25 niedziela zwykła, rok A

25 niedziela zwykła, rok A, różne komentarze

Św. Paweł – niewolnikiem

NAUCZANIE CHRYSTUSA PANA W PRZYPOWIEŚCIACH O ROBOTNIKACH W WINNICY I O SYNU MARNOTRAWNYM

PRZYPOWIEŚĆ O ROBOTNIKACH W WINNICY (MT 20,1-16)

Robotnicy w winnicy

Lectio divina XXV niedziela zwykła „A”

HOMILIA 1

Pomysł – zegar czasu pracy

Materiały – duża plansza z tarczą zegarową od świtu do wieczora (dzień pracy robotników w winnicy). Paski papieru z nazwami bohaterów fragmentu Ewangelii nie tylko… Maryja, uczniowie, chorzy, Łazarz, faryzeusze, Piłat, dobry łotr, może ktoś z obecnych na Mszy św..

Odniesienie do Ewangelii, ale zegar jest… czasem działalności publicznej Jezusa. Zadanie: przyporządkować postaci do czasu działalności Jezusa. Denarem jest Pan Bóg, który chce dać siebie samego każdemu z nas…

Cel działania – Bóg jest dla nas! Warto się lenić! Nie porównywać z innymi, nie zazdrościć. Wszyscy pragnijmy Pana Boga z całego serca!

Czytania na 25 niedzielę zwykłą, rok A, Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a

HOMILIA 2

1. „Przyjacielu” – ten zwrot pada tylko 3 razy w Ewangelii wg św. Mateusza:

  • w przypowieści o zaproszonych na ucztę – od gospodarza w stronę człowieka, który nie miał stroju weselnego na uczcie,
  • Jezus mówi tak do Judasza w Ogrodzie Oliwnym – chwilę przed pojmaniem,
  • w dzisiejszej przypowieści – właściciel do robotnika zazdrosnego o dobroć właściciela.

2. To Ewangelia o Bożej postawie wobec nas – o przyjaźni. Nie można jej wymodlić, zapracować moralną doskonałością. To absolutny dar Boga – zupełnie za nic.

3. Doświadczenie tej przyjaźni mobilizuje do wdzięczności, nawrócenia, troski. Choć i tak zawsze dostaniemy więcej…

Wiktorówki, 25 niedziela zwykła, rok A, 20 września 2020, Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a

HOMILIA 3

  1. „Przyjacielu!” – to słowo tylko 3 razy występuje w Ewangelii wg św. Mateusza, zawsze wobec osoby, która coś zawiniła:
  • człowiek, który wszedł na ucztę weselną bez uroczystego stroju, potem wyrzucony w ciemność,
  • Judasz, który przyszedł ze zgrają, aby wydać Jezusa,
  • dzis. Ewang.: robotnik patrzący zazdrosnym okiem na właściciela winnicy i jego wypłacanie kasy pracownikom.

2. To jeden z kluczy do tej przypowieści: przyjaźń jest Bożą postawą wobec nas! Nie można na nią zapracować, nie wynika z porównywania się z innymi, jest gestem tylko i wyłącznie Bożej hojności wobec nas.

3. Przyjaźń mobilizuje do pracy, współpracy, wdzięczności.

4. Dbajmy o nasze zadania życiowe. Dostaniemy zawsze więcej. Przyjaciółmi Bożymi nigdy być nie przestaniemy!

Gidle, 25 niedziela zwykła, rok A, 23 września 2017, Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a

HOMILIA 4

1. Proszę się nie martwić, ale też i za bardzo nie cieszyć. Na każdego z nas czeka dokładnie 1 denar. Niezależnie od czegokolwiek. Na mniszki, na wiernych świeckich, na księży imprezujących na plebanii w Dąbrowie Górniczej, na dominikanów. Na wszystkich czeka dokładnie 1 denar.

2. Tym denarem ofiarowanym codziennie jest nowy dzień, są otwarte oczy, nowy czas do przeżycia. Wszystko, co dzisiaj nam Bóg ofiaruje jest tym jednym denarem – dokładnie takim samym dla każdego z nas.

