19 grudnia, Adwent
HOMILIA 1
1. W małżeństwie oboje małżonków zbawia się wspólnie. Potrzeba wiary jednego i drugiego. Każdy z nas ma jednak swoje „tempo”, swój czas.
2. Dobrze jest, gdy jedna strona pociąga za sobą drugą przez cierpliwość i dojrzalszą wiarę.
3. Prośmy, aby cierpliwości i wiary nigdy nie zabrakło.
Gidle, 19 grudnia 2019, Sdz 13,2-7.24-25a; Ps 71; Łk 1,5-25
HOMILIA 2
1. Zachariasz nie miał takiej wiary, jak Maryja i Józef. Dlatego potrzebował znaku.
2. Niemożność mówienia była takim znakiem. To nie była kara za niewiarę. To był znak, który doprowadził go do wyznania wiary.
3. Było to jak gorzkie lekarstwo. Pomogło! Nie wszystkie leki muszą być słodkie!
Gidle 19 grudnia 2017, Sdz 13,2-7.24-25a; Ps 71; Łk 1,5-25
HOMILIA 3
1. Przykro było patrzyć na Zachariasza i Elżbietę. „Byli sprawiedliwi wobec Boga…” – czyli byli dobrymi i pobożnymi ludźmi.
2. „Nie mieli dziecka” – oznaczało to w oczach ludzi przekleństwo ze strony Boga, brak błogosławieństwa, odwrócenie się Boga od nich…
3. W końcu Bóg spełnia prośby Zachariasza. Mimo jego niedowierzania…
4. W modlitwę zanoszoną długo, bezskutecznie może wkraść się niedowierzanie, zwątpienie, rezygnacja, formalizm…
5. Bogu to jednak nie przeszkadza. Biblia jest pełna takich modlitw, które bardzo szczerze, aż do bólu, wyrażają to, co w człowieku siedzi.
6. Boże, niech Twoje słowa spełniają się w swoim czasie, w czasie, który Ty znasz jedynie. Tobie ufamy!
Gidle, 19 grudnia 2018, Sdz 13,2-7.24-25a; Ps 71; Łk 1,5-25
HOMILIA 4
1. Czy marzenia się spełniają? Nie. Marzenia się spełnia. I to jest prawda i przygoda płynąca z dzisiejszych czytań. Rodzice marzyli o dziecku. To nie tylko pociecha z większej rodziny, ale i zabezpieczenie spokojnej starości w czasach, gdy nie było renty czy emerytury, ale jedynie na rodzinie opierał się los.
2. Na naszych oczach dzieją się cuda. Trzeba tylko jednej rzeczy – wierzyć, że to, czego pragniemy, jesteśmy w stanie osiągnąć. Bez tej wiary nawet Bóg czasami jest bezradny. Bo widzi nasze prośby, ale nie widzi tego, że wierzymy, że to jest możliwe.
3. Dzisiaj zapraszam was do marzeń, do przygody zwanej marzeniami. Na przyszły rok, na kilka przyszłych lat. Może na najbliższy tydzień.
4. Jezu, popatrz na nasze marzenia. Pomóż nam je spełnić. Twoja moc i miłość niech towarzyszy naszym planom. Wtedy na pewno będą udane.
Poznań, Roraty w LSU, czwartek 19 XII 2013, Sdz 13,2-7.24-25a; Ps 71; Łk 1,5-25
HOMILIA 5
1. Tam, gdzie mieszkają abstynenci, sklep z alkoholem się nie utrzyma. Tam, gdzie mieszkają hippisi lub nazirejczycy, ani fryzjer, ani barber nie będzie miał z czego żyć.
2. Boże, Ty posyłasz swoich aniołów do tych, którzy wierzą lub nie, aby działać cuda w ich życiu. Niech i nam przyniosą pokój serca, abyśmy opowiadali o Twojej potędze i głosili Twoje cuda.
Radonie, 19 grudnia 2022, Sdz 13,2-7.24-25a; Ps 71; Łk 1,5-25
HOMILIA 6
1. Ładnie ktoś opisał tę sytuację Zachariasza: „W ludzkim świecie są radości, które przychodzą za późno, i nie ma już sił, by się nimi cieszyć. Zachariasz pogodził się ze swoim losem. Zachował się racjonalnie. Byłby uznany za szalonego, gdyby mimo podeszłego wieku czekał na dziecko. Dotknęła go niemota. Niemota nie jako kara, ale jako rewitalizująca łaska. Ma być sam ze sobą, ma milczeć, aby w tym milczeniu wszystko, co było umarłe z jego marzeń, próśb – ożyło, by mógł potem zaśpiewać prorocze BENEDICTUS! (Marian Grabowski, Obumarłe pragnienie, liturgia.pl, dostęp: grudzień 2023).
