5 niedziela wielkanocna, rok C
HOMILIA
1. Dzisiejsze czytania są jak słońce, które wyszło zza chmur godzinę temu i rozjaśniło dzień… aż miło wystawić buźkę do słońca i pozwolić się nasycić jego promieniami… Jakie światło nam dzisiaj to Słowo przynosi? Jakie promienie kieruje w naszą stronę?
2. Po pierwsze pokazuje nam radość dzielenia się wiarą – św. Paweł kończy swoja podróż misyjną, w czasie której dokonał się historyczny przełom – zaczął głosić Ewangelię poganom, już nie tylko tym, którzy byli wezwani w Starym Przymierzu do rozpoznania Zbawiciela w Panu Jezusie, ale właściwie każdemu…
3. To trzeba opowiedzieć, tym trzeba się podzielić. Ty dokładnie widać, że wiara nie zaczęła się z moją decyzją, że ma swoją historię, korzenie, że domaga się dzielenia jej z innymi, wyznawania życiem i słowem, czasami bólem… Bóg prowadzi nas do ludzi, do siebie nawzajem, Bóg działa w naszych sercach, aby nie zamknęły się z jakiegoś powodu…
4. Drugi promień Bożego światła to piękno Kościoła, którym jesteśmy. Obraz Oblubienicy, panny młodej, pięknie przystrojonej, ukochanej… to o nas mowa… tak, to MY jesteśmy ukochaną Boga… nie jesteśmy najpiękniejsi z powodu grzechów? Może zatem trochę mniej się w nie wpatrywać, a zwrócić uwagę na Boga???
5. Jeszcze jeden promień światła na dzisiaj – zaproszenie do trwania w Bożej i ludzkiej miłości. Nowe przykazanie, to nie jeszcze jedno przykazanie – o miłości Boga jest cały ST. Nowe będzie wtedy, kiedy mnie oczy się otworzą, że można, że warto, że da się, że miłość jest możliwa…
6. Słowo przynosi nam dzisiaj światło. Nawet jeśli słońce chowa się za chmurami, to i tak wiemy, że tam świeci… nawet jeśli to Słowo zgaśnie pod chmurami życia, to i tak wiemy, że jego mocą jest Bóg żywy…
Poznań, 5 niedziela wielkanocna, rok C, Msza o 16, 28 kwietnia 2013, Dz 14,21b-27; Ps 145; Ap 21,1-5a; J 13,31-33a.34-35
HOMILIA 2
1. Prawie wszystko na świecie składa się w całość z pewnych elementów, faz, składników. Mecz ma 2 połowy, 3 tercje lub 4 kwarty. Życie ma swoje etapy, książka – rozdziały, obiad – dania…
2. Potrzebujemy czasu i cierpliwości, zaangażowania, aby zrobić obiad, przeczytać książkę, przeżyć życie…
3. Na wielu etapach mogą czyhać pułapki, mogą czekać nagrody, wiele skarbów dostrzegamy dopiero później.
4. Podobnie jest z pielgrzymkami, które tu przyjeżdżają. Żeby zorganizować grupę, trzeba się trochę napracować.
5 Dzisiejsze czytania pokazują nam 3 ciekawe momenty formowania się Kościoła:
- Ostatnia Wieczerza – rozmowa Jezusa z uczniami, zachęta do szacunku, miłowania, ogniste zapewnienia o dozgonnej wierności, a przecież przed chwilą wyszedł Judasz, aby pójść po zgraję ludzi i potem pojmać Jezusa w Ogrójcu; nowe przykazanie nie oznacza „jeszcze jednego” do tych, które już mieli – ono jest wskaźnikiem wiarygodności uczniów,
- po 3 latach wędrówki Paweł i Barnaba wracają z pierwszej podróży misyjnej do Antiochii, z której wcześniej wyruszyli w podróż, optymistyczne i pełne radości podsumowanie podróży i oddanie chwały Bogu, lecz… chwilę dalej czeka już kłótnia, udawanie i pretensje (Dz 15),
- wizja Kościoła, którą Bóg daje św. Janowi – Kościoła – Oblubienicy, ukochanej Panny młodej w dniu ślubu – gdy wychodzi naprzeciw Panu młodemu – to my w oczach Boga, który nas kocha taką właśnie miłością i tak się na nas patrzy! św. Jan domyśla się, że z Patmos już nie wróci, to miejsce śmiertelnej zsyłki, dla skazańców – miejsce umierania za życia – tam właśnie spisze księgę NT, która ma się spełnić – ostateczne spotkanie Boga ze światem w przyszłości.
6. Ale nieważne – co było – co będzie. Te elementy budowania Kościoła dzieją się teraz w nas. Wciąż potrzeba jedności. Wciąż potrzeba świadków Chrystusa. Wciąż potrzeba żywej nadziej, która będzie pokazywała, że ten świat ma sens.
