Eucharystia źródłem życia Kościoła

Grupa docelowa: Młodzież Rodzaj nauki: Katecheza Tagi: Eucharystia

Cele katechetyczne – wymagania ogólne
– Uczeń nabywa podstawową wiedzę z zakresu analizy tekstu biblijnego i umiejętności interpretacji historii zbawienia.
– Po analizie tekstów biblijnych uczeń uświadamia sobie, że Eucharystia jest Nowym Przymierzem zawartym między Bogiem a Ludem Bożym.
– Kształtowanie w uczniach przeświadczenia, że Bóg działał i działa w życiu każdego człowieka.
– Kształtowanie w uczniach świadomości, że Msza Święta uobecnia wydarzenia męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Treści nauczania – wymagania szczegółowe. Uczeń:
– Po analizie tekstów ze Starego Testamentu wie, że Bóg wyprowadził Naród Wybrany z niewoli do Ziemi Obiecanej i formował go poprzez doświadczenia.
– Po analizie tekstów z Nowego Testamentu wie, że Jezus wypełniając obietnicę Boga Ojca wyprowadzał z niewoli grzechu i cierpienia do życia w jedności z Bogiem.
– Po analizie treści świadectw nawrócenia i doświadczeń własnych wie, że Bóg nadal wyprowadza z niewoli grzechu i cierpienia do życia w jedności z Bogiem.

Metody: Modlitwa, Rozmowa kierowana, Analiza treści tekstów

Pomoce: Pismo Święte, Karty pracy. Rysunki: Ostatnia Wieczerza, Pascha żydowska, Niewola egipska, Przejście przez Morze Czerwone, Ziemia obiecana, Śmierć Jezusa na krzyżu, Jezus Zmartwychwstały. Teksty świadectw nawrócenia. Teksty aklamacji (wyrazy, które uczniowie wpisują podczas wykonywania zadań warto zaznaczyć kolorem, lub zaznaczyć w inny sposób).

 Przebieg zajęć

Modlitwa

Katecheta: Dziękujemy Ci Panie Boże za łaskę odkrywania czym jest Msza święta. Prosimy Cię daj nam zrozumieć w czym uczestniczymy, tak aby w nas wypełniła się prośba Jezusa:

„Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata”.    J 17,24

Wprowadzenie

Czy zastanawialiście się dlaczego Pan Jezus „wpadł na pomysł” i kazał uczniom przygotować wieczerzę? Czy pamiętacie, że podczas niej Jezus powiedział „Gorąco pragnąłem celebrować tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał” Łk 22,15

Jezus jako wierzący Żyd już od dzieciństwa świętował Paschę z Maryją i Józefem. To święto obchodziła każda rodzina żydowska. Co świętowano? Wyjście Izraelitów z Egiptu, działanie Boga w ich życiu.

Aktywizacja

Katecheta dzieli uczniów na pięć zespołów. Każdy zespół otrzymuje kartę pracy i fragment tekstu z Pisma Świętego . Zadaniem uczniów jest wyszukać w tekstach i zapisać  w tabeli fakty świadczące o niewoli Izraelitów oraz fakty świadczące o interwencji Boga, a także fakty potwierdzające uzyskanie wolności.

Puenta

Jezus z Apostołami świętował Paschę jak każdy wierzący Żyd. Tej nocy wspominano historię zbawienia Narodu Wybranego, wyprowadzenia ich z niewoli do wolności. To świętowanie było dziękczynieniem Bogu. ”…  za każdym razem, gdy obchodzili Paschę, wydarzenia Wyjścia uobecniały się w pamięci wierzących. To wspominanie wydarzeń z przeszłości było głoszeniem cudów, jakich Bóg dokonał dla nich. ” ( KKK  1363).Dziękowali za miłość i opiekę nad Izraelitami. Żydzi wierzyli, że Bóg jest obecny w życiu każdego z nich, że tylko życie zgodne z przykazaniami jest gwarancją szczęśliwego życia.