Radonie, 19 grudnia 2023, Jer 23,5-8; Ps 72; Mt 1,18-24
LEKTURA DODATKOWA
Krytyka literacka:
W ramach analizowanego tekstu mamy dwie wyraźnie dające się wydzielić części: Wersety 1,1-4 stanowią wstęp do całej Ewangelii. Można określić go mianem prologu dzieła. Wersety 1,5-25 stanowią natomiast pierwszą odsłonę opisywanych w dziele wydarzeń. Jako wprawny narrator Łukasz kładzie podwaliny pod historię Jezusa ukazując także w szczególny sposób postać Jana Chrzciciela, który Go zapowiada. Zapowiedź narodzenia Jana i zapowiedź narodzenia Jezusa, historia ich spotkania w łonie matek, narodziny i obrzezanie obydwu splatają się w historii Łukasza ukazując już we wstępie szczególne miejsce jakie każdy z nich na swój sposób odegrają w historii zbawienia. Opisywany tekst wersetów 5-25 nie jest więc tylko nieistotnym wstępem, ale jest nośnikiem bardzo istotnego teologicznego przesłania. Jednocześnie przypominając tak bardzo historie wielu bohaterów Starego Testamentu wskazuje na doniosłość bohaterów opowiadania dla całej historii zbawienia.
1,1-4: Od strony językowej tekst prologu odznacza się wykwintnym stylem. Od strony gatunku, tekst wersetów 1-5 spełnia greckie klasyczne wymogi takiej części dzieła. Swoje opowiadanie pragnie autor umieścić wśród innych dzieł ówczesnej literatury, kierując je do chrześcijan pogańskiego pochodzenia, zazwyczaj pozostających pod mocnym wpływem kultury hellenistycznej.
Łukasz powołując się na źródła pisze o naocznych świadkach. Takie świadectwo miało najważniejszy walor dowodowy w starożytnym świecie. Intencją która towarzyszy autorowi kiedy dedykuje swoje dzieło Teofilowi jest utwierdzenie w pewności nauk, a więc dzieło z założenia adresowane jest do ludzi, którzy już poznali Ewangelię i Jezusa.
1,5-25: Zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela żywo przypomina wiele historii Starego Testamentu i ich postaci takich jak Abraham i Sara, Anna i Elkana – rodzice Samuela, W pewnych elementach historia przypomina historię Gedeona i Samsona. Tekst Łukasza ma bardzo podobną strukturę do tekstów: Rdz Sdz 6,11-24; 13,2-24 (historie objawienia anioła Gedeonowi oraz zapowiedź narodzin Samsona). Widzimy też elementy wspólne z Rdz 17,1-22 i Wj 3,1-4 (to ostatnie to powołanie Mojżesza), a także z powołaniem Jeremiasza (Jr 1,1-10) i narodzin Samuela (1 Sm 1,1-20). Wszystkie one są tekstami o powołaniu, misji wyznaczonej danej postaci albo zapowiedź narodzenia takiej postaci. Za każdym razem chodzi o kogoś, kto ma do spełnienia zadanie bardzo ważne z punktu widzenia historii zbawienia.
Powyższe przedstawienie prowadzi do wniosku, że odstrony gatunku mamy tu elementy opowiadań o narodzinach wielkich postaci i elementy opowiadania o powołaniu.
Orędzie teologiczne:
Łk 1,1-4: Prolog nie jest pozbawiony sam w sobie pewnego orędzia. Podając intencję autora stanowi w dużej mierze klucz interpretacyjny całego dzieła.
Pisana zgodnie z klasycznymi greckimi wymogami historii ewangelia podając, że przedstawia wydarzenia „po kolei” nie koniecznie musi podawać je chronologicznie w dzisiejszym rozumieniu historycznej ścisłości. Podaje pewną logiczną sekwencję zdarzeń zgodnie z logiką dzieła zbawczego. Komentatorzy piszą, że w związku z tym, że nawet świadkom trudno byłoby nieraz podać właściwą kolejność wydarzeń, prezentowane są one w kolejności urzeczywistniania się Bożych obietnic. Normalnym było w tym czasie podporządkowywania chronologii wydarzeń głównej idei tekstu. Jednocześnie jednak Łukasz pisząc, ze tekst ma utwierdzać w wierze, ukazuje, że wszystko to, co potrzebne do wiary zostało oddane zgodnie z naocznym świadectwem.
