Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła
HOMILIA 1
1. Pod koniec życia św. Paweł mówi: „Wiarę ustrzegłem”. Czy chroniąc ją przed światem, jak kura chroni swoje kurczęta? Nie!
2. Ochronił ją niosąc na krańce świata, głosząc Chrystusa, umacniając uczniów. W końcu – oddając życie. Nie za idee, pomysły, ale oddając je Bogu – Stwórcy i Panu.
3. Prośmy za Kościół, za nas, abyśmy byli świadkami Boga.
Gidle, 29 czerwca 2018
HOMILIA 2
1. Dwóch bardzo różniących się od siebie ludzi, z różnych pochodzeniem, wykształceniem, powołaniem – ale do tej samej misji.
2. Na czym polegała ich misja? Miała 3 ważne kierunki:
- Jezus Chrystus – wiara budowana na Synu Bożym przetrwa wszystko,
- Kościół – wspólnotę czynić wiarygodną w głoszeniu Ewangelii,
- świat – otwarty na łaskę Jezusa.
3. Dziękujmy Panu Bogu za powołania tak różne, tak różnorodne. Niech to bogactwo Bożych darów przyniesie dobre owoce w świecie.
Gidle, 29 czerwca 2019, Dz 12, 1-11; Ps 34; 2 Tm 4, 6-9.16-18; Mt 16, 13-19
Msza Wigilii uroczystości: Dz 3, 1-10; Ps 19; Ga 1, 11-20; J 21, 15-19
HOMILIA 3
1. Wychwalamy dziś Pana Boga za te wszystkie rzeczy, których dokonał w życiu św. Piotra i św. Pawła.
2. Ich powołanie, życie, głoszenie Ewangelii, śmierć to materiał na niezły serial filmowy.
3. Dzisiejsze czytania jednak nie brzmią triumfalnie. Prześladowanie, uwięzienie św. Piotra. Ostatnie miesiące życia św. Pawła.
4. jest w tym trudny moment samotności. Ci wielcy ludzie, głosiciele Chrystusa i Ewangelii, mieli wiele trudnych, niebezpiecznych chwil w życiu. Mieli sporo samotności – jak Pan Jezus.
5. Na szczęście Boże wsparcie – „Pan stanął przy mnie” – i modlitwa wiernych – „Kościół modlił się nieustannie za niego” – były dla nich ratunkiem, choć tylko chwilowym. Dlatego wysławiajmy razem z nimi Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię!
Radonie, uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła, 29 czerwca 2022, Dz 12, 1-11; Ps 34; 2 Tm 4, 6-9.16-18; Mt 16, 13-19
HOMILIA 4
1. Na upartego szukałem wczoraj wyjaśnienia logicznego, jak to się stało, że Piotra udało się uwolnić. Te moje poszukiwania przypominały sytuację Kubusia Puchatka, który „im bardziej zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”. Prosiaczka lub miodku?
2. Za to pojawiły się inne wyjaśnienia w czytaniu: modlitwa Kościoła za Piotra, porównanie z Paschą żydowską, wyzwoleniem Izraela, interwencja anioła, pośpiech, przepasanie, sandały – szybka gotowość do drogi, światłość anioła – światłość zmartwychwstania, płaszcz i ubranie – powołanie Piotra: „Pójdź za Mną” – spotkanie nad Jeziorem Tyberiadzkim, ufny sen – wyraz więzi z Bogiem, pewności wiary, kolejnego etapu życia.
3. Piotr „przyszedł do siebie” – sen stał się rzeczywistością. Razem z Piotrem i Pawłem wysławiajmy Pana.
Radonie, uroczystość świętych Piotra i Pawła, 29 czerwca 2023, Msza w dzień.