Wprowadzenie

Podczas celebrowania Paschy, kiedy Jezus spożywał swoją Ostatnią Wieczerzę z Apostołami, zawarł Nowe Przymierze. Na czym polega to Nowe Przymierze? Jezus tak je wyjaśnił Apostołom: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” Mt 26,26 „Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej, która za was będzie wylana” Łk 22,20 „Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” Mt 26,27c-28.  To jest tak, jakby Jezus powiedział: Od tej pory nie będziecie świętowali wyjścia z niewoli egipskiej  i wejścia do Ziemi Obiecanej ale będziecie dziękowali Bogu, czyli sprawowali Eucharystię, za moją śmierć i zmartwychwstanie. „Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa, a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na zawsze na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: „Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której dokonuje się dzieło naszego odkupienia”  . (KKK 1364)

Aktywizacja

Katecheta dzieli uczniów na cztery zespoły. Każdy zespół otrzymuje kartę pracy i fragment tekstu z Pisma Świętego Nowego Testamentu . Zadaniem uczniów jest wyszukać w tekstach i zapisać  w tabeli fakty świadczące o mocy z jaką Pan Jezus wyprowadzał ludzi z ich niewoli cierpienia i grzechu,  przemieniając ich życie.

Puenta

Żydzi doświadczyli przejścia Boga przez ich ziemię. Jezus  wskrzeszał, uzdrawiał, odpuszczał grzechy i nauczał, wskazując drogę do Życia Wiecznego. Możemy powiedzieć, że wyprowadzał ludzi ze śmierci (tej fizycznej i duchowej) do życia. Podczas każdej Mszy Świętej następuje moment Przeistoczenia, cud przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa. Jezus pod tymi postaciami jest prawdziwie, rzeczywiście, substancjalnie obecny.( KKK 1374)

Wprowadzenie

Może myślisz sobie: „A jakie to ma znaczenie dla mnie? Przecież Jezus żył 2000 lat temu. I może przemienił życie wtedy żyjących ludzi. Ale ja nie mam możliwości spotkania Go.” Otóż mylisz się. Jaki mam na to dowód? Słowa samego Jezusa: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata(Mt 28, 20).

Każdego dnia w milionach kościołów na całym świecie sprawuje się Eucharystię, dziękując i uwielbiając Boga, mając świadomość, że: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. J 3,16

Aktywizacja

Katecheta dzieli uczniów na cztery zespoły. Każdy zespół otrzymuje kartę pracy,   świadectwo nawróconego człowieka oraz tekst jednej z aklamacji. Pierwszym zadaniem uczniów jest wyszukać w tekstach i zapisać  w tabeli fakty świadczące o mocy z jaką Pan Jezus wyprowadził nawróconego z niewoli cierpienia i grzechu,  przemieniając jego życie. Drugie zadanie polega na uzupełnieniu tekstu aklamacji.

Puenta

Są ludzie, którzy świadczą, że Bóg działa w ich życiu.  On jest obecny  w życiu każdego człowieka. Jeżeli tego nie widzisz, to jesteś ślepcem. Niewidomy Bartymeusz wołał do Jezusa „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” Mk 10,47.

I prosił Go, aby przejrzał. A Jezus to uczynił. Ty też wołaj abyś przejrzał. Bóg da Ci światło i twoja wiara cię uzdrowi. Pamiętaj, że od momentu chrztu świętego jesteś Bożym dzieckiem. Mieszka w tobie Bóg w Trójcy  Jedyny.  To On do Ciebie mówi w Słowie Bożym podczas każdej Eucharystii, to On przebacza ci grzechy, tak jak przebaczył paralitykowi. To On, Prawdziwy, Rzeczywiście Obecny, przychodzi do ciebie w Komunii Świętej. Pamiętaj, że Jezus jest z tobą przez wszystkie dni twojego życia, w każdej trudnej i radosnej sytuacji. Jeżeli pragniesz Jego pomocy, wzywaj Go, a On przemieni Twoje życie i uczyni  cię szczęśliwym.

Modlitwa

Panie Boże daj nam łaskę wiary, abyśmy głęboko wierzyli w Twoją obecność w czasie każdej Eucharystii, abyśmy pamiętali, że każda Msza Święta uobecnia śmierć i zmartwychwstanie  Jezusa Chrystusa. Otwórz nam nasze oczy, serca abyśmy dostrzegali Twoja obecność w naszym życiu i umieli za nią dziękować.