Łukasz wydarzenia ukazuje „od początku” o czym przekonujemy się czytając już wersety 1-25. Sięgnie tu nie tylko do narodzin Jana i Jezusa, ale także do wydarzeń, które je poprzedzają rzucając światło na misję i historię tych postaci.
Łk 1,5-25: podstawowe orędzie tekstu to ukazanie powołania Zachariasza i Elżbiety do bycia rodzicami Jana oraz orędzie o Janie, które stawia go w szeregu wielkich postaci historii Zbawienia. Jest to więc zarówno tekst o rodzicach jak i zapowiedzianym dziecku.
Werset 6 przedstawia Zachariasza i Elżbietę jako ludzi sprawiedliwych wobec Boga – chodzący ideał życia religijnego. Ich postępowanie określone jest mianem nienagannego. Sytuacja ich jednak wydaje się kontrastować z tym opisem. Zgodnie ze starotestamentalną zasadą retrybucji winni cieszyć się błogosławieństwem Bożym, którego jednym z głównych wyrazów było potomstwa. Brak potomstwa skazywał na społeczne napiętnowanie. Ewangelista informuje nas także o podeszłym wieku naszych bohaterów.
Sytuacja bezpłodności Elżbiety stanie się jednak tłem dla objawienia się Bożego działania. Postawi ono Elżbietę w szeregu wielkich bohaterek Biblijnych obok Sary, Rebeki, żony Izaaka, Racheli czy Anny – matki Samula. Sytuacja Zachariasza i Elżbiety bardzo przypomina sytuację Abrahama i Sary. Starość nie przekreśla bowiem możliwości Bożego działania a umożliwia podkreślenia Bożej interwencji w losy tej konkretnej pary rodziców.
Bardzo szczególne są okoliczności objawienia, jakie ma Zachariasz. Z jednej strony dokonuje się ono wtedy, kiedy spełnia właściwe swojemu powołaniu czynności (co jest zgodne z niektórymi historiami Starego Testamentu, jak w wypadku Gedeona) z drugiej strony możliwość złożenia ofiary kadzenia, która losem przypadła na Zachariasza zdarzała się nieraz tylko jednokrotnie w ciągu całego życia kapłana, stąd jest to uroczysty moment i posługa, która odbywa się w samym religijnym i duchowym centrum Izraela, u progu Przybytku świątyni. Dalej mógł już tylko wejść arcykapłan raz do roku. Objawienie ma więc wyjątkowo uroczysty charakter co podkreśla jego doniosłość.
Anioła Zachariasza wita charakterystycznymi słowami „Nie bój się”. Lęk jest naturalną reakcja wobec Bożego i anielskiego objawienia. Takie same słowa usłyszy potem Maryja w scenie zwiastowania.
Choć tekst nie mówi o tym, żeby Zachariasz się modlił, pojawienie się anioła zostaje powiązane z jego modlitwą. („Twoja prośba została wysłuchana”). Zapewne była to modlitwa o potomstwo, którą Zachariasz zanosił przez swoje życie, ale także może to oznaczać łaskawe przyjęcie całego życia i postawy Zachariasza. Podobnie jak to było w historii Tobiasza w księdze jemu poświęconej.
Bóg odpowiada na brak. Doświadczenie dotkliwego braku (np. potomstwa) staje się przestrzenią działania łaski Bożej objawionej obietnica usunięcia tego braku). Dokładnie tak stało się w historii Abrahama. Za każdym razem jest to zaproszenie do zaufania Bogu. Obietnica, odpowiedź człowieka, jej spełnienie, wszystko to prowadzi człowieka swoistą drogą duchowej formacji, którą najlepiej widać u Abrahama.
Zachariasz reaguje pytaniem. Nie jest on w tym odosobniony. O znak prosił wcześniej Gedeon. Także Maryja będzie dopytawać o sposó realizacji zapowiedzi anioła. Zachariasz pyta: „«Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku»” Pytanie wyraża pewna wątpliwość, ale ma ona obiektywny charakter. Dlatego otrzyma znak. Będzie nim odebranie mowy, które być może wiązało się także z odebraniem słuchu. Znak ten ustąpi dopiero, kiedy obietnica się spełni. Dla niego jednak i dla tych, którzy będą świadkami widzenia, będzie jasne, że faktycznie doświadczył on Bożej interwencji. Że wszystko to nie zdawało mu się.