3. „Idźcie i wy do mojej winnicy” – to zaproszenie do współpracy z Panem, aby życiem odwdzięczyć się za Jego dary. To zwyczajna troska o swoje życie.

4. Pytanie tylko jest takie: czy to spotkanie i umowę z Właścicielem – Bogiem potraktuję jako:

  • kontrakt: jasna sprawa, robota do wykonania, należność i nie musimy się lubić,
  • dziecięctwo Boże: zaufanie Bożej dobroci, Jego obietnicy, przyjaźń.

5. Właściciel winnicy w tej przypowieści był człowiekiem sprawiedliwym, wypłacał tyle, ile się należało za pracę. Każdy, kto oczekuje spotkania i rozliczenia z Bogiem sprawiedliwym, ten na pewno się nie zawiedzie.

6. Bóg, Pan tego świata, kochający Ojciec, jest nie tylko sprawiedliwy, ale i miłosierny. Przy ukochanym dziecku nie potrafi liczyć. I może się okazać, że to On sam jest tym denarem.

Radonie, 25 niedziela zwykła, rok A, 24 września 2023, Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a

HOMILIA 5

Przypowieść o denarze zawsze budzi sprzeciw u ludzi, którzy życie chcą oprzeć wyłącznie na sprawiedliwości. Wprawdzie dokładne jej odczytanie prowadzi do wniosku, że sprawiedli­wość w niej jest idealnie zachowana, ale darmowy denar wręczony tym, którzy bardzo krótko pracowali, wydaje się być niesprawiedliwością wobec pracujących od ra­na.

Tymczasem przypowieść mówi o dwu ważnych przy­miotach prawego człowieka, o jego sprawiedliwości i o jego dobroci. Umowa o pracę wymaga sprawiedliwego wynagrodzenia. Robotnicy ran­ni taką umowę zawarli i otrzy­mali po denarze. Robotnicy z godziny jedenastej nie zawierali umowy. Właściciel winnicy za­pewnił ich, że otrzymają to, co się im należy. Otrzymali, ale nadto z dobroci właściciela otrzymali jako dar coś więcej, pieniądze za pełną dniówkę.

Ewangelia odsłania mecha­nizm zazdrości. Oto pracujący cały dzień czują się pokrzyw­dzeni. Nie mogą zrozumieć dla­czego wobec nich właściciel winnicy jest tylko sprawiedliwy, a wobec innych również dobry. Mają pretensje o to, że oni otrzy­mali jedynie zapłatę, a inni jesz­cze dar.

Przypowieść mówi o Bogu. On jest zawsze sprawiedliwy i zapłaci  za  każdy  nawet  naj­mniejszy wysiłek, za każdą zle­coną pracę, za każde wypełnie­nie Jego woli. Nigdy nie płaci tym co pełnią wolę swoją lub innych ludzi. Godziny, dni, lata pełnienia własnej lub cudzej woli, a nie Boga, pozostają bez Jego zapłaty.

Bóg jest dobry, a dobroć wznosi się ponad sprawied­liwość. Jest obok miłosierdzia drugim biegunem Bożej sprawiedliwości. Tam gdzie sprawiedliwość przez czło­wieka nie została zachowana, a ten żałuje z tego powo­du, Bóg objawia mu swoje miłosierdzie i daruje długi. To jest jeden biegun Boskiej sprawiedliwości, przez co ona nie jest straszna, nie niszczy. Ale istnieje i drugi biegun, tam gdzie przez człowieka sprawiedliwość jest zachowana idealnie, Bóg płaci zgodnie z umową, ale temu, komu chce, może dać więcej. To jest szczególny gest Jego łaskawości. Ten wymiar Jego dobroci spra­wia, że jedni są ubogaceni ponad miarę i sławią łaska­wość Boga, inni śpiewają pieśń wdzięczności za Jego sprawiedliwość, a jeszcze inni za Jego przebaczające miłosierdzie.

Jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga i serce nasze winno również zachować to Jego podejście. Roz­poczynamy od opanowania sprawiedliwości, która nigdy nie powinna być naruszona. Jest jednak potrzeba doskonalenia przez przebaczenie tym, którzy wobec nas postępują nieuczci­wie i objawienie dobroci tym, którzy sprawiedliwości czynią zadość. Życie człowieka jest piękne dopiero wówczas, gdy zbudowane na sprawiedliwości promieniuje przebaczeniem dobrocią.

Bóg każdego dnia zawiera z nami umowę o pracę. Objawia nam swoją wolę i zaprasza do pracy w Jego dziele. Jeśli potra­fimy z radością to zadanie wypełnić, wieczorem otrzymujemy denara szczęścia, ukrytego w spokoju sumienia. Pełna zapłata czeka nas w niebie. Najważniej­sze jest odkrycie sprawiedliwo­ści i dobroci pracodawcy. Kto patrzy tylko na denara nigdy się z Bogiem nie dogada. Komu za­leży na dobrym pracodawcy i sensownej robocie rozra­duje się uczciwie zarobionym denarem i dobrocią Pra­codawcy objawioną innym. W kontakcie z takim Pra­codawcą rośnie przede wszystkim nasze serce i upodab­nia się do Niego. Człowiek jest bezpieczny, wie, że ten u kogo pracuje nie tylko go nie skrzywdzi, lecz dopuści do współpracy w pomaganiu innym, a więc w objawia­niu prawdziwej dobroci światu.

Ks. Edward Staniek, ŹRÓDŁO, nr 38/93, 25 niedziela zwykła, Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a

HOMILIA 6

Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: ,,Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy­śmy znosili ciężar spiekoty”. Na to odrzekł jednemu z nich: ,,Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź co twoje, i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie”. (Mt 20, 9-14)

Dlaczego przypowieść o robotnikach w winnicy tak została ułożona i co chce osiągnąć? Chce tych, którzy w późnej starości nawrócili się i stali lepsi, uczynić gorliwszymi i nie dozwolić, aby myśleli, że mniej otrzymali. Zaś o innych patrzących niechętnie na udzielone dobra mówi nie dlatego, aby okazać, jakoby się martwili i gryźli – gdzie tam – ale aby nauczyć, że ci (pierwsi) dostąpili tak wielkiej doskonałości, iż mogła ona obudzić u innych zazdrość…

Ale czemu nie najął naraz wszystkich? O ile to od niego by zależało, wszystkich by najął, a jeżeli nie wszyscy zaraz usłuchali wezwania, to różnica pochodzi z woli wezwanych.

Widzimy więc ze wszystkiego, że ta przypowieść była niespodziewana dla tych, którzy są w pierwszej młodości, jak również i dla tych, którzy wstąpili na drogę cnoty w późnej starości. Do pierwszych, aby nie byli zarozumiali i nie czynili wyrzutów tym, którzy przyszli około godziny je­denastej, do drugich zaś, aby się dowiedzieli, że nawet w krótkim czasie można wszystko osiągnąć. Gdy bowiem mówił o wielkiej gorliwości, o rozdaniu bogactw, o pogar­dzie wszystkich rzeczy – a do tego zaparcia się potrzeba było i młodzieńczego zapału – dlatego, aby ogień miłości w nich zapalić i wzmocnić postanowienie, okazało się, że także ci, którzy później przyszli, mogą otrzymać zapłatę za cały dzień. Ale tego nie mówi, aby ich nie wzbić w dumę, okazuje się jednak, że wszystko z Jego dobroci pochodzi i że dzięki niej nie upadną, lecz dostąpią dóbr niewysłowionych. To jest główny cel, który przez tę przypowieść pra­gnie osiągnąć. A jeżeli dodaje: „Tak ostatni będą pierw­szymi, a pierwsi ostatnimi, bo wielu jest wezwanych, ale mało wybranych”, to nie dziw się temu: nie mówi bowiem tego jakoby wyciągał wniosek z tej przypowieści, ale po­wiada, że jak jedno nastąpiło, to i drugie nastąpi. Tu bo­wiem pierwsi stali się ostatnimi, ale wszyscy wbrew nadziei i oczekiwaniu tych samych dóbr dostąpili. A to nastąpiło wbrew nadziei i oczekiwaniu, i ci, którzy przyszli później, stali się równymi pierwszym. Tak i to, co nastąpi, bo ostat­ni znajdą się pierwszymi, a pierwsi dopiero po nich.

