Rozmowa z Nikodemem

Rozmowa z Nikodemem

HOMILIA 1

1. Na kilka minut przed odpaleniem silników odwołano wczoraj start rakiety STARSHIP. Dzisiaj prawdopodobnie będzie druga próba startu. Najpotężniejsza rakieta w historii wystartuje, podzieli się i spadnie do oceanu. Efekty wydarzenia, wyniki i dane pomogą w przyszłości w badaniach nad załogowymi lotami na Księżyc i Marsa.

2. Aby takie urządzenie sięgnęło nieba, to, co ziemskie, musi być doskonale wykonane…. O tym, co ziemskie mówi dzisiaj właśnie Jezus Nikodemowi…

3. Co jest tym „ziemskim”? Prawo i jego przestrzeganie, wiara na co dzień i zawierzenie Bogu. W czasie Kościoła dojdzie Ewangelia…

4. Wtedy sięgać możemy po „sprawy niebieskie” – nauczanie Jezusa o Ojcu, który posłał Syna, aby odkupił każdego człowieka. Także: wstąpienie do Ojca, wywyższenie i niebiańska chwała.

5. Rakieta STARSHIP ma 33 silniki, a my mamy Ducha Świętego!

Radonie, 18 kwietnia 2023, Dz 4,32-37; Ps 93; J 3,7b-15

HOMILIA 2

1. W czasie nocnej rozmowy z Nikodemem Jezus wyjaśnia, że wywyższenie węża na pustyni, aby ukąszeni odzyskali życie i zdrowie, było zapowiedzią Jego męki i krzyża.

2. Do dzisiaj tak jest, że kto z wiarą spojrzy na krzyż, ten pokona truciznę pychy i grzechu.

Wiktorówki, 13 kwietnia 2021, Dz 4,32-37; Ps 93; J 3,7b-15

HOMILIA 3

1. Dwie rzeczy warto zauważyć w dzisiejszej Ewangelii:

  • Pan Jezus używa tu liczby mnogiej; dlatego w uszach chrześcijan żyjących w czasach św. Jana brzmi to tak: Jezus utożsamia się z Kościołem; nauczanie chrześcijan jest dokładnie tym samym nauczaniem, które możemy usłyszeć od Jezusa; my = Kościół + Jezus!; jest to istotne w kontekście pojawiających się herezji oraz zdystansowania się Żydów wobec chrześcijan ze względu na znak krzyża,
  • słowo „nauczyciel” brzmi dumnie! Jan zapisuje je po grecku jako „didaskalos”, ale jednym z hebrajskich określeń jest słowo „moreh”, które określa również wczesny, jesienny deszcz, który spada na spieczoną letnim żarem ziemię, orzeźwia i poi po letnich upałach.

2. Przychodź, Panie, jak deszcz jesienny lub wiosenny…

Radonie, 9 kwietnia 2024, Dz 4,32-37; Ps 93; J 3,7b-15

NOTATKI DODATKOWE

Nauczyciel to ktoś, kto sprawia, że uczeń może rozkwitnąć, rozwinąć się. Kto jak jesienny deszcz użyźnia i nawadnia przez swe pouczenia tych, którzy do niego przychodzą. Kto jest dla nich znakiem i niejako uosobieniem Bożego objawienia, błogosławieństwa, życia.

Ewangelia Janowa przekazuje nam zapis pierwszych słów Jezusa na początku Jego misji. Kiedy dostrzegł idących za Nim dwóch uczniów Chrzciciela, zwrócił się do nich i zapytał: „Czego szukacie?”. Ich odpowiedź brzmiała: „Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?”.

Relacja uczeń – mistrz to jedno z podstawowych odniesień, w jakich człowiek przychodzi na świat, wzrasta, dojrzewa. Nic dziwnego, że taki sam model relacji międzyosobowych odnajdziemy też w Piśmie Świętym. Bóg Biblii objawiał się nie tylko poprzez swoje własne słowa, ale też przez czyny, działanie ludzi, ich wzajemne relacje. Do wyrażenia związku między sobą a swoimi wybranymi używał obrazów czy porównań czytelnych dla tych, do których skierował swoje Objawienie – sprawy niedostępne dla aniołów wyraził językiem ludzi. Kiedy spojrzymy na całość dziejów zbawienia, możemy zobaczyć, że Bóg stał się wychowawcą, nauczycielem, który stopniowo przygotowywał ludzi do przyjęcia Prawdy – swojego Syna.

