4 niedziela Adwentu, rok A
Notatki internetowe o rozeznawaniu duchowym
WSTĘP
Dzisiaj mnóstwo radości podpowiada nam liturgia słowa, dzisiejsze czytania pełne są hałasu. Tak działa Boża moc, rozpala serce i zaprasza do tego, aby wielbić Boga. Także w te zbliżające się święta dziękujmy Bogu za Jego dary i wielbijmy Go całym sercem.
HOMILIA
- Te proste słowa, jakie Elżbieta wypowiedziała do Maryi – „Błogosławiona jesteś między niewiastami!” – kryją w sobie coś wyjątkowego.
- Dwa razy były już one wypowiedziane w Starym Testamencie, oba w ważnych okolicznościach
- Mianowicie w jednym i drugim przypadku tymi słowami uczczone zostały kobiety, które miały odwagę z narażeniem własnego życia zabić wodza śmiertelnie zagrażających ludowi Bożemu wojsk nieprzyjacielskich.
- Po raz pierwszy na słowa na te słowa zasłużyła dzielna Jael, która zwabiła do swojego namiotu Siserę, wodza wojsk kananejskich, a potem go zlikwidowała.
- Drugi raz na podobne słowa zasłużyła sobie dzielna Judyta. Oblężone przez nieprzyjaciół miasto już padało z wycieńczenia i wszyscy utracili nadzieję na jego ocalenie. Wtedy Judyta uzbroiła się wiarą w moc Bożą, udało się jej dotrzeć do wodza wojsk nieprzyjacielskich i tak skończyła się historia jego niecnego życia.
- Po raz trzeci te słowa – błogosławiona jesteś między niewiastami – wypowiedziane zostały właśnie do Maryi.
- Dlaczego właśnie do Niej – do cichej i skromnej Dziewczyny z Nazaretu – skierowano te słowa?
- Maryję Bóg postawił przeciwko nieprzyjacielowi, który doprowadził do grzechu prarodziców.
- To właśnie o Niej mówi proroctwo, jakie znajduje się niemal na samym początku Pisma Świętego, proroctwo wypowiedziane przeciwko szatanowi: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje, a Potomstwo Jej: Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15).
- W Maryi, w Jej życiu spełniły się te słowa!
- To dlatego w dwóch kluczowych momentach swojego życia – mianowicie w Kanie Galilejskiej, na samym początku swojej publicznej działalności, oraz u jej końca, kiedy był już przybity do krzyża – Jezus mówi do Matki: „Niewiasto”.
- Dzisiaj brzmi to słowo już niemodnie i trochę przestarzale. Ale nie da się go niczym innym zastąpić!
- Maryja jest Niewiastą w najwyższym tego słowa znaczeniu, błogosławioną między niewiastami, wybraną przez Boga do walki przeciwko Wężowi starodawnemu, naszemu największemu wrogowi.
- Wyraz „Niewiasta”, wypowiedziany przez Jezusa do własnej Matki, wyraża jedyne w dziejach świata powołanie, do jakiego Maryja została wezwana.
- Dziękujemy Ci, Maryjo, za Twoje serce otwarte na Boże działanie, za zgodę na współpracę z Bożym planem.
- Niech i w naszym życiu on się spełnia i spełniają się Boże słowa do każdego z nas…
Poznań, Msza św. południowa, sobota 21 XII 2013, IV niedziela Adwentu, rok A, Iz 7,10-14; Ps 21; Rz 1,1-7; Mt 1,18-24
HOMILIA 2
1. Zanim stajenka betlejemska napełni się światłem, zanim połamiemy się opłatkiem i złożymy sobie życzenia, zanim aniołowie obudzą w polu pasterzy, zanim wołek i osiołek spojrzą zdziwieni w żłób – zapytajmy z wiarą: po co właściwie są te święta? po co jest to całe świętowanie?
