Manna

Manna w tradycjach biblijnych

Manna zapowiedzią Eucharystii

JEZUS i żydowskie korzenie Eucharystii

Obecność i działanie Jezusa w Eucharystii

HOMILIA 1

1. Wychodząc z niewoli egipskiej Izraelici zabrali ze sobą majątek, stada, pewne zapasy żywności. Zpasy te skończyły się jednak po kilku tygodniach wędrówki.

2. Wtedy okazało się, że Izraelici zabrali z Egiptu jeszcze coś: pogańską wizję Boga, która traktuje Boga jako narzędzie do zaspokajania potrzeb i spełniania oczekiwań.

3. Ale moc Boga i jego opieka nawet tam potrafi działać.

Radonie, 26 lipca 2023, Wj 16,1-5.9-15; Ps 78; Mt 13,1-9

HOMILIA 2

1. Manna była za nic. Po prostu. Na czas wędrówki przez pustynię. Dar dla kapryśnego i niespokojnego ludu. Prawdziwego ludu.

2. Jezus dla nas też jest „za nic”. Nie jest nagrodą za piękne życie. Jest siłą i miłością na czas wędrówki przez życie.

Gidle, 10 maja 2019, J 6, 52-59

LEKTURA DODATKOWA

Manna, którą Żydzi żywili się na pustyni, miała smak mleka, miodu i chleba przesyconego oliwą. Zgodnie też z życzeniem, mogła mieć smak wszelkich potraw, zarówno słodkich, jak i słonych. Kiedy dziecko spożywało mannę, odczuwało smak mleka, a kiedy ktoś chciał zakosztować miodu, manna była dla niego  miodem. Starcy odnajdywali w mannie smak najlepszego chleba. Również zapach manny przypominał  najlepsze wonności. Z nadejściem soboty zapach manny stawał się jeszcze bardziej przyjemny. Wygląd
manny w sobotę był lepszy niż w dni powszednie. A kiedy ktoś powiedział: „Lenię się dziś wyjść w pole, aby nabrać manny”, to ta natychmiast pojawiała się na progu jego domu. Mógł wtedy nabrać, ile tylko mu się podobało. A ci, którzy lenili się wyjść poza próg, odnajdywali ją w swoich łóżkach. Wystarczyło
wyciągnąć po nią ręce.

Źródło tekstu: Ze skarbnicy midraszy

Droga, jaką Bóg prowadził Izraelitów, była cudowna ale i niełatwa. Gdy Mojżesz zażądał od faraona zgody na wyjście ludu, pierwszym skutkiem tego było nasilenie egipskich represji (Wj 5,23).

Kiedy w noc Paschy wyszli z Egiptu, Bóg nie poprowadził ich najkrótszą drogą, w stronę Gazy, ale znacznie dłuższą, ku pustyni (13,17-18), i nie przestawił im bynajmniej planu podróży do zatwierdzenia. Musieli iść po znakach, nie wiedząc, jak długo ani którędy. Już na początku wędrówki znaleźli się w sytuacji bardzo niebezpiecznej: przed nimi Morze Czerwone, za nimi – pustynia i pościgowe oddziały faraona. W ich głowach powstało pytanie: czy to błąd Mojżesza, czy pomyłka samego Pana Boga? (por. 14,3.10). Trzy dni po cudownym przejściu przez morską odnogę zabrakło wody. Gdy ostatkiem sił dotarli do jakichś źródeł, te okazały się gorzkie (15,22-23). Co czuli spragnieni ludzie, gdy stanęli nad wodą nienadającą się do picia? Niedługo potem zajrzał im w oczy głód, gdy w środku pustyni wyczerpały się skąpe zapasy żywności (16,1-3). Kto zawinił? Oskarżyli Mojżesza i Aarona o niezaradność; pojawił się też poważniejszy zarzut: że działali w złej wierze, roztaczając przed nimi miraż wolności i Ziemi Obiecanej. Ze swoim naturalnym sposobem myślenia ludzie ci nie sprostali sytuacji, która domagała się wiary – myślenia i postępowania w sposób nadprzyrodzony, według logiki Boga. Ich reakcją był „słuszny protest”, który Biblia nazywa szemraniem.