Czas ojców

Pierwszym mistrzem i nauczycielem dla dziecka jest jego ojciec. Tak też było w historii biblijnej. Wielcy patriarchowie są przedstawieni jako synowie swoich ojców: Abraham to syn Terach, Izaak to syn Abrahama, Jakub – syn Izaaka.

W cywilizacjach Bliskiego Wschodu do dziś niesłychanie ważna jest rola ojca. To on przekazuje wiedzę, przynależność do rodu, zapewnia znaczenie w społeczności. W dziejach patriarchów ujawnił się jeszcze jeden ważny rys: syn stawał się dziedzicem Obietnicy, słowa Boga, depozytariuszem Objawienia. Otrzymywał od ojca nie tylko wiedzę konieczną do życia, ale też dziedziczył niejako samego Boga. Teksty Pięcioksięgu wielokrotnie dają temu świadectwo, kiedy potomkowie Abrahama nazywają Jedynego „Bogiem mojego ojca” czy później „Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba”.

Wyjście, sędziowie i prorocy – dorastanie Izraela

Księga Sędziów jest refleksją nad dziejami Izraela po wkroczeniu plemion do Kanaanu. Autor natchniony zauważa pewien szczególny schemat, jaki ujawnił się w tamtym czasie w dziejach Izraelitów. Otóż kiedy sytuacja polityczna stawała się stabilna, a granice bezpieczne, ludzie zapominali o Bogu i o Przymierzu. Zwracali się do bóstw obcych, oddając im cześć. Bóg Izraela rozpalał wtedy swój gniew przeciw ludowi. Wrogowie najeżdżali kraj, pustoszyli pola, wyżynali trzody, grabili i uciskali. Lud wtedy uświadamiał sobie, że nieszczęścia, jakie nań spadały, były skutkiem odrzucenia Boga, który wyprowadził ich ojców z Egiptu. Żałowali za grzech bałwochwalstwa, wołali o przebaczenie. Pan litował się nad nimi i powoływał sędziów, aby pod ich przewodnictwem naród mógł powrócić zarówno do prawdziwej, czystej wiary, jak i do politycznego bezpieczeństwa.

Epoka sędziów to czas młodości Izraela. Przekora, zapominanie o swoich błędach, upór, chęć pokazania, że wie się lepiej, czy wreszcie nieposłuszeństwo to cechy człowieka bardzo młodego, niedoświadczonego. Odrzuca on to, co otrzymał od starszych. Kiedy jednak skutki jego działań stają się bolesne dla niego samego, wraca pod rodzicielskie skrzydła.

Sam Pan staje się nauczycielem i mistrzem dla Izraela. Choć najważniejsze wskazówki już przekazał swemu ludowi w synajskim Przymierzu, teraz koryguje jego postępowanie. Bóg jest nauczycielem cierpliwym. Pozwala uczniowi popełniać błędy. Więcej – pozwala je popełniać po wielekroć. Jednocześnie nie jest pobłażliwy – grzechy zostają ukarane bardzo surowo. Reguły tego wychowania są jasne, wybór jest prosty: „Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję – przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję, a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie” (Pwt 11,26–28). Albo – albo. Bóg jest konsekwentny w swoich wymaganiach. On sam staje się mistrzem dla ludu. On sam przekazuje mądrość, czyli konkretne wskazówki, jak żyć. Izrael zaś staje się Jego umiłowanym dzieckiem (por. Oz 11,1).

Prorocy – liczy się człowiek

Początek Pierwszej Księgi Samuela przynosi opis dzieciństwa tego ostatniego z sędziów, jakich Pan postawił nad swoim ludem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że młody Samuel został oddany na wychowanie kapłanowi Helemu. Heli nie był chyba dobrym ojcem. Nie potrafił dobrze wychować swych własnych synów Chofniego i Pinchasa. Jako młodzi kapłani nadużywali oni władzy nad ludem, gardzili prawem Pańskim. Księga określa ich wręcz mianem „istnych synów Beliala” (1 Sm 2,12). Jednakże stary kapłan umiał przekazać Samuelowi to, co było najważniejsze – umiejętność poznania głosu Boga i wrażliwość na niego. Kiedy Pan nocą budził chłopca, to właśnie Heli nauczył Samuela właściwej odpowiedzi: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,9).