Anioł opisując postać zapowiedzianego dziecięcia podaje też kilka istotnych informacji będących nośnikami orędzia tego tekstu:
- imię Jan (Johanan) oznacza „Jahwe okazał łaskę”. Odnosi się do sytuacji Elżbiety i Zachariasza, ale zważywszy jaką Jan otrzyma misję, może być także jej wyrazem. Wszakże misja Jezusa, którą będzie zapowiadał jest okazaniem łaski,
- nie będzie pił wina i sycery – te wymogi stawiają go obok Samuela i Samsona w gronie Bożych nazirejczyków. Abstynencja miała być szczególnym wyrazem życia oddanego tylko Bogu.
Napełnienie w łonie matki Duchem Świętym jest szczególną zapowiedzią, która pokazuje wybranie do szczególnej misji. Jest to godne z teologią Księgi, która podkreśla rolę Ducha Świętego w historii zbawienia. Jednocześnie ukazuje wybranie Jana, stawiające go w szeregu proroków przekazujących wolę i słowa Boga.
Misja Jana będzie polegać na nawróceniu ludzi ku Bogu – to było misją proroków. Przesłanie to podkreśla jeszcze określenie mówiące o mocy i duchu Eliasza, którego zresztą przyjścia przed pojawieniem się mesjasza oczekiwali żydzi (Ml 3,23-24)
Ma też skłonić serca ojców nakłonić ku dzieciom (to także nawiązanie do Ml 3,24) i przygotować Panu lud doskonały. Łukasz więc precyzyjnie opisuję w tej scenie misje Jana chrzciciela – proroka, który przygotuje nadejście Jezusa.
Ojcowie Kościoła:
Orygenes: W odniesieniu do Nowego Testamentu także “wielu próbowało” napisać Ewangelię, ale nie wszyscy zostali zaakceptowani. Powinniście wiedzieć, że nie tylko cztery Ewangelie, ale bardzo wiele zostało skomponowanych. Ewangelie, które mamy, zostały wybrane z tych Ewangelii i przekazane kościołom. Wiemy to z własnego prologu Łukasza, który zaczyna w ten sposób: “Ponieważ wielu próbowało sporządzić zapis”. Te słowo “próbowało” implikuje oskarżenie przeciw tym, którzy zaangażowali się w pisanie ewangelii bez łaski Ducha Świętego. Mateusz, Marek, Jan i Łukasz nie “próbowali” napisać. Oni napisali swoje Ewangelie, kiedy zostali napełnieni Duchem Świętym. Stąd “wielu próbowało skomponować zapis tych wydarzeń”, które są jasne dla nas.
Orygenes: Rozważ czemu o wielu świętych kobietach w Pismach napisano, że były bezpłodne, jak sama Sara, teraz Rebeka. Także Rachela, ukochana Izraela była bezpłodna. O Annie także, matce Samuela, zostało napisane, że była bezpłodna. Także w Ewangelii, podano o Elżbiecie, że była bezpłodna. W tych wszystkich przypadkach ten termin jest użyty, ponieważ po tej jałowości wszystkie urodziły święte osoby.
Pseudo-Dionizy: Zauważam, że tajemnica miłości Jezusa do rodzaju ludzkiego została wpierw objawiona aniołom, I że aniołowie podzielili się tym darem wiedzy z nami. To za sprawą bardzo bliskiego Bogu Gabriela (org. the most divine), który poprowadził Zachariasza, głównego kapłana, do tajemnicy, że wbrew wszelkiej nadziei i przez łaskę Bożą, będzie miał syna. Jego syn będzie prorokiem Boskiego i ludzkiego dzieła Jezusa, który miał objawić się dla zbawienia świata.
Odniesienia w kulturze:
W malarstwie zazwyczaj przedstawia się scenę nadania imienia Janowi lub Elżbietę w scenie nawiedzenia lub w scenie ilustrującej narodzenie Jana. Istnieją także przedstawienia ukazujące Objawienie dane Zachariaszowi w świątyni. Atrybutami św. Zachariasza są: gałązka oliwna w ręce, imię Jan; czasami jest przedstawiany na ośle jako zapowiedź Chrystusa triumfującego w Niedzielę Palmową.
