24 niedziela zwykła, rok A

Lectio divina XXIV niedziela zwykła „A” (Mt 18,21-35)

Antropologicznokulturowa interpretacja przypowieści o niemiłosiernym słudze (Mt 18, 23–35)

Analiza lingwistyczna przypowieści o niemiłosiernym dłużniku (Mt 18, 23-25)

HOMILIA 1

Aby zrozumieć Boże podejście do przebaczenia, rozszyfrujmy najpierw tekst Ewangelii:

  • pytanie Piotra nie jest tylko teoretyczne; możemy być pewni, że Apostołowie to nie była grupa 12 aniołów, ale ludzi z krwi i kości, którzy się kłócili, zazdrościli sobie, porównywali się ze sobą… no i pewnie w końcu się godzili…
  • rabini żydowscy nauczali, że Bóg przebacza 3 razy, a za 4 razem karze człowieka,
  • ludzie wyciągali stąd wniosek, że można komuś 3 razy wybaczyć, i to wystarczy, więcej nie trzeba, gdyby zawinił – można się odegrać,
  • w tym kontekście pytanie Piotra o 7-krotne przebaczenie jest już dość dużym odejściem od tej zasady,
  • odpowiedź Jezusa rozszerza przebaczenie do granic możliwości, czyli na każdą sytuację,
  • liczba 7 w Biblii oznacza pełnię; nie chodzi też „ile” razy wybaczać, ale „jak” – czyli do końca, konsekwentnie, bez żadnych furtek czy zastrzeżeń.

2. Tak postępuje władca w dzisiejszej Ewangelii – robi rzecz szaloną. Dłużnik sługa prosi tylko o cierpliwość, a ten – zamiast go sprzedać z całą rodziną – uwalnia go, daruje mu cały dług! Dlaczego? Nie wiemy!

3. Tym większy szok musiało przynieść to słuchaczom Jezusa, bo ten dług był ogromny! 10 tys. talentów = 60 mln denarów = 420 ton złota = 168 tys. lat pracy = kwota zdecydowanie poza możliwością człowieka.

4. W porównaniu z tym postawa sługi wobec drugiego sługi jest zaskakująca. ten prosi go TEŻ tylko o cierpliwość, a jego dług jest – w porównaniu – niewielki. 100 denarów to niecałe 0,5 kg złota = 3 miesiące pracy.

5. Jak kończy się ta historia – dobrze wiemy. Pewien niepokój budzi jednak ostatnie zdanie, które zachęca do przebaczenia bratu z serca…

6. Problem polega na tym, że czasem chciałbym wybaczyć, próbuję, ale wciąż gdzieś ten ból, zadra, żal – zostają… I mam do siebie żal, że nie przebaczam, i spowiadam się z tego wiele razy…

7. Tymczasem przebaczenie to proces, który ma pewne etapy bardzo konkretnie ułożone w kolejności. Przebaczenie zatem to nie jedna chwila, ale starannie przeżyty proces, aby przebaczyć skutecznie!

ETAPY PRZEBACZENIA:

1. Sprawca zdaje sobie sprawę z tego, że cię zranił. Być może dlatego, że mu o tym powiedziałeś, być może dlatego, że sam to zauważył.
2. Sprawca wziął odpowiedzialność za swoje czyny.
3. Sprawca poczuwa się do winy i szczerze przeprasza za swój czyn.
4. Porozumiałeś się ze sprawcą i widzisz jego skruchę i przyznanie się do winy.
5. Przebaczasz sprawcy. Nie oznacza to, że zapominasz czyn, ale wspólne porozumienie co do jego natury przynosi obu stronom ulgę. 

8. W pewnym przybliżeniu pasują te etapy do przygotowania się do spowiedzi:

tam spotykam się z Bogiem, który jest przebaczeniem, przebacza i daruje mi wszystko za jedno słowo „żałuję”, zapomina, nie pamięta, nie wraca do tego, co było, On przebacza z serca – przebitego dla nas na krzyżu.