W czasach królestwa pojawiła się instytucja nadwornego proroka. Natan stał się pośrednikiem między Bogiem a Dawidem. Przekazał królowi przesłanie dotyczące przyszłości jego potomka (2 Sm 7), ale też skarcił cudzołożnego monarchę, który kazał zamordować męża uwiedzionej przez siebie kobiety (2 Sm 11–12). Prorok opowiedział Dawidowi przypowieść o bogaczu, który zabrał ubogiemu sąsiadowi jedyną i ukochaną jego owieczkę. „Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia. Natan oświadczył Dawidowi: Ty jesteś tym człowiekiem” (2 Sm 12,5–7). Sytuacja ta ilustruje kolejny etap Bożej pedagogii: pouczenie, napomnienie jest skierowane już nie do całego ludu, ale do konkretnego człowieka.

Mędrcy – zamyślenie nad sobą

Izrael przejął wiele z mądrości swoich sąsiadów. W Biblii znajdziemy echa sapiencjalnych tekstów egipskich czy mezopotamskich, a później także hellenistycznych.

Archetypem biblijnego mędrca i nauczyciela stał się syn Dawida, Salomon. Hojnie obdarzony przez Pana mądrością i darem sądzenia zasłynął jako wielki władca. Pod jego imieniem powstał cały szereg ksiąg, który zaliczamy do literatury sapiencjalnej. „Bóg dał Salomonowi mądrość i rozsądek nadzwyczajny oraz rozum nieogarniony jak piasek na brzegu morza. Toteż mądrość Salomona przewyższała mądrość wszystkich ludzi Wschodu i mądrość Egipcjan. Górował on mądrością nad wszystkimi ludźmi. (…) A imię jego stało się sławne wśród wszystkich narodów okolicznych. Wypowiedział bowiem trzy tysiące przysłów, a pieśni jego było tysiąc pięć” (1 Krl 5,9–12). Przybywano do niego po radę. Stał się autorytetem.

Nie dożył jednak swoich dni w pokoju i w szacunku. Mimo swej mądrości, daru od Pana, zasłużył na bardzo ostre słowa od innego mędrca i nauczyciela Izraela, Jezusa, syna Syracha: „Kobietom wydałeś swe lędźwie i utraciłeś władzę nad swym ciałem. Splamiłeś swą chwałę, zhańbiłeś swoje potomstwo, sprowadzając gniew na dzieci i napełniając je smutkiem z powodu twojej głupoty” (Syr 47,19–20). Przez małżeństwa z kobietami pogańskiego pochodzenia Salomon odszedł od kultu Boga Jedynego. Taki był smutny koniec jego mądrości…

„Twój Nauczyciel już nie odstąpi!”

Historie wybitnych mężów Starego Testamentu pokazują wszelkie niedoskonałości człowieka. Choćby nawet najmądrzejszy, najobficiej przez Pana obdarzony człowiek pozostawał ułomny i słaby. Nie mógł być doskonałym mistrzem dla innych.

Refleksja proroków coraz wyraźniej wskazywała na samego Boga jako jedynego Nauczyciela i Mistrza dla swojego ludu. Tylko On sam wskazywał pewną drogę, właściwy sposób postępowania.

Warto przyjrzeć się hebrajskim terminom, których w Biblii używa się na określenie mistrza i nauczyciela.

„Jak piękne są twe stopy w sandałach, księżniczko! Linia twych bioder jak kolia, dzieło rąk mistrza” (Pnp 7,2). „Mistrz”, ‘aman, to przede wszystkim artysta, rzemieślnik, twórca. Ten, który zna swoje rzemiosło. Potrafi kształtować, nadawać właściwy i zachwycający kształt swemu dziełu. Co ciekawe, słowo to pochodzi od hebrajskiego rdzenia czasownikowego alef–mem–nun. Jego znaczenia w różnych formach to: karmić, wychowywać, być utwierdzonym, trwać, wspierać, uwierzyć, potwierdzić. Rdzeń ten obecny jest też w znanym nam wszystkim słowie amen. Mistrz więc to także wychowawca, niemal rodzic. Wspiera radą, utwierdza na dobrej drodze, potwierdza trafne decyzje. To ktoś, komu można wierzyć.

