Izmael

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Homilia Tagi: Abraham, Hagar, Izmael, Mt 8, Ps 34, Rdz 21, Sara, Saraj, Studnia na pustyni

HOMILIA 1

1. Nie pozwól nam przegapić studni na pustyni…

Radonie, 5 lipca 2023, Rdz 21,5.8-20; Ps 34; Mt 8,28-34

LEKTURA DODATKOWA

KS. HENRYK SKOCZYLAS CSMA, ANIOŁ BOŻY WYBAWIA OD ŚMIERCI HAGAR I JEJ SYNA (RDZ 21,1-21)

Wyrażenie „Anioł Boży” pojawia się w Piśmie Świętym 19 razy: w Biblii hebrajskiej 12 razy i w Nowym Testamencie 7 razy. W Biblii hebrajskiej występuje ono 10 razy w liczbie pojedynczej: male’ak ’ělōhîm (Anioł Boży) oraz 2 razy w liczbie mnogiej: male’akê ’ělōhîm (Aniołowie Boży). W Nowym Testamencie natomiast występuje ono 6 razy w liczbie mnogiej, jako greckie wyrażenie: aggelōn tou Theou (Aniołowie Boży) i 1 raz w liczbie pojedynczej: aggelos tou Theou (Anioł Boży).

Po raz pierwszy w Biblii hebrajskiej wyrażenie male’ak ’ělōhîm (Anioł Boży) spotykamy w opowiadaniu o narodzinach Izaaka i o oddaleniu niewolnicy Hagar wraz z jej synem Izmaelem (Rdz 21, 1-21). Tekst ten prawie w całości należy do tradycji elohistycznej (ww. 6.8-21). Należy się zatem spodziewać, że imię Boga Izraela, zamiast JHWH będzie tutaj brzmiało Elohim i analogicznie Jego posłaniec nazywany będzie male’ak ’ělōhîm (Anioł Boży).

Narodziny syna obietnicy

„Przed laty, na urodziny Izmaela, Abraham podarował Egipcjance Hagar jej własny namiot, w którym wychowywał się i rósł chłopiec. Namiot Hagar nigdy nie stał na honorowym miejscu. Zawsze rozbijano go w pewnej odległości od namiotów Abrahama i Sary. Przez lata także Hagar postanowiła utrzymywać dystans między sobą a Sarą, panią wszystkich domowników. Abraham widział to i rozumiał takie postanowienie. Dyskretnie jednak obserwował Izmaela, który wyrastał na silnego i niezależnego młodzieńca. Chociaż Abraham nigdy tego nie wypowiadał na głos, cieszył się w duchu, widząc, że chłopak okazał się taki samodzielny i pełen życia” (por. W. Wangerin, „Najpiękniejsze historie biblijne”, Poznań 2005, s. 24).

Lecz oto Bóg „okazał Sarze łaskawość (…), stała się brzemienna i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, którego mu Sara urodziła, imię Izaak” (ww. 1-3). Gdy dziecko ukończyło trzeci rok życia, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, odłączone zostało od piersi matki. Na tę okoliczność Abraham wyprawił wielką ucztę dla wszystkich domowników.

Stanowcza decyzja Sary

Dla lepszego zrozumienia tego, co obecnie autor natchniony nam powie, dobrze będzie zwrócić uwagę na wiek Abrahama i jego obydwu synów. Otóż gdy urodził się Izmael, Abraham liczył osiemdziesiąt sześć lat życia (Rdz 16, 16). Czternaście lat później, w setnym roku życia Abrahama, urodził się Izaak (Rdz 21, 5). Trzy lata później mają miejsce wydarzenia, o których obecnie jest mowa. Abraham liczy sobie sto trzy lata, Izmael siedemnaście, a Izaak trzy. Wiek obydwu synów Abrahama odgrywa tu bardzo ważną rolę, skoro autor natchniony wyraźnie to zaznacza, mówiąc o Izaaku: jeled, dziecko, chłopiec (21, 8), a o Izmaelu: na‘ar, młodzieniec, chłopak (21, 12). Tym samym wskazuje się na Izmaela jako pierworodnego syna Abrahama. A pozycja syna pierworodnego była na całym Bliskim Wschodzie wyjątkowa. Dziedziczył on podwójną część majątku ojca (Pwt 21, 15-17), otrzymywał ojcowskie błogosławieństwo (Rdz 27) i władzę (Rdz 27, 29.37).

Sara, widząc dla swojego syna Izaaka poważne zagrożenie natury prawnej, usiłuje ze wszech miar pomniejszyć status prawny Izmaela, nazywając go „synem Egipcjanki” (w. 9), bądź „synem niewolnicy” (w. 10), a w końcu w kategoryczny sposób domaga się od Abrahama, by „wypędził niewolnicę wraz z jej synem” (w. 10). Swoją nieugiętą decyzję argumentuje, mówiąc: „bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem” (w. 10).

Bóg pociesza Abrahama

Na domiar złego Sara zauważyła, że Izmael „naśmiewa się z Izaaka” (w. 9). Jest to oddane hebrajskim czasownikiem şāhaq, dowcipkować, kpić, naigrawać się. To słowo może oznaczać jeszcze psotne, nieopanowane zachowanie. Nie da się ustalić co niewłaściwego Sara zauważyła we wspólnej zabawie chłopców. Być może była to najzwyklejsza w świecie niewinna zabawa dwóch braci. Ale dla Sary widok dwóch chłopców bawiących się ze sobą, jak równy z równym, wystarczał do podjęcia stanowczej decyzji: „Izmael musi stąd odejść!”. Jasno uświadomiła sobie ona, że dziś Izmael tylko naśmiewa się z jej syna, ale jutro może go nawet uderzyć. Toteż obawiała się, że z każdym rokiem Izmael będzie stawał się coraz większym rywalem Izaaka, aż w końcu może stać się współdziedzicem. To zrodzi nieunikniony konflikt pomiędzy nimi, a następnie między ich potomstwem.

Sara, obawiając się takiego rozwoju sytuacji, zaczęła usilnie prosić Abrahama, by oddalił Hagar i jej syna. Ta jej prośba sprawiła mu ogromny ból. Nic więc dziwnego, że na słowa Sary Abraham zareagował oburzeniem, mówiąc jej, że Izmael jest jego synem i że czuje się on odpowiedzialny za los chłopaka oraz jego matki. Co więcej, przypominał Sarze, że to przecież ona chciała jego narodzin. Rozterka Abrahama urosła do granic niebywałych. I oto kontekst, w jakim zaistniała pięciokrotna nadprzyrodzona interwencja. Cztery z nich należą do Elohim, a jedna do Jego posłańca.

Pierwsza interwencja Boga to słowa pocieszenia skierowane do Abrahama: wajjō’mer ’ělōhîm, rzekł Elohim do Abrahama: „Niechaj ci się nie wydaje złe to, co Sara powiedziała o tym chłopcu i o twojej niewolnicy. Posłuchaj jej, gdyż tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo. Syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem, bo jest on twoim potomkiem” (ww. 12-13).

Oddalenie Hagar i jej syna

To nie natarczywe prośby Sary wpłynęły na decyzję Abrahama o oddaleniu Hagar i jej syna, lecz sprawiły to słowa Boga. Boga, któremu Abraham zawsze pragnął być posłuszny. Wprawdzie domagały się On od Abrahama ogromnej ofiary, lecz były to zarazem słowa pocieszenia; słowa, które niosły solenną obietnicę, dotyczącą jego synów. Teodor Hudler w powieści „Abraham. Ojciec rodu” pisze:

„Pewnego dnia Abraham z ciężkim sercem przygotował chleb oraz bukłak z wodą i dał Hagar. Nakazał jej, by wraz z dzieckiem udała się na wschód od Beer-Szeby, wiedział bowiem, że napotka tam wędrujących pasterzy, którzy na pewno przygarną ją wraz z dzieckiem. Zrozpaczona i załamana Hagar zbłądziła jednak na pustyni i gdy zabrakło chleba i wody, była już przygotowana na śmierć, nie mogła jednak spokojnie patrzeć na śmierć syna. Ułożyła więc wycieńczonego Izmaela w cieniu niewielkiego krzewu, sama zaś usiadła opodal w odległości strzału z łuku. Podobnie jak przed laty, zaczęła błagać Najwyższego o ocalenie dla swego dziecka: «Panie Świata, Ty jesteś litościwy i miłosierny, racz spojrzeć na moje uniżenie i mą rozpacz, i tak jak uczyniłeś to przed laty, ocal mego syna. Ty sam złożyłeś nam obietnicę, że potomstwo Izmaela będzie tak wielkie, że nie sposób będzie je zliczyć»…” (por. T. Hudler, „Abraham. Ojciec rodu”, Kraków 2003, s. 107-108).