ANEKS

Zadanie 1

Grupa 1

Wj 1,8-17 oraz Wj 12,21-31

Oczekiwane zapisy:

Grupa 2

 Wj 13,21. Wj 13,18; 14,6.14-18. 31 oraz Wj 15,19

Oczekiwane zapisy:

Grupa 3

Pwt 1,31-33 oraz Wj 16, 12-13. 17,2. 5-6 oraz Lb 21,6-9

Oczekiwane zapisy:

Grupa 4

Wj 19,10-11 oraz Wj 32,7-8.15-16 oraz Wj 34,10-11

Oczekiwane zapisy:

Grupa 5

Joz 1,2.7 oraz Joz 2,23-24 oraz Pwt 6,10-12 oraz Joz 6,2-3 oraz Joz 6,15-16 oraz Joz 6,20

Oczekiwane zapisy:

Uwaga

Tabele umieszczamy na papierze formatu A 4. Uczniowie po wykonaniu zadania umieszczają je na tablicy w odpowiedniej kolejności, tak aby powstała historia Izraela od wyjścia z Egiptu do otrzymania Ziemi Obiecanej. Teksty Pisma Świętego otrzymują uczniowie na oddzielnych kartkach.

Zadanie 2

Grupa 1

Mk 2,1- 12

Oczekiwane zapisy:

Grupa 2

Łk 7,11-17

Oczekiwane zapisy:

Grupa 3

Mt 5,1-12

Oczekiwane zapisy:

Grupa 4

Łk 19,1-10

Oczekiwane zapisy:

Zadanie 3

Grupa 1

Moje nawrócenie

Jestem mamą i babcią. A jeszcze dwadzieścia lat temu sądziłam, że Bóg chce mi odebrać dzieci, że mnie karze… A do tego nie rozumiałam, za co ta kara. Wokół mnie było tylu gorszych ode mnie ludzi… Ale ich dzieci były zdrowe. To mój syn znalazł się pewnego dnia na oddziale hematologii z diagnozą: białaczka, a moja córka przestała chodzić. Każde nawet minimalne poruszenie nogą sprawiało jej potworny ból, tak wielki, że serce zaczynało „szaleć”. Dla lekarzy był to sygnał, że dziecko nie symuluje, że ból naprawdę jest nie do wytrzymania.  Czas dnia mojego męża i mój już nie odmierzał zegar, ale  dojazdy do dwóch szpitali znajdujących się na przeciwległych krańcach miasta, pobyt przy łóżku, raz jednego, raz drugiego dziecka. Wszystko inne przestało się liczyć.  Ale o dziwo, ja, która do tej pory sadziłam, że z Bogiem rozmawia się tylko recytując modlitwy wyuczone na lekcjach religii, zaczęłam rozmawiać z Bogiem. Zadawałam jedno, niezmienne pytanie: dlaczego nasze dzieci? Co takiego zawiniły? Czy cierpią za nasze grzechy? Czy Bóg jest sędzią, który chce nas ukarać za nasze odejście od Niego, za brak modlitwy, za niedziele spędzane z rodziną, ale z dala od kościoła? Wskazywałam Bogu, jak jest niemiłosierny, jak cierpię patrząc na cierpienie dzieci…  A przecież byliśmy tak troskliwymi rodzicami, tak zapatrzonym w dzieci i ich potrzeby …  Stały się centrum naszego życia. I wówczas doświadczyłam obecności Boga. Przyszedł, aby mi wszystko wyjaśnić. To nie było prywatne objawienie, to był namacalny Bóg w naszej codzienności. Zaczął do mnie mówić ustami ludzi głoszących Jego miłość i zatroskanie o największego nawet  grzesznika. Przez nich powiedział mi, że bardzo mnie kocha.   I uwierzyłam. Wyda się to dziwne, ale zauważcie, że wcześniej napisałam, że centrum naszego życia stanowiły dzieci. Rozumiecie? Nie Bóg, ale nasze dzieci. To one były naszym bogiem.  Teraz  zrozumiałam, ze Bóg upomina się o nas, ze pragnie naszego powrotu. Kiedy usłyszałam, ze głoszone SA katechezy, pojechałam do parafii św.  Stanisława Biskupa Męczennika… Chore dzieci, praca,  a ja wieczorem byłam w stanie być dwa razy w tygodniu w kościele i słuchać z zapartym tchem, aby po powrocie do domu przekazać wszystko jak najdokładniej mężowi. To był dla mnie cud! 40 lat słuchałam kazań, Słowa Bożego podczas Mszy św. , ale nigdy niczego nie usłyszałam. A teraz wiedziałam, że Bóg mówi do mnie z kart Pisma Świętego, że Jego  Słowo jest żywe. .. Dlaczego tak myślałam? Bo mimo że dzieci nie wyzdrowiały w cudowny sposób,  powróciła mi radość życia i nadzieja, że  Bóg „ przewidzi”…  Mijały lata, dzieci wyzdrowiały,  powróciliśmy do kościoła. Nie wyobrażaliśmy już sobie niedzieli bez Mszy Świętej, a Biblia nie stała już zakurzona na półce. Czytaliśmy Słowo, każdego dnia podczas porannej i wieczornej modlitwy  uczyliśmy się wielbić Boga Psalmami.  Razem z nami robiły to nasze dzieci.

