5 niedziela zwykła, rok B
„Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16)
HOMILIA 1
1. Kiedyś chodząc po kolędzie spotkałem adepta sztuki magicznej, cyrkowej. Zapytałem go o różne sztuczki, trochę się powymądrzałem i poprosiłem, żeby zrobił jakąś sztuczkę na moich oczach. Na moich oczach zniknęła chusteczka. Po chwili zaistniała na nowo. Byłem w szoku. Oczywiście zdradził mi metodą, która jest banalnie prosta.
2. Okazało się, że nie ma tu jakichś cudownych mody, promieni, zaklęć, czary – mary, ale prosty chwyt i mały przedmiot, ukryty przed obserwującą osobą.
3. Na zewnątrz ciekawość, w środku profesjonalizm i zawodowa tajemnica. mówię o tym, ponieważ obrazuje to – oczywiście w pewnym stopniu – działanie i misję Jezusa.
4. Co widzieli ludzie? Chromi chodzą, głusi słyszą, niewidomi widzą, opętani, odchodzą wolni, chora teściowa usługuje posiłkiem.
5. Czego nie widzieli? Źródłem mocy i miłości Jezusa, która dotykała i uzdrawiała ludzi jest zawsze Jego więź z Ojcem w Duchu Świętym, to była Jezusowa „zawodowa tajemnica”.
6. To jest serce Jezusowej misji. Każde słowo nauczania, każdy czyn dla ludzi, dzieło zbawienia od Wielkiego Czwartku – sercem jest więź z Bogiem – modlitwa na osobności.
7. W Kościele uczymy się modlitwy od dziecka – znaku krzyża, Aniele Boży, potem innych modlitw…
8. Warto sobie jednak zadać pytanie: na ile modlitwa – więź z żywym Bogiem jest dla mnie źródłem słów, decyzji, zachowań w codziennym życiu. Na ile jest „tajemnicą zawodową” chrześcijanina, która owocuje potem w życiu?…
Gidle, 4 lutego 2018, rok B; Wiktorówki, 7 lutego 2021, 5 niedziela zwykła, rok B; Hi 7,1-4.6-7; Ps 147A; 1 Kor 9,16-19.22-23; Mk 1,29-30
HOMILIA 2
1. Pierwsze rozdziały Ewangelii wg św. Marka to lista ludzkiej biedy oraz uzdrowicielskiej działalności Pana Jezusa. Jezus szybko staje się z tego powodu sławny, idą za Nim tłumy ludzi, mnóstwo chorych.
2. Każde uzdrowienie to nie tylko „działalność medyczna”, ale przede wszystkim to znak działania Bożej mocy. W Izraelu tylko Bóg mógł uzdrawiać, a człowiek – tylko Jego mocą. Jezus od początku przychodzi pełen Bożej mocy, a ona doskonale „pasuje” do ludzkich spraw i problemów.
3. Gdyby zatrzymać się tylko na cudotwórstwie Jezusa, to dołączymy wtedy do tłumu ciekawskich i potrzebujących… Ale najbardziej moc Jezusowa pasuje do naszych przecież spraw… Dla nas jest On znakiem miłości Ojca, darem zbawienia, pociechą duszy i nadzieją…
4. Prośmy z jednej strony o zdrowie ciała, błagajmy o zdrowie duszy. Szukajmy ze wszystkich sił znaków Bożego działania.
Gidle, 8 lutego 2015, 5 niedziela zwykła, rok B, Hi 7,1-4.6-7; Ps 147A; 1 Kor 9,16-19.22-23; Mk 1,29-30
HOMILIA 3
1. Gdy miesiąc temu zapraszałem Państwa do potraktowania codziennych fragmentów Ewangelii wg św. Marka jak rolek w telefonie, nie przypuszczałem, że przyjdzie taki moment, że te rolki mnie wyrolują i zmielą. Jak dziś!