W odpowiedzi na jej modlitwę oraz na jęk chłopca Bóg pospieszył z pomocą. Autor natchniony pisze: wajjišema‘’ělōhîm, „i Elohim usłyszał jęk chłopca” (w. 17a). I w tym oto miejscu pojawia się w tekście świętym pewna trudność, o której mówi Gerhard von Rad, a mianowicie, że trudno niekiedy ustalić jest różnicę pomiędzy Bogiem, a Jego posłańcem, albowiem tym kimś, kto mówi lub działa, jest ta sama osoba. Istnieje jednak pewna zasada, która umożliwia rozróżnienie. Otóż, gdy pojawia się wzmianka o Bogu bez bezpośredniego kontaktu z człowiekiem, tam występuje sam Bóg; gdy natomiast Bóg wchodzi w bezpośredni kontakt z człowiekiem, tam pojawia się Jego posłaniec (por. G. von Rad, „Aggelos, TDNT”, Grand Rapids 1964, t. I, s. 77). Otóż Elohim „usłyszał” jęk chłopca, ale zaraz potem pojawił się Anioł Boży i to on „przemawiał” do Hagar. Anioł Boży jest w tym kontekście jakoby „uobecnieniem” miłującej i troskliwej obecności Boga.

Ocalenie

Co czyni tutaj Anioł Boży? Przede wszystkim przemawia on w imieniu Boga. Autor natchniony podkreśla, że male’ak ’ělōhîm, Anioł Boży, wajjiqerā’, „i zawołał do Hagar z nieba”. Bardzo ważny jest tutaj hebrajski czasownik: wajjqerā’, „i zawołał”. Nie chodzi tu zatem o słowa wypowiedziane spokojnie, ale o krzyk. Krzyk to krzyk. Ma on psychologiczne, piorunujące oddziaływanie. Jest sygnałem, że coś niezmiernie ważnego będzie powiedziane. Co więcej, ten donośny głos płynie prosto z nieba.

Najpierw Anioł Boży próbuje nawiązać z Hagar przyjazny dialog i pyta ją: „Cóż ci to, Hagar?”. Po czym, widząc, że jest przerażona, uspokaja ją. Zjawiska natury nadprzyrodzonej zawsze budziły u ludzi lęk. Widzimy to także w scenie Zwiastowania narodzin Jezusa Chrystusa. Ewangelista Łukasz pisze: „Ona zmieszała się na te słowa…”. I Anioł Gabriel uspokaja Maryję, mówiąc do Niej: „Nie bój się, Maryjo” (por. Łk 1, 29-30). Także i w tym przypadku Anioł Boży uspokaja Hagar, mówiąc: „Nie lękaj się!”. Następnie upewnia ją, że Bóg czuwa nad nimi, że „usłyszał jęk chłopca tam leżącego”. Poleca jej wstać, podnieść chłopca i wziąć go za rękę (te trzy gesty sugerują, że autor natchniony miał na myśli Izmaela – małego chłopca, a nie młodzieńca siedemnastoletniego). W końcu Anioł Boży, w imieniu Boga, czyni bardzo ważną zapowiedź: „uczynię go wielkim narodem” (ww. 17-18).

Gdy głos Anioła Bożego zamilkł, Bóg przystąpił do działania, które pomogło przetrwać matce i dziecku na pustyni: „Elohim wajjipeqah, otworzył jej oczy i Hagar ujrzała studnię z wodą; a ona poszła, napełniła bukłak wodą i dała chłopcu pić” (w. 19). Historię tę zamyka przeświadczenie, że wszystko stanie się tak, jak Bóg zapowiedział, bo Elohim wajehî, „był z nim” (w. 20), bo otoczył Izmaela szczególną opieką.

Autor natchniony kończy tę opowieść słowami: „Gdy [Izmael] dorósł, mieszkał on na pustyni i stał się łucznikiem. Mieszkał stale na pustyni Paran; matka zaś jego sprowadziła mu żonę z ziemi egipskiej” (ww. 20-21). Tym samym autor natchniony chciał podkreślić, że syn Abrahama, Izmael, nie tylko oddalił się od namiotów swego ojca, lecz prawie zniknął z historii Abrahama i jego syna obietnicy, Izaaka. Jednakże Izmael uchodzi za człowieka, któremu Bóg błogosławił. Jego dwunastu synów zostaje protoplastami ludów arabskich. Wraz z Izaakiem Izmael chowa ojca Abrahama w pieczarze Makpela, a sam umiera w wieku 137 lat, co staje się wymownym znakiem Bożego błogosławieństwa (por. Rdz 25, 9-18).

Źródło tekstu: wiara.opoka.org.pl

OBIORAH MARY JEROME, MIESZKANKA PUSTYNI IMIENIEM HAGAR

Hagar była młodą egipską niewolnicą Saraj, żony Abrama. Najprawdopodobniej weszła do rodziny Abrama, kiedy wywędrował on razem z Saraj do Egiptu ( Rdz, 12, 10-20). Historia Hagar łączy się ściśle z historią Abrama i Saraj. W Biblii opowiada się o niej głównie w Księdze Rodzaju ( Rdz 16, 1-15 e 21, 8-21). Jak wielu innych niewolników i niewolnic, Hagar pozostałaby anonimowa, gdyby Saraj nie zapragnęła pozbyć się ciężaru swojej niepłodności. Radość każdej zamężnej kobiety jest pełna dopiero wtedy, gdy ma swoje dziecko. Saraj myślała, że jest bezpłodna z woli Boga i że nie może nic na to poradzić. Dlatego postarała się o dziecko dla siebie, uciekając się do pomocy Hagar, dając ją za żonę Abramowi. Oddając Hagar Abramowi, by mieć za jej pośrednictwem dziecko, Saraj obudziła nadzieję w swoim mężu i jednocześnie polepszyła pozycję społeczną młodej niewolnicy. 

Hagar poczęła, więc w tej rodzinie bezdzietnych małżonków zapanowała wielka radość. Jednak radość tego oczekiwania w rodzinie Abrama zamieniła się w przykrość, kiedy Hagar, już w ciąży, zaczęła naśmiewać się i szydzić ze swojej pani. Ból Saraj był ogromny, bowiem nie tylko była niepłodna i niemłoda, ale niewolnica, od której miała nadzieję dostać dziecko, głęboko nią gardziła. Jej ból przywodzi na myśl cierpienie Anny, matki Samuela ( 1 Sm, 1). W samej rzeczy Hagar zawiodła i upokorzyła swoją panią. Saraj obwiniła Abrama za zachowanie Hagar, skarżąc się gorzko: «Przez ciebie doznaję zniewagi!» ( Rdz, 16, 5). Czyż Abram nie mógłby rozwiązać sytuacji, jaka powstała między żoną a młodą niewolnicą? Czyż nie mógłby zmusić Hagar, by przeprosiła Saraj? To rozwiązałoby przykry problem i uspokoiłoby Saraj, zaprowadzając na powrót pokój w rodzinie. Hagar nie chciała okazać skruchy, duma kazała jej wzgardzić Saraj, która miała się wkrótce zemścić. Nie opowiada się szczegółów o tym, co Hagar uczyniła Saraj, ani o tym, czym Saraj odwzajemniła się Hagar. Hagar musiała wiele ucierpieć od swojej pani. Dom nie był już dla niej bezpiecznym miejscem, więc uciekła. Był to dramat, gdyż w ten sposób nadzieja na dziecko od niej przepadła, przede wszystkim z winy Hagar, ale i pana domu, który mógł przecież zażegnać spór pomiędzy dwiema kobietami. Potrafił rozstrzygnąć spór pomiędzy pasterzami swoich trzód i trzód Lota ( Rdz, 13), ale kłótnia we własnej rodzinie przekraczała jego siły. Porzuciwszy dom Abrama, Hagar nie miała dokąd pójść; była bezdomna i błądziła po pustyni. Jej cierpienie, znoszone z odwagą, nie ustawało, a ciąża jeszcze je zwiększała. Hagar rozmyślała o swoim życiu i o życiu dziecka, które nosiła w łonie. Mimo wszystko, wolała koczować pod gołym niebem, niż upokorzyć się wracając do domu i podporządkowując się swojej pani. W rzeczywistości była w rozpaczy. Trudno jest wyobrazić sobie kobietę w ciąży, błądzącą samotnie po pustyni. Całe to cierpienie nie wzruszyło jednak Saraj. Sytuacja Hagar zmieniła się, kiedy Pan znalazł ją u źródła przy drodze, na pustyni i zainterweniował za pośrednictwem Anioła, który zapytał: «Hagar, niewolnico Saraj, skąd przyszłaś i dokąd idziesz?» ( Rdz, 16, 8). Po raz pierwszy w tym opowiadaniu słyszymy głos Hagar, kiedy odpowiada na to podwójne pytanie anioła. Odpowiada jednak tylko na pierwsze pytanie: «Uciekłam od mojej pani, Saraj». Oczywiście nie potrafi odpowiedzieć na drugie, skoro sama nie wie, dokąd idzie. Potrzebuje Boskiej interwencji, żeby zrobić to, co mogła zrobić już wcześniej, oszczędzając sobie niepotrzebnego cierpienia. 