Z kolei „nauczyciel” to po hebrajsku moreh. Słowo to pochodzi od rdzenia jod–resz–he – rzucać, miotać, wypuszczać (np. strzały), wyciągać (rękę do drugiego). Jest to więc ktoś, kto niejako ma „wrzucać” wiedzę, mądrość w swojego ucznia. Ma go kształtować podobnie, jak wszechmocny Bóg ukształtował świat (por. Hi 36,22nn.).

Jedna z rabinicznych zasad egzegezy biblijnej pozwala wspólnie wyjaśniać dwa wersety, w których w tej samej formie występuje to samo słowo. Kiedy spojrzymy do Psalmu 84, przeczytamy tam: „Szczęśliwi, których moc jest w Tobie, którzy zachowują ufność w swym sercu. Przechodząc doliną Baka, przemieniają ją w źródło, a wczesny deszcz błogosławieństwem ją okryje. Wciąż w siłę wzrastać będą: Boga nad bogami ujrzą na Syjonie” (Ps 84,6–8).

Gdzie tu mowa o nauczycielu? Słowo moreh oznacza po hebrajsku również wczesny jesienny deszcz. Spada on na spaloną letnim słońcem ziemię. Zmiękcza ją, orzeźwia. Sprawia, że staje się zdolna przyjąć życiodajną wodę z kolejnych zimowych opadów. Po wczesnym deszczu gleba pokrywa się delikatną zielenią drobnych źdźbeł traw. Budzi się życie.

Jeszcze jedną ciekawą intuicję przyniesie tekst z Księgi Rodzaju: „Abram przeszedł przez ten kraj aż do pewnej miejscowości koło Sychem, do dębu Moreh. – A w kraju tym mieszkali wówczas Kananejczycy. – Pan, ukazawszy się Abramowi, rzekł: Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię. Abram zbudował tam ołtarz dla Pana, który mu się ukazał” (Rdz 12,6–7). Dąb Moreh to miejsce pierwszego objawienia Pana Abramowi na ziemi, która została mu obiecana.

Idąc za tymi intuicjami Hebrajczyków, możemy powiedzieć, że nauczyciel to ktoś, kto sprawia, że uczeń może rozkwitnąć, rozwinąć się. Kto jak jesienny deszcz użyźnia i nawadnia przez swe pouczenia tych, którzy do niego przychodzą. Kto jest dla nich znakiem i niejako uosobieniem Bożego objawienia, błogosławieństwa, życia.

„Jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście”

Nowy Testament w zdecydowanej większości przypadków odnosi termin „nauczyciel” do Jezusa z Nazaretu. Greckie słowo didaskalos jest tłumaczeniem semickiego tytułu raw / rabbi (zob. np. J 1,38). Mianem tym określano tego, kto przekazywał naukę Bożą, kto wskazywał sposób postępowania zgodny z wolą Pana. W społeczności żydowskiej w czasach Jezusa był to tytuł, jakim zwracano się do mędrców czy uczonych w Prawie (zob. np. Mt 23,7). Warto wspomnieć, że założyciel wspólnoty esseńczyków, która pozostawiła po sobie wielką bibliotekę manuskryptów w grotach wokół Qumran nad Morzem Martwym, był nazywany przez swych zwolenników Nauczycielem Sprawiedliwości.

Jezus od początku swojej misji bardzo jasno pokazuje, że ci, którzy za Nim poszli, wchodzą w rolę uczniów. Nauczycielem zaś jest On sam. W Ewangeliach tytuł ten użyty jest wobec Jezusa aż 49 razy. W pozostałych księgach Nowego Testamentu słowo to pojawia się w sumie jedynie 10 razy.

Relacja „nauczyciel – uczeń” to podstawowy model związku między Jezusem a Jego naśladowcami. On sam dobiera swoich uczniów, powołuje ich. Oni zaś idą za Nim. Czasownik akolouthein oznacza nie tylko fizyczną wędrówkę czy przemieszczanie się, ale też wstępowanie w ślady, postępowanie tak, jak postępuje nauczyciel.

