Kotwica dla duszy

Grupa docelowa: Dorośli Rodzaj nauki: Homilia Tagi: Hbr 6, Kotwica dla duszy, Mk 2, Nadzieja, Nadzieja kotwica, Obietnice Boże, Ps 111, Zasłona

HOMILIA 1

1. Kotwica rzucona na głębinę znika od razu pod wodą, dosięga dna, zatrzymuje statek, pomaga zwolnić, manewrować.

2. Z nadzieją jest podobnie. Z ta tylko różnicą że zaczepia się „za zasłoną” o Boże obietnice. Tak właśnie było z Abrahamem, tak jest i z nami.

3. Dziękuję Bogu za nadzieję i wołam z psalmistą „Z całego serca będę chwalił Pana…”

Zakopane/Karmel, 19 stycznia 2021, Hbr 6,10-20; Ps 111; Mk 2,23-28

HOMILIA 2

1. W powodzi obrazów, odwołań do postaci ze Starego Testamentu, symboli, zabłysnął promyk tak bardzo ludzki.

2. Autor Listu do Hebrajczyków przypomina ofiarność odbiorców, słuchaczy, odwołuje się do czynnej miłości wobec potrzebujących. A także zachęca do wytrwałości: „abyście nie stali się ospałymi”.

3. Musi być coś, co poderwie serce do gorliwości. To nadzieja. Jezus Chrystus – kotwica duszy. On sam jest tą nadzieją!

Radonie, 17 stycznia 2023, Hbr 6,10-20; Ps 111; Mk 2,23-28

HOMILIA 3

1. Tradycja żydowska mówiła tak:

  • zanim jeszcze powstał świat, Bóg miał w swoich myślach szabat i człowieka,
  • cały świat istnieje ze względu na szabat i człowieka,
  • dni powszednie istnieją i mają sens tylko dlatego, że istnieje szabat,
  • szabat jest dla Żydów szczytem problemów teologicznych.

2. Szabat to dzień słodyczy, którą Pan daje swojemu narodowi, ona ma źródło w Bogu.

3. Często porównywano Izraela do małżonka, a szabat do małżonki. Przeżywanie szabatu to gody weselne.

4. To jedyny dzień, który ma swoje imię. Inne dni tygodnia określone są jako pierwszy, drugi, trzeci…

5. Dlatego u św. Mateusza jest „Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia…” tego dnia kobiety spotykają Zmartwychwstałego, Zwycięzcę, Syna Człowieczego, „który jest Panem także SZABATU”.

Radonie, 16 stycznia 2024, 1 Sm 16,1-13; Ps 89; Mk 2,23-28

LEKTURA DODATKOWA

W świecie żeglarzy kotwica to jeden z najważniejszych przedmiotów, dzięki któremu zapewnić można bezpieczeństwo i znacznie ułatwić pracę na morzu. Kotwica służy głównie do unieruchamiania statków, spowalniania ich, a czasami nawet do wykonywania nagłych manewrów. Dzięki swojemu wykorzystaniu kotwica skojarzona została z chrześcijańską cnotą nadziei. Jako cnota teologalana nadzieja jest wewnętrznym pragnieniem szczęścia. Jezus Chrystus złożył ludziom konkretne obietnice, które wypełnione zostaną po naszej śmierci. Dzięki nadziei człowiek kieruje swoją myśl i swoje uczucia w kierunku rzeczywistości obiecanej przez Boga. Chodzi tu głównie o wyczekiwanie nadchodzącego Królestwa Bożego i nagrodę za wierność, która będzie polegała na przebywaniu z Bogiem. Tak rozumiana nadzieja stanowi realne zakotwiczenie w obietnicach złożonych przez Boga. W ten sposób człowiek odczuwa wewnętrzną stabilizację i ufność w to, że okoliczności zewnętrzne nie są w stanie oderwać go od miłości Chrystusa. Porównując życie do podróżowania, nie można oprzeć się wrażeniu, że w czasie tej długiej podróży potrzebne są momenty, kiedy po drodze zakotwiczymy do bezpiecznych portów. Pod czujnym okiem Kapitana płyniemy do celu, gdzie czeka nas wytchnienie i spełnienie naszych marzeń. Papież Franciszek wyraził to w następujących słowach: Chrześcijanin nigdy nie czuje się opuszczony, ponieważ Jezus zapewnia nas, że nie oczekuje nas jedynie pod koniec naszej długiej podróży, ale że nam towarzyszy w każdym z naszych dni.

W praktyce tymi bezpiecznymi portami, gdzie możemy zakotwiczać naszą nadzieję są sakramenty. W ten sposób kolejno składana jest nam obietnica. W sakramencie chrztu złożona zostaje obietnica życia wiecznego. W bierzmowaniu – zesłania Ducha i umocnienia na drodze wiary. Wreszcie w Eucharystii ukazana nam zostaje tajemnica miłości i zjednoczenia z Bogiem. Dzięki sakramentom człowiek rozwija swoją nadzieję i zakotwicza się w sprawach Bożych. Może czuć się bezpieczny, bo im większa nadzieja, tym pewniejsza postawa oddania Bogu i ufności w Jego obecność. Tak rozumiana nadzieja-kotwica staje się ważnym elementem codziennego życia. Dzięki niej nawiązujemy łączność z Bogiem, skuteczniej się modlimy i umacniamy się w odwadze.