2. Odpowiedzi są trzy, a podsuwa je dzisiejszy fragment – początek Listu do Rzymian:
- święta są po to, aby wyznać wiarę w Boga, który przyszedł na świat jako prawdziwy człowiek, świętujemy po to, aby wspólnie okazać „posłuszeństwo wierze” – to znaczy z całym Kościołem wyznać: Jezus przyszedł na świat, aby pojednać nas z Ojcem przez narodzenie, życie, śmierć i zmartwychwstanie; wyznać, że w ubogich narodzinach objawia się chwała nieba,
- drugim celem jest „pozyskanie wszystkich pogan” – z tego powodu św. Paweł głosił Ewangelię – do dzisiaj jest to nasze zadanie, aby współczesnym poganom głosić potęgę i miłość Boga, okazaną w Jezusie Chrystusie; pozyskać, to znaczy być świadkiem Boga żywego,
- trzeci cel świętowania: oddać chwałę imieniu Jezusa Chrystusa, Pana i Zbawiciela; anioł mówi do Józefa: „nadasz Mu imię Jezus” – „Bóg zbawia”; po to jest świętowanie, aby w modlitwie, kolędach, rozmowach wybrzmiało imię Jezusa; w nim mamy opiekę i wsparcie; św. Bernard pisał: „Jezus, to imię jest miodem w ustach moich, słodką melodią w uszach, radosną uciechą w sercu”.
3. Naszą radość uroczystego świętowania wyrażamy na zewnątrz – światełka, choinki, podniosła atmosfera, opłatek – to są znaki naszego świętowania.
4. O znaku – widocznym i przekonującym mówi dzisiaj fragment z Izajasza. Bóg chce dać znak, ale człowiek nie chce go przyjąć. Bóg chce okazać swoją wszechmoc, otoczyć opieką Izraela, ale jego król tego po prostu nie chce. Król Achaz ma swoją decyzję.
5. Jest młodym królem, brak mu nie tylko doświadczenia, ale i zawierzenia Bogu. Wybrał wbrew Bogu. Jeszcze nie wie, że sprowadził klęskę, że źle wybrał. Znak przyjdzie, ale będzie to potwierdzenie jego błędnego wyboru.
6. Źle wybrał także Józef. Zamierzał Maryję oddalić, wziąć na siebie winę za dziecko, zerwać zaręczyny/zaślubiny.
7. Ale Bóg da mu znak – wyśle swojego posłańca, pokaże sposób wyjścia z tej trudnej sytuacji – Józef zmieni zdanie i dokona właściwego wyboru.
8. Od tej pory sam stanie się znakiem – odpowiedzialnego ojcostwa, troskliwości, podejmowania twardych decyzji i charakteru.
9. Dzięki wierze i zawierzeniu, dzięki doświadczeniu modlitwy – spotkania z Bogiem – mógł odróżnić sen, zjawę senną, koszmar od spotkania z aniołem. Dziś w Kościele nazywamy to mądrze darem rozeznania duchowego.
10. „Wierzę w Kościół Chrystusowy” – do tego hasła będę wracał w ciągu roku kościelnego. W Kościele Chrystusowym jest proces rozeznawania duchowego:
- opiera się na przekonaniu, że Bóg działa nieustannie w życiu człowieka, bez względu na wszystko,
- to działanie Boga jest potwierdzane przez Boże znaki, a nasza wierność polega na ich szukaniu i wcielaniu w życie,
- odczytywanie tych znaków nie jest proste, ponieważ Nieprzyjaciel będzie nam podsuwał złe znaki, tylko podobne do Bożych znaków,
- one są widoczne dla człowieka, nie raz dużo bardziej widoczne niż nam się wydaje.
11. W święta będzie pełno znaków naszej radości i wiary w narodzenie Pana. Bóg się rodzi, moc truchleje! A o nas też niech ktoś kiedyś napisze: „Oto pokolenie tych, którzy Go szukają, którzy szukają oblicza Boga Jakuba”.
Radonie, 4 niedziela Adwentu, rok A, 18 grudnia 2022, Iz 7,10-14; Ps 21; Rz 1,1-7; Mt 1,18-24
LEKTURA DODATKOWA
1. DRAMAT JÓZEFA
Bóg w swojej odwiecznej mądrości tak zaplanował moment na wcielenie swego Syna, by miał nie tylko wspaniałą matkę, ale również bardzo dobrego opiekuna. Józef nazywany jest człowiekiem sprawiedliwym, to znaczy żyjącym zgodnie z Prawem żydowskim. To jednak stanie się powodem jego cierpienia i bólu.
Maryja jest brzemienna i Józef ma świadomość, że nie jest ojcem. Dla Józefa był to dramat, którego nie mógł absolutnie zaakceptować. Józef zostaje postawiony wobec sytuacji niezrozumiałej, upokarzającej – dla mężczyzny, narzeczonego, a w konsekwencji także opiekuna Maryi.