Dlaczego Bóg wystawiał ich na te trudne doświadczenia? «Jeśli wiernie będziesz słuchał głosu Pana, twego Boga, i wykonywał to, co jest słuszne w Jego oczach (…), to nie ukarzę cię żadną z tych plag, jakie zesłałem na Egipt, bo Ja jestem Jahwe, który cię uzdrawia» (15,26). Z czego Bóg chciał wyleczyć swój lud? Przede wszystkim z egoizmu i postawy roszczeniowej, która nie akceptuje trudności i nie chce uczyć się cierpliwości; po wtóre – z mentalności pogańskiej, która traktuje Boga jak narzędzie zaspokajania potrzeb i spełniania zachcianek, ale nie ma zamiaru Go słuchać; po trzecie ‑ z usposobienia niewolników, którzy ugną się pod batem, ale nie są zdolni do zaufania i synowskiego posłuszeństwa Bogu. Duch buntu, który w nich był, kazał im przy byle okazji kwestionować wszystko, co Bóg dla nich uczynił.

Dopóki się z tego nie wyleczą, choćby częściowo, nie będą mogli wejść do Bożego odpoczynku (Ps 95[94],10-11). A jeśli wniosą ducha buntu do Ziemi Obiecanej, to szybko ją splugawią i zniszczą to, co otrzymali od Boga (Iz 24,5).

Bóg wie, czego nam potrzeba, wpierw, zanim Go poprosimy (Mt 6,8). Nie jest dla Niego problemem nakarmić nas słodką manną i mięsem. Ale przede wszystkim potrzebujemy nauczyć się postępować jak prawdziwe dzieci Boga, które w dobrej i złej doli widzą Jego miłość, ufają Mu i umieją za wszystko dziękować. Narzędziem tej Bożej pedagogii są trudności. Dzięki nim poznajemy własny grzech i Boże miłosierdzie. „Bóg pomaga zawsze, ale najczęściej z półgodzinnym opóźnieniem, abyśmy mogli pokazać, dokąd sięga nasza wiara” (Abbé Pierre).

ks. Józef Maciąg, Źródło: „Niedziela Lubelska”

rzy posiłki szabatowe. A niby ile miałoby ich być podczas tych świątecznych 25 godzin? – pyta współczesny syty człowiek, niepomny, że niegdyś ludziom wystarczało jedzenie dwa razy dziennie. Trzy posiłki w ciągu jednego dnia raz w tygodniu, niezależnie od zasobności kieszeni, przez długie wieki mogły uchodzić za ekstrawagancję. Tradycja talmudyczna łączy ją z trzykrotnym powtórzeniem jednego słowa w tym wersie: „I rzekł Mojżesz: Jedzcie to dziś, gdyż dzień odpoczynku dzisiaj Wiekuistemu; dziś nie znajdziecie tego na polu” (Wj 16, 25; Cylkow).

Jakiego pożywienia tułający się po pustyni Izraelici nie mieli szansy znaleźć w szabat? Oczywiście manny, której dwie porcje spadały z nieba w piątek. Na wieczną rzeczy pamiątkę szabatowy stół zdobią zawsze dwie chałki. Znów ma to umocowanie w wersie (22. tego samego rozdziału). Biblia Tysiąclecia używa w nim wyrażenia „podwójna ilość pożywienia”, a Cylkow – bardziej dosłownie – „chleb w dwójnasób”. Jednak nie dla wszystkich manna była chlebem. Opierając się na Wj 16, 4 i Lb 11, 8, Talmud wysuwa tezę, iż sprawiedliwi dostawali mannę w formie chleba, zaś zwykli śmiertelnicy – jako ciasto, które trzeba było upiec. Złoczyńcy, przed obróbką termiczną, musieli ją zemleć bądź utłuc w moździerzu.

Manna była więc publicznym probierzem poziomu duchowego. Rozwiewała wszelkie wątpliwości – porcja dla niewiernej żony spadała u wejścia do innego namiotu. Nie pytajcie o niewiernego męża, bo taka kategoria nie istniała: pan mógł do woli figlować z paniami stanu wolnego i póki nie dobierał się do cudzej własności (czytaj: żony), nikt mu nie powiedział złego słowa. Manna w naturalny sposób pomagała też rozsądzać spory. Talmud podaje przykład: do Mojżesza przyszli dwaj Izraelici – jeden twierdził, że drugi ukradł mu sługę, drugi przedstawiał swoją wersję: kupił tego sługę od pierwszego. Mojżesz na to: rano będzie wyrok. Jeśli manna dla sługi spadła przy namiocie pierwszego, miało miejsce porwanie, jeśli znajdowała się przy namiocie drugiego – wersja ze sprzedażą była prawdziwa.