Gidle, 24 niedziela zwykła, rok A, 17 września 2017, Syr 27,30-28,7; Ps 103; Rz 14,7-9; Mt 18,21-35

HOMILIA 2

1. Przypowieść o nielitościwym dłużniku pokazuje relację między Panem Bogiem a nami. Na jej podstawie możemy nakreślić trzy cechy tej relacji:

  • to my, ludzie, jesteśmy niewypłacalnymi dłużnikami; niczym nie zasługujemy na Boże miłosierdzie; wszystko, co posiadamy, kim jesteśmy, zależy absolutnie od Boga; Jemu wszystko zawdzięczamy, zaczynając od miłości i miłosierdzia,
  • długu wdzięczności nie jesteśmy i nie będziemy w stanie nigdy spłacić; powiększamy go tylko przez nasze grzechy; co właściwie możemy Mu oddać, co do Niego i tak nie należy?
  • dobry Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu lituje się i skreśla nasz dług; On zawsze czyni pierwszy krok – okazuje nam miłosierdzie i zachęca nas, uzdalnia nasze serca przez przebaczenie sakramentalne, abyśmy to przebaczenie nieśli dalej w świat; od nas oczekuje tylko uznania i wyznania naszych grzechów, i żalu na naszą, ludzką miarę.

2. Dlaczego król z Jezusowej przypowieści darował swojemu tak ogromną, symboliczną sumę? Z jakiego powodu to zrobił? Dlaczego postępowanie króla ma głęboki sens? Wynika to z tego, że:

  • do królowania, stylu rządzenia, podkreślania mocy królowania należało darowaniu długów wobec skarbca królewskiego oraz zobowiązanie podwładnych, aby tak postępowali wobec siebie nawzajem,
  • starożytne dokumenty z dworów królewskich dowodzą, że darowanie długów było ważnym elementem królowania i oznaczało poczucie odpowiedzialności za dostatnie życie i bezpieczeństwo podwładnych,
  • krótko mówiąc: jeśli władca chce, to może darować długi podwładnych, a oni powinni postępować tak samo,
  • no właśnie – naśladować; społeczeństwo było w starożytności mocno zhierarchizowane; władca – urzędnicy – wasale – niższe klasy – aż do niewolników; każdy wpisywał się w ten system; ludzie na różnych piętrach tej społecznej drabiny oczekiwali od wyżej stojących zapewnienia poczucia bezpieczeństwa i zaspokojenia potrzeb materialnych; z kolei od osób niżej usytuowanych oczekiwano lojalności, dyspozycyjności, publicznego świadczenia o lojalności patrona; krótko mówiąc – chodziło o wzajemną lojalność i solidarność – a te można było publicznie głosić, okazywać innym, wprowadzać w życie,
  • jeszcze jeden motyw kierował królem i jego miłosiernym postępowaniem: honor, uznanie, prestiż, chwałę; czy my, słuchając tej przypowieści, nie nabieramy szacunku i wdzięczności wobec króla za jego miłosierdzie i gest hojności?
  • sługa, który doświadczywszy tego gestu na własnej skórze postąpił wobec innego niemiłosiernie – ten nadszarpnął w ten sposób honor władcy; przecież powinien kierować się taką hojnością, jak jego pan!
  • kiedy po chwili sam zostanie wtrącony do więzienia nakazem uniesionego gniewem władcy, będzie to znak nie gwałtowności władcy, lecz pozbycia się przez króla dyshonoru; była to poniekąd jakby zdrada wobec króla – a zdrajców karze się wyjątkowo okrutnie.

3. Na szczęście Bóg i Pan „nie zapamiętuje się w sporze, nie płonie gniewem na wieki; nie postępuje z nami według naszych grzechów…”

Radonie, 24 niedziela zwykła, rok A, 17 września 2023, Syr 27,30-28,7; Ps 103; Rz 14,7-9; Mt 18,21-35

HOMILIA 3

W przypowieści  Chrystusa  występuje dwóch dłużników. Jeden to bankrutujący biznesmen. Dług dziesięciu tysięcy  talentów  należałoby przeliczyć na miliardy dolarów, drugi, to bied­ny człowiek, który pożyczył niewiele, ponad trzy pensje miesięczne robotnika w winnicy. Jeden i drugi nie ma z czego oddać, sytuacja jest dramatyczna. Bankrutowi grozi niewola. Właściciel domagający się zwrotu długu każe sprzedać dłuż­nika, razem z żoną i dziećmi, a więc w perspektywie jest niewola całej rodziny, a to, co posiada pójdzie na licytację. Taka jest żelazna konsekwencja drogi sprawiedliwości.