LEKTURA DODATKOWA
Gdy umilkły sprzeciwy wobec przyjęcia pogan do Kościoła, wydawało się, że młody Kościół będzie mógł cieszyć się spokojem. Tymczasem jak grom z jasnego nieba spadły nań prześladowania. Ich autorem był Herod Agryppa I, wnuk Heroda Wielkiego. Dzięki wyjątkowemu sprytowi i przebiegłości zdołał zjednoczyć pod swoim berłem całą Palestynę i część Transjordanii. Swoje sukcesy w dużej mierze zawdzięczał przyjaźni z Kaligulą, który po dojściu do władzy uwolnił go z więzienia, gdzie znalazł się z nakazu Tyberiusza, po czym przyznał mu królewski tytuł (37 r. n.e.) i wysłał do Jerozolimy z darami i szerokimi przywilejami autonomii (S. Cipriani). Babka Heroda Mariamne była hasmonejską księżniczką, król był więc zarówno Żydem jak i Idumejczykiem. Rządził sprawiedliwie. Cieszył się więc sympatią ludu i faryzeuszów. Był religijny, często odwiedzał świątynię.
Herod Agryppa I był jednak wyrafinowany. Aby spodobać się Żydom, rozpoczął prześladowanie chrześcijan. Z uwagi na tempo rozprzestrzeniania się chrześcijańskiego „fenomenu”, który wykroczył poza religijne wspólnoty w Jerozolimie, urósł on w oczach Heroda Agrypy I do rangi poważnego problemu. Znany ze swojej formalistycznej gorliwości w stosunku do religii żydowskiej, wybrał rozwiązanie siłowe, żeby zyskać sobie sympatię ludności. Dlatego uderzył w przywódcę nowego ruchu religijnego, zamierzając złamać opór pozostałych członków grupy (S. Cipriani). Pierwszym apostołem, który padł ofiarą prześladowań Agryppy był Jakub, brat Jana, syn Zebedeusza. Został on ścięty mieczem (między 41 a 44 rokiem). Śmierć Jakuba miała być papierkiem lakmusowym, testem na reakcję tłumów. Gdy Herod zobaczył, że spodobała się Żydom, postanowił uderzyć w przywódcę chrześcijan, w Piotra.
Piotr został uwięziony w najcięższym wiezieniu i oddany pod straż czterech oddziałów po czterech żołnierzy każdy (Dz 12, 4). Strzeżono go jak największego przestępcę: skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia (Dz 12, 6). Straże były podzielone na cztery zmiany trzygodzinne. Dwaj ze strażników przywiązywali się z lewej i prawej strony więźnia do jego kajdan, natomiast dwaj pozostali pełnili straż przy bramie więziennej. Więźniowie po ludzku nie mieli żadnej szansy, by uciec. Piotr czekał na wyrok. W następnym dniu, po święcie Paschy Herod zamierzał zorganizować widowisko, publiczny proces i skazać go na śmierć. Trudno powiedzieć, co przeżywał Piotr w trzecim już z kolei więzieniu. Mamy prawo przypuszczać, że jego myśli biegły do wspólnoty i spotkań z Jezusem. Być może powracały spotkania, rozmowy, Jego słowa… […] Piotr w ciemnym więzieniu, całkowicie samotny, mający z prawej i lewej strony pilnujących go żołnierzy, musiał doświadczać zwykłego ludzkiego lęku, oporu, musiał być atakowany niedobrymi myślami (K. Wons).
Piotr miał jednak dobrych adwokatów. Podczas gdy oczekiwał na egzekucję, Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga (Dz 12, 5). Z jednej strony Piotr, z drugiej – związana z nim mocno wspólnota. Oddzieleni fizycznie bramą więzienia, ale duchowo zjednoczeni (K. Wons). Biorąc pod uwagę styl rządów Heroda i ścięcie Jakuba, współbracia Piotra być może modlili się i pościli o siłę dla niego na czas męczeństwa. Przyjaciele Piotra nie wierzyli prawdopodobnie, że uda się go jeszcze uratować i modlili się już tylko o to, aby Apostoł przyjął egzekucję ze spokojem i wiarą (W. Kaiser). Jednak ufali Bogu. A to, co wydaje się nieprawdopodobne dla ludzi, nie stanowi żadnej przeszkody dla Boga.
Jezus przeznaczył Piotra do misji świadczenia o Nim w Rzymie, nie pozwolił więc, by zginął z ręki Heroda. Podczas snu zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi (Dz 12, 7). Główny rozgrywającym nie jest Herod ani Piotr, ale Bóg. To On trzyma wszystko pod kluczem i On jeden może otwierać bramy wolności dla głoszenia Słowa (K. Wons). Jego wysłannik (anioł) rozświetla mroki celi, ale również ciemności wewnętrznych, duchowych, jakie zapewne towarzyszyły Piotrowi.