Skąd nazwa „manna” (po hebrajsku: man)? Komentatorzy sugerują trzy etymologie: chodzi o „porcję jedzenia” lub słowo to pochodzi od rdzenia oznaczającego bycie ważnym.Trzecia opiera się na Wj 16, 15 – przy pierwszym spotkaniu z manną Izraelici pytają „man-hu?”, stąd wniosek egzegety, że „man” znaczy po egipsku „co”.

Aaron, zgodnie z Bożym poruczeniem przekazanym Mojżeszowi, umieścił naczynie z manną obok Arki Przymierza (zob. wersy 32-34). Ukrył je wraz z Arką król Jozjasz. Mamy więc szansę zobaczyć mannę: poszukiwacze zaginionej Arki – do dzieła!

Źródło tekstu: tygodnikpowzechny.pl

Manna na pustyni
Obok wody na pustyni, drugim rodzajem pokarmu, jakim Bóg obdarzył Izraelitów na pustyni, była manna z nieba. Zwłaszcza istotna dla eucharystycznej typologii jest reinterpretacja epizodu z Księgi Wyjścia (Wj 16,4-18) w Księdze Mądrości8, gdzie manna została nazwana chlebem anielskim i chlebem z nieba (Mdr 16,20), darem żywiącym wszystkich (Mdr 16,25) oraz pokarmem nieśmiertelności (Mdr 19,21). Szczególnie interesujące jest określanie manny jako hypostasis sou, które Biblia Tysiąclecia przełożyła twój dar (Mdr 16,21). Termin hypostasis w grece Septuaginty oznacza również podporę, pomoc, zabezpieczenie, bogactwo, natomiast we wczesnochrześcijańskiej terminologii trynitarnej odnosi się do osób boskich, w myśl dogmatu mia ousia treis hypostaseis, w Bogu jest jedna natura (ousia) i trzy osoby (hypostaseis). A więc określenie z Księgi mądrości mogłoby się odnosić bezpośrednio do obecności Chrystusa w Eucharystii.
Również cechy manny przywodziły na myśl pokarm eucharystyczny. Została ona określona jako pokarm dający wszelką rozkosz i zadowalający wszelki smak (Mdr 16,20) oraz, w myśl żydowskiej tradycji, pożywienie spełniające wszelkie pragnienia (Mdr 16, 21).
Mimo że w Księdze Mądrości znajdujemy tak wiele motywów literackich, mogących służyć jako rozwinięcie typologii manny jako Eucharystii, to jednak Ojcowie Kościoła korzystali z nich w sposób umiarkowany, przede wszystkim dlatego, że Księga ta, jako deuterokanoniczna, była rzadziej komentowana.
Najważniejszym motywem dla podjęcia tej typologii była mowa Eucharystyczna J 6,22-71, w której Jezus jednoznacznie określa siebie jako chleb, który zstąpił z nieba (J 6,41). w swojej wypowiedzi Jezus posuwa się nawet dalej, niż to ma miejsce w klasycznych interpretacjach typologicznych. Jezus nie tylko wypełnia zapowiedź starotestamentalną, ale w jakiś sposób neguje jej wartość: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba (J 6,32).

Autor tekstu: Krzysztof Bardski

Szemranie ludu nie jest zdarzeniem jednorazowym. Jest to raczej postawa permanentna (wyraża ją hebrajski wyraz lwn, który występuje w tekstach o wyjściu aż siedemnaście razy!). Lud narzeka, szmerze, protestuje przeciw trudnym warunkom życia na pustyni, przeciw liderom, Mojżeszowi i Aaronowi, buntuje się przeciw wejściu do ziemi obiecanej, a w rzeczy samej stawia opór samemu Bogu. Nie ufa Mu. Pustynia, która miała być miejscem wędrówki, czyli miejscem przejściowym, w oczach Izraelitów jawi się jako miejsce docelowe, miejsce zagłady, śmierci. Ponadto w uczestnikach marszu rodzi się tęsknota za przeszłością, za czasami niewoli. Ubarwiają dawne życie, wspominają duże garnki pełne mięsa i inne przysmaki egipskie. Chcą powrócić do przeszłości. Wolą trud życia w niewoli niż trud pokonywania pustyni.

Izraelici stosunkowo szybko wymazali z pamięci wielkie dzieła Boże, których byli świadkami. Odczuwali samotność, gdyż zapomnieli, że Bóg jest i czuwa, by ich wspomagać. Wydawało im się, że pustynia jest niewolą, a Egipt, w którym byli traktowani jak niewolnicy, krainą szczęścia i marzeń. „Grzechem Izraela jest «brak pamięci», rozumianej w sensie biblijnym, jako nastawienia, które każe człowiekowi zdawać sobie sprawę z własnej faktycznej kruchości i słabości oraz rodzi uczucie wdzięczności dla Boga za wybawienie. Pamięć uobecnia przeszłość i otwiera na nową zbawczą interwencję Boga. Droga Izraela do Ziemi Obiecanej gubi się więc w nostalgii za rzeczami i przeszłością, a miniona niewola jawi się jako wolność. Bez pamięci Izrael pozostaje więźniem swojej teraźniejszości, trudów życia na pustyni” (A. Spreafico).

