Rodzinna jedność
Granat, Traktat o Trójcy Świętej
„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. (Mt 28, 20)
Jedność Boga została nam objawiona jako jedność rodzinna. Bóg w przekazie tajemnicy swego życia posłużył sięjęzykiem rodziny. Fundamentem jedności w rodzinie jest jeden ojciec. Warto o tym pamiętać, gdy mówimy: „Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego”. Ten Ojciec ma jedynego, umiłowanego Syna. Ich zaś wzajemna miłość to Duch Święty. Boża wspólnota Ojca z Synem jest wspólnotą działającej Miłości.
Ta rodzinna jedność pozwala nam zrozumieć tajemnicę naszego włączenia w życie samego Boga. Bóg Ojciec może adoptować sobie dzieci, może włączyć w swoją rodzinę tego, kogo zechce. Kochająca się rodzina jest otwarta na innych i to nie tylko na gości. Każda kochająca się rodzina jest gotowa
włączyć do swego grona bezdomnych i sieroty, dając im udział w swoim szczęściu i w swoich dobrach. Adoptowani stają się pełnoprawnymi dziedzicami. Dobra należne dzieciom zrodzonym zostają równo podzielone także między dzieci adoptowane. Miłość nie pozwoli robić różnicy w dziedziczeniu między dziećmi własnymi i adoptowanymi. Jeśli Ojciec powie komuś „synu”, konsekwentnie w tym jednym słowie objawia nie tylko swoje uczucie, ale przekazuje wszelkie synowskie prawa.
Nasza miłość jest mała i słaba. Jakże często rodzice chcieliby przygarnąć sierotę i włączyć w swoje rodzinne szczęście. Ludzkie słabości w tym przeszkadzają: obawa, nieufność ze strony adoptowanych i adoptujących, niepewność o dalsze losy. Adopcja małego dziecka jest łatwa, ale gdy ono rośnie, gdy staje się trudne, niewdzięczne, gdy za dobro odpłaca agresją i rani tych, którzy je przygarnęli, ciężar odpowiedzialności rodzicielskiej boleśnie rani. Nasza ludzka miłość jest za słaba, by była w stanie przemienić człowieka.
Miłość Boga jest wszechmocna, ona nie obawia się naszej grzeszności. Ona przygarnia, i to na zawsze. Nasza adopcja przez Boga dokonała się w chwili Chrztu Świętego. Odtąd mamy prawo do dziedziczenia wszystkiego, co należy do naszego Ojca. Odtąd Bóg mówi do nas: „Synu, wszystko co Moje, jest twoje”.
Trzeba w to uwierzyć. Trzeba na tyle uwierzyć sercem, by jego oczami dostrzec, czym Bóg się z nami dzieli. Trzeba zrozumieć, że czas wędrowania przez doczesne życie, bogate i piękne, to jedynie krótka chwila, w której nie należy zatrzymywać się dłużej – ani przy pięknych widokach, ani przy dobrym jedzeniu, ani ciekawym towarzystwie – bo idziemy do innej rzeczywistości. To jest czas wierności Bogu Ojcu i czas czynienia dobra. Tu trzeba spoglądać uważnie na zegarek, by w ciągu dnia przed zachodem słońca dotrzeć do domu Ojca, wykonując po drodze to, czego On od dobrego dziecka oczekuje.
Przypomina nam o tym stół zastawiony przez samego Boga i pokarm nieśmiertelności, jakim jest Eucharystia. Uroczystość Trójcy Przenajświętszej i Bożego Ciała, to dni szczególnego
dziękczynienia za niebo, za naszego Ojca, za przygotowane dla nas mieszkanie oraz za miłość Boga zastawiającą dla nas stół na ziemi, przy którym możemy spożywać pokarm gwarantujący dotarcie do wiecznego Domu.
Zasypani troskami o doczesne sprawy, o jedzenie, ubranie, mieszkanie, za nisko pochylamy głowy i nie dostrzegamy tego Bożego świata, do którego zaprasza nas Bóg. Obliczamy wszystko na miarę zawartości naszej kieszeni i chodzimy smutni jak dziecko, które w swojej skarbonce ma tylko
dziesięć tysięcy, a chciałoby mieć przynajmniej sto tysięcy. Do szczęścia wystarczy mu uświadomić sobie, że wszystkie większe wydatki pokrywa jego Ojciec, który dysponuje miliardami. Jakże mała jest nasza wiara! Jak echo, coraz głośniej odbija się o skaliste nasze serca pytanie Jezusa, zadane Apostołom: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?”.
W Uroczystość Trójcy Przenajświętszej oraz Bożego Ciała możemy łatwo sprawdzić stopień naszej wiary. Czy żyjemy z Bogiem, czy bez Boga? Czy obliczamy wszystko jedynie na miarę zawartości naszej skarbonki, czy mamy odwagę odwołać się do Bogactwa naszego Ojca?
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 22/94, Uroczystość Trójcy Przenajświętszej