Piotr śpi między dwoma więźniami. Anioł trąca go w bok (jak wcześniej Eliasza), budzi go, wyrywa ze snu, letargu. Sprawia, że z jego rąk opadają kajdany. Wszystko dzieje się nieoczekiwanie, błyskawicznie, jakby w jednym momencie. Za chwilę dowiemy się, że Piotr nie był pewny, czy to, co się dzieje w celi, jest rzeczywistością, czy mu się tylko śni. Widzimy go w naszej wyobraźni jakby zaspanego, na wpół przytomnego, z zamkniętymi oczami. Docierają do niego stanowcze rozkazy anioła (K. Wons).
Anioł nakazuje mu przepasać się, założyć sandały i płaszcz. Biodra przepasywano zwykle w trzech przypadkach: w czasie drogi, marszu, ponadto w czasie pracy, co umożliwiało swobodne poruszanie i wykonywanie prac oraz w czasie walki (na przykład zapaśniczej, wojennej). Przepasane biodra są znakiem oczekiwania, czuwania. Natomiast sandały symbolizują wolność. Niewolnicy zwykle chodzili boso. Piotr gotowy do podróży, zostaje wezwany przez anioła, by szedł za nim: chodź za mną! (Dz 12, 8). Piotr posłusznie szedł za aniołem. Nie był jednak do końca świadom wydarzeń, w których uczestniczył. Zdawało mu się, że jest to marzenie senne, nie rzeczywistość. Sen staje się rzeczywistością. Kiedy anioł do nas przychodzi, też często nie wiemy, czy jest to sen czy zjawa. Sen jednak stanowi również pewnego rodzaju realność, która ma wpływ na to, co dzieje się w rzeczywistości (A. Grün).
Anioł towarzyszył Piotrowi w drodze do czasu. Gdy doprowadził go w bezpieczne miejsce odstąpił od niego (Dz 12, 10). Anioł nie tylko uwalnia go z więzienia, wyrywa z letargu, przygotowuje do drogi, ale bezpiecznie odprowadza do domu, do swoich. Stąd Liberale da Verona w Graduale świętego Piotra nadał mu cechy klasycznej Wiktorii, bogini zwycięstwa. Dopiero wówczas pierwszy apostoł zrozumiał, że nie był to sen, ale wyzwalające działanie Boga: Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi (Dz 12, 11). Zapewne przypomniał sobie wcześniejsze cudowne uwolnienie (por. Dz 5, 19-20). Piotr jest zadziwiony Bożymi planami: Pan w sposób tak prosty i łatwy wyprowadził go na wolność, podczas gdy Herod użył wszelkich środków, aby go strzec w więzieniu (K. Wons).
Po cudownym uwolnieniu Piotr skierował się do domu Marii. Był to znany wszystkim Kościół domowy. Na jego czele stała Maria, matka Jana Marka, krewnego Barnaby oraz współpracownika i towarzysza podroży apostoła Pawła. Brak wzmianki o mężu sugeruje, że jest ona kobietą żyjącą samodzielnie i zamożną, skoro może utrzymać duży, gromadzący wielu dom i służącą (E. Adamiak). Tradycja wskazuje na dom Marii jako Wieczernik, miejsce ostatniej wieczerzy Jezusa.
Gdy Piotr zapukał do domu, nadbiegła dziewczyna imieniem Rode i nasłuchiwała. Poznała głos Piotra i z radości nie otwarła bramy, lecz pobiegła powiedzieć, że Piotr stoi przed bramą (Dz 12, 13-14). Rode, czyli Róża, jak widać jest osobą aktywną, ale też samodzielną, nie czeka na polecenie swej pani, ale wybiega, by zorientować się w sytuacji. Gdy przychodzi na zewnętrzny dziedziniec domu, nasłuchuje. Rozpoznaje głos Piotra. Jej radość świadczy o świadomości zagrożenia, na jakie był wydany. Wszystko to znaczy, że zna go dobrze, że słuchała jego nauk, że należy do wspólnoty na równych prawach. Dla Piotra to drugi już raz, gdy zostaje rozpoznany przez służącą. Za pierwszym razem, na dziedzińcu arcykapłana, wyparł się tego, że był z Jezusem (por. Łk 22, 56n). Teraz gotów jest ponieść najwyższą ceną za dochowanie Mu wierności (E. Adamiak).