… Dzisiaj jestem mamą i babcią. Nadal każdego wieczora  przekazujemy sobie Boże błogosławieństwo . Czyniąc znak na czole naszych, dorosłych już dzieci i wnuków, gdy są u nas,  wypowiadamy słowa: „ Niech cię Pan błogosławi i przeprowadzi przez sen”, a gdy rano stajemy z mężem do modlitwy prosimy, aby  Bóg posyłał swoje Anioły, aby torowały nam drogę w życiu.

I to nazywam moim nawróceniem, które trwa nadal, bo nadal się nawracam. Nawracanie to proces, nie chwila, przynajmniej w moim przypadku.  I mimo różnych trudnych i przerażających sytuacji w życiu, w głębi serca mam pewność:   Nie jestem sama – Ty Boże  mnie prowadzisz. „Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą. Żadna ciemność, nie jest ciemna – skrzy się światłem Twojej Obecności i obietnicy: Nie lękajcie się, Ja jestem.” Tak mówi mi Pan. Uwierzcie!

Zosia

Kapłan: Oto wielka Tajemnica Wiary.
Wierni: Głosimy ………..Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje ………………. i oczekujemy Twego ………………..

Grupa 2

Od najwcześniejszych lat mojego życia czułem się odrzucony przez wszystkich wokół. Urodziłem się z chorobą Olliera. Zaatakowane zostały obie moje nogi i prawa ręka. Nie miałem szans na to, bym kiedykolwiek mógł biegać, a pod wielkim znakiem zapytania stanęła kwestia, czy będę mógł w ogóle chodzić. Rodzice wkrótce się rozwiedli, a ja zostałem samotny i bezradny, porzucony przez najbliższych. Przez 16 lat wędrowałem między szpitalem, domem dziecka, a sanatorium. Właśnie w sanatorium w wielkiej konspiracji otrzymałem pierwszą komunię świętą. Komunistyczne władze nie pozwalały, by w instytucji państwowej odbywały się jakiekolwiek uroczystości religijne.