Aktualizacja w życiu i nauczaniu Kościoła:
Świętych Elżbietę i Zachariasza wspominamy dnia 5 listopada. Ich rolą w historii zbawienia było rodzicielstwo względem tego, kto miał poprzedzić zbawiciela. Brak potomstwa, którego doświadczali jest zgodny z tym, co pisze katechizm o małżeństwie:
1652 „Z samej zaś natury swojej instytucja małżeńska oraz miłość małżeńska nastawione są na rodzenie i wychowywanie potomstwa, co stanowi jej jakoby szczytowe uwieńczenie”
1653 Płodność miłości małżeńskiej obejmuje także owoce życia moralnego, duchowego i nadprzyrodzonego, jakie przez wychowanie rodzice przekazują swoim dzieciom. Rodzice są głównymi i pierwszymi wychowawcami swoich dzieci. W tym sensie podstawowym zadaniem małżeństwa i rodziny jest służba życiu.
1654Małżonkowie, którym Bóg nie dał potomstwa, mogą mimo to prowadzić głębokie życie małżeńskie z ludzkiego i chrześcijańskiego punktu widzenia. Ich małżeństwo może wyrażać się owocnie przez miłość, otwartość na innych i ofiarę.
Źródło tekstu: biblista.pl
Pierwszą kobietą, która znalazła się najbliżej Jezusa (oprócz Maryi) była Elżbieta. W języku hebrajskim imię to może oznaczać „Bożą przysięgę” lub „Bożą pełnię”. Elżbieta pochodziła z kapłańskiego rodu Aarona. Wraz z mężem Zachariaszem, kapłanem byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich (Łk 1, 6). W ten sposób Stary Testament charakteryzował Noego, Abrahama czy Hioba. Zostali jednak poddani ogromnej próbie i cierpieniu. Nie mieli dzieci. Niepłodność w czasach biblijnych była uważana za przekleństwo i bardzo boleśnie przeżywana. Wiązała się bowiem z brakiem wsparcia i opieki w okresie starości. Sądzono ponadto, że jest widomym znakiem braku błogosławieństwa Boga, a w konsekwencji ludzkiej winy i grzechu. Do najbardziej znanych bezdzietnych kobiet należą: Sara (Rdz 16, 1), Rebeka (Rdz 25, 21), Rachela (Rdz 30, 1), matka Samsona (Sdz 13, 2) i Anna (1 Sm 1-2). Św. Łukasz podkreśla, że Elżbieta i Zachariasz byli sprawiedliwi. Ucina w ten sposób starotestamentalne jednostronne łączenie choroby i cierpienia z ludzkim grzechem.
Większość Żydów sądziła, że winę za brak potomstwa ponosi kobieta; stąd rabini na ogół dopuszczali rozwód i zawarcie ponownego małżeństwa. Elżbieta żyła więc w bólu i cierpieniu, ufając Bogu i mężowi, że nie pozostawi jej samej w cierpieniu, starości i „hańbie”.
Bóg odpowiedział na modlitwy i łzy Elżbiety, podobnie jak odpowiedział na wołanie Rebeki, Racheli czy Anny. W czasie ofiary kadzenia w świątyni jerozolimskiej objawił Zachariaszowi swoje plany. Elżbieta urodzi syna, który będzie człowiekiem wielkiego formatu (typu Eliasza), nawróci wielu do Boga i stanie się prekursorem Mesjasza. Podobnie, jak Samson będzie nazirejczykiem (por. Lb 6, 3n) i od urodzenia zostanie napełniony Duchem Świętym.
Wobec zdumiewających słów anioła Gabriela, Zachariasz prosi o znak. Podobnie uczynił Abraham (Rdz 15, 8), Gedeon (Sdz 6, 17.36-40), Ezechiasz (2 Krl 20, 8) i inni bohaterowie Starego Testamentu. Prośba Zachariasza wynika z jego realizmu i trzeźwego stąpania po ziemi. Wraz z żoną są już w podeszłym wieku. Określenie „posunięci w latach” może wskazywać, że małżonkowie mieli ponad sześćdziesiąt lat (C. Keener). Jednak w przeciwieństwie do innych, Zachariasz otrzymuje surowy znak. Zostaje pozbawiony mowy.
Scena zapowiedzi narodzin Jana Chrzciciela kontrastuje ze zwiastowaniem Maryi (por. Łk 1, 26-38). Zachariaszowi ukazuje się Gabriel w czasie uroczystej celebracji liturgicznej, w Jerozolimie, w świątyni, miejscu najświętszym dla każdego Żyda. Natomiast zwiastowanie narodzin Jezusa ma miejsce w Galilei, która jest synonimem prowincji, terenem najbardziej oddalonym od Świętego Miasta, skażonym przez pogan, naród, który żyje w ciemnościach (por. Iz 9, 1). Nazaret jest miastem bez historii, bez znaczenia, z którego (z definicji) nie może pochodzić nic dobrego: Czy może być co dobrego z Nazaretu? (J 1, 46).