Rode z radości traci głowę. Zamiast wpuścić stojącego na zewnątrz Piotra, biegnie z radosną wieścią do zebranych w domu braci i sióstr. Jednak jej słowa wydają się im nieprawdopodobne, jakby nie z tego świata. «Bredzisz» – powiedzieli jej (Dz 12, 15). Reagują jak ktoś, kto słyszy wspaniałą wiadomość, ale boi się w nią uwierzyć, aby nie przeżyć rozczarowania, gdyby okazała się nieprawdziwa (K. Wons). W podobny sposób reagowali apostołowie, gdy kobiety dzieliły się z nimi radosną nowiną o spotkaniu zmartwychwstałego Pana. Rode jednak nie daje za wygraną i upiera się przy swoim. Wówczas zebrani stwierdzają: «To jest jego anioł» (Dz 12, 16). Opierają się na starożytnym przekonaniu, że każdy człowiek ma swojego anioła opiekuna, który może przybrać postać i głos człowieka, którym się wcześniej opiekował. To przekonanie stawia jednak pod znakiem zapytania ich moc wiary. Tym, czego brakowało zebranym u Marii chrześcijanom, była wiara w pomoc, jakiej mógł udzielić Piotrowi sam Bóg – specjalista od ratowania ludzi w ostatniej chwili. Gdyby przyjaciele Piotra mieli taką wiarę, nie zakładaliby przecież z góry, że u drzwi nie stoi Piotr, lecz jego anioł (W. Kaiser).
Podczas sporu trwającego wewnątrz domu Piotr wciąż stał na zewnątrz i kołatał. Dopiero po dłuższej chwili zebrani zbiegli do drzwi i zdumieni zobaczyli żywego Piotra. Po wybuchu radości i uciszeniu wrzawy Piotr opowiedział im o cudownym wydarzeniu. Następnie kazał poinformować o nim Jakuba, brata Pańskiego, który był bardzo szanowany ze względu na wierność Prawu. To właśnie jemu powierzył Piotr misję kierowania Kościołem jerozolimskim. Jakub nie musiał obawiać się prześladowań Agryppy, natomiast Piotr czuł, że stąpa po grząskim gruncie i dlatego „udał się gdzie indziej” (Dz 12, 17) (S. Cipriani). Egzegeci do dziś spierają się, gdzie. Niektórzy sądzą, że do Rzymu, inni że do Antiochii Syryjskiej. W każdym bądź razie, odtąd postać Piotra znika z kręgu zainteresowań Łukasza. Pojawi się jeszcze raz w czasie soboru jerozolimskiego. Jego miejsce zajmie natomiast wschodząca dopiero gwiazda – apostoł Paweł.
Źródło tekstu: jezuici.pl
Drodzy bracia i siostry!
Dziś chciałbym omówić ostatni epizod z życia Piotra opowiedziany w Dziejach Apostolskich: jego uwięzienie z woli Heroda Agryppy i cudowne uwolnienie przez anioła Pańskiego w przeddzień procesu w Jerozolimie (por. Dz 12, 1-17).
W opowiadaniu jeszcze raz pojawia się modlitwa Kościoła. Św. Łukasz pisze bowiem: «Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga» (por. Dz 12, 5). A kiedy za sprawą cudu opuścił więzienie i udał się do Marii, matki Jana, zwanego Markiem — stwierdza autor — w tym domu «zebrało się wielu na modlitwie» (Dz 12, 12). Między tymi dwiema ważnymi wzmiankami, które pokazują, jak wspólnota chrześcijańska zachowała się w obliczu niebezpieczeństwa i prześladowań, umieszczone jest opowiadanie o pobycie w więzieniu i o uwolnieniu Piotra w ciągu jednej nocy. Nieustająca, usilna modlitwa Kościoła wznosi się do Boga, Pan wysłuchuje jej i dokonuje uwolnienia w sposób niemożliwy do pomyślenia i nieoczekiwany, posyłając swojego anioła.