Szybko jednak odszedłem od Boga, ponieważ w codziennym życiu nie doświadczałem Jego obecności, poczułem się bardzo rozczarowany. Kiedy miałem 12 lat, amputowano mi nogę i nie mogłem się pogodzić z Bożą obojętnością. Myślałem: cóż to za Bóg, który karze niewinne dziecko nieuleczalną i postępującą chorobą, odbiera mu rodziców i na koniec jeszcze nogę – nie wierzę w takiego Boga. Był to najgorszy okres mojego życia.  Bardzo nienawidziłem tych wszystkich ludzi, którzy pokazywali swoją postawą, jak głęboko są wierzący. Oskarżałem ich o dewotyzm. W końcu postanowiłem przeczytać kilka razy Biblię, ale nie po to, by z powrotem odnaleźć Boga, lecz po to, by szydzić z katolików udowadniając im kompletną ich niewiedzę na temat własnej religii. Pewnego dnia, gdy poczułem się bardzo samotny, powiedziałem sobie: idę Cię odnaleźć, Boże, jeżeli jesteś, to ja Cię dorwę. Ciągle jednak Bóg był daleko ode mnie. Kiedy przyszedł czas ożenku, stanął przede mną problem, gdyż moja przyszła żona była zagorzałą katoliczką. Dwa lata później, spotkaliśmy trzech młodzieńców, którzy chcieli nam opowiedzieć o Bogu. Zaprosiliśmy ich do mieszkania. Nie chcieli rozmawiać z nami o mądrościach biblijnych, lecz opowiadali nam o tym, co Jezus zrobił w ich życiu, i o wspólnocie, w której byli. Odwiedzali nas przez cały rok. Wtedy zrozumiałem, że to nie ja szukałem Boga, lecz Bóg cały czas był przy mnie. Wraz z moją żoną dołączyliśmy do Wspólnoty przy naszej parafii. Wkrótce po tym wyznaliśmy przed braćmi i siostrami ze wspólnoty i przed całym światem, że Jezus Chrystus jest naszym Panem, gdyż tylko On poświęcił swoje życie za nas i z Jego łaski jesteśmy zbawieni, choć niczym sobie na to nie zasłużyliśmy. Wkrótce zacząłem dostrzegać owoce tego wyznania. Jezus zabrał ode mnie nałóg palenia papierosów. Później zauważyłem, że po raz drugi zakochałem się w mojej żonie, następnie zacząłem inaczej patrzeć na ludzi, tak jakoś bardziej serdecznie. W ogóle świat wokół stał się radośniejszy. Nie powiem, że moje życie stało się beztroskie. Nie pozbyłem się wszystkich problemów. Jest rzeczą oczywistą, że Szatan zawsze atakuje tych, którzy chcą iść drogą wskazaną przez Jezusa. W Piśmie Świętym jest napisane, że kogo Bóg miłuje, tego też doświadcza. Najbardziej jednak dziękuję Bogu, który mi pokazał, że jest wierny Swemu Słowu i najbardziej kocha tych, którzy świadczą o Nim przed światem w każdej sytuacji, zarówno wtedy, gdy wszystko się dobrze układa, jak i w godzinie najcięższej próby.

Łukasz

Kapłan: Wielka jest tajemnica naszej wiary.
Wierni: Ile razy ten ………..spożywamy i pijemy z tego …………, głosimy ……. Twoją, Panie, oczekując Twego …………. w chwale.