W czasach Jezusa kobieta była drogocennym naczyniem. Gdy ojciec dziewczyny powierzał swą córkę narzeczonemu, był on za nią odpowiedzialny. Stąd pojawia się problem Józefa. Nie potrafił uchronić drogocennego naczynia, które zostało mu powierzone przez rodziców Maryi.
Józef – mąż sprawiedliwy przeżywa wewnętrzną walkę. Jest to walka pomiędzy miłością a poczuciem prawa wymagającego sprawiedliwości. Prawo skazywało wiarołomną narzeczoną na karę śmierci przez ukamienowanie na progu rodzicielskiego domu (por. Pwt 22, 22-27). Józef wybiera rozwiązanie dyskretne, choć bolesne, poprzez które próbuje ocalić dobre imię. Postanawia zerwać zaręczyny i oddalić, porzucić Maryję.
Kontemplując te scenę, możemy stawiać liczne pytania: Dlaczego Maryja nie dzieli się doświadczeniem zwiastowania z Józefem? Dlaczego zachowuje tajemnicę? Dlaczego idzie do Elżbiety, pozostawiając narzeczonego w niepewności?
Możemy też odczuć, że życie Maryi i Józefa nacechowane jest milczeniem. To milczenie jest milczeniem pełnym szacunku wobec wielkiej tajemnicy Boga i tajemnicy drugiego człowieka – współmałżonka.
Bóg jest zazdrosny. Istnieją głębie, w których dusza spotyka swego Pana i tam nie dopuszcza się już żadnej innej obecności ludzkiej – pisze Martelet. Drugi człowiek jest tajemnicą i przestrzenią, w której działa Bóg. Każdy z nas posiada swoją głębię, niedostępną dla innych, w której może działać i działa Bóg. Nasza ocena innych zwykle jest zewnętrzna, powierzchowna. Oceniamy według kryteriów sympatii i antypatii, własnych potrzeb i przyjemności. Dzielimy ludzi na ciekawych i mało interesujących.Tymczasem ludzie zewnętrznie (pozornie) mało ciekawi mogą być bardziej dojrzali duchowo, mogą być bliżej tajemnicy Boga. I mogą nas przybliżać do Boga. (Maryja i Józef patrząc z zewnątrz byli mało ciekawi – biedni, prości rzemieślnicy).
Postawmy sobie pytanie, czy mamy świadomość własnej głębi i czy szanujemy głębię innych?
2. OBJAWIENIE Z WYSOKA
Józef zostawił na później wykonanie decyzji o odesłaniu Maryi. Dzięki temu mógł mieć w nocy proroczy sen. [Jak widać, czasem dobrze jest przespać się przed realizacją trudnej decyzji. Gdy nasz rozsądek śpi, może przemówić Bóg]. W ST Bóg często objawiał się i przekazywał swoją wolę poprzez sen. Wystarczy wspomnieć choćby Józefa egipskiego.
Józef ma widzenie anioła i słyszy słowa: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.
Tu rodzi się pytanie, dlaczego Bóg nie objawił Józefowi swoich planów wcześniej? Jednak musimy zgodzić się na czas i tajemnice Boga. Zauważmy jednak ogromną delikatność Boga, który mówi do Józefa: nie bój się wziąć. A nie – weź. Również z nami, w sytuacjach bólu, zagubienia, w chwilach wątpliwości, Bóg postępuje w tak delikatny sposób. Nie bój się, nie lękaj się – ¬to jedno z najczęstszych słów, jakie Bóg kieruje do człowieka w Biblii.
Pomyślmy, czy w sytuacjach, w których przeżywamy rozterki połączone z lękami o przyszłość (naszą czy naszych bliskich) potrafimy wsłuchiwać się w delikatny głos Boga, mówiący, by się nie lękać, by spojrzeć Jego oczami na nasze doświadczenie? Zastanówmy się również, czy w takich trudnych sytuacjach pozwalamy Bogu działać, gdy On zechce, nawet, gdyby to było tak późno, jak w sytuacji Józefa?
Zastanówmy się również nad szacunkiem wobec drogi duchowej innych. Wszyscy żyjemy w konkretnych wspólnotach, mamy przyjaciół. Jednak nawet w najgłębszych przyjaźniach (czy w najlepszych małżeństwach), musimy pozwolić innym iść ich własnym krokiem i według łaski, jaką otrzymują od Boga.