Opowiadanie przywołuje na pamięć istotne momenty wyzwolenia Izraela z niewoli egipskiej, Paschy żydowskiej. Tak jak w przypadku tamtego podstawowego wydarzenia, również tutaj głównej interwencji dokonuje anioł Pański, który uwalnia Piotra. Czynności wykonywane przez apostoła — któremu zostaje nakazane, by szybko wstał i przepasał się — nawiązują do tego, co czynił naród wybrany w noc wyzwolenia dzięki Bożej interwencji, kiedy został wezwany do spożywania baranka z przepasanymi biodrami, w sandałach na nogach i z laską w ręku, gotowy do opuszczenia kraju (por. Wj 12, 11). Dlatego Piotr może powiedzieć: «Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z rąk Heroda» (Dz 12, 11). Obecność anioła nasuwa na pamięć nie tylko wyzwolenie Izraela z Egiptu, ale również zmartwychwstanie Chrystusa. Opowiadają bowiem Dzieje Apostolskie: «Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąciwszy Piotra w bok, obudził go» (12, 7). Światło, które napełnia celę więzienia, samo obudzenie apostoła stanowią nawiązanie do wyzwalającego światła Paschy Pana, które zwycięża mroki nocy i zła. I na koniec polecenie: «Narzuć płaszcz i chodź za mną» (Dz 12, 8), sprawia, że rozbrzmiewają w sercu słowa początkowego powołania przez Jezusa (por. Mk 1, 17), powtórzonego po zmartwychwstaniu nad Jeziorem Tyberiadzkim, gdzie Pan aż dwukrotnie mówi do Piotra: «Pójdź za Mną» (J21, 19. 22). Jest to naglące wezwanie do naśladowania: tylko wtedy, gdy wychodzi się poza horyzont samych siebie, by pójść za Panem i wypełniać Jego wolę, żyje się prawdziwą wolnością.
Chciałbym tu podkreślić również inny aspekt postawy Piotra w więzieniu; widzimy, że podczas gdy wspólnota chrześcijańska wytrwale modliła się za niego, Piotr «spał» (Dz 12, 6). W tak krytycznej sytuacji poważnego zagrożenia zachowanie to może wydawać się dziwne, lecz jest przejawem spokoju i ufności; ufa on Bogu, wie, że otacza go solidarność i modlitwa bliskich mu osób, i całkowicie powierza się w ręce Pana. Taka musi być nasza modlitwa: usilna, solidarna z innymi, pełna ufności do Boga, który zna nas do głębi i opiekuje się nami do tego stopnia, że — jak mówi Jezus — «u was (…) policzone są nawet wszystkie włosy na głowie. Dlatego nie bójcie się» (Mt 10, 30-31). Noc spędzoną w więzieniu i uwolnienie Piotr postrzega jako etap swojej drogi naśladowania Pana, który zwycięża mroki nocy i uwalnia z łańcuchów oraz ratuje od grożącej śmierci. Jego uwolnienie ma charakter cudowny, a kolejne kroki opisane są bardzo dokładnie: mimo obecności strażników idzie za aniołem, mija pierwszą i drugą straż, dociera do żelaznej bramy, prowadzącej do miasta: brama sama się przed nimi otwiera (por. Dz 12, 10). Piotr i anioł Pański razem pokonują część drogi, do momentu kiedy apostoł przyszedł do siebie i zdał sobie sprawę z tego, że Pan rzeczywiście go wyzwolił, i po namyśle udał się do domu Marii, matki Marka, gdzie wielu uczniów zgromadziło się na modlitwie; raz jeszcze reakcją wspólnoty na trudność i niebezpieczeństwo jest zawierzenie się Bogu, umocnienie więzi z Nim.