7. Bóg mieszka pośród nas – obietnica i wizja św. Jana spełnia się na naszych oczach. Żyjmy zatem tak, aby świat to dostrzegł, że Bóg jest wśród nas!
Gidle, 19 maja 2019, 5 niedziela wielkanocna, rok C, Dz 14,21b-27; Ps 145; Ap 21,1-5a; J 13,31-33a.34-35
HOMILIA 3
„Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga” (1 J 4,7)
Podczas Ostatniej Wieczerzy, w wielkiej mowie pożegnalnej, Pan Jezus zostawił swoim uczniom jedno zdanie duchowego testamentu: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem” (J 13,34). Wiedział, że niebawem odejdzie do Ojca, oni zaś muszą jeszcze pozostać na tym świecie, aby kontynuować Jego misję. Pragnął więc przekazać im regułę życia, która dawałaby możliwość nieustannego kontaktu z Nim i trwania w Jego szkole, w oczekiwaniu na ostateczne spotkanie w przyszłej chwale.
Apostołowie pamiętali, że już kiedyś mówił na temat miłości bliźniego. Przypominali sobie, jak potwierdził, że starotestamentalne przykazanie miłości Boga ponad wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego, jest słuszne i najważniejsze, bo streszcza w sobie wszystkie inne nakazy Prawa (por. Mt 22,37-40). Dlaczego więc dziś wypowiedziane zdanie nazwał „nowym” przykazaniem? Czym różni się ono od poprzedniego?
Zasadnicza różnica pomiędzy starym i nowym przykazaniem miłości tkwi w określeniu jej miary. Pan Jezus, podejmując temat miłości bliźniego wobec tłumu słuchaczy, wymaga jedynie, by była ona na miarę miłości własnej. Praktyczne zastosowanie ujął w tak zwanej złotej zasadzie: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby ludzie wam czynili i wy im czyńcie!” (Mt 7,12). Jest to kryterium oceny, na ile jest słuszne nasze postępowanie w stosunku do innego człowieka, kimkolwiek by on nie był: wpierw trzeba kochać siebie, by według tej samej miary miłować bliźniego. Na tej podstawie można dokonywać konkretnych decyzji. Na przykład, w sytuacji zagrożenia życia: jeśli śmierć w takim samym stopniu grozi mnie i komuś, kto akurat stoi obok mnie, to muszę wpierw ratować siebie, a potem dopiero jego, o ile to możliwe. Miłość bliźniego, oparta na starotestamentowej zasadzie, nie wymaga poświęcenia swojego życia za życie innego człowieka.
Pan Jezus wyznacza nowe kryterium oceny miłości: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem”. Oto nowość! Wzajemna miłość chrześcijan, jeśli ma być przedłużeniem obecności Pana w świecie, musi być oparta na wzorze Jego miłości. Apostołowie, zgromadzeni na Uczcie w Wieczerniku, łatwo mogli zestawić słowa Mistrza z tym, co właśnie przeżywali. Kilka chwil przedtem On, Pan i Nauczyciel, umył im nogi, spełniając posługę najniższego ze sług. Wprost powiedział im, aby tak samo czynili, dając wyraz wzajemnej miłości. Jego oddanie było bezgraniczne – dał im swoje Ciało i Krew na pokarm. Apostołowie mieli przekonać się, że oddanie to nie jest tylko symbolem, ale rzeczywistym ofiarowaniem siebie samego za braci. Oto miłość, jakiej domaga się Jezus Chrystus od swoich uczniów. Miłość, która cierpliwa jest i łaskawa; nie zazdrości i pychą się nie unosi; przebacza i jest sprawiedliwa; opiera się na prawdzie i zaufaniu; wszystko znosi i wszystko przetrzyma (por. 1 Kor 13,4-7). Trzeba jednak zauważyć, że Pan Jezus wyznacza to kryterium swoim uczniom, a nie tłumom, które podążały za Nim. Jest to bowiem ideał wymagający, bo wykracza poza ramy sprawiedliwości. Czasem nawet sięga on heroizmu. Dlatego też nie można stosować tej zasady do oceny innych. Nie można nawet wymagać od innych takiej miłości w stosunku do nas. Trzeba raczej przyjąć to przykazanie jako zachętę dla nas, uczniów Chrystusa, do wychodzenia poza ramy układów społecznych, opartych na sprawiedliwości i do budowania nowego ładu – cywilizacji miłości, której miarą jest miłość Chrystusa. Zrozumiał to doskonale św. Jan Apostoł, który wzywa: „Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali. (…) Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1 J 3,11.16). Oby życie naszej chrześcijańskiej społeczności wypełniała miłość wzajemna na wzór Chrystusa! Oby było nas stać na realizację tego ideału w naszej codzienności! Jakże wspaniały byłby wtedy świat!
ks. Paweł Ptasznik, Źródło, nr 20/95, 5 niedziela wielkanocna, ROK c, Dz 14,21-27; Ap 21,1-5a; J 13,31-33a.34-35