Anioł daje jej polecenie: «Wróć do twej pani i poddaj się pod jej władzę» ( Rdz, 16, 9). Rozmowa Anioła z Hagar nie ogranicza się tylko do pytania, odpowiedzi i polecenia; Hagar otrzymuje też Boskie obietnice i dowiaduje się więcej o dziecku, które nosi w swym łonie. Pan obiecuje jej licznych potomków: «Rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo, że nie można będzie go policzyć» ( Rdz, 16, 10). Przypomina to podobną obietnicę licznego potomstwa, którą Bóg uczynił Abramowi ( Rdz, 13, 16; 15, 5). Potomstwo, które Hagar będzie miała od Abrama, będzie niezliczone. Pan potem powtórzy Abramowi tę samą obietnicę w stosunku do syna Hagar, kiedy Abram będzie chciał uczynić go swoim spadkobiercą i będzie błagał Boga, by zawarł z nim swoje przymierze ( Rdz, 17, 20). Obietnica ta zostaje spełniona w Rdz, 25, 12-17, gdzie jest mowa o dwunastu synach Izraela. Syn Hagar jest eponimem Izmaelitów. To Hagar, matce, zostaje objawione imię dziecka. Imię, które jest nie tylko teoforyczne, ale odzwierciedla też obecną sytuację Hagar. Dziecko będzie się nazywało Izmael („Bóg słucha”). Anioł wyjaśnia nadanie tego imienia następująco: «bo słyszał Pan, gdy byłaś upokorzona» ( Rdz, 16, 11). Bóg słyszał, jak cierpiała Hagar, gdy twarde traktowanie ze strony Saraj popchnęło ją do ucieczki na pustynię. Tak więc zostaje uprzywilejowana przez Pana, pomimo postawy, jaką przyjęła wobec jej bezpłodnej pani. Bóg słucha bowiem skarg cierpiących i przychodzi im na ratunek, tak jak w przypadku Hagar. Ponadto, w rozmowie Anioła Pańskiego z Hagar, zostaje jej wyjawiony charakter Izmaela. Będzie on «dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy — przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swoich pobratymców» ( Rdz, 16, 12). Opis ten zdaje się lustrzanym odbiciem stosunku pomiędzy Hagar i Saraj, w szczególności względem tego, co jest nam wiadome o młodej niewolnicy od chwili, gdy zaszła w ciążę; Hagar jest źródłem udręki dla Saraj, ale jednocześnie zadawane jej przez Saraj cierpienia sprawiają, że Hagar ucieka. Spotkanie Hagar z Panem, w którym pośredniczy Anioł, stanowi nadzwyczajny przywilej. Ona uświadamia sobie, że Bóg interweniuje w jej życiu. Świadomość ta wychodzi na jaw i przejawia się w imieniu, które Hagar nadaje Bogu w tej sytuacji: «Ty jesteś El-roi» (por. Rdz, 16, 13), co oznacza „Tyś Bóg widzialny” albo „Bóg mnie widzi”. Hagar objaśnia potem to imię własnymi słowami: «Wszak tu widziałam Widzącego mnie, a jestem żywa» ( Rdz, 16, 13). Również nazwa nadana temu miejscu, gdzie nastąpiło spotkanie, rzuca światło na przeżyte przez Hagar doświadczenie tego, co Boskie, miejsce to bowiem będzie się odtąd nazywało Beerlahairoi, „studnia Żyjącego, który mnie widział”. Być może spotkanie Hagar z Bogiem zmieniło jej postawę wobec Saraj. Wróciła do domu Abrama i urodziła mu dziecko. To Abram nadał dziecku imię. A to oznacza, że Hagar opowiedziała Abramowi o swoim spotkaniu z Bogiem i o wskazaniu imienia syna. Abram miał osiemdziesiąt sześć lat, kiedy urodził się Izmael. Reakcja Saraj na narodziny Izmaela pozostaje nieznana czytelnikowi. Hagar była przypuszczalnie posłuszna poleceniom anioła Pańskiego, poddała się swojej pani, Saraj ( zwraca uwagę fakt, że w Rdz 21 imiona małżonków są zmienione, teraz są to Abraham i Sara). Czy Sara nadal źle traktowała Hagar? Hagar była świadkiem urodzenia Izaaka przez swoją starą, niepłodną panią, kiedy Abraham miał już sto lat. Prawdopodobnie nadal wykonywała swoje codzienne prace niewolnicy w domu Abrahama. Nie dowiadujemy się, jak długo Hagar przebywała poza domem, kiedy uciekła. Wiemy tyle, że urodziła swojego syna w domu Abrahama. Nie wiemy też, jak Sara przyjęła Hagar po jej powrocie ani jak ją traktowała potem, przez wszystkie lata przeżyte razem. Epizod, który wydarzył się w trakcie wielkiej uczty wydanej przez Abrahama dla Izaaka, w jakiejś mierze wyjawia wzajemne stosunki Sary i Hagar. Wszyscy byli szczęśliwi w dniu odłączenia od piersi Izaaka, obaj synowie niewinnie się bawili. Hagar i Izmael nie wiedzieli jeszcze, że miał to być ostatni dzień, który spędzali w tym domu. Izmael miał mniej więcej czternaście lat, kiedy urodził się Izaak. Izaak miał trzy lata, kiedy wyprawiono ucztę z okazji odłączenia go od piersi, co zwyczajowo miało miejsce w trzecim roku życia dziecka. Izmael był zatem nastolatkiem w dniu owej uczty rodzinnej. I nagle Sara zakłóciła święto, wysuwając niepokojące żądanie, które miało gruntownie odmienić życie rodziny. Rzekła do Abrahama: «Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem, bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem» ( Rdz, 21, 10). Tymi słowami Sara zadziwiła całą rodzinę. Jej żądanie było niespodziewane i zaskoczyło wszystkich, zwłaszcza Abrahama, sprawiając mu wielką przykrość. Izmael i Izaak byli obydwaj jego synami; lecz Izmael był synem pierworodnym i głównym spadkobiercą ojca. Dopóki Izmael pozostawał w domu, Izaak stał niżej od niego. Sara poczuła się zagrożona na myśl o tym. Czyżby Abraham zapomniał, że Izaak był synem obiecanym, który miał kontynuować przymierze z Bogiem ( Rdz, 17, 19)? Czy żądanie Sary miało zwrócić jego uwagę na tę obietnicę? Ton jej słów był skrajnie złośliwy. Dla Sary Hagar była niewolnicą, a jej syn niczym innym, jak synem niewolnicy. Sara nie uznawała już, jak dawniej, Izmaela jako prawowitego syna, którego kiedyś pragnęła. Miała już swojego rodzonego syna, więc Izmael stał się dla niej synem kobiety, która była tylko niewolnicą, a zatem nie miał żadnego prawa do dziedziczenia. Znowu Bóg interweniuje w owej jakże trudnej dla rodziny Abrahama chwili. Abrahamowi jest przykro wydziedziczyć własnego syna, nie chce oddalić Hagar i Izmaela. Bóg dodaje mu otuchy, mówiąc: «Niechaj ci się nie wydaje złe to, co Sara powiedziała o tym chłopcu i o twojej niewolnicy. Posłuchaj jej, gdyż tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo. Syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem, bo jest on twoim potomkiem» ( Rdz, 21, 12-13). Słowa te były dla Abrahama wielką pociechą. Dlatego zgodził się i przygotował odejście Hagar i Izmaela. Dał im chleb i wodę, które miały utrzymać ich przy życiu przez jakiś czas. Hagar odeszła z synem. Jako niewolnica nie mogła postąpić inaczej. Musiała odejść, poddając się wobec niesprawiedliwości i ludzkiej zazdrości. Hagar stała się znowu mieszkanką pustyni. Tym razem nie jako kobieta ciężarna, bo była razem z synem. Ona, która dotąd milczała, na widok syna, który umierał z głodu, przemówiła. Powiedziała sobie w duchu: «Nie będę patrzała na śmierć dziecka» ( Rdz, 21, 16). Narrator Rdz 21 zdaje się ukazywać Izmaela jako małego, bezbronnego chłopczyka. Bóg na nowo usłyszał głos bezbronnych i opuszczonych i Anioł Boży przemówił do Hagar: «Cóż ci to, Hagar? Nie lękaj się» ( Rdz, 21, 17). To był początek wybawienia dla niej i dla syna. Bóg był z nimi i dał im to, czego w owej chwili najbardziej potrzebowali. Otworzył jej oczy, aby zobaczyły wodę, uzasadniając w ten sposób konkretnie uspokajające słowa: «Nie lękaj się». Bóg otoczył opieką Hagar i jej syna na pustyni. Izmael został łucznikiem, mieszkańcem pustyni. Hagar opiekowała się synem. Była dla niego matką i ojcem, bo spełniała obie role — i ojca, i matki. Normalnie to ojciec troszczył się o ożenek syna. Dla Izmaela uczyniła to Hagar. Sprowadziła mu żonę z Egiptu. Dalsze dzieje Hagar — czy wyszła za mąż i miała jeszcze inne dzieci, albo jak zakończyło się jej życie — kryje mrok. Niewiele dowiadujemy się o niej ze Starego Testamentu, ale to niewiele uderza nas bardzo. W Nowym Testamencie wspomina się o niej dwa razy, ale tylko w Liście Pawła do Galatów (4, 24-25), gdzie przedstawia się ją jako symbol wszystkich zniewolonych, zwłaszcza ludzi w niewoli duchowej, która rodzi się z grzechu. Pogarda rodzi pogardę i niewypowiedziane cierpienia. Hagar mogła żyć normalnie jako niewolnica poddana swojej pani, gdyby nie trawiła jej pycha. Odpłacono jej tą samą monetą i poniosła konsekwencje własnych czynów wobec swojej pani. Jednakże Bóg lituje się zawsze nad cierpieniem ludzkim, nawet wtedy, gdy sami jesteśmy przyczyną naszego cierpienia. Hagar padła ofiarą zazdrości i niesprawiedliwości; ale i ona popełniała niedobre uczynki. Jej historia obrazuje tragiczny aspekt ludzkiej ułomności, przejawiający się w nienawiści do drugiego człowieka. Kiedy Hagar znalazła się w trudnej sytuacji, Bóg ją wybawił dając jej to, czego potrzebowała. Nie zawsze wyroki Boskie są takie jak nasze. On nas wybawia nawet wtedy, gdy nie zasługujemy na Jego błogosławieństwa.