Bóg w swoim działaniu jest wolny. Może działać i objawiać się w świątyni. Lecz jest także wolny w działaniu poza świątynią. Może przekazywać swoje orędzie za pośrednictwem najwyższego kapłana, celebransa, ale może je przekazywać także kobiecie w nieznanym mieście na peryferiach, której godności nikt nie jest w stanie zauważyć. W zapowiedzi danej Zachariaszowi to, co boskie objawia się w znamionach wielkości i podniosłości, ale właśnie przez to odsłania zwykłą twarz, która nie dziwi. W zwiastowaniu Maryi boskość manifestuje się w największej prostocie, w codzienności, i właśnie dlatego ujawnia tak niespodziewane i zaskakujące oblicze. Z jednej strony człowiek wstępuje do domu Pana, z drugiej – Bóg wchodzi do domu człowieka (B. Maggioni).
Również reakcja człowieka na nadzwyczajne interwencje Boże jest inna. Maryja milczy, rozważa w sercu, a następnie pyta i cierpliwie oczekuje na wyjaśnienia. Nie prosi o znak. Maryja nie zastanawia się nad mocą Boga, lecz pyta się o to, jaka jest Jego wola (B. Maggioni). Natomiast Zachariasz potrzebuje znaku. Jest nieufny, niedowierzający. Reakcja Zachariasza powtarza się często u ludzi, którzy zostali powołani do bliższego zjednoczenia z Bogiem. W chwilach podejmowania życiowych decyzji nierzadko odczuwają oni pokusę prośby o niezwykłe znaki. Choć stanąwszy w prawdzie, powinni uznać za wystarczające te, które już otrzymali (F. Fernandez-Carvajal). Pokusa nieufności jest „towarzyszką” życia duchowego. Mimo oczywistych znaków i bezpośrednich interwencji Boga wciąż chcemy jak Apostoł Tomasz zobaczyć, dotknąć, zmierzyć, zważyć, zanalizować, przeliczyć…
Znak, jaki otrzymał Zachariasz, był widoczny dla wszystkich. Rzucanie kadzidła na ołtarz całopalenia zajmowało zwykle niewiele czasu. Po tej czynności kapłan wracał, błogosławiąc zebrany i modlący się lud. Opóźnienie mogło zaniepokoić zgromadzone tłumy – może sądzili, że Zachariasz okazał brak bojaźni Bożej i padł martwy. Gdyby ofiara Zachariasza nie została przyjęta, podobny los spotkałby też ich modlitwy (C. Keener). Po dłuższej nieobecności Zachariasz wyszedł, aby udzielić błogosławieństwa (por. Lb 6, 24-26). Nie mógł jednak wydobyć żadnego dźwięku; poruszał jedynie ustami i dawał im znaki (Łk 1, 22). Podobna scena miała miejsce w Watykanie w czasie ostatniego błogosławieństwa papieża Jana Pawła II. Nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Mimika twarzy wyrażała jego pragnienie połączone z cierpieniem. Mógł jedynie wyciągnąć ręce, aby błogosławić… Błogosławieństwo niekoniecznie wymaga słów. Wymaga natomiast gestów wyrażających miłość.
Po zakończeniu służby Zachariasz powrócił do Ain Karem, miasteczka oddalonego ok. 7 kilometrów od Jerozolimy, by wraz z żoną w zaciszu domowym przeżywać radość tajemniczego działania Boga. Elżbieta odczytała ciążę jako wielki dar i zdjęcie hańby w oczach ludzi (Łk 1, 25). Słowa Elżbiety zawierają teologiczną myśl, będącą kluczem do zrozumienia całej Ewangelii: Bóg stoi po jej stronie i to On wyzwolił ją z poniżenia; to, co stało się jej doświadczeniem, daje nadzieję całemu ludowi – Bóg wyzwoli go z ucisku i niedoli (E. Adamiak).