Czasami brakuje nam cierpliwości; chcielibyśmy wszystkich sprowadzić do własnego poziomu. Zapominamy, że każdy ma swoją drogę i każdy ma swój czas. I Bóg szanuje tę drogę i ten czas. Bóg działa w sercu człowieka, gdy zaczyna on dojrzewać do wiary, gdy jest zdolny otworzyć się na łaskę.
Postawa, której możemy uczyć się z tej sceny to postawa cichości wobec innych. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię (Mt 5, 5), a to znaczy w języku codzienności: akceptacja doświadczenia innych, nie zniewalanie sobą i swoimi radami, tolerancja wobec wolności, takt, kultura, łagodność. W przeciwnym razie zamiast wzrostu będziemy przyczyną regresu innych.
Zastanówmy się, czy jesteśmy czynnikiem wzrostu czy stagnacji bądź nawet regresji duchowej naszych bliźnich?
3. JÓZEF – CZŁOWIEK WIARY
Dzięki słowom objawienia, które odwołują się do Pism, Józef podejmie decyzje zgodną z poleceniem Boga: Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański. Dokona wyboru zaufania do Maryi.
Józef jest prawdziwym mężczyzną, człowiekiem z krwi i kości. Ale jest również człowiekiem wiary ukrytej w Bogu. Pozostaje tajemnicą, na ile Józef był do końca świadomy posłannictwa Jezusa. Na pewno wiele nie rozumiał. Patrząc na zwyczajne życie i wzrost Jezusa będzie sobie zapewne nieraz zadawał pytania, czy to naprawdę jest Syn Boży, który ma wybawić Izraela.
Józef jednak pozostał na swoim miejscu i wypełnił trudną rolę. Józef jest skrupulatnym i delikatnym opiekunem procesu, który dokonuje się w życiu Maryi. Pozwala, by Bóg do końca doprowadził w Niej swoje dzieło. Syna Maryi nazywa imieniem Jezus. Uznaje Go więc Zbawicielem.
Wiara Józefa nie była łatwa. Jezus nie był zwykłym człowiekiem. I zapewne Józef – podobnie jak my – musiał przebijać się przez mroki, ciemności wiary. Na pewno miał wiele pytań, problemów, trudności. Jego wiara wystawiona była na codzienną próbę i walkę ze zwątpieniem. Jednak wbrew nadziei uwierzył nadziei (Rz 4, 18). Nie cofnął nigdy pierwszego tak danego Bogu i Jego Synowi. Otwarł się na to, co nowe, zaryzykował nawet poczucie własnej sprawiedliwości i zaakceptował osobiste upokorzenie.
Nawet więcej, nie zbliżał się do Maryi, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus. Józef wypełnia swoją misję otrzymaną od Boga do końca. Pozostawia Maryję czystą. Macierzyńskie łono Maryi jest miejscem zamieszkania Boga, jak Święte świętych w świątyni jerozolimskiej, w którym przebywała Arka Przymierza, jak tabernakulum.
Możemy w tym punkcie kontemplować wiarę Józefa, trudności i pytania, które sobie stawiał. Możemy podziwiać Jego wierność słowu danemu Bogu. Możemy też zastanawiać się, w jaki sposób sami podejmujemy ryzyko wiary?
Na koniec kontemplacji rozmawiajmy ze św. Józefem. Prośmy Go, by uczył nas ufnego zawierzenia Bogu, cichości serca a także mądrego rozeznawania.
Pomysł – jak się wyspać?
Rozmowa z dziećmi i rodzicami: co jest niezbędne, aby się dobrze wyspać? Czy szybko zasypiamy? Czy czytamy sobie bajki albo oglądamy bajki? Czy modlimy się przed snem? Czy piżama musi być wygodna i w jakim kolorze? A co nam się śni? Czy to jest ważne?
Dobry Pan Bóg dał nam sen, abyśmy wypoczęli. Śpią ludzie, zwierzęta, rośliny zapadają w zimowy sen. Wszyscy potrzebujemy snu, aby odnowić nasze siły i na drugi dzień wstać i zacząć nowy dzień…
Mówi się czasami, że z problemami trzeba się przespać. Co to może oznaczać? Czy to znaczy, że mają mi się śnić te koszmary i problemy? Może lepiej je rozwiązać wieczorem i już spokojnie iść spać? Święty Józef miał też pewnego razu wielki problem… Bóg chciał, aby Józef opiekował się Jezusem, naszym Zbawicielem… Józef był bardzo dobrym człowiekiem, wierzył w Boga i wierzył Bogu… Nie wiedział jednak, czy ma tyle siły i czy może w ogóle opiekować się Synem Bożym…
Co powinien zrobić Józef? Przyjąć zadanie od Boga, czy nie?