Obiorah Mary Jerome jest nigeryjską siostrą w Zgromadzeniu Sióstr Niepokalanego Serca Maryi Matki Chrystusa. Studiowała w Rzymie, gdzie uzyskała bakalaureat z filozofii i teologii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim oraz licencjat i doktorat z Pisma Świętego w Papieskim Instytucie Biblijnym. Obecnie wykłada języki biblijne, egzegezę i teologię w wyższym seminarium Blessed Iwene Tansi w Onitsha w Nigerii oraz w University of Nigeria Nsukka. Opublikowała m.in. książkę pod tytułem «How Lovely is your Dwelling Place: Desire for God’s House in Psalm 84» (2004).

Również z poprzedzającym opowiadaniem — o wypędzeniu Hagar i Izmaela (Rdz 21,1—21) — ma związek dwudziesty drugi rozdział. Widać wyraźne podobieństwo między opowiadaniem o ofierze Izaaka a relacją o wypędzeniu Hagar i Izmaela: w obu przypadkach synom grozi śmierć, Izmaelowi na pustyni (Rdz 21,15—16), Izaakowi na ołtarzu (Rdz 22,10); w obu przypadkach synowie są zaangażowanymi uczestnikami wydarzenia, które inicjuje Bóg (por. Rdz 21,12 z 22,1—2); w przypadku i Izmaela, i Izaaka, to głos anioła Jahwe w ostatniej chwili uratuje ofiary (por. Rdz 21,17—18 i 22,11); w obu opowiadaniach zostaje ponowiona obietnica licznego potomstwa (por. Rdz 21,18 i 22,17—18).

Nie wystarczyło wypędzenie Izmaela; ten syn nie był największym skarbem Abrahama, takim jest Syn Obietnicy — Izaak. Widać więc, że Abraham zostaje wezwany przez Boga do oddania wszystkiego, co ma. Przypomina się w tym miejscu scena obserwowana przez Pana Jezusa, kiedy to tłum wrzucał do skarbony drobne ofiary, a tylko jedna osoba wrzuciła wszystko, co miała (por. Mk 12,41—44; Łk 21,1—4). Wtedy Pan powiedział: „Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie” (Łk 21,3—4).

Źródło tekstu: opoka.org.pl

IZMAEL

syn Abrahama i Hagar, służącej Sary. Dopóki żona Abrahama, Sara, nie urodziła syna, dopóty – zgodnie z ówczesnym prawem żydowskim – dziedzicem pozostawał Izmael, syn niewolnicy. Gdy Sara urodziła Izaaka i zauważyła, że Izmael wyśmiewa się z niego, domagała się od Abrahama, żeby wypędził z domu służącą Hagar wraz z jej synem. W końcu Abraham uczynił tak, jak radziła mu żona. Błąkając się po pustyni wygnańcy niemal umierali z pragnienia, ale Bóg usłyszał jęk małego Izmaela, ulitował się nad nim i poprowadził Hagar do studni. Gdy Izmael dorósł, stał się dobrym łucznikiem, mieszkał na pustyni, poślubił Egipcjankę i miał dwunastu synów, którzy stali się ojcami dwunastu plemion arabskich, zwanych Izmaelitami (Rdz 16,15; 21,8-21; 25,12-16; 37,25).
Źródło tekstu: biblia.wiara.pl

Abraham z bólem serca wypełnił żądanie żony, by wypędzić niewolnicę Hagar: „Nazajutrz rano wziął Abraham chleb oraz bukłak z wodą i dał Hagar, wkładając jej na barki, i oddalił ją wraz z dzieckiem” (Rdz 21,14). Abraham czyni wszystko w milczeniu; odprawia Hagar bez żadnych wyjaśnień. W tym zwięzłym i precyzyjnym opisie uderza brak hojności patriarchy, który rzuca się cieniem na jego wcześniejsze cnoty. Za całe lata służby i poświęcenia Hagar (była przecież matką jego syna!) ofiarował jej… bochenek chleba i skurzany bukłak mieszczący około piętnastu litrów wody. Takie zapasy mogły wystarczyć najwyżej na kilka dni. Według późniejszego ustawodawcy, nie należy odprawiać niewolników z pustymi rękami: „Podarujesz mu coś z twego drobnego bydła, z klepiska i tłoczni. Dasz mu coś z tego, w czym Pan, Bóg twój, tobie pobłogosławił” (Pwt 15,14). „Abraham powinien był dobrze wyposażyć matkę swojego dziecka, lecz dał jej zbyt mało, by mogła przeżyć” (A. Ohler). Sam był bardzo bogaty, nie brakowało mu niczego, a wobec własnego syna postąpił jak skąpiec. Dlaczego? „Najprawdopodobniej zaważyło tutaj zdanie Sary. Wszystko, co otrzymałby Izmael, pochodziłoby z dziedzictwa Izaaka, a żona patriarchy już wcześniej sprzeciwiła się takiemu rozwiązaniu” (C. Swindoll). Być może była to również słodko-gorzka zemsta za wcześniejsze upokarzanie Sary przez niewolnicę.

Hagar, choć potraktowana nieludzko, odzyskała wolność. Odtąd jako kobieta niezależna mogła ułożyć sobie dalsze życie wśród swoich (we własnym szczepie). Tymczasem udała się na południe i „błąkała się po pustyni Beer-Szeby” (Rdz 21,14), mniej więcej pięćdziesiąt kilometrów na południe od Hebronu. Przez kilka dni błądziła i wędrowała bez celu. Gdy zabrakło wody, opanowała ją rozpacz. Porzuciła syna pod jednym z pustynnych krzewów, by nie patrzeć na jego śmierć, i pogrążona w wielkim bólu, „siedząc opodal, zaczęła głośno płakać” (Rdz 21, 16). W dramat porzuconej kobiety wpisuje się także dramat jej syna. Izmael został najpierw odrzucony przez własnego ojca, a później przez matkę. Te traumatyczne zranienia z dzieciństwa zapewne głęboko zaważyły na jego dalszym życiu.

Hagar jest zdesperowana. A jednak pozostaje w niej instynkt macierzyński i iskierka nadziei. Pozostawia Izmaela pod krzewem, by przedłużyć jego życie. Sama zaś odchodzi na odległość strzału z łuku, by nadal czuwać nad dzieckiem. Czuje się bezsilna, nie widzi znikąd pomocy. „Hagar myśli, że jest odrzucona nie tylko przez Abrahama, lecz także przez jego Boga. Czyż to nie sam Bóg polecił Abrahamowi, aby ją odesłał? Skąd ma czerpać odwagę, by zaczynać od nowa, skoro Bóg jest przeciwko niej?” (A. Ohler).     

