2 niedziela Adwentu, rok B
HOMILIA 1
- Czy to ważne, jak ubierał się i co jadł Jan Chrzciciel? Po co Ewangelista o tym pisze?
- Ma to znaczenie, ponieważ:
- płaszcz z sierści był znakiem funkcji prorockiej,
- pas był znakiem gotowości do wyruszenia tam, gdzie pośle Bóg,
- pożywienie przypomina, że w czasie wędrówki przez pustynię Bóg sam żywił Izraela.
3. Jak wyglądał jaka prorok Eliasz, żyjący ponad 800 lat wcześniej, który miał przyjść, aby wskazać Mesjasza.
4. Dla nas istotne jest jego słowo:
- prostowanie dróg oznacza, że Bóg idzie do mnie przez sprawy mojego życia,
- Zaproszenie, aby coś wyprostować do świąt – nie: gotować, sprzątać, ale: prostować sprawy dla Boga.
5. Nie musimy nigdzie jeździć na pustynię. Wystarczy modlitwa, rekolekcje. Bóg przyjdzie, nie zwlekaj!
Gidle, 2 niedziela Adwentu, rok B, 9 grudnia 2017, Iz 40,1-5.9-11; Ps 85; 2 P 3,8-14; Mk 1,1-8
HOMILIA 2
1. Przed tygodniem, w pierwszą niedzielę Adwentu, słyszeliśmy wezwanie do CZUWANIA. Czuwanie to w swojej istocie oznacza NASŁUCHIWANIE.
2. Celem tego nasłuchiwania było przyjęcie postawy Chrystusa. On słuchał ludzi, których spotykał na swojej drodze! Odpowiadał na ich potrzeby, prośby, słuchał także Ojca niebieskiego na osobistej modlitwie. Słuchanie także tworzy Kościół – rozumiejący dzięki temu słuchaniu wyzwania ze strony świata.
3. Dziś dochodzi jeszcze jeden cel: wśród odgłosów świata usłyszeć głos, którym jest Jan Chrzciciel: „Głos wołającego na pustyni: przygotujcie drogę Panu”.
4. Pustynia to miejsce wyzwania, zmagania, ale także powrotu i przemiany. Podjęci etej przemiany i pragnienie nawrócenia to przygotowanie drogi dla Pana.
5. Dla ludu Izraela, do którego przemawia prorok Izajasz, będzie to głos nadziei, zapowiedź wolności, powrotu do jedności z Bogiem, do pokoju, do domu, do siebie. Bóg sam okaże swoją potęgę, będzie jak troskliwy pasterz nad trzodą, nad ukochanym stadem… „gromadzi je swoim ramieniem” – to wyraża wszystko…
6. Nie chodzi jednak o tkliwe obrazki, ale o nawrócenie. Miłosierny i dobry Bóg posłał GŁOS – proroka, aby wzywał do nawrócenia. Nawet, jeśli część ludzi poszła na pustynię z ciekawości, aby po prostu zobaczyć cudaka, to wielu poszło po to, aby przyjąć chrzest w Jordanie, wyznać grzechy, podjąć nawrócenie.
7. Chrzest, czyli zanurzenie się w głębinie, dotarcie do dna, aby powrócić z nowym myśleniem; z odwagą w otchłań, aby wynurzyć się wolnym…
8. Dla chrześcijan wyczekujących przyjścia Pana, ostatecznego zakończenia dziejów świata i jego historii, pisze św. Piotr: „On jest cierpliwy… nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia:. A tych wspomnianych w czytaniu kosmicznych znaków obawiać się nie musimy. Pan przyjdzie nie po to, aby niszczyć, lecz aby uleczyć skutki zniszczenia, które przyniósł ze sobą grzech.
9. Zatem: aktualne jest to adwentowe wezwanie: czuwajcie, nasłuchujcie, GŁOS już słychać, nawracajcie się… Przez życiowe pustynie jest już droga dla Pana,, On sam „szczęściem obdarzy”. Wtedy pustynie zakwitną, ale jeszcze nie teraz, jeszcze trochę oczekiwania… Adwent jeszcze się wypełnia!
Radonie, 2 niedziela Adwentu, rok B, 10 grudnia 2023, Iz 40,1-5.9-11; Ps 85; 2 P 3,8-14; Mk 1,1-8
HOMILIA 3
Nad brzegiem Jordanu pojawił się pustelnik. Był synem kapłana Zachariasza. Urodził się z podeszłej w latach i niepłodnej Elżbiety. Ojciec charyzmatyk, w dniu nadania mu imienia prorokował, że syn zwać się będzie prorokiem Najwyższego, gdyż „pójdzie przed Panem przygotować Mu drogę”.