Wiemy, że chciał w pewnym momencie się oddalić, że myślał, że nie da rady, że nie powinien… Czy u nas też tak czasami bywa, że nie mamy siły? Jak pomagamy naszym tatom? Czy oni w ogóle potrzebują pomocy? Tatowie, jakiej potrzebujecie pomocy?
Bóg może posługiwać się snem, żeby nam coś powiedzieć. Zawsze jednak zachęca nas do wybierania prawdziwego dobra, a nie tylko tego, co nam się podoba.
Poza tym trzeba Boże polecenia zrobić dokładnie tak, jak Bóg tego chce… a kiedy nie wiemy, jak dokładnie to zrobić, to trzeba zapytać naszych kochanych rodziców.
Źródło tekstu: jezuici.pl
Ewangelie mówią o trzech snach Józefa, w czasie których przeżywał spotkania z aniołem. Pierwszy miał miejsce po zaślubinach z Maryją (Mt 1, 18-24). Mimo łączących ich zaręczyn, Maryja i Józef mają swój własny sekret i swoje powołanie. Maryja zachowuje w sercu swoje doświadczenie spotkania z Bogiem. Józef, mąż sprawiedliwy, przeżywa wewnętrzną walkę między miłością a prawem, które skazywało wiarołomną narzeczoną na karę śmierci przez ukamienowanie na progu rodzicielskiego domu (por. Pwt 22, 22-27). Józef wybiera rozwiązanie dyskretne, choć bolesne, poprzez które próbuje ocalić dobre imię. Postanawia zerwać zaręczyny i oddalić, porzucić Maryję.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie (Mt 1, 20). Rozum, a nawet wewnętrzna czystość Józefa – jego sprawiedliwość – nie były zdolne do tego, by wytłumaczyć sobie ciążę oblubienicy. Musiał mu przyjść z pomocą anioł (A. Grün). Anioł reprezentuje delikatny głos Boga, który mówi, by się nie lękał, by zrozumiał i zaakceptował niezrozumiałe doświadczenie, które przeżywa: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1, 20). Anioł odwołuje Józefa do pamięci Pism; szczególnie do Izajasza Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emanuel (Iz 7, 14). Przekłada je na „jego język”; pomaga, by w nich odkrył sens tego, w czym sam uczestniczy. Pokazuje, że historia Jezusa jest prawdziwa, to znaczy, że wywodzi się ze słów Pisma, jest przez nie podtrzymywana i z nich utkana (Benedykt XVI). Anioł dodaje Józefowi odwagi, by mógł uczynić to, czego z całą pewnością pragnął w głębi duszy, ale na co nie pozwalały mu nakazy prawa. Anioł dodaje mu otuchy, aby szczerze uczynił to, co odpowiada jego najskrytszym pragnieniom… Wlewa siłę w słabość Józefa, jasność w jego zamęt oraz ufność w jego lęk (A. Grün).
Józef posiadał dar rozeznawania duchowego. Dzięki niemu mógł odróżnić sen, zjawę od prawdziwej wizji anioła. Dzięki interwencji anioła, jego zapewnieniu i światłu, podjął decyzję zgodną z poleceniem Boga, dokonał wyboru zaufania Maryi: Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie (Mt 1, 24). Józef dzięki wrażliwości duchowej i wewnętrznej czujności mógł rozpoznać słowo Boga i wykazać się posłuszeństwem względem niego. Św. Józef był skrupulatnym i delikatnym opiekunem procesu, który dokonał się w życiu Maryi. Pozwolił, by Bóg do końca doprowadził w Niej swoje dzieło. Pozostawił Maryję czystą, dziewiczą (por. Mt 1, 25).
Maryja i Józef to ludzie dogłębnego przemieniającego milczenia. Maryja występuje we wszystkich scenach z dzieciństwa Jezusa, ale nie wypowiada ani słowa i nie wykonuje żadnego gestu, pozostaje jakby w cieniu. Nigdy nie zajmuje głównego miejsca. Jej miejsce jest przy Synu, z którym dzieli położenie i los, przyjęcie i odrzucenie… Święty Józef również nie mówi ani słowa. Jest posłuszny, nie jest bohaterem. Jego wielkość polega tylko i wyłącznie na służeniu Dzieciątku i Jego Matce (B. Maggioni).
Źródło tekstu: jezuici.pl