gerazie, no i moc podwójnie okazana: cud uzdrowienia i wskrzeszenia.
3. A dzisiaj… widzą na własne oczy, że Jezusowi uwielbianemu przez tłumy – swoi niedowierzają! To już nie „dziura powietrzna”, nie prąd zstępujący, ale porażka!
4. Od strony uczniów patrząc na to trzeba powiedzieć: co to za formacja, co to za rozwój wiary, w którym nie ma porażek?
5. Umacniaj, Panie, naszą wiarę. Ty jesteś naszą ucieczką, wyrwiesz nas z ucisku i dasz nam radość ocalenia.
Radonie, 31 stycznia 2024, 2 Sm 24,2.9-17; Ps 32; Mk 6,1-6
LEKTURA DODATKOWA
Odkąd tłumacze ksiąg Nowego Testamentu przekładali grecki termin „paideia” jako karcenie, wryło nam się w świadomość przekonanie, że Bóg karze człowieka, karci go za niewłaściwe postępowanie.
Nie trzeba jednak znać dobrze greki, by wiedzieć, że pierwszym znaczeniem słowa „paideia” jest wychowanie, trenowania ciała, rozwijanie intelektu, wyrabianie ducha. „Synu mój, nie lekceważ wychowawczych działań Pana – czytamy w liście do Hebrajczyków – nie upadaj na duchu, gdy On cię ćwiczy” (por. Hbr 12,5). Takie jest znaczenie tekstu, który w nieco innym tłumaczeniu słyszymy z ambony: „nie lekceważ karcenia Pana, gdy On cię doświadcza”. Dalej słyszymy w XXI niedzielę zwykłą: „kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje” (Hbr 12,6). Otóż, ani nie karci, ani nie chłoszcze (gr. mastigo) lecz wychowuje i koryguje. Grecki termin należałoby tłumaczyć nie jako „chłosta” lecz jako „przywoływanie do porządku”. Bóg przywołuje człowieka do porządku pomagając mu w dokonywaniu mądrych wyborów.
Człowiek karany jest nie przez Boga, lecz przez konsekwencje swoich niewłaściwych wyborów, przez rezultaty swoich grzesznych postaw. Natomiast Bóg, jak dobry trener, ćwiczy nas, byśmy nie ulegali pokusom i godnie znosili wszelkie przeciwności losu nie tracąc pogody ducha. Jest dobrym wychowawcą, który nie chłoszcze swoich dzieci, lecz wychowuje je do życiowej mądrości przeprowadzając przez kryzysy i próby.
A gdy któreś dziecko upadnie, dobry Ojciec podnosi je i motywuje do podjęcia kolejnej próby pobicia życiowego rekordu w miłowaniu bliźniego, w niemyśleniu o sobie.
Bóg jest sędzią, który usprawiedliwia, trenerem, który motywuje i hojnym darczyńcą, który obdarowuje mocą. Tak jak Jego królestwo nie jest z tego świata i polega na służeniu, a nie na rządzeniu, tak też jego władza sędziowska nie polega na wskazywaniu przegranego, lecz na jego usprawiedliwianiu.
Bóg jest wychowawcą niepokornych i złych, a nie ich katem.
Źródło: jezuici.pl
Spokojnie można mówić o tym, że Bóg karci człowieka.
Po pierwsze, ze względu na słownictwo. W tekstach, które mówią o karceniu (por. Syr, 18,13, Hb 5,17, Hbr 12,5-11, Ap 3,19) występują zasadniczo trzy słowa: „paideo”, (znaczy „wychowuję” ale także może znaczyć „karzę”), „elencho” („przekonuję”, „poprawiam”, „karcę”) „mastigo” („chłoszczę”, „karcę”).
Po drugie, ze względu na ideę – zawsze kara od Boga miała na celu dobro człowieka, charakter wychowawczy. Problemem bowiem nie są słowa: „karze” czy „karci”. Problemem jest pytanie, czy Bóg może zesłać/dopuścić cierpienie dla dobra człowieka. I odpowiedź Biblii brzmi: Tak. Może. „Karę Bożą” w pewnym sensie można porównać do usuwania zębów jako „kary” za to, że się zepsuły, albo odcięcia ręki jako kary za to, że jest chora (ale w celu ratowania reszty ciała), albo niedopuszczenie człowieka do wykonywania zawodu lekarza ze względu na brak kompetencji. Celem jest zawsze dobro człowieka. Bóg karze, bo jest dobry. Gdyby nie był dobry, nigdy by nie ukarał, czyli pozwoliłby na jeszcze większe nieszczęście.
Po trzecie, ze względu na starożytny system wychowawczy. Dla nich to było normalne, że nie ma wychowania bez karcenia i nigdy nie rozumiano kary jako czegoś negatywnego. Dlatego nie mieli problemów, żeby mówić o tym, że Bóg karze.
Po czwarte, o. Augustyn Jankowski OSB, człowiek pełen dobroci, redaktor Biblii Tysiąclecia, specjalista najlepszy w Polsce od Apokalipsy, nie tylko biblista ale i filolog klasyczny przetłumaczył Ap 3,19: „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę” (Ap 3,19).
Dla mnie idea Bożej kary nigdy nie kłóciła się ani miłością ani z dobrocią Bożą. Może bardziej lubię słowo „konsekwencje” albo „wymagania”, ale to tylko kwestia słówek. Idea ciągle pozostaje ta sama. Nie wychowuje ten, który tylko nagradza, który zawsze ucieka od krzyża.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. (Iz 53,4-6)
PS. W tym kontekście zdanie „Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze” jest dla mnie równoznaczne ze stwierdzeniem: „Bóg reaguje na nasze czyny tak, aby z tej reakcji wyszło nasze dobro, nawet gdyby Boża reakcja miała nas boleć”.
Źródło tekstu: blog.gosc.pl