Źródło tekstu: michalici.pl

Po prawicy Majestatu

Apostoł wykazuje wielkość i Majestat Chrystusa. Przewyższa On największych religijnych pośredników objawienia ze Starego Testamentu: aniołów, Mojżesza i proroków. Przez nich Bóg przemawiał na „różne sposoby” w czasie Obietnicy. W końcu przemówił przez Syna (Hbr 1). On – Chrystus – jest Słowem Boga, a wszyscy inni heroldowie sługami Słowa.

List ma charakter chrystyczny i soteryczny, zawiera całą chrystologię i soteriologię (naukę o zbawczym dziele Chrystusa). Jest On Bogiem – Człowiekiem, najwyższym Kapłanem nie z ustanowienia Mojżesza, nie z pokolenia Lewiego, ale z ustanowienia Boga, z pokolenia Judy: Ty jesteś kapłan do końca wieka według obrządku Melchizedeka (por. Ps 110, 4; Hbr1, 1-4).

Chrystus jest też ofiarą przebłagalną, składa ją jako wieczny, prawdziwy kapłan za ludzi. Dzięki tej ofierze ludzie mają wolny dostęp do Boga. List ma więc charakter soteryczny, czyli zbawczy.

Krzyżują w sobie Syna Bożego

Apostoł przestrzega czytelników przed apostazją (odstępstwem). Mówi o tych, którzy zostali oświeceni (nazwa chrztu) i otrzymali życie Boże, zostali umocnieni Duchem Świętym i odebrali w katechezie pełną prawdę objawioną. Zostali ubogaceni w dary charyzmatyczne, wspomagające do osiągnięcia życia wiecznego.

Apostata, który odrzucił te dary, krzyżuje w sobie Syna Bożego (Hbr 6, 4-9) i wystawia Chrystusa na pośmiewisko. Dla apostaty „niemożliwe” jest nawrócenie. „Niemożliwe” w tym sensie, że jest niedysponowany do powrotu. Jednak Bóg miłosierny i Kościół, który działa w łączności z Chrystusem, może odpuścić wszystkie grzechy. Apostoł jednak przyrównuje apostatę do ziemi, na którą spada deszcz, a ona rodzi „chwasty”, staje się przeklętą (Hbr 6,8). W kontekście jednak gra muzyka optymizmu. Apostoł wychwala dobre czyny wierzących spełniane z miłości i ze względu na Jezusa. Pozostawia im do refleksji piękną maksymę o nadziei: Trzymajmy się jej jak bezpiecznej i silnej dla duszy kotwicy, która przenika poza zasłonę (por. Hbr 6, 16), gdzie Jezus jako pierwszy wszedł za nas (Hbr 6, 18. 20). Jest tu aluzja do Jom Kipour – Dnia Pojednania, kiedy to arcykapłan wchodził do Debir – Miejsce Najświętszego. Tam w niebie jest On i czeka!

Apostoł raz jeszcze wraca też do trudnego tematu grzechów przeciwko Duchowi Świętemu. Grzech ten nazywany jest podeptaniem Syna Bożego i zbezczeszczeniem Krwi Przymierza. Karę niewiernym wymierzy sam Chrystus: „A straszna to rzecz wpaść w ręce Boga Żyjącego” (Hbr 10, 29. 31).

Droga nowa i żywa

Ewangeliści podają, że tuż po śmierci Jezusa zasłona świątyni, która oddzielała Hekal (Miejsce Święte) od Debir (Miejsce Najświętsze – symbol zamieszkiwania Boga, niedostępne dla ludzi), rozdarła się „na dwoje z góry do dołu” (Mt 27, 51; Mk15, 38; Lk 23, 46). Jest to ważny opis symboliczny. Rozdarła się bowiem zasłona, ale nie w Świątyni Jerozolimskiej. Nową świątynią, w której w sposób rzeczywisty zamieszkała pełnia bóstwa, był Jezus (J 2,12-21). W momencie Jego zbawczej śmierci całkowicie rozdarła się zasłona Jego ciała. Odtąd zasłona już nie zasłania i nie odgradza ludzi od Boga. Symboliczny opis ewangeliczny staje się głęboko czytelny i zrozumiały w świetle Listu do Hebrajczyków: „On zapoczątkował nam drogę nową i żywą przez zasłonę, to jest przez ciało swoje” (Hbr 10, 20). Wolny dostęp do Boga stał się rzeczywistością. Dlatego autor natchniony nieomylnie wyjaśnia: „Mamy więc, bracia pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa” (Hbr 10, 19).