Źródło tekstu: jezuici.pl
Samson
Biblijna Księga Sędziów przedstawia bohaterów, którzy stawali na czele zbrojnych wojowników z różnych pokoleń izraelskich i z ich pomocą przezwyciężali wrogów, ciemiężących naród, spełniając przy tej okazji rolę Bożego bicza. Bicz ten spadał na Izraelitów wtedy, gdy odstępowali od wierności Bogu i zapominali o zawartym z Bogiem przymierzu; nie miał on zupełnie zniszczyć grzeszników, ale miał otworzyć im oczy, by poznali zło czynione przez siebie, i aby się nawrócili.
Aż cztery końcowe rozdziały księgi (jeżeli nie liczyć umieszczonych po nich dodatków) poświęcone zostały postaci Samsona, który w odróżnieniu od wspomnianych powyżej bohaterów, jest bohaterem walczącym samotnie. Nie przewodzi walecznym oddziałom, ale sam jeden występuje przeciw kolejnemu wrogowi, w ręce którego Bóg wydał niewiernych Izraelitów, to znaczy przeciw Filistynom.
Filistyni byli wojowniczym ludem, który w ramach występującej w dwunastym wieku przed Chrystusem migracji tak zwanych Ludów Morza przybył do Kanaanu z basenu Morza Egejskiego i umocnił się na wybrzeżu Morza Śródziemnego na terenie między Gazą a dzisiejszym Tel Awiwem, tworząc tam ligę miast – państw. Ich ekspansja w głąb lądu doprowadziła do konfliktu z plemionami izraelskimi. Na początku trzynastego rozdziału Księgi Sędziów czytamy, że na czterdzieści lat zagarnęli niektóre ziemie tych plemion, zwłaszcza pokolenia Dana, z którego wywodził się Samson.
Biblijne opowiadanie o Samsonie ma charakter wybitnie legendarny, ale spod tej bogatej szaty literackiej wyłania się człowiek powołany przez Boga, który zadaje Filistynom dotkliwe klęski dzięki swojej nadzwyczajnej sile i przebiegłości.
Samson z postanowienia Bożego, zakomunikowanego jego rodzicom przez anioła, miał być nazirejczykiem. Nazwa nazireat pochodzi od hebrajskiego nazir, co oznacza oddzielony, poświęcony, wybrany. Był to człowiek ofiarowany Bogu. Początkowo nazirejczycy byli to ludzie specjalnie przez Boga wybrani.
Nazirejczyk zobowiązany był do powstrzymania się od strzyżenia włosów, od picia napojów sfermentowanych i od zaciągnięcia jakiejkolwiek nieczystości rytualnej. W późniejszych czasach nazireat stał się instytucją religijną, która opierała się na ślubach złożonych na określony czas albo na całe życie. Instytucję tę regulowało Prawo w Księdze Liczb (6,1-21).
Nazireat był szczególnym poświęceniem się człowieka dla Jahwe, a więc wejściem w Bożą sferę świętości. Przez ascezę, polegającą na powstrzymaniu się od pewnych rzeczy, nazirejczyk odcinał się od normalnego, sposobu życia (idea oddzielenia) i w ten sposób ofiarowywał swoją osobę Bogu jako szczególne narzędzie. Włosy, których nazirejczyk nie mógł strzyc, u wielu ludów uważane były za siedzibę tajemniczych sił cielesnych. To przekonanie rodziło się ze zjawiska stałego odrastania włosów. Chwytanie za włosy symbolizowało podporządkowanie sobie całego człowieka. Ta symbolika może tłumaczyć przepis o zachowaniu nienaruszonych włosów jako znaku całkowitego panowania Boga nad nazirejczykiem i jego zupełnego oddania się Panu.
W nazireacie można także widzieć tendencję antykananejską. Kananejczycy uprawiali kult natury i przede wszystkim czcili Baala, dawcę płodów ziemi, a zwłaszcza głównego z płodów Kanaanu, jakim były winogrona; nazirejczyk natomiast nie spożywał ani winogron, ani napojów z nich wyprodukowanych.
Samson był Bożym nazirejczykiem i dzięki temu odznaczał się nadzwyczajną siłą. Stał się zatem samotnym wojownikiem, zwalczającym Filistynów. Jego dzieje mówią o licznych wędrówkach, w czasie których szukał okazji do zwalczania Filistynów. W Timnie poznał filistyńską kobietę, która mu się spodobała; zapragnął zatem wziąć ją za żonę. Powróciwszy do rodzinnego Sorea, oznajmił rodzicom o swych planach, a oni, choć niechętnie, udali się z Samsonem do Timny, aby omówić sprawy matrymonialne. W drodze Samson rozerwał lwa, który stanął mu naprzeciw. Kiedy zaś powtórnie odbywali tę drogę dla zawarcia małżeństwa, Samson w padlinie lwa znalazł rój pszczół i miód. To wydarzenie posłużyło mu do ułożenia zagadki, jaką w dniach wesela zadał biesiadnikom, założywszy się z nimi o trzydzieści tunik lnianych i trzydzieści ozdobnych szat. Pytanie brzmiało następująco: Z tego, który pożera, wyszło to, co się spożywa, a z mocnego wyszła słodycz.