Zaciągnięcie tak wiel­kich długów najczęściej łączy się z interesem. Jeśli inwestycja się nie udaje klęska jest pewna. Źle ob­liczone ryzyko boleśnie uderza w ryzykanta. Dług to straszna niewola. Dla niejednego dłużnika, to widmo śmierci, gdy nie chce oglądać nieszczęścia swoich bliskich. Tak ryzykować nie wolno. Kościół przez wieki przestrzega przed zaciąganiem dłu­gów. Dziś powinien głoś­no krzyczeć, a katolicy świeccy, fachowcy w dziedzinie finansów, win­ni bardzo precyzyjnie po­dawać wszystkie konsekwencje zaciągania kre­dytów łącznie z uwzględ­nieniem dewaluacji pie­niądza i wzrostu cen.

Wchodzimy w świat bezwzględnego reżimu pieniądza a niewielu ludzi zna się na jego mechanizmach. Są to tryby tak groźne, że jeśli ktoś podejdzie do tej machiny bez ostrzeżenia, nierozważnie zginie i zginą jego bliscy. Piękna wizja darowania wielkiego długu w Ewangelii jest realizo­wana przez Boga ale nie przez banki na tej ziemi. Te zgodzą się na umorzenie długu tylko wtedy, gdy się im to opłaci i tu na miłosierdzie nie ma co liczyć.

Drugi dłużnik jest biedny. Zaciągnął dług u bankrutujące­go biznesmena, prawdopodobnie dla ratowania życia kogoś z bliskich. To niewielki dług, ale i on nie ma z czego go spłacić i po sprawiedliwości wędruje do więzienia. Dziś tego typu biednych ludzi jest setki tysięcy. Pożyczają by dożyć do końca miesiąca, szarpią nerwy. Uczciwi i bezradni wobec poniżającej sytuacji. Często gotowi pracować a nie znajdują pracy.

Jest potrzebne stworzenie niewielkich instytucji wspiera­jących, mogących pożyczać bez poniżenia pożyczającego. Przy każdej parafii powinny być tego typu, zorganizowane przez świeckich katolików, niewielkie kasy oszczędności. Doświadczenie końca XIX wieku oraz okresu międzywojen­nego należałoby wykorzystać. Chodzi o dzieło pomocy spo­łecznej. Społeczeństwo stać na to, by oddolnie organizować życie w oparciu o uczciwych ludzi. W środowisku, w którym wszyscy się znają jest miejsce na mądrą pomoc w formie pożyczki, jest też miejsce na miłosier­dzie tam, gdzie ono może być okazane.

Wiadomo, że jeżeli dziś zachoruje dziecko, po­ważniejsze leczenie wy­maga milionów. Odzieje można pożyczyć? Wiele rodzin nie stać na leczenie najbliższych. Ktoś nagle umiera i nie ma go za co pogrzebać. Świadomość, że w wypadkach loso­wych mogę zapukać do kasy i otrzymam wspar­cie, daje pokój i poczucie bezpieczeństwa. Ewangelia wyraźnie przestrzega przed zacią­ganiem długów. Biblia upomina pożyczających, by nie zarabiali na biedzie innych. Lichwa zawsze była traktowana jako grzech ciężki. Ściąganie wielkich procentów zarówno z pła­cy, jak i z pożyczek, jest niesprawiedliwością i to zarówno wówczas, gdy czyni to jeden właściciel, jak i wtedy, gdy czyni to państwo. Ktokolwiek obecnie chce zaciągnąć jakąkolwiek pożyczkę winien dobrze zapoznać się z jej warunkami i rozważyć o ile potrafi je zrealizować. Równocześnie należy uważnie prze­czytać i rozważyć wszystkie wypowiedzi o długach i poży­czkach zawarte w Piśmie Świętym, traktując je jako Słowo Boga.

24 niedziela zwykła, rok A, ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 37/93,

Syr 27,30-28,7; Ps 103; Rz 14,7-9; Mt 18,21-35