Odpowiedź Boga na szemranie ludu była wielkoduszna. Pan nie ukarał swego ludu za brak zaufania i cierpliwości, ale odpowiedział na jego lamenty: „Oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej. Chcę ich także doświadczyć, czy pójdą za moimi rozkazami czy też nie. Lecz w dniu szóstym zrobią zapas tego, co przyniosą, a będzie to podwójna ilość tego, co będą zbierać codziennie” (Wj 16, 4-5). Również bracia nie czuli się dotknięci z powodu niedowiarstwa ludu. „Mojżesz i Aaron mają pełną świadomość, iż są jedynie narzędziami w ręku Boga. Oni nawet się nie obrażają, że ktoś podważa ich autorytet. Nie mówią: «My się dla was poświęcamy, a wy, niewdzięcznicy…», bo nie o nich tu chodzi, ale mówią: «Czymże my jesteśmy». «Słudzy nieużyteczni» – powiedzieliby zapewne, gdyby znali Ewangelię. My nic nie możemy poradzić w tej sytuacji, gdy jesteście głodni, ale Pan da wam jeść” (D. Piekarz).

I tak rzeczywiście się stało: „nazajutrz rano warstwa rosy leżała dokoła obozu. Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego Izraelici pytali się wzajemnie: Co to jest? – gdyż nie wiedzieli, co to było. Wtedy powiedział do nich Mojżesz: To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm” (Wj 16, 14-15). Bóg objawił swoją chwałę poprzez dwa niezwykłe zjawiska. Pierwszym była rosa, która nie występuje w suchym klimacie Egiptu, a którą traktowano jak dar niebios (por. Ps 147, 16). Drugim manna. „Uczeni najczęściej wskazują na wydzielinę małych owadów z rodziny czerwców, które żywią się sokiem tamaryszku. Gdy wydzielina twardnieje i spada na ziemię, może być zbierana i używana jako słodzik. (…) Inni uważają, że manna była słodkim nektarem rośliny hammada, spotykanej powszechnie na obszarze południowego Synaju, gdzie jest używana do słodzenia ciasta” (J. Walton). Jeszcze inni porównują ją do ziarna kolendry o białej barwie. Niemniej czas jej występowania (od kwietnia do czerwca), ogromna ilość i właściwości wskazują, że nie było to jedynie zjawisko zwyczajne, ale cudowna interwencja Boga.

Manna nie była znana Hebrajczykom. Dziwili się więc i pytali: Man hu?, to znaczy „Co to jest?”. Mojżesz wyjaśnił: „To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm” (Wj 16, 15). Przekazał również dalsze instrukcje Boga odnośnie zbioru i przechowywania manny. Każdy mógł zebrać jedynie ilość potrzebną do dziennego utrzymania (23 dekagramy). Zapasy były niemożliwe, gdyż następnego dnia manna ulegała rozkładowi. W ten sposób Bóg wychowywał swój lud do zaufania. Jeżeli troszczył się o pokarm dziś, zatroszczy się również jutro. Jezus ucząc swych uczniów modlitwy zachęcał, by codziennie prosili Ojca Niebieskiego o chleb: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (Mt 6, 6-11). Zaś w swoim nauczaniu zalecał: „I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” (Łk 12, 29-31).

Manna, która Bóg żywił swój lud, ma również wymiar duchowy. Mojżesz nazywa go „chlebem z nieba”. Jest to „zwrot nawiązujący do starożytnych wierzeń z religii agrarnych, łączących obfitość plonów z działaniem bogów (zwłaszcza boga burzy)” (J. Lemański). To sam Bóg daje „pokarm aniołów”: „Lud zaś swój żywiłeś pokarmem anielskim i dałeś im bez ich wysiłków gotowy chleb z nieba, zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić” (Mdr 16, 20-21). Nową manną, chlebem z nieba stanie się później sam Chrystus, Jego ciało, spożywane w czasie Eucharystii: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. (…) Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie (J 6, 32-33.35). Manna będzie nowym życiodajnym pokarmem niebieskim: „Zwycięzcy dam manny ukrytej” (Ap 2, 17).