Filistyni nie mogli rozwiązać zagadki, ale Samson jej rozwiązanie zdradził swej żonie, a ona przekazała je rodakom. Samson udał się więc do Aszkelonu, gdzie zabił trzydziestu Filistynów dla zdobycia szat, które winien był dać tym, którzy powiedzieli mu rozwiązanie zagadki.
Po tym wydarzeniu Samson wrócił do domu rodzinnego, aby po kilku dniach znów zjawić się w Timnie. Tu przekonał się, że jego żona została oddana innemu. Jego zemstą było wpuszczenie lisów z pochodniami, przywiązanymi do ogonów, pomiędzy pola filistyńskie, co spowodowało spalenie pszenicy na pniu, a także winnic i oliwek.
Filistyni wtedy spalili żonę Samsona i jej ojca, a Samson stwierdziwszy, że nie spocznie, zanim nie zemści się na Filistynach, zadał im klęskę i udał się do groty skalnej w Etam. Filistyni natomiast najechali na kraj Judy w poszukiwaniu Samsona. Mieszkańcy Judy odszukali Samsona i związanego wydali w ręce Filistynów, on jednak rozerwał więzy i oślą szczęką wymordował tysiąc wojowników.
Po dwudziestu latach sprawowania sądów nad Izraelem Samson udał się do Gazy. Gdy przebywał tam u pewnej nierządnicy, mieszkańcy Gazy zaczaili się na niego przy bramie miejskiej. Samson jednak wyrwał bramę wraz z zaworami i zaniósł na górę w okolicy Hebronu.
Kolejna wędrówka zawiodła Samsona do doliny Sorek, gdzie zakochał się w kobiecie imieniem Dalila. Ta, namawiana przez Filistynów, chciała wydobyć z niego tajemnicę jego nadzwyczajnej siły. Kiedy w końcu uległ swej kochance i zdradził jej tajemnicę swej siły: Głowy mojej nie dotknęła nigdy brzytwa, albowiem od łona matki jestem Bożym nazirejczykiem. Gdyby mnie ogolono, siła moja odejdzie, osłabnę i stanę się zwykłym człowiekiem (Sdz 16,17), Filistyni ogolili Samsona podczas snu i mogli go ujarzmić. Wtedy wyłupili mu oczy i zaprowadzili do Gazy, gdzie w więzieniu musiał mleć ziarno.
Wędrówki Samsona zakończyły się więc w Gazie, nie zakończyły się jednak jeszcze jego nadzwyczajne czyny. Gdy bowiem odrosły mu włosy, Filistyni wyprowadzili go z więzienia i uczynili przedmiotem zabawy, którą urządzili na cześć swego bożka Dagona. Przy tej okazji składali Dagonowi podziękowania za uwolnienie ich od tak groźnego wroga, z którego teraz mogli się naśmiewać. Samson jednak, wezwawszy Boga na pomoc, chwycił kolumny podtrzymujące dom zabaw, wzruszył je i spowodował zawalenie się domu. Wraz z nim pod gruzami zginęły trzy tysiące rozbawionych Filistynów.
Dzieje Samsona przede wszystkim pouczają o mocy Bożej, w której może uczestniczyć wybrany człowiek, gdy spełnia warunki postawione mu przez Boga. Samson miał być nazirejczykiem, którego włosów nie dotknie nigdy brzytwa. Złamanie tego warunku pozbawiło Samsona siły i pozwoliło jego wrogom go ujarzmić. Samotny wędrowiec i bohater przegrał przez swój brak roztropności i przez uległość wobec kobiety, której nie mógł ufać. Jednak i potem, wybierając własną śmierć, okazał się groźnym dla wrogów. Jeżeli pewne czyny Samsona muszą budzić nasze zastrzeżenia moralne, trzeba pamiętać, że w tamtych czasach nie istniało jeszcze pełne Objawienie, które nas poucza o właściwym sposobie moralnego postępowania.
ks. Tomasz Jelonek, źródło tekstu: katolik.pl