2. Przyjrzyjmy się szerzej, co dzieje się w dzisiejszych tekstach!
2. Fragment z mowy Hioba:
- najbardziej dramatyczny moment księgi, bo trzej przyjaciele Hioba chcieli wpłynąć na niego, aby przyznał się do niegodziwości, której on sam nie popełnił,
- oburzeni jego uporem po prostu fizycznie odwracają się plecami – nie chcą go widzieć
- dlatego tuż przed tym czytaniem mówi do nich „Spójrzcie na mnie! Nie skłamię wobec was!”
- bezskutecznie! lecz – o dziwo – ten dramatyczny moment przynosi przemianę w postawie Hioba: zwraca się do Boga! już nie wątpi w sens życia, nie chce już śmierci,
- Hiob przechodzi od negacji życia do stanu, który i nam jest nieobcy: do refleksji nad przemijaniem, jak szybko ten czas leci…
- i jak szybko te rolki przewijamy, tak ta właśnie daje do myślenia – to bojowanie, służba, życie, dni i noce – dla człowieka, wobec Boga.
3. A Bóg? Jakby nigdy nic ogarnia cały ten świat… skoro psalmista woła: „On leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany. On liczy wszystkie gwiazdy i każdej imię nadaje”.
4. On jest prawdziwym Bogiem i Panem, widzi i dostrzega to, co małe, ukryte i ogromne w Kosmosie.
5. On dostrzega też szaleństwo głoszenia Ewangelii przez św. Pawła! Poświęcenie temu dziełu życia, aby choć garstkę ocalić od piekła.
6. Bóg dostrzega też chorą teściową Piotra, ale przyjmie wielu chorych i udręczonych, gdy przyjdą z prośbą o zmiłowanie i zdrowie.
7. Tak wielu będzie ich czekać z nadzieją i pragnieniem, tłum ludzi u drzwi Piotra. I to właśnie z ponagleniem? z pretensją? przymuszeniem? wyrzutem? „WSZYSCY CIĘ SZUKAJĄ!”
8. „Wszyscy Cię szukają” – to jest najlepsza rolka na dzisiaj. To jest zadanie i misja dla Kościoła naszych czasów, na drogach synodalnych i każdych innych. Przede wszystkim na drogach naszej modlitwy!
9. Wszyscy, min.: obarczeni Hiobowym trudem, zmagający się z Tobą, przyjaciele wierni i niewierni, zranieni na duszy, zapatrzeni w gwiazdy, misjonarze i nieliczni ocaleni, teściowe – chore i zdrowe, uzdrowieni i uwolnieni, zaczytani i wyrolowani… WSZYSCY CIĘ SZUKAJĄ!
10. Bo jesteś „wielki i potężny”, a Twoja mądrość niewypowiedziana.
Radonie, 5 niedziela zwykła, rok B, 4 lutego 2024, Hi 7,1-4.6-7; Ps 147A; 1 Kor 9,16-19.22-23; Mk 1,29-30
HOMILIA 4
Przysłuchuję się burzliwej dyskusji na temat proponowanych podatków, którymi mają być objęte ofiary składane przez wiernych w świątyni. Usiłuję rozpoznać postawy dyskutantów. Jeden z nich jest wyraźnie pod wpływem rozwiązań amerykańskich. On przewodzi dużej grupie, która jest zwolennikiem opodatkowania wszystkiego, co Kościół ma wartościowego. Obrońcy kasy państwowej czują się nieco zakłopotani, gdy trzeba odpowiedzieć na pytanie, kiedy i ile ostatnio złożyli na ofiarę w świątyni. Okazuje się, że już dawno regularnie we Mszy św. nie uczestniczą, a jeśli są na niej obecni, pieniędzy na ofiarę nie dają. Wyraźnie jednak mają ochotę coś z tego ofiarnego koszyka wziąć, jeśli nie wprost do swojej kieszeni, to przynajmniej do kasy państwowej.