Grupa 3

Od najmłodszych lat rodzice w każdą niedzielę prowadzili mnie do kościoła na Mszę św. I chwała im za to, bo od maleńkości uczyli mnie przyjaźni z Panem Bogiem. Ale mając te kilka lat, tak naprawdę nie miałem pojęcia o Eucharystii i Bogu (może jedynie tyle, ile mówili mi rodzice i czego dowiadywałem się na lekcjach religii oraz w kościele). Kiedy miałem 9 lat, zostałem ministrantem. Już wtedy byłem u stóp Boga, ale nawet o tym nie wiedziałem. Cieszyłem się z tego, rodzice mnie chwalili, robiłem postępy jako ministrant, zacząłem pełnić pewne funkcje na Eucharystii. Byłem szczęśliwy! Mając 9 lat, już w jakiś sposób zaufałem Panu! Ale wszystko było dobrze do momentu, w którym mój tata uległ wypadkowi. Od tego czasu zacząłem toczyć się po równi pochyłej. Bardzo kocham moich rodziców, a tu w jednym momencie mogłem stracić tatę! Był to dla mnie szok! Zacząłem się zastanawiać, dlaczego akurat to musiało się przytrafić mojemu tacie? Przecież chodziłem na Mszę niedzielną i nie tylko, uczyłem się, pomagałem rodzicom, a tu coś takiego! Zacząłem szukać jakiejś ucieczki od tego wszystkiego i wpadłem w złe towarzystwo, opuściłem się w nauce, oszukiwałem, że wszystko jest dobrze, a tak nie było. Zacząłem palić papierosy i pić najtańsze wina. Jednym słowem schodziłem na dno. Trwało to długo, a o wszystko obwiniałem nie kogo innego, jak samego Jezusa! No bo przecież to On zawsze mówił, że będzie dobrze, że nic złego nam się nie stanie. A jednak się stało. W tym czasie w ogóle zaprzestałem chodzenia do kościoła i na religię. Stwierdziłem: po co? Przecież i tak mi tam nikt nie pomoże. Mam siedzieć i udawać, że słucham, jak ksiądz gada to, co i tak mi nie jest potrzebne do szczęścia? Ja swoje szczęście miałem w parku na ławce. Czułem się wolny, miałem to, co chciałem. Tak żyłem…I pewnego wieczoru, idąc z psem, spotkałem kolegę z klasy. Powiedział mi, że idzie do kościoła, na spotkanie z innymi młodymi ludźmi. I od razu zaproponował mi, abym poszedł z nim. A ja mu na to: „Stary, dzięki, ale trafiłeś pod zły adres. Mnie kościół nie jest potrzebny do szczęścia. Ja swoje szczęście znalazłem gdzie indziej”. Ale on nie dawał za wygraną. Dla odczepki powiedziałem, że się zastanowię. Po kilku tygodniach zaczął mnie wkurzać. Ciągle telefony, żebym poszedł na to spotkanie. W końcu umówiłem się i poszedłem.   Wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Zaczęli śpiewać, a co najważniejsze, zaczęli się modlić. Tyle tylko, że modlitwa była spontaniczna. Nie mogłem w to uwierzyć. Stwierdziłem, że to miejsce nie jest dla mnie, że to jakaś sekta! Pomyślałem. NIE! Dziękuję, nie chcę do sekty należeć! A jednak przychodziłem. Odkrywałem to, co dobre, to, co uszczęśliwia, to, co jednoczy wszystkich chrześcijan – miłość Jezusa.W tym czasie tata wracał do zdrowia. Mnie zaczęło się układać w szkole. Dostrzegłem, że chodząc na spotkania Diakonii, wszystko zaczęło się „prostować”. Zacząłem wierzyć na nowo. Pan zajął w moim życiu pierwsze miejsce. I choć nie zawsze było, jest i pewnie będzie kolorowo, ja wiem i jestem pewien, że jestem pod Bożą Opieką. Wiem, ze Pan nie pozwoli na to, by stało mi się coś złego. Dzięki Bogu odkryłem, jak ważna jest Eucharystia, jak ważni są przyjaciele i jak ważna jest Wspólnota, a także służba bliźnim. Dzisiaj Eucharystia nie jest dla mnie tylko zwykłą Mszą św., ale spotkaniem z Jezusem, radością z tego, że Go przyjmuję do własnego serca. Chciałbym, aby moje świadectwo dotarło do wszystkich, a szczególnie do młodych, którzy mają podobne problemy, jakie ja miałem wcześniej. Żeby zobaczyli, że jest prawdziwe szczęście – Bóg. Są drzwi, które prowadzą nas do dobrego. Jest Ktoś, kto ofiaruje nam prawdziwą miłość, tak jak rodzice, bliscy. Dlaczego chcę, aby zobaczyło to moje świadectwo jak najwięcej młodych!

Jakub

Kapłan: Uwielbiajmy Tajemnicę Wiary.
Wierni: Panie, Ty nas    wybawiłeś przez …………..   i ……………… Swoje, Ty jesteś Zbawicielem świata.