Bóg nie pozostaje głuchy na płacz cierpiącej zdesperowanej matki. On nie tylko widzi, jak wcześniej stwierdziła Hagar (por. Rdz 16,13). On również słyszy jęk i ból matki i jej dziecka. Dlatego posyła anioła, by ją pocieszył. „Anioł Boży zawołał na Hagar z nieba: Cóż ci to, Hagar? Nie lękaj się, bo usłyszał Bóg jęk chłopca tam leżącego. Wstań, podnieś chłopca i weź go za rękę, bo uczynię z niego wielki naród” (Rdz 21,17-18). Anioł wnosi w tragiczną sytuację Hagar nadzieję. Zapewnia, że „Bóg jest dostępny wszędzie i wszędzie wysłuchuje człowieka w jego potrzebie” (J. Lemański). Hagar nie może poddawać się lękowi i rozpaczy, przeciwnie, powinna z odwagą podjąć na nowo rolę matki, zatroszczyć się o syna. Jego powołaniem jest bowiem życie i świetlana przyszłość, a nie śmierć. Hagar nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie mogła o tym marzyć.

Po umocnieniu przez anioła, „Bóg otworzył jej oczy i ujrzała studnię z wodą; a ona poszła, napełniła bukłak wodą i dała chłopcu pić” (Rdz 21,19). Bóg wyostrzył zmysły Hagar. Pozwolił dostrzec to, czego nie widziała wcześniej; życiodajną studnię z wodą. Jej oczy przesłonięte do tej pory łzami, cierpieniem i bólem nie widziały nic poza śmiercią. Hagar i jej syn mogli przeżyć. Bóg wspomógł ją i ukoił jej niepokoje o przyszłość. Nie tylko uratował jej dziecko, ale także troszczył się o niego i wspierał w jego dalszym życiu.

Izmael żył na pustyni Paran. Był to suchy step rozciągający się w północno-zachodniej części półwyspu Synaj. Prowadził przezeń szlak kupieckich karawan. Tak więc pustynia, która miała być grobem Izmaela, stała się odtąd jego domem. Na niej rozkwitł i jako łucznik i myśliwy zapewniał żywność sobie i matce. Być może zatrudnił się także jako najemny żołnierz. Hagar znalazła mu żonę wśród swoich rodaków. Poślubił Egipcjankę, z którą zapoczątkował (według obietnicy Boga) wielki ród Izmaelitów. Miał dwunastu synów i sporą ilość córek (Rdz 25,12-18). Zmarł według autora biblijnego w wieku stu trzydziestu siedmiu lat.

Historia Hagar i jej syna pokazuje, że dla Boga nikt nie jest obojętny, zapomniany, nieważny. Nawet wątpiąca i pogardzana niewolnica. Nawet najbardziej dziki i  wydawałoby się skazany na śmierć Izmael. Do takich, po ludzku sądząc, nieważnych, zagubionych i przegranych, posyła Bóg swoich aniołów z pocieszeniem i nadzieją; przez nich także realizuje swoje plany.

Źródło tekstu: jezuici.pl

Sara, żona Abrahama, nie mogła urodzić dzieci, ale (…) miała zaś niewolnicę Egipcjankę, imieniem Hagar (Rdz 16, 1). Była to służebnica idealna, którą wszyscy w domu kochali. Było tak przez długie lata, dopóki nie zażądano od niej czegoś więcej, niż była do tego zdolna. Mówi się, że niektórzy ludzie urodzili się jakby do panowania, inni do służenia. Trudno powiedzieć, co z tego dwojga jest lepsze. Służenie jest ciężką sprawą, ale i panowanie nie jest lżejsze. Hagar potrafiła wspaniale służyć, ale nie była w stanie panować.[1]

W domu Abrahama

Była ona bezspornie zdolną osobą. Nie wiadomo, jak i kiedy dostała się do domu Abrahama. Może wtedy, gdy z powodu suszy, nie pytając Pana, uciekł on do Egiptu. Z pewnością miała liczne zalety, i ma się wrażenie, że zamieszkała w Kanaanie nie przez przypadek, lecz przez bezpośrednie zrządzenie Boże. Była poganką i tu poznała Boga. Miała dobrą naturę, nie mogła żyć pustym życiem w bliskości ludzi głębokiej wiary. Hagar wiele zyskała w tym domu. Gdyby tak nie było, to czy mógłby zjawić się jej na pustyni anioł i do niej przemówić? Jej służba wraz z upływem lat stawała się coraz lepsza. Im bardziej wchodziła w życie rodziny, tym boleśniej razem z nią przeżywała niepłodność swojej pani. Była posłuszną, współczującą kobietą, wnosiła do rodziny nie tylko swoją pracę, ale i pokój.

Konflikty małżeńskie

Sara dała mężowi swoją służącą, żeby spłodził z nią potomka. Biblijna opowieść jest bardzo zwięzła. Oznajmia nam, że Abram wszedł do Hagar, a ona poczęła. Na pierwsze spojrzenie pocieszająca i radosna wiadomość. Stary bolesny problem w rodzinie Abrahama został rozwiązany. Boże obietnice spełniły się. Nad jego domem jakby wreszcie zaświeciło piękne słońce, ale był to tylko przedwczesny poranny świt. Całe życie rodziny ogromnie się skomplikowało. Kiedy bowiem Hagar stała się żoną i matką, gdy zobaczyła, (…) że jest brzemienna, zaczęła lekceważyć swoją panią (Rdz 16, 4). Nie chciała już służyć! Taki bywa już człowiek: kiedy zostanie obdarowany błogosławieństwem, podnosi głowę. Potrafi być pożytecznym, dopóki chce służyć, ale kiedy poczuje władzę, zaraz upadnie. Ta odwieczna ludzka słabość objawiła się także i u niej.

Hagar czując się lepszą od Sary, zaczęła ją poniżać. Kiedy żona poskarżyła się Abrahamowi, ten powiedział: Niewolnica twoja jest w twojej mocy: postąp z nią, jak uznasz za dobre (Rdz 16, 6). Tak więc Sara, w odwecie, odnosiła się do niej surowo, będąc zazdrosną o dziecko. Ta sytuacja ujawnia również negatywny aspekt kobiecości. Nie może ona znieść błogosławionego stanu swojej służącej. Kobiety często tego doświadczają. Kiedy stają się silne, to inne zaczynają je zwalczać. Zamiast cieszyć się ich sukcesem, robią wszystko, żeby je pokonać.

Takie postępowanie względem siebie Hagar i Sary wywołało w domu Abrahama groźne napięcie. Radosne współżycie i spokój zniknęły. W jednym domu chcą panować teraz dwie kobiety. Mąż z tego powodu przeżywa swój dramat. Sytuacja staje się bardzo przykra i trudna. Saraj zarzuca mu: «Przez ciebie doznaję zniewagi, ona zaś czując się brzemienną, lekceważy mnie. Niechaj Pan będzie sędzią między mną a tobą!» (Rdz 16, 5). Jak smutno wyglądał jego dom – same kłótnie i zwady. Nikt nie chciał ustąpić, każda dochodziła swoich praw. Saraj jest jego prawowitą żoną, a Hagar jest w stanie błogosławionym – co robić? Abraham już dostrzegł, dokąd razem doszli, kierując się tylko ludzkim rozumem. Znaleźli się w wielkiej biedzie – musiał przyznać w swoim sercu. Nastał bolesny konflikt między małżonkami. W tym utrapieniu stało się dla niego jasne, że nie ma innego wyjścia, jak tylko zdobyć się na radykalny krok. Zdecydował się więc na bolesne rozejście z Hagar. Służebnicę, którą podniósł do godności żony, znowu degraduje do poziomu niewolnicy.

Jest prawdą, że powinnością męża jest zaprowadzić porządek i prawo w rodzinie. Saraj dopomina się o odpowiedzialną postawę męża, on zaś przywraca jej prawa. Umocniona teraz w swojej pozycji, doprowadza do tego, że Hagar ucieka z domu. Jednakże ucieczka przed trudnościami świadczy o niewierze albo słabej wierze człowieka. Dzisiaj także wiele osób ucieka, nie zawsze wiedząc dokąd. W tym tkwi tragedia ludzkości. Ludzie myślą, że mają pełne prawo do takiej postawy, bo niby nie mają innego wyjścia. Toteż problemy swoje i dzieci rozwiązują tak, jak uczyniła to Hagar. Wydaje się wtedy, że nieprzyjazna pustynia będzie bardziej miłosierna, niż okrutna Saraj.