Dyskusja się kończy, gdy trzeba odpowiedzieć na pytanie: czym dla każdego z nich jest Kościół? Zwolennicy podatków jednoznacznie opowiadają się po stronie przedsiębiorstwa o wysokich obrotach pieniężnych i dużym majątku, tak w postaci ruchomości, jak i nieruchomości. Kościół, według nich, to dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. Przy takim ustawieniu przywódcą jest wielbiciel amerykańskiego modelu życia.
Pytam go wprost, gdzie w jego wizji Kościoła jest miejsce na ewangeliczną bezinteresowność. Dlaczego wszystko ma być kontrolowane, rozliczane, podatkowane, a nie może być wielkiego dzieła miłosierdzia, dobroci, wolności, zaufania. Dlaczego nie można głosić Ewangelii za darmo i dlaczego nie można składać ofiar na dobre cele bez opodatkowania. Dlaczego dar złożony Bogu i pozostały do Jego dyspozycji ma być objęty podatkami? Na każde pytanie ma jedną odpowiedź. Tam, gdzie są pieniądze, musi być rozliczenie, a państwo nie może pozwolić na operowanie pieniędzmi bez procentów dla siebie.
Uczestnicy dyskusji odczuwają w tym momencie zagrożenie. Jeden z nich głośno woła, że taki Kościół będzie instytucją, w której ludzie się poduszą. Kościół musi być ponad instytucjami, a skoro zdał egzamin z zaufania społecznego, może z wielkim pożytkiem na zasadzie wolności dysponować składanymi ofiarami pieniężnymi. Sprowadzenie Kościoła do przedsiębiorstwa jest nieporozumieniem, bo jeśli zabraknie ofiar, trzeba będzie ogłosić jego upadłość, niewypłacalność, a nawet go zlikwidować.
Konsekwencje są smutne. Jest coś z tego widma w Kościele amerykańskim, który Ewangelię zostawił Murzynom, a sam udoskonalił swoją strukturę w duchu dobrze działającego przedsiębiorstwa. Zostawienie Ewangelii w „Chacie wuja Toma” ma swoje bardzo przykre konsekwencje dla Kościoła amerykańskiego. Przedsiębiorstwo musi mieć na uwadze klientów, których obsługuje, musi się dostosować do ich wymagań. Tak się też dzieje. Trzeba godzić się na rozwody, antykoncepcję, homoseksualizm, aborcję, wolne związki itp. Jeśli żądania klientów nie zostaną spełnione, mogą przejść do innego religijnego przedsiębiorstwa, a takich na ziemi amerykańskiej są setki.
Sw. Paweł, doskonale znając strukturę podatkową zarówno w Cesarstwie Rzymskim, jak i w synagodze oraz Świątyni żydowskiej, odciął się zdecydowanie od takiego ustawienia ofiar w Kościele. Postawił na bezinteresowność. Sam głosił Ewangelię za darmo, bez żadnej zapłaty i wzywał innych do ofiarności na rzecz potrzebujących, a nawet organizował składki dla ubogich braci w Palestynie.
Bezinteresowność otwiera perspektywę wolności i Kościół, ile razy staje przed niebezpieczeństwem zamienienia się w przedsiębiorstwo, ratuje się przez wejście na drogę bezinteresownej miłości. Wymyka się wówczas z sieci zastawionej na niego przez świat, a równocześnie pociąga ku sobie ludzi wielkiego ducha, dając im przestrzeń wolności.
Podejście do pieniędzy w Kościele wymaga wielkiej bezinteresowności, zarówno od tych, którzy ofiary składają, jak i od tych, którzy nimi dysponują. Rozliczenie jest potrzebne na zasadzie zaufania, ale opodatkowanie bezinteresownych dzieł dobrych, które Kościół prowadzi, jest jedną z metod ich niszczenia. Na szczęście mądra bezinteresowność jest mocniejsza niż wszystkie instytucjonalne przepisy i zawsze jako wolna wznosi się ponad nimi.
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 6/94, 5 niedziela zwykła, rok B, Hi 7,1-4.6-7; Ps 147A; 1 Kor 9,16-19.22-23; Mk 1,29-30