Wydaje mi się, że warto tu przypomnieć inną niełatwą sytuację, której doświadczyła pierwotna wspólnota chrześcijańska. Mówi o niej w swoim Liście św. Jakub. Wspólnota przeżywa kryzys, trudności, nie tyle ze względu na prześladowania, ale dlatego, że pojawiły się w niej zazdrość i niezgoda (por. 3, 14-16). Apostoł zadaje sobie pytanie, dlaczego do tego doszło. Wyodrębnia on dwie zasadnicze przyczyny: pierwszą jest uleganie żądzom, od zachcianek po egoizm (por. 4, 1-2a); drugą — brak modlitwy: «gdyż się nie modlicie» (4, 2b), bądź modlitwa niegodna tego miana — «Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz» (4, 3). Sytuacja ta zmieniłaby się, według św. Jakuba, gdyby cała wspólnota razem rozmawiała z Bogiem, rzeczywiście modliła się w sposób wytrwały i jednogłośny. Również głoszeniu Boga grozi bowiem utrata wewnętrznej siły, a świadectwo ulega wyjałowieniu, jeśli nie ożywia ich, nie wspiera i nie towarzyszy im modlitwa, nieustanny żywy dialog z Panem. Jest to ważna wskazówka również dla nas i dla naszych wspólnot, zarówno tak małych jak rodzina, jak większych, takich jak parafia, diecezja, cały Kościół. I myślę, że członkowie wspólnoty św. Jakuba modlili się, ale modlili się źle, tylko pod wpływem swoich żądz. Musimy wciąż na nowo uczyć się modlić dobrze, modlić się rzeczywiście, patrząc na Boga, a nie na własne dobro.
Natomiast wspólnota, która towarzyszy uwięzionemu Piotrowi, jest wspólnotą, która modli się naprawdę, przez całą noc, w jedności. I niepohamowana radość napełnia serca wszystkich, kiedy apostoł nieoczekiwanie zakołatał do drzwi. Jest to radość i zdumienie w obliczu działania Boga, który słucha. Tak więc Kościół zanosi modlitwę za Piotra, a on wraca do Kościoła, by opowiedzieć, «jak to Pan wyprowadził go z więzienia» (Dz 12, 17). W Kościele, dla którego on jest skałą (por. Mt 16, 18), Piotr opowiada swoją «Paschę» wyzwolenia: doświadcza on, że w naśladowaniu Chrystusa kryje się prawdziwa wolność, człowiek zostaje opromieniony blaskiem zmartwychwstania i aż po męczeństwo może dawać świadectwo, że Pan zmartwychwstał i «na pewno posłał swego anioła i wyrwał go z rąk Heroda» (Dz 12, 11). Męczeństwo, które poniesie w Rzymie, ostatecznie zjednoczy go z Chrystusem, który mu powiedział: kiedy się zestarzejesz, inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz — by mu wskazać, jaką śmiercią uwielbi Boga (por. J 21, 18-19).
Drodzy bracia i siostry, epizod uwolnienia Piotra, opowiedziany przez Łukasza, mówi nam, że Kościół, każdy z nas przechodzi noc próby, lecz wspiera nas nieustające czuwanie na modlitwie. Ja również, od chwili gdy zostałem wybrany na papieża, zawsze czułem, że wspiera mnie wasza modlitwa, modlitwa Kościoła, zwłaszcza w trudnych momentach. Z serca dziękuję. Dzięki wytrwałej i ufnej modlitwie Pan uwalnia nas z łańcuchów, prowadzi nas, byśmy przeżyli każdą noc, w której nasze serce więzi jakakolwiek udręka, daje naszemu sercu pokój, byśmy mogli stawić czoło życiowym trudnościom, również odrzuceniu, sprzeciwowi, prześladowaniu. Epizod uwolnienia Piotra ukazuje siłę modlitwy. Apostoł, chociaż skuty łańcuchami, czuje się spokojny, jest bowiem pewny, że nie jest nigdy sam: wspólnota modli się za niego, Pan jest z nim; więcej, wie, że «moc Chrystusa w słabości się doskonali» (por. 2 Kor 12, 9). Jednomyślna i wytrwała modlitwa jest cennym narzędziem pomagającym również stawić czoło próbom, które mogą się pojawić na drodze życia, ponieważ to głębokie zjednoczenie z Bogiem pozwala nam głęboko jednoczyć się również z innymi. Dziękuję.
Papież Benedykt XVI, Katecheza podczas audiencji generalnej 9.05.2012.