Manna symbolizuje również pokarm słowa Bożego. W czasie trudu pokonywania pustyni Izraelici nie powinni pokładać nadziei jedynie w pokarmie materialnym; równie ważny jest duchowy, którego zresztą Bóg im nie szczędzi. Przypomina o tym Mojżesz w Księdze Powtórzonego Prawa: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana” (Pwt 8, 2-3). Orygenes komentuje: „Jeśli chcesz spożywać mannę, to znaczy jeśli pragniesz przyjąć Słowo Boże, wiedz, że jest ona «maleńka i bardzo delikatna, niczym nasienie kolendry». Jest w niej jakaś jarzyna, która może karmić i pokrzepiać słabych, bo «kto jest słaby, ten jada jarzyny». Ma również w sobie jakaś szorstkość i dlatego jest «jak szron». Ma również bardzo wiele bieli i słodyczy. Cóż bowiem jest bielsze, cóż bardziej jaśniejące niż nauka Boża? Co jest słodsze, co milsze od słów Pańskich, które są «ponad miód spływający z plastra»?

Na pustyni Izrael uczy się również czcić Boga, uświęcając szabat, dzień odpoczynku. W tym dniu manna się nie pojawiała. Nie znaleźli jej nawet najbardziej zagorzali „pracoholicy”. Pokarm na dzień świąteczny należało przygotować dzień wcześniej. Szabat jest dniem Bożego odpoczynku (por. Rdz 2, 2-3). „Zachowywanie szabatu nie jest więc tylko prawem regulującym czas człowieka, lecz włącza go w czas samego Boga. W szabat Izrael uczestniczy w czasie Boga i uznaje Go za Pana, który zawsze daje pokarm” (A. Spreafico). „Szabat był zachowywany, zanim został nakazany. Jeszcze nie ma świętego miejsca, ale jest już święty czas. Jeszcze nie ma skodyfikowanego prawa, ale już to prawo staje się życiem. Naucz się świętować i bądź spokojny o to, że Bóg zadba o to, byś miał co jeść” (D. Piekarz).

Pokarm niebieski znudził się jednak Izraelitom. Zaczęli znów narzekać: „Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy, pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną” (Lb 11, 4-6). Izraelici byli krnąbrni jak małe dzieci. Wszystko po pewnym czasie stawało się „be”. Nic nie było w stanie zaspokoić ich apetytu na nowe. Ciągle utyskiwali na coś i narzekali. Mojżesz też powoli tracił cierpliwość i sam zaczął narzekać. Jednak Pan Bóg był cierpliwy i miał „fantazję”. Od razu odpowiedział na ich skargi: „Podniósł się wiatr zesłany przez Pana i przyniósł od morza przepiórki, i zrzucił na obóz z obu jego stron na dzień drogi, i pokryły ziemię na dwa łokcie wysoko. Ludzie byli na nogach przez cały dzień, przez noc i następny dzień, i zbierali przepiórki” (Lb 11, 31-32). Zjawisko migracji przepiórek z Europy do Azji przez obszar Synaju występuje również dziś w okresie marca i kwietnia. „Zwykle stada przepiórek lecą z wiatrem i siadają na ziemi (lub wodzie), gdy pojawi się boczny wiatr. Często, wyczerpane, lecą niskim torem, wówczas też można je łatwo schwytać. Przepiórki poszukujące miejsca do wylądowania i odpoczynku znane były z tego, że zatapiały małe łódki. Na Synaju tak gęsto obsiadały ziemię, że jedne ptaki lądowały na głowach drugich” (J. Walton).

Wędrówka przez pustynię była czasem próby. Nie tylko Izraelici byli na nią wystawieni. Również oni próbowali Boga. Mimo znaków i cudów ciągle nie wierzyli, lecz szemrali i narzekali. Ich apetyt rósł w miarę jedzenia. Ciągle nie ufali, nie byli przekonani, że są w rękach dobrego Boga. Chcieli raczej Boga do swoich usług i na swoją modłę. Rzeczywistość była i jest nadal inna. „Bóg jest razem z ludem, ale nie w rękach ludu. To Bóg prowadzi lud, nie zaś lud Boga. To zawsze wędrówka, to znaczy historia, konkretnie ukazuje, jak należy rozumieć obecność Boga i jakie ma ona znaczenie. Bóg rozumie ją na swój sposób, a człowiek chciałby ją rozumieć inaczej, po swojemu. To jest miejsce, gdzie nieustannie pojawiają się pytania” (B. Maggioni).

Źródło tekstu: jezuici.pl