Autorytet Jezusa jako nauczyciela nie pochodzi od Niego samego. Kiedy nocą przyszedł do Niego Nikodem, powiedział Mu: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z Nim” (J 3,2). Źródłem Jezusowego nauczania jest sam Ojciec – Ten, który Go posłał. Nauczanie jednak to nie tylko słowa, ale także znaki, jakie im towarzyszą. W Ewangeliach synoptycznych znaki są niejako potwierdzeniem prawdziwości słów Nazarejczyka. U Jana z kolei to one same spełniają funkcję ukazywania prawdy, objawiania, odsłaniania Bożej rzeczywistości. Jezus najpierw czyni znak, a później, jakby przy jego okazji, przekazuje słowne pouczenia.

Nauczanie, jakie przedstawiał Jezus, było różne od tego, jakie prezentowali uczeni w Piśmie. Mateusz Ewangelista zauważa, podsumowując Kazanie na Górze: „Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie” (7,28–29). Ten podstawowy tekst w nauczaniu Jezusa, jakim są rozdziały 5–7 pierwszej Ewangelii, przedstawia Go jako nowego Mojżesza. Jezus, podobnie jak Mojżesz, wstępuje na górę i stamtąd przekazuje Boże nauczanie. Jednakże słowa Nazarejczyka nie są jedynie powtórzeniem starego Prawa. On je uzupełnia, dookreśla, wyjaśnia, udoskonala. Słuchacze doskonale rozpoznają, że mają do czynienia z „nową jakąś nauką z mocą” (por. Mk 1,27). Co ciekawe, hebrajskie słowo memszalah – „władza, moc, siła, autorytet” – wywodzi się od tego samego rdzenia, co maszal, czyli „przypowieść, nauczanie przez porównywanie dwóch rzeczy”. A właśnie przypowieści stały się dla Jezusa podstawowym sposobem przekazywania Jego nauki.

Zastanawia fakt, że kiedy rozpoczyna się czas Męki, Jezus używa tytułu „nauczyciel” w stosunku do samego siebie. Mateusz, Marek i Łukasz bardzo podobnie odnotowali słowa Pana, kiedy posyłał uczniów do miasta, by przygotowali pożegnalną wieczerzę:

On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami”. (Mt 26,18)

(…) tam, gdzie wejdzie, powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? (Mk 14,14)

(…) powiecie gospodarzowi: „Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami?”. (Łk 22,11)

Jezus nieprzypadkowo określa tak siebie w momencie, który okaże się kluczowy dla Jego misji. Bycie nauczycielem to nie tylko przekazywanie wiedzy czy moralnych wskazówek. Bycie nauczycielem oznacza gotowość poniesienia konsekwencji swojego nauczania – nawet, jak w przypadku Jezusa, aż po granice.

W ludzkim nauczaniu tej konsekwencji często brakuje. Jak mędrcy Starego Testamentu popełniali błędy i stawali się wręcz głupcami, tak i w Nowym Testamencie nauczyciele Izraela nie postępują według swego własnego nauczania. Jezus krytykuje ich bardzo ostro: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście” (Mt 23,2–8).

Jezus, posłany przez Ojca, aby przekazać pełnię Prawdy, staje się jedynym Nauczycielem. Szukający mistrza, który nie tylko głosi piękne słowa, ale i je wypełnia, odnajdą go w Jezusie z Nazaretu.

* * *

Pod koniec Janowej Ewangelii Jezus znów zadaje pytanie: „Kogo szukasz?”. Kieruje je do płaczącej kobiety, Marii Magdaleny. Stoi ona nad ciemnym i pustym grobem. Nie rozumie tego, co widzi. Widok aniołów niczego nie wyjaśnił. Nie rozpoznała człowieka, który skierował do niej pytanie. Dopiero gdy usłyszała swoje własne imię, mogła zobaczyć… Tak, rozpoznała Nauczyciela. Tego, którego nazwała Rabbuni. To właśnie Zmartwychwstały pozostanie dla tych, którzy szukają pouczenia, prawdy i wskazówek na życie, jedynym Nauczycielem i Mistrzem. Sam powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Mt 24,35).

Źródło tekstu: wdrodze.pl, dostęp: kwiecień 2024, autor Paweł Trzopek OP