Pustynia

Poniżona i dręczona przez ludzi, Hagar na pustyni jest wolna, ale w głębi swej duszy jest bardzo smutna. W tym opuszczeniu znajduje ją anioł, który pyta: «Hagar, niewolnico Saraj, skąd przyszłaś i dokąd idziesz?» (Rdz 16,8). Szczególne spotkanie i jeszcze bardziej zagadkowe i dziwne dwa pytania, które bardzo boleśnie dotknęły jej serca. Zauważyła, że ten nieznajomy mężczyzna, który do niej przemówił, bardzo dobrze ją zna. Nazywa ją własnym imieniem i służebnicą Saraj, ale ona uważa, że nie jest już niewolnicą swojej pani. Anioł pyta ją: skąd przyszłaś? – to pytanie dotyczy nie miejsca, ale ducha. Hagar ucieka od swego problemu, którego nie da się rozwiązać zmianą otoczenia. W tym pytaniu kryje się wiele treści. Nie jest ona tam, gdzie być powinna. Anioł stawia i drugie pytanie: dokąd idziesz? Skąd przyszła – o tym wie: «Uciekłam od mojej pani, Saraj» (Rdz 16, 8). Ale dokąd ona idzie – tego już nie wie. Hagar zapomniała o tym, że źródłem tego napięcia była ona sama, a nie jej pani. Ona zaczęła ją lekceważyć, dlatego ta chciała ją upokorzyć.

Hagar, dokąd idziesz? – tylko nie myśl, że gdzie indziej wszystko ułoży się według twojej woli.  Ucieka ona od swojej pani, ale nie może przecież uciec od samej siebie. Niesie ze sobą swoje przekorne serce, które szybko znajdzie drugą Sarę, a ta może być jeszcze gorsza. Hagar powinna pamiętać, że Bóg jej los złączył z domem Abrahama. Tam chciał ją wychować i pobłogosławić. Widział jej cierpienie, ale też znał jej zagubienie. Twarda ręka jej pani była jej bardzo potrzebna. Dlatego Bóg rzekł do niej: «Wróć do twej pani i pokornie poddaj się pod jej władzę» (Rdz 16, 9). Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Anioł zbyt wiele od niej wymaga. Ma po prostu wrócić do starej relacji i znosić złe traktowanie? Reakcja Hagar jest typowo kobieca: czuje się ofiarą i ma dalej znosić wszystko to, do czego była zmuszana. Jednak nakaz Anioła oznacza coś innego. Hagar właśnie ma wyzwolić się z roli ofiary, by nie być sprawcą przemocy. Ofiara bowiem poświęca się dla innych, a jednocześnie podporządkowuje sobie wszystkich. Subtelne oskarżenia rodzą u bliskich poczucie winy, dając ofierze poczucie władzy, by wynagrodzić sobie poniesiony trud. Życie z taką osobą wzbudza strach, przygnębienie i wyrzuty sumienia.

Były to gorzkie i groźne słowa dla Hagar. Brzmiały tak, jak jakieś ultimatum, z którym nie można było już dyskutować. Ma przecież teraz do czynienia z samym Bogiem, który prosi ją o pokutę i pokorę. Hagar w tym wydarzeniu jest wielkim człowiekiem, gdyż Go posłuchała. Było to więc zwycięstwo Ducha Świętego i jedyne właściwe wyjście z tej sytuacji. Przeżywając bliskość Boga, Hagar zostaje uwolniona od własnego, upartego ja. Wróciła zatem do domu i wyznała wszystko, czego doświadczyła na pustyni. Prosiła o przebaczenie i upokorzyła się. Była już zupełnie inną kobietą: zmieniona, odrodzona, która widziała Pana. Tak jest zazwyczaj, gdy człowiek spotyka się z Nim. Pokuta, to nie pobożne puste słowa, ale rzeczywista zmiana życia. Na drodze szczerego wyznania rozwiązuje się wszystko. Namacalnym dowodem tej prawdy jest ona. Uciekała, nie chciała być służebnicą, ale potem nawróciła się i wyraziła skruchę – to wyznanie było skuteczne.

Powrót do domu

Hagar zrozumiała, że jeśli chce mieć dalsze Boże błogosławieństwo, musi znaleźć drogę do tej rodziny, w której chce ją mieć Pan Bóg. Będąc dalej służebnicą, staje się zarazem panią, która decyduje – Abram i Saraj kapitulują. Mają syna, który według prawa należał do nich, ale Hagar określa jego imię: «Jesteś brzemienna i urodzisz syna, któremu dasz imię Izamael, bo słyszał Pan, gdy byłaś upokorzona» (Rdz 16, 11). Łatwiej jest jej teraz znosić przygnębiającą sytuację, ponieważ wierzy w pełną nadziei zapowiedź. Jej godność jest nietykalna, bo Bóg jest z nią. Wie, że ma w sobie coś, nad czym jej pani nie ma władzy. Sara nie może jej zranić, jeśli sama na to nie pozwoli. Hagar nazywa Boga: Bóg Widzialny (Rdz 16,13), ponieważ widzi jej cierpienie i niezniszczalną godność, która przetrwa czas i każda władzę. Wiele kobiet potrafi pokonać trudne sytuacje dzięki świadomości swojej godności. Życie, które jest w nich, będzie trwało dalej na tym świecie. Dotyczy to nie tylko matek, ale także kobiet, które nie mają dzieci. Przekonanie, że są strażniczkami życia, doda im sił do niesienia go i ochrony także w trudnych warunkach. I jeśli tak jak Hagar doświadczą obecności przy nich Boga, poczucie osamotnienia i oskarżycielskie wypowiedzi otoczenia nie będą miały większego znaczenia.

Już nie jest niewolnicą, ale pełnoprawnym członkiem rodziny. Ten chłopiec, także swoim imieniem, miał im wszystkim nieustannie przypominać, że mają Boga, który słyszy i odpowie na pokorne wołanie. W domu, ale i w życiu Hagar zjawiło się światło. Wiele spraw się wyjaśniło. W rodzinie wszyscy cieszą się chłopcem. Rany się zagoiły, ale blizny zostały: «A będzie to człowiek dziki jak onager: będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy –  przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców» (Rdz 16, 12). W rodzinie Abrahama była żywa pamięć o obietnicach Bożych w stosunku do Izmaela. Ten syn był zrodzony z ciała i nie mógł być dziedzicem Bożych obietnic. Z początku nie można było tego zobaczyć, ale z biegiem lat, tym bardziej stawało się to jasne. Izmael miał piękne imię, ale brakowało mu duchowego charakteru – wiary. Kiedy anioł Boży na pustyni zatrzymał zbuntowaną matkę, oznajmił jej, że jej syn będzie żył, walcząc mieczem. Czym była napełniona matka, tym napełnił się i jej syn. Hagar jest przestrogą dla wszystkich kobiet, aby zwracały uwagę na siebie, zwłaszcza wtedy, kiedy są w stanie błogosławionym, gdyż karmią dziecko nie tylko swoją krwią. Może być ono już w żywocie swojej matki napełnione duchem Bożym, ale i odwrotnie – duchem złym i wojowniczym. Po dziesięciu latach okazało się, że ten chłopiec nie miał uszu dla Bożych myśli, nie wprowadzał pokoju, był nieokiełznany, dziki, a jego ręka była skierowana przeciwko wszystkim.

Szyderca Izmael

Kiedy więc Sara urodziła Izaaka, poczuła się szczęśliwa. Ale widząc Izmaela, nie cieszyła się synem swojej niewolnicy, ponieważ pewnego dnia zauważyła ona, (…) że syn Egipcjanki Hagar, którego ta urodziła Abrahamowi, naśmiewa się z Izaaka (…) (Rdz 21, 9). Sara nie może uwolnić się od myśli, że przyczyną takiego zachowania jest jego matka, ale przecież winny jest też jego ojciec. Doszła więc do wniosku, że taki szyderca w przyszłości byłby wielkim niebezpieczeństwem dla jej syna, dlatego przyszła do męża z bezkompromisowym żądaniem: «Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem, bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem» (Rdz 21, 10). Abram nie przyznaje jej racji, ale święty Bóg całkowicie stanął po jej stronie: «Niechaj ci się nie wydaje złe to, co Sara powiedziała o tym chłopcu i twojej niewolnicy. Posłuchaj jej, gdyż tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo» (Rdz 21, 12). Niechętnie jednak spełnił życzenie Sary. Niemniej, był on najwyraźniej zbyt tchórzliwy, żeby przeciwstawić się żonie. Abram, z bólem serca, na drugi dzień rano, dał chleb i bukłak wody dla Hagar i wraz z synem wydalił ich z domu.