Bez wiary nie można podobać się Bogu

Orygenes, człowiek z „płomienia i ognia”, przy czytaniu 11 rozdziału listu popadłby w ekstazę. Ten obszerny rozdział potwierdza ważność wiary i podaje osobowe wzorce wiary. „Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy” (Hbr 11, 1. „przez wiarę poznajemy że słowem Boga wszechświat został stworzony” (Hbr 11, 3), „Bez wiary nie można podobać się Bogu, przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć że jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają” (Hbr 11, 6).

W długiej procesji bohaterów wiary idzie jako pierwszy Abel. Autor natchniony podsumowuje jego życie w słowach: „Chociaż umarł jeszcze przemawia” (Hbr 11, 4). Te znamienne słowa wyryte są na sarkofagu arcybiskupa Walentego Dymka w katedrze poznańskiej: „defunctus adhuc loquitur” (był to pomysł wielkiego i zasłużonego rektora  seminarium duchownego w Poznaniu ks. Aleksego Wietrzykowskiego).

Kolejno wymieniony jest Henoch, który przeszedł przez śmierć, z miłości Boga zabrany został do komunii z Panem (por. Hbr 11, 5). Wśród gigantów wiary idzie ojciec wierzących Abraham, który opuścił swoją ojczyznę i szukał Ziemi Obiecanej. Otrzymał Boże obietnice, niósł je razem z Izaakiem i Jakubem i Józefem: „oczekiwał miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg (Hbr 11, 10). Ci patriarchowie znali drogę do doczesnej ojczyzny, ale wracać do niej nie chcieli i podążali do lepszej – niebiańskiej (por. Hbr 11, 16). „Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich Bogiem, gdyż przysposobił im miasto”. Nowego Miasta ojczyzny nie oglądali, ale widzieli ją przez wiarę. Ich śladem szedł Mojżesz, który mimo trudnego posłannictwa „wytrwał jakby widział Niewidzialnego” (Hbr 11, 27). Moc wiary ocaliła nawet prostytutkę Rachab, właścicielkę domu publicznego.

Autor natchniony, skracając opis tej procesji, wymienia dodatkowo tylko sławnych obrońców wiary: Gedeona, Baraka, Samson, Jeftego, Samuela, Dawida i proroków. Sumarycznie wychwala bezimiennych bohaterów, którzy nie uciekali z „frontu walki” o wiarę (por. Hbr 11, 33-35) i oddaje hołd wszystkim nieznanym świadkom, kuszonym do apostazji, wygnańcom i tułaczom (por. Hbr 11, 33-40).

Patrzmy na Jezusa

Odbiorcy listu mają przez Boga wyznaczoną trasę biegu. Są „zawodnikami wiary”. Biegacz nie biegnie w wyścigach z ciężarami. Jednak u Bożego biegacza ten ciężar jest. To grzech, który łatwo człowieka zwodzi. „Zawodnicy Boga” mają wpatrzeć się w Jezusa, który im „w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 1-7). Apostoł przynagla ich, aby zapatrzyli się w Jezusa. On bowiem z krzyża „przesiadł się” na tron Boga. Czytelnicy nie mogą zatrzymywać się w połowie biegu. Pozostaje tylko jeden cel – meta! Nawet gdyby trzeba było aż do krwi walczyć z grzechem. W tym biegu konieczna jest samodyscyplina, życie z ludźmi w pokoju, regularne uczestnictwo w niedzielnych zgromadzeniach liturgicznych (Hbr 10, 24), mocowanie się o uświęcenie. Tym „Bożym zawodnikom” autor daje niezawodną „instrukcję”: „dobrze jest umacniać serce łaską” (Hbr 13, 9).

Przystąpiliście do Góry Syjon

Hebrajczycy – uczestnicy Nowego Przymierza, są wezwani na Górę Syjon (synonim nowej świątyni), do Miasta Boga Żyjącego, gdzie jest Bóg i Dawca wszelkiego Życia, do niebiańskiego Jeruzalem (symbol trwałego pokoju), na uroczyste zgromadzenie całego ludu Bożego, do Kościoła Pierworodnych, czyli wiernych wszystkich czasów na świecie, do Boga jedynego, sprawiedliwego sędziego, do Jezusa – Pośrednika Nowego Przymierza, wreszcie: do pokropienia krwią Jezusa Chrystusa. To pokropienie dokonało się w chrzcie, a skutki jego są trwałe. Nie jest to krew Abla, która wołała o pomstę, ale krew oczyszczająca, uświęcająca, przebaczająca! Krew miłosierdzia.

Apostoł kieruje w swym liście specjalny apel do małżonków i zaleca im „łoże nieskalane pod każdym względem”, przeciwstawianie się rozpuście i cudzołóstwu, chciwości (por. Hbr 13, 1-8). Prosi także, by Hebrajczycy pamiętali o głosicielach Słowa Bożego, podziwiali koniec ich życia i naśladowali ich wiarę. Są przecież przechodniami: „Nie mamy tutaj miasta trwałego, ale szukamy przyszłego” (Hbr 13, 14).

Źródło tekstu: przewodnik-katolicki.pl, 2009 rok.