Do trudnej misji Jan dorastał w odosobnieniu. Dobrowolnie wybrał i pokochał samotność. Z dala od ludzi, w milczeniu, nawiązał kontakt z Bogiem. Przyjmował Jego słowa i zamieniał je w czyn.
Samotność jest towarzyszką ludzi wielkich. Rozwój umysłu, serca i woli potrzebuje ciszy. Dlatego jeśli ktoś chce być współtwórcą swego wnętrza, musi, jak artysta malarz, szukać miejsca, gdzie może wyłączyć się z otaczającego go świata i skoncentrować na doskonaleniu swego dzieła.
Wielu współczesnych ludzi boi się samotności, nie wie, co z nią zrobić. Odruchowo włączają radio, telewizor, magnetofon, byle tylko nie wejść w krainę milczenia i nie spojrzeć sobie samemu w oczy. Nie zostać z sobą sam na sam. Dla wielu samotność to koszmarne widmo.
Kraina samotności, jeśli ma być twórcza, wymaga dobrowolnego wyrzeczenia się wszystkiego, co czyni życie wygodnym i pozornie łatwym. Jan wiedział o tym i zrezygnował z wszystkiego poprzestając jedynie na tym, co nieodzownie potrzebne do życia. Strój maksymalnie prosty, stanowiący w ciągu dnia odzienie, w nocy okrycie. Za pokarm służyła mu szarańcza i miód leśny, czyli to, co znalazł w miejscu przebywania. Nie zabiegał ani o uprawę roli, ani o magazynowanie płodów ziemi. Ułatwiał mu to klimat palestyński, ale nawet tamtejsza ludność dostrzegała w nim wielkiego ascetę.
Być wolnym, to mało potrzebować. Człowiek powinien przynajmniej raz w roku robić wielki remanent w swoim mieszkaniu i pozbyć się wszystkiego, co jest mu niepotrzebne. Z reguły ludzie dostrzegają to zbyt późno, gdy nie mają sił ani na sprzątanie, ani nawet na wyniesienie za próg tego, co jest im niepotrzebne. Jan nie miał takich problemów.
Zdumiewa nas, że człowiek o takich wymaganiach stawianych sobie ciągnął do siebie tłumy. Miał nawet grono uczniów, z którego do Jezusa przeszedł Jan i brat Piotra, Andrzej.
Co, jak magnes, pociągało ludzi do Jana? Jego zdumiewająco wielka wolność. Ten, kto prawie nic nie potrzebuje do życia, jest niezależny od otoczenia. Tracimy wolność z chwilą, gdy potrzebujemy. Im więcej potrzebujemy, tym bardziej stajemy się zależni, a im więcej jesteśmy zależni, tym mniejsza nasza wartość.
Człowiek podświadomie szuka wolności, szuka kogoś, kto potrafi żyć w tej pięknej krainie. Chce z nim porozmawiać, chce zakosztować tego, czego sam nie posiada. Wokół Jana Chrzciciela gromadzili się ludzie głodni wolności. Celnicy, żołnierze, uczeni w Piśmie, nawet Herod. Wszystkich wzywał on do rezygnacji, do poprzestania na tym, co koniecznie potrzebne do życia. Słowa jego posiadały wielką skuteczność, bo dźwięczały autentyzmem. Jan był jak dzwon o donośnym głosie, docierającym do serc wielu i wzywającym do zadumy nad utraconą albo nigdy nie osiągniętą wolnością. Sam wolny, trafiał w serca i budził w nich tęsknotę za wolnością.
Jeśli ktoś mówi o wolności, a sam jej nie posiada, jego głos przypomina uderzenia pękniętego dzwonu. To nie dźwięk, to łomot, który nie pociąga, lecz denerwuje i odstrasza.
Istnieje wielka potrzeba spotkania z ludźmi, którzy dobrowolnie wybrali samotność, żyjąc nawet w środku wielkiego miasta, w gronie rodzinnym; z ludźmi, którzy wyposażyli mieszkanie swego serca jedynie w to, co konieczne do życia; z ludźmi w pełni wolnymi. To oni, przestając blisko z Bogiem, stają się jak dzwon wolności w swoim środowisku.
Adwent to ponowne wezwanie do przemyślenia naszego podejścia do wolności. Spotkanie z Janem Chrzcicielem może w tym pomóc. On ukazuje pewną drogę do wolności, po to bowiem został nam dany.
Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 49/93, 2 niedziela Adwentu, rok B, Iz 40,1-15. 9-11; 2 P 3,8-14; Mk 1,1-8