Pustynia Paran

Błądzili oni po pustyni, niedaleko Beer-Szeby. Gdy skończyła się woda, (…) ułożyła dziecko pod jednym krzewem, po czym odeszła i usiadła opodal tak daleko, jak łuk doniesie, mówiąc: «Nie będę patrzyła na śmierć dziecka» (Rdz 21, 15-17). Głośny płacz, to bezradne oczekiwanie na śmierć chłopca jako krzyczący znak ludzkiej bezsilności, nie był jej aktem wiary i pamięci o Bożej obietnicy. Jednak Bóg usłyszał głos Izmaela, dlatego przemówił do zrozpaczonej matki: «Cóż ci to, Hagar? Nie lękaj się, bo usłyszał Bóg jęk chłopca tam leżącego» (Rdz 21, 17). Hagar narzeka, że rodzina Abrahama wyrzuciła ją z domu. Ale Pan ma wobec niej inne plany: «Wstań, podnieś chłopca i weź go za rękę, bo uczynię go wielkim narodem» (Rdz 21, 18). Jej syn nie może stać się dziedzicem obietnicy, którą dał Bóg Abrahamowi, ale nie spuści swojego miłościwego oka z niego: (…) otworzył jej oczy i ujrzała studnię z wodą; a ona poszła, napełniła bukłak z wodą i dała chłopcu pić (Rdz 21, 19). Hagar nieomal się poddała, przestała walczyć. Wtedy Anioł ponowie uświadamia jej, że nie jest tylko kobietą samotną. W niej samej jest źródło, z którego może pić. Ma w sobie pokłady siły, z których może czerpać. Nie jest zależna od mężczyzny. Jest wartością sama w sobie. Gdy zatem kobieta spotka się z tym wewnętrznym źródłem, to przetrwa nawet najtrudniejsze sytuacje opuszczenia. Nie podda się. Rozkwita w niej wówczas nowe życie, oparte na wewnętrznej godności, którą nadaje jej tylko sam Bóg.[2] Matka więc zrozumiała swoje zadanie – wzięła syna za rękę i poprowadziła go przez całe życie. A (…) Bóg otaczał chłopca opieką, gdy dorósł. Mieszkał on na pustyni i stał się łucznikiem; matka zaś jego sprowadziła mu żonę z ziemi egipskiej (Rdz 21, 21). I w taki sposób Hagar stała się pramatką narodów arabskich.

 Hagar przeszłaby przez życie bez śladu, gdyby Bóg nie wprowadził jej do domu Abrahama. Jeśli odegrała jakąś rolę, to stało się to dzięki Bożemu działaniu i za pośrednictwem rodziny Abrahama. Kiedy Bóg rozkazuje mu, aby posłuchał głosu swojej żony i wypędził z domu dziewczynę i jej dziecko, nawet wtedy nie zapomniał o nich: «Syna (…) tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem, bo jest on twoim potomkiem» (Rdz 21, 13). Błogosławieństwo udzielone wygnańcom było głęboko związane z Abrahamem. Rodzice powinni starać się o to, aby pozostawić po sobie dla swoich dzieci takie cenne dziedzictwo – być błogosławieństwem, nie przekleństwem!

Hagar jest wzorem walki dla żon i matek, ponieważ tam, gdzie ludzie mieszkają razem, mogą zdarzyć się poważne komplikacje. Znajdując się w trudnej sytuacji, człowiek nieraz szuka wyjścia w ucieczce – ucieka, ale nie zawsze wie dokąd. Gdyby mieć uszy jak Hagar i wrócić do domu! Byłaby to radość, która stałaby się niebem. Ludzkie współżycie nie odbywa się bez wstrząsów. Hagar, kiedy wróciła, przeżywała bolesne chwile, które prawie że doprowadzały ją do rozpaczy. Ale miała znowu to szczęście, że pozwoliła Bogu mówić do siebie, dzięki czemu wypełniała swoje powinności. Czyniła to, co mogła, i nie żyła tu na ziemi na darmo. Jej droga nie zawsze była prosta, nieraz zeszła z niej i błądziła, ale święty Bóg nie wypuścił jej ze swoich rąk. I chociaż w domu Abrahama przekreślono ją, Pan jednak tego nie uczynił, ale przygotowywał jej przyszłość na drodze pokuty. I ta kobieta tę drogę znalazła – oby każdy człowiek, tak jak Hagar, mógł również odnaleźć swój cel życia.

[1] Światowa literatura jest pełna opowiadań o opuszczonych kobietach. Ciągle zdarza się, że mężczyźni zostawiają swoje żony. Wcześniej działo się tak, np. z powodu wojen. Dzisiaj przyczyną są najczęściej problemy małżeńskie albo miłość mężczyzny do innej kobiety. Opuszczona żona, niezależnie z jakiegokolwiek powodu, bynajmniej nie jest porzucona przez wszystkich, ponieważ jest otoczona szczególną opieką Bożą: Pan strzeże przechodniów, chroni sierotę i wdowę (Ps 146, 9). Takim praobrazem samotnej kobiety w Starym Testamencie jest Hagar, niewolnica Abrahama.

[2] Oto przykład z zupełnie innej kultury, który obrazuje możliwość przetrwania w sytuacji pozostawienia przez bliska osobę. Pewna kobieta – opowiada o. A. Grün – była żoną indiańskiego medyka, a teraz mieszka w Allgau. Mówiła, że u Indian zdarza się, iż mężczyzna po osiągnięciu dojrzałego wieku odwraca się od swojej żony i odchodzi do innej. Oczywiście, te kobiety także przeżywają ból i smutek rozstania, ale nie jest to poczucie opuszczenia. Przyjmują one postawę aktywną. Zwracają mu wolność i same stają się wolne. Mówią przy tym: Zwracam mu wolność i on zostanie zawsze moim mężem. Znaczy to, że nie wymazują niczego z ich przeżytych wspólnych lat i zarazem nowego związku ich męża nie porównują z ich związkiem, bo jest to coś zupełnie nowego. To nie umniejsza ich wartości w tym stopniu, jak to przeżywa wiele kobiet – one żyją w poczuciu, że w miłości jest tak, jak w przyrodzie: jest stawanie się i przemijanie – i nie zadręczają się stale poczuciem winy. Mężczyźni z drugą żoną także wchodzą do rodziny. W tej opowieści oczywiście godna pochwały nie jest sama sytuacja, która z naszego punktu widzenia jest nie do przyjęcia, ale podejście do własnej osoby, do własnej siły i możliwości samorealizacji. U nas zerwanie relacji między kobietą i mężczyzną kończy się szukaniem winnego, błędów, na żywieniu urazy i zranieniu, na poczuciu utraty wartości. Indianie bardziej żyją poświęceniem się życiu. W takiej sytuacji kobietom jest też łatwiej, ponieważ otrzymują mocne wsparcie od wspólnoty.

Doświadczenie Hagar, nie jest obce kobietom w żadnych czasach. Żony bywają opuszczane, a nawet odpychane przez swoich mężów. Wtedy kobieta naprawdę czuje się jak niewolnica, która wszystko zrobiła dla męża, a teraz może odejść. Czuje się wykorzystana, jakby była służbą domową do zajmowania się wszystkim, a teraz może odejść na pustynię, bo nie jest już potrzebna. Wielu kobietom, które zostały porzucone, z trudem przychodzi wiara we własną godność. Czują się jakby były na pustkowiu i poddają się. Cierpią głód i pragnienie miłości, grozi im śmierć. W niektórych zrodzi się śmiertelna nienawiść i uprzedzenia do wszystkich mężczyzn. Widzą w nich wtedy same negatywne cechy: Wszyscy mężczyźni są tacy sami. Zależy im tylko na seksie, na własnej przyjemności i korzyściach. Są nieodpowiedzialni. Nie wiedzą, co to wierność i prawdziwa miłość. To zrozumiałe, że takie postawy kształtują się w kobiecie, ponieważ są to bardzo głębokie zranienia. Ale silna kobieta przepracowuje je i rozwija swoje własne mocne strony. Używa swojej agresji do tego, by wyrzucić z siebie mężczyznę, jaki ją porzucił. I przemienia swoją agresję w ambicję, dzięki której chce uczyć się żyć samodzielnie i odkrywać umiejętności dotąd w niej ukryte.