Grupa 4

Jestem córką alkoholika. Nigdy nie zaznałam miłości ojca. Nie znałam nawet smaku ojcowskiego szacunku wobec mojej matki,  mnie, mojego rodzeństwa. Nie rozumiałam: dlaczego Bóg jest tak niesprawiedliwy.  Dlaczego moje koleżanki mają wspaniałych ojców, którzy prowadzą je do przedszkola, na zajęcia pozalekcyjne,  organizują niedzielne wypady za miasto, dlaczego w domach moich rówieśników jest radośnie, a u nas panuje strach przed powrotem ojca z pracy. Każdego dnia nasłuchiwaliśmy kroków na schodach: czy są równomierne, czy wskazują na to, że ojciec wraca pijany… A później jeszcze sprawdzanie: upił się na „ spokojnie” czy będzie awantura. Najczęściej była ta druga opcja. To że w moim życiu była jakaś radość, że ufałam ludziom, sprawiała mama i dziadkowie. Ale do czasu tak akceptowałam mamę. Kiedy nabierałam wiedzy ucząc się , a później studiując, zmieniło się moje spojrzenie na świat. Jak moja mama może dać się tak poniewierać? Jak może zgadzać się na taki terror psychiczny i fizyczny stosowany wobec nas? Ojciec nie miał żadnych zalet. Miał tylko wady. On nas nienawidził! A my słyszeliśmy, że mama modli się, abyśmy nigdy nie znienawidzili ojca, „ nawet, gdyby rozum postradał”! To było chore. Często wypowiadałam swoje zdanie, podawałam mamie recepty na szczęśliwe życie: rozwód, alimenty, wyrzucenie ojca z domu do jego matki. Raj! Mielibyśmy jak u Pana Boga za piecem! …Mijały lata. Wyszłam za mąż, zostałam matką, nadal często odwiedzałam mamę i rodzeństwo , no i chcąc nie chcąc, ojca pijaka. Podczas chorób dzieci, mama zawsze mi pomagała, opiekowała się wnukami, bo była już na emeryturze. Była wielkim wsparciem, a później stała się autorytetem dla moich dzieci. Już jako dorośli ludzie mówili o niej „ Super babcia’. Nigdy nie pobłażała, gdy trzeba było napomnieć, zawsze wysłuchała, gdy wnuki miały swoje problemy. One także nie rozumiały: dlaczego nie porzuciła męża? Dla nich nie był dziadkiem. Oni dla niego nie istnieli… Nigdy nie należałam do gorliwych katolików. Chodziłam do kościoła, gdy miałam na to ochotę, albo dzieci przygotowywały się do I komunii świętej… Jednak modliłam się, z obowiązku, przyzwyczajenia? … W wieku 72 lat mój ojciec znalazł się w szpitalu. Ten, który mawiał, że będzie żyć wiecznie, zaniemógł.  Moje rodzeństwo zaczęło pomagać ojcu, bo jako człowiekowi należał się jemu szacunek. Tak mówiliśmy między sobą. Kiedy zagrożenie życia minęło, ojciec, już na wózku inwalidzkim, znowu hardział. Domagał się, uważał, że mamy względem niego obowiązki. Wówczas powiedziałam, że  cierpienia, których doświadczył nie zmieniły ani jego stosunku do Boga, ani do nas. Zmieniło się jednak dużo: moja mama odzyskała spokój. Ojciec nie pił, bo nie mógł samodzielnie poruszać się poza domem. Po dwóch latach nastąpiła amputacja drugiej nogi, a po następnych dwóch, lekarze orzekli, że podejrzewają nowotwór języka. Doświadczenia mojego życia sprawiły, że sama zaczęłam szukać Boga. Zapragnęłam pomocy Tego, którego całe życie oskarżałam o jej brak.  Dzisiaj mogę powiedzieć, że Bóg działał w moim życiu zawsze, ale ja, w swoim egoizmie wszystko poczytywałam za swoje zasługi. Bóg był winien , gdy mnie się nie wiodło. Ja osiągałam sukcesy. One były moim dziełem.   Przez cały  czas zmieniały się moje  relacje z ojcem. Nie zapomniałam, ale już nie oskarżałam.  Patrzyłam zaszokowana jak Bóg leczy chore relacje moich rodziców. Doświadczałam cudu wspólnych obiadów, wieczerzy wigilijnych… Prowadziłam długie, niechciane przez ojca, rozmowy. Sprawiły one, że „ wyrzuciłam z siebie” sądy na jego temat. Nic nie mówił, słuchał i milczał. ..Coraz częściej prosiłam Boga o przemianę serca mojego ojca. Bardzo chciałam, aby pojednał się z Bogiem. I NADSZEDŁ TEN CZAS. Oglądaliśmy relacje z mszy świętej o uzdrowienie chorych. Zaczęłam wspominać, jak to poprosiliśmy z mężem o namaszczenie chorych dla naszej córki, przed jej operacją, o tym, jak widzieliśmy wielką pomoc Boga w tych trudnych dla niej momentach… Zapytałam ojca wprost: „Może chciałbyś przestąpić do spowiedzi świętej? Poproszę księdza, przyjdzie. Pomogę też tobie w rachunku sumienia”.  Ojciec prawie krzyknął: „Tak”. A Bóg dalej pokierował tę sprawę. Dał czas, dał kapłana, wspólną modlitwę domową… I to był kolejny dowód dla mnie, że Bóg o nikim nie zapomina, że troszczy się o każdego grzesznika, swoje dziecko.  A ja, która całe życie sądziłam ojca, byłam szczęśliwa, że przed operacją mógł powrócić do Boga. W kapłanie widziałam Jego łagodność, dobroć i miłosierdzie. Nie tylko nad moim ojcem, ale i nade mną.

Magda

Kapłan: Tajemnica Wiary.
Wierni: Chrystus ……., Chrystus ………….., Chrystus …………..