To o nieprawda, że tylko ludzie źli są nielubiani. Dobry człowiek również ma swoich wrogów. Ich szeregi tworzą ci wszyscy, którzy z jego dobroci nie skorzystali. Zwraca na to uwagę Jezus w przypowieści o robotnikach pracujących w winnicy. Gospodarz wypłacił wszy­stkich sprawiedliwie, lecz niektórym okazał nadto dobroć, dając im więcej niż wynosiła zapłata za ich pracę. W tej sytuacji ci, którzy zgodnie z umową zostali sprawiedliwie wynagrodzeni, a nie skorzy­stali z jego dobroci, zaczęli na niego szemrać. Stali się jego wrogami, mimo że w niczym ich nie skrzywdził. Gospodarz stawiając jednemu z nich pytanie: „Czy na to złym okiem patrzysz, że jaj jestem dobry?” dotyka istoty całego problemu.

Okazuje się, że na dobroć człowieka można patrzeć złym okiem. Jest to paradoks, ale życie często potwierdza jego istnienie. Oto umiera bogaty człowiek. Lata całe pracował w Stanach Zjednoczonych i zgro­madziło się sporo pieniędzy. Zgodnie z jego życzeniem żona dużą częs’ć ich majątku przeznacza na dobre cele. Rodzina zmarłego męża spogląda na to „złym okiem”. Szemrzą głos’no, robią wymówki i awan­tury. Skoro mimo to nic nie zyskali, robią się zaciekłymi wrogami, tak zmarłego, jak jego żony. Liczyli, że na tej śmierci skorzystają, chociaż po sprawiedliwości nie mieli prawa ani do jednej złotówki. Takich sytuacji w życiu można spotkać wiele.

Biada, jeśli ktoś’ usiłuje wytłumaczyć konflikty między ludźmi je­dynie krzywdą, jaka została wyrządzona. Wrogowie wyrastają jak grzyby po deszczu tam, gdzie obficie płynie dobroć, a oni jej nie do­świadczają. W życiu trzeba się liczyć nie tylko z obiektywną oceną tego, co dobre i złe, lecz również z owym „złym okiem”, które nie lubi dobroci, jeśli ona nie jemu jest wyświadczona. Takie „złe oko” nie tylko patrzy, ale wzywa usta do szemrania, a nierzadko nadto ręce do szkodliwego działania. Nikt nie policzy łez, jakie na ziemi wylały oczy dobre tylko dlatego, że znalazły się w zasięgu spojrzenia oka złego.(„.)

Chrześcijanin wędrujący za Mistrzem z Nazaretu nie może się dzi­wić niechęci do niego, często nawet ludzi bliskich, z tego powodu, że jest dobry. Dobroć to trudna sztuka. Pomagając jednym, innym się narażamy. Nie uniknął tego Chrystus i nie uniknie żaden Jego uczeń. Stąd też w czynieniu dobra nie należy się kierować względami ludz­kimi, lecz zawsze pragnieniem pełnienia woli Bożej. Dobrze należy czynić tam, gdzie Bóg tego oczekuje i tak, jak On tego pragnie.

Ks. Edward Staniek, 25 niedziela zwykła, rok A, Iz 55,6-9; Ps 145; Flp 1,20c-24.27a; Mt 20,1-16a

Źródło tekstu: „Ewangelia dziś” t. 2. Kraków 1992, List 9/96