Pewna kobieta w średnim wieku – wspomina o. A. Grün – po 40 latach wspólnego życia została porzucona przez męża, ponieważ odszedł do młodej kobiety. Wychowali razem dzieci i zbudowali duży dom. Mąż mógł robić karierę, gdyż żona w domu wszystko organizowała. Odejście jego zraniło ją do głębi i kompletnie pozbawiło sił. Myślała, że się załamie. Kiedy minął najgorszy czas, w którym otwarcie starała się zmierzyć z tą sytuacją, pewnego dnia stwierdziła: Być może był to dla mnie prezent od męża. Teraz jestem zmuszona do tego, żeby całkowicie skupić się na sobie i odkrywać zupełnie nowe obszary. Muszę zacząć zupełnie nowe życie i w tym widzę teraz moją wielką szansę. W tych słowach brzmiało pogodzenie się z losem. Kobieta ta odzyskała swoją godność i siłę. Gdzie zatem kobieta opuszczona przez męża i wysłana na pustynię spotyka Anioła, który jej otworzy oczy?

Często są to przyjaciółki, które ją wspierają. Przekazują jej poczucie, że pomimo tego jest wartością i  nosi w sobie wielkie bogactwo. Powinna przekształcić uczucie smutku, bólu i złości w chęć układania swojego życia na własny sposób. Nie jest już tylko żoną swojego męża. Jest samodzielna. Jest matką łucznika. Znajdzie cel, do którego wymierzy strzałę. Czasami Aniołem może być książka, która otworzy jej oczy, by móc inaczej oceniać swoje położenie. A czasami jest to przeżycie podczas nabożeństwa czy medytacji, które da jej pewność: Moje życie będzie udane. Nigdy nie będę samotna. Anioł jest przy mnie. Anioł to pewność, co do mojej Bożej godności, to jest moja duchowa strona, to jest moje wyczucie Boga, tajemnicy życia. Cierpienie, które spowodował mój mąż, otwiera mi oczy na moją nietykalną, Bożą godność. Mąż może mnie opuścić. Może mnie zranić. Ale nie może mi odebrać godności.

Kobiety, które straciły męża z powodu jego śmierci, najczęściej czują głęboką łączność i w ciszy omawiają z nim wszystko to, co je porusza. On jest Aniołem, który im towarzyszy i daje oparcie, gdy czują się zrozpaczone. Inne kobiety często szukają jakiegoś miejsca w przyrodzie, drzewa, o które mogą się oprzeć i dzięki swojej trwałości, stałości, niezmienności może je pocieszyć.

Na przykładzie Hagar, kobiety mogą uczyć się, jak nawet w najtrudniejszych sytuacjach i bólu, nie zatopić się w użalaniu się nad sobą, nie trwać w oskarżeniach przeciwko własnemu mężowi i mężczyznom, lecz wziąć swoje życie we własne ręce i pić ze źródła, które jest w nich. Ta Boża miłość i mądrość dodaje siły, ona nigdy nie ginie. Czasami wypłynie na powierzchnię dopiero wtedy, kiedy runie niepewny fundament, na którym budowano życie. Wiele kobiet ma w sobie siłę Hagar. Przezwyciężyły bolesne chwile i dzięki nim dojrzały. Doświadczyły porzucenia i nie załamały się. Zyskały siłę i mądrość godną podziwu.

Źródło tekstu: bonifratrzy.pl

Podeszła w latach Sara uwierzyła i doświadczyła cudu (Hbr 11,11). Urodził się syn, Bóg dokładnie wypełnił dane słowo (18,14). Abraham odpowiedział równie precyzyjnym wypełnieniem Bożych przykazań, zarówno co do obrzezania (17,12), jak i nadania dziecku imienia (17,19). Abraham z pewnością mógłby wymyślić bardziej wzniosłe imię od „Uśmiechnął się”, ale był posłuszny Bożemu objawieniu. Wcześniej imię „Izaak” kojarzyło się raczej z uśmiechem niedowierzania (17,17-19; 18, 12-15), teraz miało oznaczać śmiech radości (w. 6).

Narodziny syna były postrzegane jako przełomowe wydarzenie w życiu mężczyzny i stąd w genealogiach często podawany jest wiek ojca (Rdz 5). Abram miał 86 lat, gdy urodził się Izmael (16,16). Abraham miał 100 lat, gdy urodził się Izaak (w. 5). Jednak to młodszy brat miał zostać dziedzicem (w. 12). Stary konflikt Sary i Hagar odżył (por. Rdz 16), by doprowadzić do ostatecznego rozejścia się dróg przyrodnich braci.

Przez kilkanaście lat to Izmael był uważany za spadkobiercę Abrahama. Narodziny Izaaka jeszcze nie przesądzały zmiany statusu, bo w tamtych czasach śmiertelność noworodków była bardzo wysoka. Dożycie wieku trzech lat było osiągnięciem. Stąd taka uroczysta celebracja przy odstawieniu dziecka od piersi (w. 8 por. 1 Sm 1,24). Od tego momentu to Izaak był traktowany jako spadkobierca Abrahama.

Późniejsze zachowanie Izmaela opisane zostało słowem mecachek, pochodzącym od tego samego rdzenia,  co „Izaak”. Tłumaczenie tego terminu bywa bardzo różne: od niewinnego „bawił się”, przez „wyśmiewał”, aż do sugerującego bałwochwalstwo, „czynił to, co niestosowne”. Św. Paweł nazwał to zachowanie „prześladowaniami” (Ga 4,29). Hebrajskie mecachek pozostawia miejsce do interpretacji. Może Izmael wyśmiewał okoliczności urodzenia brata, które były dla Sary przyczyną radości? Może podczas zabawy miał na niego zły wpływ? A może kwestionował pozycję dziedzica? Sara, zaniepokojona o przyszłość Izaaka, zażądała od męża wypędzenia „tej niewolnicy wraz z jej synem” (w. 10).

Zapewne Abraham zareagował gwałtownym sprzeciwem. Tora opisuje to lakonicznym „uznał to za bardzo złe”. Gdy w Biblii takie wrażenie odnosił Bóg, często kończyło się to śmiercią winowajcy (por. Rdz 38,10). Abraham ze względu na miłość do Izmaela nie zgodził się na wypełnienie prośby Sary. Jeżeli nie chciał wypędzić Izmaela, to o ileż trudniej musiało mu być w przyszłości wypełnić polecenie złożenia w ofierze obiecanego Izaaka! Gdy jednak Pan przemówił do Abrahama, objawiając mu zgodność swojej woli z prośbą Sary (w. 12) i zarazem potwierdzając proroctwo o losach Izmaela (w. 13 por. 16,10), patriarcha był posłuszny. Rabini uważali, że była to jedna z prób wiary, którym został poddany Abraham. Zauważmy, że po usłyszeniu głosu Boga, ojciec nie wahał się i wykonał nakaz najszybciej, jak to było możliwe (w. 14a).

Matka i syn zostali wypędzeni częściowo na własne życzenie. Przez nadużywanie przywilejów można je stracić. Oddalona Hagar, przeżywając traumę rozstania, błąkała się bez nadziei po pustyni (w. 14b). Hagar zapominała o złożonej przez Bożego posłańca obietnicy (16,10), gdy tylko okoliczności zadawały się jej przeczyć. Gdy zabrakło wody, zostawiła Izmaela pod krzakiem i odeszła. Zdaniem rabinów w tej tragicznej sytuacji myślała tylko o sobie i swoim złym samopoczuciu. Zamiast być z synem w chwili śmierci, opuściła go i właśnie dlatego Bóg wysłuchał wołania Izmaela, a nie jej (w. 17). Płacz Hagar był samolubny. Skruszona modlitwa winowajcy była bardziej gorliwa. Bóg „otworzył oczy” Hagar i pokazał studnię, która była obok od samego początku. Tora uczy nas tu, że Bóg zawsze zapewnia to czego potrzebujemy, ale musimy być gotowi by to zobaczyć. Grzech zaślepia, dzięki modlitwie możemy dostrzec Boży plan awaryjny. Studnia Bożego miłosierdzia jest tuż obok, choć często nie jesteśmy tego świadomi. Jeżeli szukamy pocieszenia na pustyni świata, nie znajdziemy go. Bukłak z naszą wodą szybko się wyczerpie. Duchowe pragnienie może zaspokoić tylko Chrystus  (J 4,14).

Św. Paweł interpretował tę historię alegorycznie. Sara i Hagar symbolizują stare i nowe przymierze (Ga 4,24). Cyryl z Aleksandrii zauważył, że synowie Hagar, czyli naród wybrany, wciąż mają możliwość picia ze studni Chrystusa. Oczy części z nich były zamknięte i nie mogli zobaczyć źródła Ewangelii (Rz 11,25), lecz gdy wołają do Boga, zasłona opada (2 Kor 3,14n). Na naszych oczach spełniają się proroctwa a wielu Żydów uznaje Jezusa za Mesjasza i powstaje do nowego życia (Rz 11,15).

Źródło tekstu: wieczernik.oaza.pl